czwartek, 24 lutego 2022

Jenny Schiltz ~ Niewidzialna przeszkoda na drodze ucieleśnienia


24 lutego 2022 r. przez Suzanne Maresca


23 lutego 2022, jennyschiltz.com

https://tinyurl.com/37j8se9p

Właśnie wróciłam do domu z niesamowitego i intensywnego 8-dniowego szkolenia, na którym uczyłam się praktyki Kambo. Kambo wykorzystuje wydzielinę z żaby Phyllomedusa bicolor do uzdrawiania człowieka na wszystkich poziomach jego istoty.



 

Do szkolenia wybrałam grupę z Rainforest Healing Center - Boutique Ayahuasca Retreats - Iquitos, Peru, ponieważ mają oni bezpośrednie połączenie z plemieniem Matses w Brazylii/Peru. Plemię to w sposób zrównoważony zbiera i używa tego leku od setek lat. Trzymają się najgłębszych tradycji i szanują żabę, z której zbierają jad.

Tak wiele w świecie duchowym może stać się modą new age, bez zrozumienia głębszych powiązań. Ważne jest, abym dostosowała się do prawdziwych tradycji i szacunku dla wszelkiego życia. Kiedy podążasz za tradycjami z głębokim szacunkiem, możesz podłączyć się do pola morficznego wszystkich wcześniejszych szamanów. Jest to niewiarygodnie potężne, ponieważ można poczuć ich obecność, ich wiedzę i dżunglę.              

Trening był intensywny, ponieważ uczyliśmy się poruszać po medycynie, dawkować sobie nawzajem i jednocześnie ucząc się tradycyjnych metod. Kambo działa na wszystkich warstwach i pomaga dokopać się do źródła problemu, wyrywając go z korzeniami. Wyobraź sobie, że studiujesz, uczysz się i pomagasz, jednocześnie grzebiąc we własnych ograniczeniach i traumach. Pięcioro z nas, które razem uczestniczyły w treningu, nawiązało więź na głębokim poziomie duszy.

Jednym z głównych tematów, nad którymi pracowałam podczas szkolenia, był strach przed pełnym wejściem w swoją moc. Często czułam, że zaledwie dotknęłam powierzchni tego, czym jestem. Jest to wspólny wątek dla wielu z nas, którzy pracują nad ucieleśnieniem swojej duszy.

Przyczyną strachu może być wiele rzeczy z tego życia i z poprzednich wcieleń. Już wcześniej czuliśmy prześladowanie, osąd, bycie wykluczonym i niezrozumianym. Bardzo prawdopodobne, że przenosimy te wątki do naszego obecnego życia. Być może nie przyjmujemy siebie w pełni, ponieważ tak bardzo boimy się tego, co nieznane.



 

Co się dzieje, gdy moc duszy jest w pełni przyjęta? Umysł może tworzyć tak wiele przerażających scenariuszy, które tworzą wewnętrzne blokady. Wiedziałam o tym wszystkim i pracowałam nad tym, by to uzdrowić. Odkryłam jednak, że to nie strach powstrzymywał mnie przed przyjęciem wszystkiego, czym jestem. U podstaw tego, że nie mogę w pełni wejść w swoją moc, leżało nieprzebaczenie.

Podczas szkolenia pracowałam nad uzdrowieniem moich urazów z dzieciństwa na najgłębszym poziomie. Odkryłam, że głęboko w środku nadal tkwił gniew. Przez wiele lat wolałam nie być już zła. Nie służyło mi to, a już na pewno nie służyło tym, którzy żyli ze mną. W pełni uwierzyłam, że prawdziwe imię gniewu to smutek. Pozwoliłam sobie zanurzyć się w głębokiej wodzie żalu, a nie w ogniu gniewu. Dzięki temu pokochałam, przytuliłam i uzdrowiłam tak wiele aspektów moich wewnętrznych dzieci. Zaskoczyło mnie, że znalazłam tam warstwę głębokiego, głębokiego gniewu. Wtedy dowiedziałam się, że gniew jest tak naprawdę nieprzebaczeniem.

Przypomniał mi się jasny sen, w którym pojawiła się moja matka i zapytała mnie, kiedy jej wybaczę. Powiedziałam jej, że jej wybaczyłam, że rozumiem, że ma niezagojone rany, które krwawią na mnie. Jej odpowiedź brzmiała: "Nie, dopóki nie usuniesz ze swoich komórek wszystkiego, co się stało, nie przebaczysz". Tak szybko, jak się pojawiła, tak szybko odeszła, pozostawiając mnie z pytaniem, w jaki sposób mogę usunąć traumę z moich komórek?



 

Z moim nowym zrozumieniem poszłam na następną ceremonię Kambo z zamiarem uzdrowienia miejsc, w których trzymałam nieprzebaczenie dla siebie i innych. To, co mi pokazano, zaszokowało mnie i pomogło mi zrozumieć siebie o wiele lepiej. To był jeden z tych wielkich momentów olśnienia.

Kiedy człowiek idzie w pełni w swojej mocy, ma dostęp do całego siebie, swojego ognia, swojej pasji, swojej radości i swojego gniewu. Zrozumiałam, że bałam się otworzyć bramy do mojego pełnego potencjału, ponieważ wciąż tkwił we mnie gniew. Pojawiłby się on niczym ziejący ogniem smok atakujący z powodu nieuzdrowionych urazów i nieprzebaczenia w aspekcie zranionego dziecka.

Nie chodzi o to, że gniew jest zły, nie zrozumcie mnie źle. Gniew jest potężną emocją, która może rozpalić ruchy. Jednak kiedy gniew nie jest skoncentrowany, może powodować szkody. Kiedy Feniks płonie i wznosi się, nie spala również świata wokół siebie. Nieuzdrowiony gniew wynikający z nieprzebaczenia może sprawić, że ci, którzy są wokół Feniksa, również staną w płomieniach. Ryzyko, które podświadomie rozumiałam i nie chciałam go podejmować.

Z pomocą Kambo pracowałem nad przebaczeniem moim rodzicom, a przede wszystkim sobie. Musiałam przebaczyć tam, gdzie i ja wykrwawiłam się na innych z moich niezagojonych ran. Kiedy się oczyszczałam, miało to zielony kolor gniewu i było pełne spienionych emocji. To właśnie miała na myśli moja mama, kiedy mówiła, że muszę to wszystko wyrzucić z moich komórek.
To właśnie uzdrowienie człowieka pozwala nam w pełni kroczyć w naszej mocy. Im bardziej pozbywamy się traumy, bólu i nieprzebaczenia, tym bardziej możemy napełnić się światłem naszej Boskiej Duszy.

W ciągu kilku następnych ceremonii podjęłam głębiej temat gniewu i nieprzebaczenia. Pokazano mi linię rodową i to, jak przeniknął do niej strach przed wejściem w swoją moc. Pracowałam nad wyciągnięciem z każdego z nich nasion nieprzebaczenia za surowość życia. Widziałam gniew, nieprzebaczenie za to, że życie było niesprawiedliwe, łamało serce i rozdzierało wnętrzności.



 

Wszystkie ich historie były różne, ale podstawowe emocje były takie same. Oni także nosili w sobie nieprzebaczenie, które rodziło gniew i powstrzymywało ich przed przyjęciem wszystkiego, czym byli. Kiedy linia przodków została oczyszczona, przeszłam do moich dzieci i wnuków Było to tak niewiarygodnie piękne i uwalniające. Gdy tylko oczyściłam ostatniego wnuka, rozpoczęło się oczyszczanie i gdy wszystko to opuściło moje ciało, przepełniła mnie radość. Nie muszę już obawiać się swojego gniewu ani powstrzymywać się przed ucieleśnieniem wszystkiego, czym jestem. To się stało.

To taki piękny proces i jestem wewnętrznie wdzięczna za ten niesamowity lek z żaby i ludzi, którzy przynieśli go do mojego świata. Bardzo pomogło mi ono w uzdrowieniu i przyniosło jasność. To jednak dopiero początek. W miarę jak moja relacja z tym lekiem rośnie, rośnie też moje zrozumienie i uzdrowienie.

Dzielę się moimi doświadczeniami, abyś i ty mógł zajrzeć w głąb siebie i znaleźć miejsce, w którym być może powstrzymujesz wrota swojej Duszy. Może jest to nieprzebaczenie, może niegodność, może strach przed nieznanym, znajdź to, zobacz, uzdrów.

Energia napływająca na tę planetę jest tak intensywna i wszystko to jest doskonale zaprojektowane, abyśmy mogli w pełni kroczyć naszą Duszą na tym ziemskim planie. Teraz jest czas, aby sięgnąć głęboko i uzdrowić to, co was blokowało. Przesyłam wam wszystkim dużo miłości, gdy coraz bardziej zagłębiacie się w tę Podróż Duszy.

Dziękuję wszystkim, którzy wspierają i dzielą się tą pracą. To naprawdę wiele znaczy dla świata.
Dużo miłości i błogosławieństwa dla Was i dla Was!

Jenny 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz