czwartek, 23 lutego 2023

Niedobór wit. B12, anemia i surowa dieta.

 Może być zdjęciem przedstawiającym jedzenie

Niedobór wit. B12, anemia i surowa dieta.
Wiem, że jest to gorący i kontrowersyjny temat wokół zdrowia, w związku z tym potrzebne jest wyjaśnienie i omówienie tej kwestii. Braki, niedobory i suplementacja. Obawy, niepewność, mylne informacje, brak zgodności.
Im lepszy mamy dostęp do coraz to większej ilości informacji tym większy wprowadza to zamęt w przyswojeniu spójnej wiedzy. Posiadamy różnie ukształtowane systemy wierzeń i przekonania, ogromną ilość rozmaitych koncepcji na diety i rygorystycznych planów z nią związanych, oraz całą paletę metod i sposobów na zdrowie. Ja osobiście przeszłam przez to wszystko. Jedno za drugim. Poszukiwałam, badałam, studiowałam, testowałam i nawet zdobyłam dyplom „Zintegrowanego Żywienia” ( Integrative Nutrition). Większość z tego doświadczyłam sama na sobie i uwierz mi, to było, mało powiedzieć, dezorientujące i tworzyło mętlik w głowie. Wysokowęglanowe, niskowęglanowe, ketogeniczna dieta, surowa, gotowana... co to w ogóle ma znaczyć ?? Czy my potrzebujemy studiować co jeść ?!
Czy naprawdę potrzebujemy używać intelektu i czytać naukowe książki aby dowiedzieć się co nam służy ?
Co się stało z naszym instynktem, naszą intuicją, naszym naturalnym wyczuciem i zdrowym rozsądkiem?
W momencie kiedy człowiek odwrócił się od natury, narobił sobie porządnego zamętu. I to na OLBRZYMIĄ skale.
I teraz zbieramy tego plony, dosłownie w tym momencie jak to piszę. Ból, cierpienie, diagnozy... po prostu sam rozejrzyj się dookoła. Otyłość, alergie, cukrzyca, ogólne stany zapalne, nowotwory są tak powszechne, że powinny wzbudzać najgorsze przerażenie.
Ja, zrobiłam krok wstecz i obrałam boczną drogę, porzucając utarte ścieżki powiedziałam do siebie : to co robię nie przynosi żadnych rezultatów, postawiono mi diagnozy : chroniczne seropozytywne Reumatoidalne Zapalenie Stawów, Borelioza, wrzód, stany lękowe i to tylko pare z nich. Moje życie istnieje pod dyktando lekarstw farmaceutycznych, moje ciało jest zdeformowane, jestem przykuta do wózka inwalidzkiego, utknęłam w domu... w końcu powiedziałam sobie DOSYĆ tego! To jest za bardzo przygnębiające i przysparza mi tyle cierpienia .
Zabrałam się do poszukiwań innych możliwości, innych rozwiązań, badałam, zaczęłam studiować i eksperymentować. Porzuciłam obawy i lęk i weszłam w to całym sercem. Moja motywacja sięgała zenitu. Moje zdrowie było w moich rękach, ratowałam własne życie. Musiałam zregenerować całe moje ciało, co było czymś nierealnym. To może wydawać się dziwne i nieosiągalne ale ja nie miałam już nic do stracenia. Przynajmniej tak wówczas myślałam .
Zaczęłam studiować odżywianie. Podeszłam do tego bardzo poważnie, krok za krokiem w miarę zdobywania wiedzy nauczyłam się oczywiście o brakach składników odżywczych. Studiowałam suplementację związaną z niedoborami witamin i minerałów. Zdobywałam wiedzę związaną z uzupełnianiem tego co oczywiście brakowało. Witalność i zdrowie zdawało się osiągnąć z każdą następną pigułką. Zmieniałam swoją orientacje z farmaceutyków na suplementację, ale czy możesz zauważyć, że NADAL mój sposób myślenia obracał się wokół załączania, uzupełniania i dodawania. Dołączania czegoś aby poprawić zdrowie. Uzupełniałam to co brakowało naturze, nie biorąc nawet pod uwagę, że problem tkwi zupełnie gdzie indziej, że istnieje inny powód tej załamanej równowagi. Chodzi o prawdziwą PRZYCZYNĘ.
Zajmijmy się teraz sednem tematu tego artykułu :
Bardzo popularną, intrygującą i osobliwą witaminą B12 oraz dyskusją związaną z hemoglobiną (Hemoglobina Hb, HGB jest to białko, które zawierają krwinki czerwone, odpowiadające za przenoszenie tlenu do tkanek). W momencie kiedy przestałam spożywać wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego, natychmiast zalecono mi suplementację b12. A przechodząc na surową żywność wywarło to jeszcze większy napór. Oświadczono mi „Potrzebujemy uzupełniać wit B12” i znalazłam się w głębokim, niewzruszonym przeświadczeniu, iż nasze ciało jest stworzone owszem, do spożywania warzyw a głównie owoców, że jesteśmy roślinożercami i owocożercami, jednak więc dlaczego Wszechmogący Stwórca popełnił taki błąd, taką pomyłkę, jak to się stało, że musimy poprawiać ten zabójczy dla nas defekt. W jakiś sposób jesteśmy zaprojektowani aby teraz nadrabiać te błędy pigułkami i zastrzykami jeśli chcemy przeżyć. Dla mnie to brzmiało jak totalny absurd. Po pierwsze b12 nie jest witaminą, jest to bakteria wytworzona przez drobnoustroje w naszych jelitach. A nasz organizm zajmuje się całą resztą. Czyż nie jest TO fascynujące ! Idealnie dopasowane do siebie elementy tworzące spójną całość doskonałej istoty którą jesteśmy.
Już od dawna miałam przeczucie, że rozmijamy się ze zdrowym rozsądkiem w tym temacie. Dlaczego przemysł, który produkuje suplement B12 miałby robić sobie fatygę i produkować ten suplement jeśli niedobór dotyczyłby się tylko weganów ? Z dniem dzisiejszym zaledwie 3.5% Amerykanów to weganie, to tylko mała garstka ! Prawda jest taka, że blisko 95% ludzi którzy mają niedobór b12 to mięsożercy, więc dlaczego mają braki b12 jeśli już ją spożywają, czyż nie tak? Nie wiem jak ten oczywisty aspekt mógł być przeoczony, jak mogliśmy rozminąć się z faktem, że mięsożercy również mają niedobór b12, my wszyscy mamy, niezależnie od diety.
Ta kwestia została przytoczona podczas rozmowy z lekarzem medycznym kiedy robiłam badania krwi.
Tak, zrobiłam badania krwi i już więcej tego nie zrobię. Jeśli znacie moją historie, będziecie wiedzieli dlaczego. Ale sobie pomyślałam, a co mi tam, jestem weganką 11 lat, frutarianką (same owoce) przez 5 lat. Nadszedł czas, chciałam się dowiedzieć o co tu chodzi.
Lekarka chciała wiedzieć dlaczego robię te badania. W tamtym czasie, nie czując się jeszcze komfortowo z rozmową na temat mojego zdrowia, powiedziałam jej, że robie rozeznanie dla potrzeb mojego artykułu, co właściwie było zgodne z prawdą. Kiedy usłyszała, że chcę załączyć badanie b12 od razu zapytała czy czegoś nie wykluczyłam z mojej diety, wówczas powiedziałam jej, że owszem wykluczyłam. Zaczęła mi tłumaczyć dlaczego ważne jest aby spożywać produkty pochodzenia zwierzęcego w celu pozyskiwania b12, w innym razie będę musiała stosować suplementację.
Zdecydowałam się na wyzwanie w związku z jej twierdzeniami.
- czy chcesz mi powiedzieć, że nigdy nie miałaś pacjentów jedzących mięso, ryby i nabiał z niedoborem b12?
- właściwie większość moich pacjentów znajduje się w tej kategorii, mało kto jest weganinem.
- W takim razie, dlaczego oni mieliby niedobór b12?
- No cóż, niektórzy z nich mają choroby jelit.
- Czy wszyscy ?
- Nie, właściwie tylko bardzo mała część z nich.
- Więc, jeśli większość nie jest chora i spożywają swoją b12 w jedzeniu, to dlaczego mają jej niedobór ?
Lekarka milczała. Myślała.
I zapytała się mnie:
- a ty co myślisz, dlaczego tak się dzieje?
Odpowiedziałam:
- Ponieważ mają zaburzenia systemu trawiennego. Flora bakteryjna jest całkowicie rozstrojona.
Słuchała mnie, a ja kontynuowałam:
- więc, dlaczego uważasz, że powinnam suplementować jeśli obie się zgadzamy, że z twojego doświadczenia niedobór b12 nie jest kwestią diety.
Ja dalej :
- A może jednak jest.
Lekarka nie miała pojęcia.
Sednem tej dyskusji jest :
Nie mamy pojęcia o otaczającym nas świecie i jaka jest jego rzeczywistość ponieważ zatraciliśmy się w próbach zrozumienia prawdy poprzez myśl. I przez to straciliśmy logikę oraz zaufanie.
Zrobiłam badania krwi, wyniki B12, wszystkie witaminy z kategorii B, elektrolity, nerki, białe krwinki, hemoglobina, ferrytyna (białko które przechowuje żelazo we krwi), wit. D3 i wszystko pozostałe, pełne badanie krwi wyszło śpiewająco. A właściwie poziom mojej b12 wypadł pozytywnie ponad przeciętną, wskaźnik hemoglobiny zanotowany wyżej niż przez całe moje życie. I TO WSZYSTKO TYLKO NA OWOCACH.
Wkraczamy w nowy światopogląd, pozbawiony obaw i bazujący na zaufaniu.
Nie jestem medycznym lekarzem dającym rady, ani nie mówię ci co masz robić, ale spróbuj otworzyć umysł i podważyć własny system wierzeń i przekonań, to jest moje wyzwanie dla ciebie. Pragnę zainspirować cię nową i łatwiejszą perspektywą odnalezienia drogi do prawdziwego zdrowia. Przełamując własną krótkowzroczność związaną z niedoborem składników odżywczych odkrywamy prawdziwą przyczynę tego stanu.
Co to jest B12?
Witamina b12 jest wytwarzana przez florę bakteryjną w naszych jelitach, przez tą samą florę bakteryjną która znajduje się również w organicznej ziemi, jeziorach i oceanach. Ciekawy jest fakt, iż ziemia która jest spryskana pestycydami, herbicydami (środki chwastobójcze ), fungicydami ( środki grzybobójcze ) nie posiada tej bakterii, wszystkie są zniszczone.
Bakteria B12 żywi się nieżywą materią w procesie rozkładu/gnilnym z czego wytwarza wartość odżywczą B12 i pozostawia w ziemi lub wodzie. Po czym B12 i inne składniki są wchłaniane przez roślinę. W związku z tym oczywiste jest, że niemyte organiczne warzywa będą miały dodatkową zawartość B12 poza już istniejącą w samych warzywach oraz tak jak większość z nas już wie, znajdującą się również w mięsie, mleku/nabiale i jajach.
B12 jest również produkowana w naszym doskonale zaprojektowanym organizmie.
Wszystko czego potrzebujemy to zdrowa i zrównoważona flora bakteryjna. Ten proces będziemy wspierać przez spożywanie organicznej żywności, trzymając się z dala od stresu, utrzymując odpowiednią kwasowość żołądka oraz lecząc wrzody żołądkowe które ograniczają produkcje b12, jak i również, co jest bardzo ważne, dbając o wątrobę która przechowuje 60% b12.
Co niszczy B12?
Nic tak nie niszczy b12 jak antybiotyki, pestycydy, zaniżony poziom kwasu żołądkowego (kwas solny/chlorowodorowy), leki farmaceutyczne, niski poziom wapnia który jest niezbędny w procesie wchłaniania b12 i wielu innych procesach fizjologicznych. Kwestią zasadniczą tego tematu jest to, że zdrowe ciało nie potrzebuje suplementacji. To jest mistyfikacja i uwaga skierowana w nie tym kierunku co potrzeba.
Dowód na to okaże się w praktyce.
Jak zadbać o zdrowie jest tym na czym powinniśmy się skupić, a ciało zadba o całą resztę. Ja jestem na to żyjącym dowodem i spotykam się cały czas z cudownymi uzdrowieniami dzięki zaufaniu naturze.
Myślenie, że uzupełnianiem nadrabiamy braki poza żywnością zgodną z budową anatomiczną naszego ciała bazuje na strachu i braku doświadczenia z naturalnym żywym/surowym pożywieniem. Zaczynamy zaledwie dostrzegać czubek góry lodowej korzyści zdrowotnych płynących z naturalnego stylu życia i odżywiania.
Nie dość tego, że w czasie kiedy byłam tak bardzo chora i zniedołężniała cieleśnie, że już ledwo co teraz pamiętam, to zawsze miałam anemię. I również zalecano mi suplementację żelaza. Niestety byłam jedną z tych którzy doświadczali zaparć po suplementach i w związku z tym szukałam innych źródeł pochodzenia roślinnego w celu dostarczania żelaza, to były między innymi różne napoje z zawartością tego składnika lub soki z buraka, które piłam jakby nie bylo jutra...jednak ciągle powielając stary proces myślenia, „uzupełniam to co brakuje”, mniemając, iż kreuje równowagę. Taki pogląd nigdy nie będzie efektywny.
Wszystkie Izolaty ( np. witamin i minerałów ) będą tworzyły załamanie równowagi w organizmie, ponieważ nie odnoszą się do przyczyny lub tego co tworzy przyczynę.
Krocząc po lini graniczącej z transfuzją krwi, mając anemię przez paręnaście lat, rozumiejąc stany zapalne, poprzez zaburzoną gospodarkę żelaza, dostrzegając ważność funkcji wątroby oraz wszystkie systemy działające jako jeden moduł, przeniosłam moje skupienie na regeneracje i zdrowie, w rezultacie odkryłam, że poziom mojej hemoglobiny jest najwyższy jaki kiedykolwiek odnotowano w całym moim życiu. I to na samych owocach, tak, na 100% owocowej diecie.
Moja uwaga nie krąży wokół wartości odżywczych, witamin, minerałów, kalorii czy też jak to niektórzy nazywają zbalansowanym planie żywieniowym. Skupiam się na zdrowiu. Na prawidłowym trawieniu, wchłanianiu, utylizacji i regeneracji, co oznacza prawidłowe nawodnienie i równowagę organizmu.
Natura nam sprzyja.
Równowaga kreowana nie przez umysł ale dzięki przestrzeganiu praw natury.
I to jest TO co daje mi energie do inspiracji i nauki innych. Nie tylko moje własne przeżycia i droga z piekła do Inspiracji daje mi tą motywacje, ale i również bieżące doświadczenia utrzymujące mój niezmienny zachwyt, podziw i szacunek dla natury. Duch który mnie prowadzi daje mi wskazówki jak podążać drogą ufności i wiary w moc natury. Przyznam, że uwolnienie się z utartych „norm” nie jest łatwe, jednak czyniąc to da nam perspektywę na świat pełen nowych możliwości.
Nowy światopogląd.
To nie oznacza, że niedobór b12 czy anemia nie jest poważnym problemem zdrowotnym, dlatego nie powinniśmy lekceważyć tego stanu i należy zgłosić się do specjalisty w tym zakresie lub na podstawie doznawanych objawów przestudiować i zdobyć wiedzę w związku ze swoją chorobą. Również w bardzo ciężkich, chronicznych przypadkach suplementacja może okazać się niezbędna i ratująca życie. Głównym założeniem tu jest zrozumienie, że przyczyna sama w sobie nie jest kwestią niedoborów i dodając izolaty nie rozwiążemy, leżącego u podstaw problemu. Dlatego musimy sobie zdać sprawę z tego, że niedobór b12 nie dotyczy się weganizmu jako takiego. Tylko prawidłowy proces trawienny i zdrowie całego ciała zapewni nam obfitość na każdym poziomie.
W związku z powyższym, jeśli ktoś zaleca mi suplementację b12 czy innych „uzupełniaczy” dlatego, że odżywiam się „tylko” pokarmem naturalnym, takim jak stworzył je Bóg czyli w stanie nieprzetworzonym, świeżym, surowym, a co oznacza naładowanym energią, o pełni elektromagnetycznych i odżywczych właściwościach to wiem, z własnego doświadczenia, że to wszystko już mamy.
Ciało zostało stworzone perfekcyjnie, jest kreacją doskonałą.
I jedynie co potrzebuje to prawdziwe uzdrowienie przyczyny która jest powodem zachwianej równowagi.
A nie suplementacji.
~ Hilde Larsen
Tłumaczenie z angielskiego :
Monika Czerwinska
 
 
 W diecie, tak jak we wszystkich innych kwestiach, pozytywne myśli są potężne i tak samo jak światło we wdzięczności - czuj się wdzięczny za swoje jedzenie, poproś, aby służyło ono twojemu najwyższemu dobru i uwierz, że tak będzie!
 
autor blogu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz