piątek, 05. Październik 2018
Jesteś
zapewne osobą dorosłą. Ludzie dorośli, od pewnego wieku powinni zacząć
się starzeć. Tymczasem ze zdumieniem patrzysz w lustro i nie możesz
uwierzyć. Nie tylko Twoje wewnętrzne samopoczucie ale nawet Twoje lustro
zgodnie mówią Ci coś zupełnie przeciwnego:
- Młodniejesz...
Jak to możliwe???
Nie
tylko możliwe, ale zwyczajne, zrozumiałe i dobre. Zawsze tak było. Od
niepamiętnych czasów potrafiliśmy utrzymywać naszą widzialną postać w
doskonałym stanie tak długo, jak tego potrzebowaliśmy. Nadal to
potrafimy. Nie jak ludzie. Jak bogowie!
Jeżeli
czytasz ten tekst, a zapewniamy Cię że nie ma w tym przypadku, to
znaczy że przyszedł właściwy moment, aby lepiej zrozumieć kim naprawdę
jesteś.
ZAGADKA ZŁOTEGO PYŁU
Czy
pamiętacie baśń o Piotrusiu Panie? Jeśli nie, to zapytajcie swoich
dzieci. Maleńkie wróżki, które się w tej baśni pojawiają mają w zanadrzu
złoty pył. Ma on magiczną właściwość czynienia wszystkiego, na co jego
cząstki padną, magicznym i lekkim. Na tyle lekkim, że można latać.
Baśń
baśnią, a przygoda ze złotym pyłem nie jednemu przydarza się naprawdę.
Do mnie przyszła po raz pierwszy na początku 2016 roku, podczas jednej z
naszych wspólnych (Dziewanna i Michał) duchowych podróży. Tak się
składa, że fizycznie byliśmy wówczas w Wielkiej Brytanii. Być może
zadziałała magia miejsca, bo przecież autor Piotrusia Pana był
Brytyjczykiem. Tak czy inaczej wydarzyło się coś niezwykłego. Podczas
duchowej podróży odczuwanie swego świetlistego ciała oraz poruszanie nim
jest rzeczą całkiem oczywistą, tym razem jednak zdarzyło się coś więcej
i było to coś bardzo przyjemnego. Ze zdziwieniem zauważyłem, że mam w
sobie złoty pył. Cały od niego aż świecę. Ponieważ było go mnóstwo,
zacząłem nim obficie obsypywać siebie, moich bliskich, całą okolicę oraz
miejsca, które tego potrzebowały. Nie latałem wprawdzie jak wróżki z
Piotrusia Pana, ale było to doznanie nadzwyczaj przyjemne, wręcz
unoszące, nie dziwię się więc, że baśniowe wróżki dosłownie unosiły się w
powietrzu.
Co
ciekawe, wydarzenia, które zachodzą po niewidzialnej stronie
rzeczywistości, mają praktyczne przełożenie na jej widzialną część.
Następnego dnia mieliśmy do załatwienia bardzo trudne sprawy. Ponieważ
jednak miejsca, gdzie mieliśmy się do ich rozwiązania zgłosić, zostały
obficie posypane złotym pyłem, wszystko potoczyło się jak z płatka, a
osoby z którymi byliśmy umówieni witały nas z szerokim, przyjaznym
uśmiechem.
DUCHOWE PODRÓŻE
Dla
wyjaśnienia - duchowa podróż to swobodne przemieszczanie się
świadomością. Można przemieszczać się w świecie fizycznym, ale również
pomiędzy wymiarami. Pierwsza taka podróż przytrafiła mi się w młodym
wieku (ponad 30 lat temu). Siedziałem w medytacji. Byłem świadomy tego,
co dzieje się w wokół mnie, choć jednocześnie mój Duch, czyli większa
cześć mojej uwagi powędrowała w bardzo odległe miejsce, w którym całym
sercem pragnąłem się znaleźć. Nie jest to wędrówka astralna, wszystko
odbywa się na jawie. Czynnikiem wyzwalającym duchową podróż może być
praktyka duchowa (na przykład głęboka medytacja), wielu osobom zdarza
się to w czasie półsnu (jeszcze nie sen, ale już stan głębokiego
spokoju). Zazwyczaj czuje się wtedy wyraźnie świetliste ciało, za pomocą
którego można się przemieszczać a nawet dotykać i przekazywać moc.
Jesteśmy spokojni, pełni światła i mądrości. Duchowa podróż przychodzi
najłatwiej wtedy, kiedy poruszone zostanie serce, tak więc zdarza się
ona często całkiem spontanicznie ludziom zakochanym. Serce jest bramą,
poprzez którą Duch przenosi się pomiędzy wymiarami.
ZŁOTA KREW
Wróćmy
do złotego pyłu. W kolejnych podróżach spotkałem się z podobnym, bardzo
ciekawym zjawiskiem. Po wejściu w stan pogłębionej świadomości, wiele
razy czułem, że w moich żyłach zamiast zwykłej, czerwonej krwi płynie
ciecz wypełniona ogromną ilością iskrzących się złotych drobinek. Gdy
przytrafiło mi się to pierwszy raz, poczułem ulgę i przypływ sił.
Pomyślałem:
- „Och! Nareszcie! Wraca we mnie życie!”
Ponieważ
zdarzało mi się to coraz częściej, zacząłem się zastanawiać co to jest.
Rozpytywałem też różnych mądrych ludzi żeby zrozumieć naturę owych
złotych cząstek. Odpowiedź o dziwo przyszła od naszej nastoletniej
córki, która rozwiązanie znalazła w greckiej i egipskiej mitologii.
- „To nie wiesz, że starożytni bogowie mieli złotą krew? Nazywała się Ichor. Dzięki niej byli nieśmiertelni...”
Sprawdziłem. Istotnie, ichor
(vἰχώρ / ikhốr ), to eteryczny złoty płyn, który według Platona i
Arystotelesa pełnił rolę krwi u bogów i u nieśmiertelnych. Termin ten
odnosi się prawdopodobnie do limfy lub do surowicy krwi. Tak czy
inaczej, ta boska substancja miała kolor złoty i najwyraźniej była
silnie nasycona złotą mocą.
Kontakt
ze złotymi cząsteczkami stawał się coraz częstszy i coraz mocniejszy.
Zdarzyło się nawet tak, że przez 2 godziny odzyskałem kontakt z moim
nieśmiertelnym ciałem. Czułem je w pełni, mogłem go dotykać, mogłem się
poruszać i dotykać nim innych, widziałem jak wyglądam. Wysoki, szczupłej
budowy, pociągłe, subtelne rysy. I najciekawsze – skóra o odcieniu
złota. Jakby była nasycona złotymi cząsteczkami!
Widziałem też innych bogów. Oni również roztaczali wokół siebie złotą aurę.
Spotkałem
wielu bogów przebywających w ludzkich postaciach na Ziemi. Ich
prawdziwa tożsamość jest zazwyczaj bardzo starannie ukryta, nawet przed
ich własną ziemską tożsamością. Jednak złotego światła nie da się na
długo ukryć.
Szukając odpowiedzi w sprawie złotych cząsteczek znalazłem coś takiego:
Oczywiście
było to związane z kolejnym ciekawym doświadczeniem. W jednej z
medytacji zgłosiła się do mnie „duchowa ekipa techniczna” (wiem, że to
brzmi dziwnie). Poprosili, żebym się zgodził na wymianę dysku, bo ten,
którego używałem był zużyty i uszkodzony. W trakcie zabiegu okazało się,
że chodzi o dysk złotej energii, który po wymianie pięknie rozbłysł w
mym słonecznym splocie. Całą operację mogłem spokojnie oglądać.
Przyglądałem się dyskowi, mogłem zobaczyć nawet najdrobniejsze
cząsteczki mocy. Faktycznie, nowy dysk był piękny, wirujący i…
intensywnie złoty. Tak bardzo złoty, że po jego rozkręceniu napełniał
złotymi cząsteczkami spory fragment przestrzeni.
Nie
twierdzę, że już w pełni opanowałem jego używanie, ale… zaczyna się
robić ciekawie. Jeżeli dodać do tego wyniki wielu innych duchowych
podróży, robi się nawet bardzo ciekawie.
NIECH SIĘ DZIEJE!
Wszyscy
na to czekają. My nazywamy to PRZEMIANĄ, inni WYDARZENIEM. Tylko nikt
nie wie kiedy… Chodzi oczywiście o wielką cywilizacyjną zmianę. Zmianę
na dobre.
Z
naszych częstych duchowych lotów poza granice ziemskiej sfery wynika
jasno, że wokół Ziemi gromadzi się OGROMNE zagęszczenie duchowej mocy.
Nigdy dotąd nie było tego aż tak dużo. Olbrzymie wielowymiarowe portale
są w pełni gotowe do tego, aby przepłynęła przez nie boska moc. Na wielu
poziomach są uruchamiane siły, o których większość ludzi nie miała
dotąd pojęcia. Nie mamy zezwolenia na to, by publicznie opowiadać o
wszystkim, czego pozwolono nam zobaczyć i dotknąć, ale jedno w w tym
wszystkim staje się jasne i oczywiste:
To nie są ćwiczenia!
Widziałem
również przygotowania czynione przez stronę przeciwną. Przeleciałem
przez arsenały pełne najbardziej wymyślnych broni. Wszystko po to, aby
uniemożliwić powrót bogom.
A my... już tu jesteśmy!
KIEDY?
Wszystko jest gotowe!
A może kochani to WY na to pytanie odpowiecie? Zawsze wierzyliśmy, że wszyscy razem mamy na to decydujący wpływ.
Podaj Przemianie promień z Twego serca.
Twoje przyzwolenie, Twoja wola, przechyla szalę.
Bądźmy uważni i gotowi.
Niech się dzieje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz