
7 czerwca 2023 r. przez Suzanne Maresca
6 czerwca 2023
jennyschiltz.com/the-trapped-bubbles-within-that-must-pop/
Chcę podzielić się z wami tym, co ostatnio wysłałam członkom programu oczyszczania aury. Wielu z nich odpowiedziało, że informacje te byłyby świetne do opublikowania na blogu i szerokiego udostępnienia.
Nie mogę uwierzyć, że mamy już czerwiec. Maj był oszałamiającym miesiącem podróży tam i z powrotem na Wschodnie Wybrzeże, aby zobaczyć moją matkę, która była bardzo chora. Zmarła 19 czerwca, a nabożeństwo odbyło się 30 czerwca.
Moja mama od kilku lat cierpiała na demencję, ale wciąż mogła być w domu, pod opieką męża. Dzień, w którym wyjechałam na Cozumel w marcu, to dzień, w którym nie mogła się podnieść po upadku. Wezwano pogotowie, a w szpitalu ustalono, że miała zapalenie układu moczowego. Podano jej antybiotyki dożylnie, ale to było tak, jakby przełączono przełącznik. Gdy infekcja ustąpiła, nie mogła już chodzić ani utrzymać się na nogach. Została wysłana na rehabilitację, a następnie kilka razy z powrotem do szpitala, aż w końcu zdecydowano, że odesłanie jej do domu z hospicjum będzie najlepszą opcją. Zmarła miesiąc później.
Jednak jej prawdziwa przejściowa podróż rozpoczęła się na początku roku.
Począwszy od stycznia tego roku, widziałem twarz mojej mamy podczas podróży i pracy nad samouzdrawianiem. Jednak nie była to mama, którą pamiętam z mojego życia. Ta mama świeciła. Miała w oczach niesamowite światło i mądrość. To była najwyższa jaźń mojej matki i była piękna.
Podzieliła się ze mną tym, co było przechowywane w mojej linii rodzinnej i jak było to oczyszczane. Ukończenie projektu było zadaniem mojej mamy, ale moja siostra, mój najstarszy syn, moja wnuczka i ja również zgodziliśmy się pomóc w oczyszczeniu linii przodków. Nic dziwnego, że moja kość krzyżowa zaczęła odczuwać ból i sztywność. Wiedziałam, że w całej linii była uwięziona energia, zniekształcenia i urazy, które należało oczyścić. To zrozumienie zbiegło się w czasie z moją podróżą do Cozumel i zbiorowym uzdrawianiem boskiej kobiecości.
Pewnego ranka przyszedł najwyższy aspekt mojej wnuczki. Poprosiła mnie, abym wyjaśnił mojej córce energetyczne żniwo odczuwane na naszych ciałach. Wyjaśniono, że ciało mojej matki zanikało szybciej niż oczekiwano, a my wszyscy nadrabialiśmy zaległości w nadziei, że praca zostanie ukończona.
Skontaktowałam się z moją córką, która powiedziała, że ma problemy z dnem miednicy, a moja wnuczka powiedziała, że bolą ją plecy. Obie czuły się energetycznie przytłoczone i wyczerpane. Trzyletnie dzieci radziły sobie z tym poprzez napady złości i bycie nierozsądnymi. Zrozumienie tego, co się dzieje, pozwoliło na większą swobodę i łaskę między matką a córką.
Dzielę się tym, ponieważ tak wielu przechodzi teraz transformację, a wielu innych zostanie poproszonych na poziomie Duszy o pomoc poprzez wzięcie większego obciążenia związanego z oczyszczaniem linii rodowych i DNA. Może to być bardzo wyczerpujące, szczególnie podczas tej monumentalnej zmiany.
My wszyscy jesteśmy w trakcie wielkiej przemiany. Niektórzy doświadczą tego poprzez całkowite opuszczenie ciała. Niektórzy doświadczą śmierci aspektów, które nie są w stanie iść naprzód w rosnącym świetle. Niektórzy doświadczą tego przejścia, rodząc nowe aspekty siebie. Bez wątpienia nie ma ani jednej istoty, której nie dotknie nasza wielka faza przejściowa.
To dużo, a każde miejsce, w którym trzymamy opór, upór lub oczekiwania, to obszary, które będą działać. Może to dotyczyć fizycznych, mentalnych, emocjonalnych, a nawet duchowych płaszczyzn naszej istoty.
Napływające energie są niezwykłe. Popychają nas do granic naszych możliwości, a w miarę jak to się dzieje, odkrywamy, że nasza zdolność do utrzymywania światła, obecności i świadomości Chrystusa rośnie wykładniczo. Duch pokazał mi, że w terenie panuje ogromne poruszenie. Wpada na ludzi i wyzwala to, co ukryte.
Czy kiedykolwiek napełniłeś butelkę i musiałeś stukać w boki i dno, aby usunąć uwięziony pęcherzyk powietrza? To właśnie dzieje się z nami teraz; jesteśmy stukani, pobudzani i wyzwalani tak, że wstrząsa nami, uwalniając uwięzione bąbelki, które zawierają zablokowane emocje, traumy, a nawet ukryte wspomnienia.
Proces ten może wydawać się brutalny i intensywny, ale jest to wspaniała okazja, aby pozwolić bańce całkowicie wypłynąć na powierzchnię, pęknąć i zniknąć. Czasami pękanie tworzy rozprysk, scenę, ale w niektórych momentach nie można temu zaradzić, ani nie należy tego powstrzymywać.
Odejście mojej matki było bardzo trudne. Około dwa tygodnie przed śmiercią mojej matki, jej najwyższy aspekt pojawił się ponownie i poprosił, abym codziennie pomagał jej przeciąć kwantowe sznury. Sznurowała osoby wokół siebie, a w niektórych przypadkach energetycznie drenując bliskich, próbując pozostać w ciele. Jej ludzkie aspekty były przerażone. Była zła, że umiera. Wytrzymała kilka dni dłużej niż przewidywało hospicjum. Pracowałem na planie fizycznym, aby złagodzić jej lęki i na planie astralnym, aby pomóc jej przejść przez ten proces. Nie byłem pewien, czy cokolwiek pomogło, ale próbowałem.
Kiedy w końcu odeszła, nie doświadczyłem radości, którą można poczuć, gdy druga strona otwiera się i przyjmuje. Nie czułem się pełen światła. To było i jest bardzo trudne do przetworzenia. Duch podzielił się tym, że była na czymś w rodzaju Boot Camp, intensywnej, ciemnej nocy duszy i przeglądu życia. Było wiele obszarów w życiu, w których unikała odpowiedzialności i odpowiedzialności.
Wyjaśniono, że demencja jest przestrzenią pomiędzy. Pozwala duszom pracować nad sobą, przechodzić przez przegląd życia i pomagać sobie i innym na poziomie kwantowym, jednocześnie mając fizyczną formę, w której można zakotwiczyć to uzdrowienie. Praca ta nie jest jednak wymuszona. Moja matka miała możliwość wykonania tej pracy, ale zdecydowała się tego nie robić. Kiedy odeszła, nie miała innego wyboru, jak tylko przejść przez błoto, zanim będzie mogła je przekroczyć.
Jednak nawet po śmierci chciała stawiać opór. Odwiedzała mnie i innych psychicznych członków rodziny, pełna wściekłości, że nie zrobiono więcej, by utrzymać jej ciało przy życiu. Czuła, że pozwoliliśmy jej umrzeć. Możesz sobie wyobrazić, jak druzgocące jest doświadczenie tego, gdy jesteś tak pełen żalu i straty.
Zawsze uczono nas, że gdy ktoś umiera, odchodzi do światła. W tym przypadku nie było to prawdą. Rozmawiałem również z innymi, którzy dzielili się swoimi doświadczeniami z kimś, kto odszedł, a doświadczenie to nie było pełne światła, ale ciemności i rozpaczy. Martwiłem się, że pozostanie ona na ziemi, ale jej najwyższy aspekt zapewnił mnie, że przejdzie; najpierw musiała się rozerwać, zanim zajmie się nadchodzącą pracą. Stworzyłem również most światła reiki, aby pomóc jej, gdy nadejdzie czas przejścia.
Zrozumienie jej doświadczenia dało mi niesamowitą motywację do wykonywania mojej wewnętrznej pracy i podążania ścieżką duszy. Mogę to zrobić, będąc w ciele i zakotwiczyć pracę, albo mogę spojrzeć na siebie później, gdy będzie już za późno i wtedy zostanę wciągnięta w inną. To doświadczenie sprawiło, że przyjrzałam się temu, gdzie trzymam opór lub rozrywkę, zamiast się w to zagłębiać.
Moja mama potrzebowała czterech dni, by się uspokoić i przestać wyrzucać z siebie wściekłość po śmierci. Następnie rozpoczęła trudne wyzwanie, jakim było spojrzenie na swoje życie z wielu perspektyw i zobaczenie tego, co stworzyła oraz reperkusji na dobre i złe.
Przez następne 11 dni przedzierała się przez swoje rzeczy, a kiedy do niej zaglądałem, wyglądało to tak, jakby była w błocie po pas. Każdy krok był ciężki. Jednocześnie wszyscy, którzy zgodzili się pomóc (ja, moja siostra, moja córka i moja wnuczka) odczuwali ogromny ból kości krzyżowej i dolnej części pleców. Miałam chwile, kiedy wspomnienia z dzieciństwa rosły i wiedziałam, że ona dotyka tych chwil podczas przeglądu swojego życia. Jej proces pomagał ujawnić bąbelki, które musiały we mnie pęknąć.
Jenny Schiltz - zdjęcie 1 
Podczas nabożeństwa podeszła i usiadła obok mnie. Powiedziała mi, że wkrótce przejdzie na drugą stronę. Zapytałam ją, czy jest w stanie dokończyć oczyszczanie przodków, a ona odpowiedziała, że nie. Gdyby jej córki, wnuczka i prawnuczka wzięły na siebie większy ciężar, byłoby to szkodliwe dla nas wszystkich. Nie stawiając czoła swojemu życiu, nie była w stanie ukończyć swojej części jako lider projektu. Powiedziała mi, że w końcu przyjdzie ponownie, by dokończyć swój projekt. Zapytałam ją, czy nadal jest na nas zła, a ona odpowiedziała, że nie. Po prostu nie chciała stawić czoła sobie i zbudowała życie, nigdy nie musząc stawić czoła sobie, swoim traumom, bólowi i cieniowi.
To była najlepsza rozmowa, jaką z nią odbyłem od kilku lat. Kiedy demencja dała o sobie znać, powoli, ale systematycznie traciłem matkę. Strata, którą poczułem w tamtym momencie, była oszałamiająca. Jakże mi jej brakowało.
Dzień po pogrzebie mojej matki, mój kręgosłup, prawy staw krzyżowo-biodrowy i ścięgno w prawej nodze straciły przytomność. Zaczęły się napinać, skurcze aż do potwornego bólu. Nie miałem innego wyboru, jak tylko poddać się falom bólu, a kiedy się pojawiły, nie miałem w sobie ani grama gracji. Płakałam, krzyczałam, przeklinałam i prawie zemdlałam. Cały czas powtarzając sobie, by przestać być królową dramatu.
To dla mnie ogromne pęknięcie bańki. Biodra są fundamentem, a utrata obojga moich rodziców spowodowała przesunięcie mojego pierwszego fundamentu. Kiedy fundament się przesunął, ujawnił się niesamowity strach, że coś może się wydarzyć, doznam kontuzji i znowu wszystko stracimy. (trauma pozostała po potrąceniu przez pijanego kierowcę i wielokrotnych operacjach kręgosłupa). Ten strach spowodował zaciśnięcie ścięgna. Towarzyszący temu ból pomógł mi pokazać, jak głęboki był ten strach. Wywołał wspomnienia z lat intensywnego bólu nerwów, ograniczeń, poczucia, że jestem ciężarem i utraty pieniędzy. Nie zdawałem sobie sprawy, że czekałem, aż spadnie drugi but.
Ostatnie kilka dni spędziłem na odpoczynku, aby dać odpocząć temu głównemu ścięgnu i usiąść z tymi wszystkimi głębokimi, kłębiącymi się emocjami. Kiedy 23 lata temu zmarł mój ojciec, miałem małe dzieci, wymagającą pracę od 9 do 5 i mnóstwo stresu finansowego. Nie miałam czasu ani możliwości, by pozwolić sobie na pełną żałobę. Teraz wydaje się, że moje ciało mówi - odpocznij, rozpaczaj, pozwól temu wszystkiemu się wydostać. Czas tłumienia, zakopywania lub zamiatania pod dywan dobiegł końca.
Nadszedł czas, aby czuć, czuć głęboko i czuć całkowicie bez przeprosin. Z tego powodu postrzegam te kilka ostatnich dni pielęgnacji mojego biodra jako dar.
Duch wyjaśnia, że wiele osób odczuwa bóle ciała, stany zapalne nerwów oraz nawroty chorób i schorzeń. To są bąbelki, które próbują wydostać się na powierzchnię. To boli i jest nieszczęśliwe, ale jest to piękna okazja do uzdrowienia.
4 czerwca medytowałem i ku mojemu niesamowitemu zaskoczeniu przyszli do mnie moja matka i ojciec. Trzymali się za ręce, a kiedy zapytałem, powiedzieli mi, że wszystko między nimi jest w porządku i nie trzeba niczego wybaczać. To był moment, w którym wiedziałem, że przeszła na drugą stronę, ponieważ wciąż była na niego zła, kiedy umarła.
Powiedziała mi, że wszystko, co powiedziałem jej o drugiej stronie, było prawdą. Nie jest już w ciemnym miejscu. Jest naprawdę pięknie. Powiedziała mi, że czuła całą pomoc, którą dawałam energetycznie i duchowo. Powiedziałam jej, że bardzo się z tego cieszę; przedzieranie się przez to bagno jest trudne, ale jej się udało. Odkąd przeszła, moje biodro się rozluźniło i wierzę, że jestem na dobrej drodze.
To była niesamowita i bolesna podróż. Nie wszystkie śmierci są spokojne; nie wszystkie przejścia są łatwe. Cokolwiek odkładamy w tym życiu lub odmawiamy zobaczenia, uznania lub uzdrowienia, nie przestaje być widziane, słyszane lub uzdrawiane tylko dlatego, że porzucamy ciało.
Wiele się nauczyłam dzięki jej przemianie.
Boli mnie serce i pozwalam sobie płynąć z tym smutkiem. Zauważam, że częściej niż zwykle wpatruję się w ścianę, a czas zdaje się po prostu mijać. Utrata ukochanej osoby jest o wiele bardziej złożona, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Wszystko, co wiąże się z tą osobą, ma szansę zostać oczyszczone i wyniesione do światła, jeśli tak zdecydujemy.
Przy tak wielu zmianach, musimy dać sobie nawzajem przestrzeń i łaskę. Żałoba zaciemnia umysł, sprawia, że nie ma czasu, a codzienność może być przytłaczająca. Mam przyjaciela, który prowadzi grupę wsparcia dla osób w żałobie. Www.grieving.com, polecam kontakt z innymi, jeśli zmagasz się z żałobą i czujesz się samotny. Kiedy jesteś pogrążony w żałobie, nie ma normalności, ale świat kręci się tak, jakby powinien.
Nic dziwnego, że numerologią czerwca jest czwórka. Czwórka oznacza fundament. Czerwcowa energia prosi nas o ponowną ocenę naszych fundamentów. Są to nasze przekonania, programowanie, zdrowie i to, co musimy zrobić, aby podjąć kolejne kroki. Czasami w naszym fundamencie znajdują się bańki pułapki, które należy wypuścić, a gdy bańka pęknie, nasz fundament będzie jeszcze silniejszy.
Przesyłam wam wszystkim dużo miłości i wytrwałości, abyście nadal kopali w swoich cieniach, przedzierając się przez błoto krok po kroku. Każda rzecz, której stawiamy czoła, tworzy przestrzeń dla większej radości i naszego najwyższego aspektu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz