Zanim dostaniemy się do wywiadu Christine Johnson, trochę tła.
Moja pierwsza książka, AIDS INC., został opublikowany w 1988 roku. Badania, w które się wtedy zaangażowałem, stworzyły podstawę dla mojej ostatniej pracy w demaskowaniu ogromnego oszustwa zwanego COVID-19.
W latach 1987-88, moim głównym pytaniem stało się ostatecznie: czy HIV powoduje AIDS? Przez miesiące beztrosko zakładałem, że oczywistą odpowiedzią jest "tak". Spowodowało to spustoszenie w moim śledztwie, ponieważ napotykałem sprzeczności, których nie mogłem rozwiązać.
Na przykład w niektórych częściach Afryki ludzie, którzy byli przewlekle chorzy i umierający, nie potrzebowali oczywiście żadnego impulsu ze strony nowego wirusa. Wszystkie ich "AIDS-owskie" dolegliwości i symptomy można było wytłumaczyć środowiskiem, w którym żyli: skażonymi źródłami wody, ściekami pompowanymi bezpośrednio do wody pitnej, niedożywieniem białkowo-kalorycznym, głodem, leczeniem szczepionkami i lekami immunosupresyjnymi, toksycznymi pestycydami, żyzną ziemią uprawną zagrabioną przez korporacje i rządy, wojnami, skrajnym ubóstwem. Wirusowa przykrywka w rzeczywistości przysłaniała wszystkie te trwające zbrodnie.
W końcu, latem 1987 roku, znalazłem kilku badaczy, którzy odrzucali koncepcję, że HIV spowodował AIDS. Ich raporty były przekonywujące.
Skracam tutaj znaczną część mojego śledztwa z lat 1987-8, ale kiedy HIV zniknął z mojego obrazu, wiele kawałków znalazło się na swoim miejscu. Odkryłem, że w KAŻDEJ grupie rzekomo "wysokiego ryzyka" dla AIDS, ich warunki i symptomy można było całkowicie wyjaśnić czynnikami, które nie miały nic wspólnego z nowym wirusem.
AIDS nie było jednym schorzeniem. Była to etykieta parasolowa, używana do przepakowania szeregu objawów immunosupresyjnych i stworzenia iluzji nowej, unikalnej i jedynej "pandemii".
Kilka lat po opublikowaniu AIDS INC. uświadomiłem sobie, że pod powierzchnią badań toczy się całkiem inna, rodząca się debata: CZY HIV ISTNIEJE?
Czy rzekomy wirus został kiedykolwiek naprawdę odkryty?
I to pytanie prowadziło do pytania: jaka jest właściwa procedura odkrywania nowego wirusa?
Poniższy wywiad z 1997 roku, przeprowadzony przez znakomitą niezależną dziennikarkę, Christine Johnson, zagłębia się w te pytania:
W jaki sposób badacze powinni udowodnić istnienie danego wirusa? Jak powinni go wyizolować? Jakie są właściwe kroki?
Te pytania i odpowiedzi na nie stanowią sedno większości badań nad chorobami - a jednak, w przeważającej większości, lekarze nigdy ich nie badają, a nawet nie biorą pod uwagę.
Johnson przeprowadza wywiad z dr Eleni Papadopulos, "biofizykiem i liderem grupy naukowców zajmujących się HIV/AIDS z Perth w Zachodniej Australii. W ciągu ostatniej dekady i więcej ona i jej koledzy opublikowali wiele prac naukowych kwestionujących hipotezę HIV/AIDS..."
Poniżej publikuję i podkreślam fragmenty wywiadu. Omawiane są kwestie techniczne. Uchwycenie ich nie jest najłatwiejszym ćwiczeniem, jakie kiedykolwiek wykonałeś, ale wierzę, że poważny czytelnik może pojąć najważniejsze kwestie.
Christine Johnson: Czy HIV powoduje AIDS?
Eleni Papadopulos: Nie ma żadnego dowodu na to, że HIV powoduje AIDS.
CJ: Dlaczego nie?
EP: Z wielu powodów, ale przede wszystkim dlatego, że nie ma dowodu na istnienie HIV.
... CJ: Czy Luc Montagnier i Robert Gallo [rzekomi współodkrywcy wirusa HIV] nie wyizolowali wirusa HIV na początku lat osiemdziesiątych?
EP: Nie. W pracach opublikowanych w Science przez te dwie grupy badawcze, nie ma żadnego dowodu na wyizolowanie retrowirusa od pacjentów z AIDS. [Mówi się, że HIV jest retrowirusem].
CJ: Oni twierdzą, że wyizolowali wirusa.
EP: Nasza interpretacja danych jest różna. Aby udowodnić istnienie wirusa, musisz zrobić trzy rzeczy. Po pierwsze, wyhodować komórki i znaleźć cząsteczkę, która twoim zdaniem może być wirusem. Oczywiście, przynajmniej ta cząstka powinna wyglądać jak wirus. Po drugie, trzeba opracować metodę uzyskania tej cząstki samodzielnie, tak by można było rozebrać ją na kawałki i dokładnie przeanalizować, co się na nią składa. Następnie trzeba udowodnić, że cząsteczka może tworzyć wierne kopie samej siebie. Innymi słowy, że potrafi się replikować.
CJ: Czy nie możesz po prostu spojrzeć przez mikroskop i powiedzieć, że w hodowlach jest wirus?
EP: Nie, nie można. Nie wszystkie cząsteczki, które wyglądają jak wirusy są wirusami.
. CJ: Moje rozumienie jest takie, że szybkie wirowanie jest używane do produkcji próbek składających się wyłącznie z obiektów o tej samej gęstości, tak zwanej "próbki oczyszczonej z gęstości." Mikroskopia elektronowa jest używana do sprawdzenia, czy te oczyszczone z gęstości próbki składają się z obiektów, które wszystkie mają ten sam wygląd - w tym przypadku próbka jest izolatem - i czy ten wygląd pasuje do retrowirusa, pod względem rozmiaru, kształtu, i tak dalej. Jeżeli to wszystko jest prawdą, to jesteśmy na trzech etapach procedury uzyskiwania izolatu retrowirusa. (1) Masz izolat, a izolat składa się z obiektów o takiej samej (2) gęstości i (3) wyglądzie retrowirusa. Następnie musisz zbadać ten izolat dalej, aby zobaczyć czy obiekty w nim zawarte zawierają odwrotną transkryptazę [enzym] i czy będą się replikować, gdy zostaną umieszczone w nowych hodowlach. Dopiero wtedy możesz słusznie ogłosić, że uzyskałeś izolat retrowirusa.
EP: Dokładnie tak. Odkryto, że cząstki retrowirusowe mają fizyczną właściwość, która pozwala na oddzielenie ich od innego materiału w hodowlach komórkowych. Tą właściwością jest ich siła wyporu, czyli gęstość, i to zostało wykorzystane do oczyszczenia cząstek w procesie zwanym wirowaniem w gradiencie gęstości.
Technologia jest skomplikowana, ale sama koncepcja jest niezwykle prosta. Przygotowujesz probówkę zawierającą roztwór sacharozy, zwykłego cukru stołowego, tak aby roztwór był lekki na górze, ale stopniowo stawał się cięższy, czyli bardziej gęsty, na dole. W międzyczasie hodujesz komórki, które twoim zdaniem mogą zawierać twojego retrowirusa. Jeśli masz rację, cząsteczki retrowirusa zostaną uwolnione z komórek i przejdą do płynów hodowlanych. Kiedy uznasz, że wszystko jest gotowe, zdekantujesz próbkę płynu hodowlanego i delikatnie umieścisz kroplę na roztworze cukru. Następnie probówka wiruje z bardzo dużą prędkością. Generuje to ogromne siły, a cząsteczki obecne w tej kropli płynu są przepychane przez roztwór cukru, aż osiągną punkt, w którym ich siła wyporu uniemożliwia im dalsze przenikanie. Innymi słowy, cząsteczki te dryfują w dół gradientu gęstości, aż dotrą do miejsca, w którym ich własna gęstość jest taka sama jak gęstość tego obszaru roztworu cukru. Kiedy tam dotrą, zatrzymują się, wszystkie razem. Mówiąc żargonem wirusologicznym, w tym miejscu się łączą. Retrowirusy łączą się w charakterystycznym punkcie. W roztworach sacharozy łączą się w punkcie, w którym gęstość wynosi 1,16 gm/ml.
To pasmo może być następnie selektywnie wyodrębnione i sfotografowane za pomocą mikroskopu elektronowego. Obraz taki nazywany jest mikrografem elektronowym, lub EM. Mikroskop elektronowy pozwala zobaczyć cząsteczki wielkości retrowirusów i scharakteryzować ich wygląd.
CJ: Czyli badanie mikroskopem elektronowym mówi Ci, jaką rybę złowiłeś?
EP: Nie tylko. Jest to jedyny sposób, aby dowiedzieć się, czy złowiłeś rybę. Albo w ogóle cokolwiek.
CJ: Czy Montagnier i Gallo to zrobili?
EP: To jest jeden z wielu problemów. Montagnier i Gallo użyli pasmowania gradientu gęstości, ale z jakiegoś nieznanego powodu nie opublikowali żadnych Ems [zdjęć] materiału o gęstości 1,16 gm/ml... jest to dość zastanawiające, ponieważ w 1973 roku Instytut Pasteura był gospodarzem spotkania, w którym uczestniczyli naukowcy, z których niektórzy należą obecnie do czołówki ekspertów w dziedzinie HIV. Na tym spotkaniu dokładnie omówiono metodę izolacji retrowirusów, a sfotografowanie pasma 1,16 gradientu gęstości uznano za absolutnie konieczne.
CJ: Ale Montagnier i Gallo opublikowali zdjęcia cząsteczek wirusa.
EP: Nie. Montagnier i Gallo opublikowali mikrografy elektronowe płynów hodowlanych, które nie zostały odwirowane, ani nawet oddzielone od komórek hodowlanych. Te EM zawierały, oprócz wielu innych rzeczy, włączając w to komórki hodowlane i inne rzeczy, które wyraźnie nie są retrowirusami, kilka cząstek, które Montagnier i Gallo twierdzili, że są retrowirusami, i które wszystkie należały do tego samego gatunku retrowirusa, obecnie zwanego HIV. Ale zdjęcia nieoczyszczonych cząsteczek nie dowodzą, że te cząsteczki są wirusami. Istnienie HIV nie zostało stwierdzone przez Montagniera i Gallo - ani przez nikogo innego od tamtego czasu - przy użyciu metody przedstawionej na spotkaniu w 1973 roku.
CJ: A jaka to była metoda?
EP: Wszystkie kroki, o których właśnie ci powiedziałem. Jedyna naukowa metoda, która istnieje. Wyhodować komórki, znaleźć cząsteczkę, wyizolować ją, rozebrać na kawałki, dowiedzieć się, co jest w środku, a następnie udowodnić, że te cząsteczki są w stanie wytworzyć więcej tego samego z tymi samymi składnikami, kiedy doda się je do hodowli niezakażonych komórek.
CJ: Czyli przed pojawieniem się AIDS istniała dobrze sprawdzona metoda udowadniania istnienia retrowirusa, ale Montagnier i Gallo nie zastosowali się do niej?
EP: Użyli niektórych technik, ale nie podjęli każdego kroku, łącznie z udowodnieniem, jakie cząstki, jeśli w ogóle, znajdują się w paśmie 1.16 gm/ml gradientu gęstości, gęstości, która definiuje cząstki retrowirusowe.
CJ: Ale co z ich zdjęciami?
EP: Mikrofotografie elektronowe Montagniera i Gallo... to całe hodowle komórkowe, albo nieoczyszczone płyny z hodowli...
-koniec fragmentu wywiadu-
Jeśli pojmiesz sedno tej dyskusji, zobaczysz, że są wszelkie powody, by wątpić w istnienie HIV, ponieważ metody udowodnienia jego istnienia nie były przestrzegane.
Co gorsza, wydaje się, że Robert Gallo i Luc Montagnier, dwaj naukowcy, którym przypisuje się odkrycie HIV, jak również inni elitarni badacze, byli świadomi, że nie stosowali właściwych metod.
I tak... jak już donosiłem, istnieją wszelkie powody, aby wątpić i odrzucać istnienie wirusa COVID, SARS-CoV-2, ponieważ nigdy nie przeprowadzono prawidłowych badań pod mikroskopem elektronowym na dużą skalę. A mówiąc na dużą skalę, mam na myśli: próbę znalezienia i sfotografowania wirusa w kohorcie, powiedzmy, 1000 osób, które mają być "pacjentami pandemicznymi". Nie mówię tu o jednym czy dwóch zdjęciach elektronowo-mikroskopowych towarzyszących badaniu.
Ale nawet to nie jest koniec historii. Istnieje jeszcze jeden potencjalny czynnik ograniczający w badaniach nad wirusami. Zdałem sobie z tego sprawę około rok temu. Analiza wyników badań pod mikroskopem elektronowym jest najeżona trudnościami i wątpliwościami. Czy naukowcy rzeczywiście patrzą na to, na co wydaje im się, że patrzą na tych zdjęciach? Odsyłam czytelników do pracy neurobiologa Harolda Hillmana, który doszedł do wniosku, że badacze w większości przypadków patrzą na artefakty, a nie na rzeczywiste komórki lub jednostki w komórkach. Kolejna stłumiona kontrowersja.
Po ponad 30 latach prowadzenia dochodzeń w sprawie oszustw w badaniach medycznych, mój ogólny wniosek jest taki, że im głębiej sięgasz, tym dziwniej się robi. Albo mówiąc inaczej, im gorzej, tym gorzej.
**Soucre
To tylko potwierdzenie moich podejrzeń....
autor blogu
Popieram autora bloga, mam takie samo zdanie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się również z tezami Autora bloga.
OdpowiedzUsuńWszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że tak jest.