sobota, 26 lutego 2022

Yeshua: Głęboki Oddech

 

Umiłowane, święte i jedyne Dziecko naszego Ojca Niebieskiego, Dziecko Światła, boskie. Pozwól sobie na odczuwanie energii Światła. Poczuj, jak promieniuje ona na całe ciało. Poczuj, jak naprawdę ożywiasz się w tym duchu. Weź kolejny głęboki oddech i poczuj, jak promieniujesz. Poczuj i poznaj promienne Światło Chrystusa, którym jesteś. Oddychaj, głęboko, i ożywiaj się w tym oddechu.

Jestem tym, który jest znany jako Jeszua ben Józef, Jezusem, którym mnie nazwałeś, i z wielką radością przybywam, by przebywać z Tobą tego wieczoru w Twoim czasie. Wielka radość z ponownego spotkania. Dobrze jest znów Cię ujrzeć. Dobrze jest czuć wibrację miłości w tym pokoju. I to nie ja ją przyniosłem, lecz ty. To Jedno z nas postanowiło przyjść i promieniować wszystkim, czym jesteś, co czujesz i co wnosisz do ekspresji Chrystusa.

Wiedz, że naprawdę jesteś kochany wielką, cudowną miłością. Wstań, umiłowany. Pozwól nam zobaczyć. Masz na sobie prawdę swojej istoty. [Oto jesteś; tak bardzo kochany. (Czy mogę się przytulić?) Zdecydowanie. Dziękuję ci. Wiedziałeś, jak ze mną współpracować. Usłyszałaś przesłanie i miałaś to, co było potrzebne, i oto ona; aby być tym wyrazistym, który pozwoli ci gdziekolwiek jesteś poczuć wibrację miłości.

Teraz, tego wieczoru będziemy pochodzić z miejsca miłości, aby mówić z wami o czymś, co było znane dawno, dawno temu i nawet w dzisiejszych czasach, a jednak nie było swobodnie wyrażane: o Świetle, którym jesteście. Nawet gdy siedzicie, stoicie lub chodzicie, jesteście promiennym Światłem wyrażającym się w formie fizycznej.

Macie swoje najwspanialsze aparaty fotograficzne, które zrobią zdjęcia i pokażą światło emanujące z ciała, ale to tylko niewielka część prawdy o waszej istocie, ponieważ promieniujące światło, którym naprawdę jesteście, nie może być odpowiednio sfotografowane przez wasze mechaniczne środki nawet w dzisiejszych czasach.

Istnieje blask, który wykracza poza to, co można uznać za waszą Istotę, i blask, który jest Inteligencją anielskiej Istoty, którą jesteście. A jednak bierzecie to wszystko za pewnik. Budzicie się rano i wasza pierwsza myśl zazwyczaj brzmi: "Co mam dziś do zrobienia? Z kim się dzisiaj spotkam? Dlaczego muszę się z nimi spotkać?". Słyszę, jak niektórzy z was zadają to pytanie.

"Dlaczego muszę zrobić X, Y i Z w tym dniu?", a jednak wiecie, że zgodziliście się, nawet po cichu, na to, co otworzy się przed wami w tym dniu, chociaż powiecie: "No cóż, nie wiem. Znam niektóre rzeczy. Wiem, gdzie mam być, co mam robić, z kim mam się spotkać".

Ale znając siebie, masz kontrakt, umowę, że są inni, z którymi będziesz - używam tego słowa z rozwagą - "grał". (Tim: Tylko pomniejsze role) A jednak to one są głównymi rolami. (Tim: Wiesz, że to są główne role) Cóż, ponieważ jesteś kapitanem swojego losu, tak. Grasz z porucznikami, majorami i innymi osobami, które pojawiają się w twojej sferze uznania. I powiedziałeś, że będziesz grać do końca. Będziesz się tym cieszył".

"Ale Jeszua, czy ja muszę?". Tak, musisz, ponieważ zgodziłeś się, że będziesz miał ludzkie doświadczenia nawet jako anielska Istota, którą jesteś. Więc czasami mówisz: "Och, czy ja naprawdę muszę?". Tak, musicie. I sugerowałbym, żebyście się tym cieszyli - cieszcie się z tego, bez względu na to, gdzie jesteście, co robicie, co musicie robić. To jest to, na co się zgodziliście, aby wprowadzić Istotę Chrystusa do tego, co pozornie przyziemne. A jednak przyziemność była - jakiego słowa chcę użyć, by scharakteryzować anielską Istotę - promienną Istotą, którą jesteście.

Z każdym, z kim wchodzicie w interakcje, nawet z tymi, którzy przychodzą i narzekają: "To nie idzie dobrze, tamto nie idzie dobrze, dlaczego nie zrobicie tego dobrze dla mnie?". Czy zdarza Ci się otrzymywać takie prośby? (Tim: Nie, w ogóle nie.) Wcale nie, nie. Widzę cię, jak pracujesz ze swoimi towarzyszami, z tymi, którzy przychodzą i mówią: "Miałem mieć to i to, ale nie wygląda to dobrze i nie jest takie, jak myślałem, że będzie". A część ciebie mówi: "Dlaczego najpierw tego nie sprawdziłeś?". A druga część Ciebie, która jest zdyscyplinowana, z uśmiechem na twarzy mówi: "Cóż, zajmiemy się tym za Ciebie". I miejmy nadzieję, że odejdą zadowoleni.

Od czasu do czasu stawiacie sobie to wyzwanie, ponieważ są chwile, kiedy wolelibyście powiedzieć coś innego. A jednak w głębi serca wiecie: "Idzie ktoś taki jak ja, i są chwile, kiedy kwestionuję słuszność tego, co się dzieje". Więc bierzecie głęboki oddech i mówicie pewnie kilka słów pod nosem, i kochacie ich, aż do następnego razu, kiedy wrócą. Bardzo dobrze.

 Widzicie, kochani, miałem kilka ludzkich żyć. Wiem, jak to jest być człowiekiem. Wiem, że w trakcie pewnego polerowania ludzkiego doświadczenia były chwile, kiedy przechodziłem przez nie, czując się trochę podważony, i były chwile, kiedy było trochę tej energii, która wznosiła się i wychodziła z moich ust, aż do okresu życia, który jest tak sławny i o którym tak się pisze, a przecież macie historię mojego tak zwanego słusznego gniewu na zmieniaczy pieniędzy w świątyni, więc wiecie, że naprawdę miałem, w każdym razie przez ten czas, ludzkie życie. I było ono ludzkie, takie samo jak wasze.

Przeżywacie ludzkie życie, ponieważ wasza boskość pozwala wam skupić się bardzo konkretnie na tym, kto i co jest przed wami. I to jest Chrystus, który się ujawnia, czasami w wielkim gniewie. Znam to uczucie. Są chwile, które wymagają demonstracji energii, a są też takie, kiedy umiecie wziąć głęboki oddech i cofnąć się. Mówisz: "To dobrze, że się cofam, bo ten, kto stoi przede mną, nie ma na sobie kombinezonu z azbestu".

Ale ja znam człowieka. W waszym świecie jest takie powiedzenie: "Byłem tam, zrobiłem to". I chciałbym wam powiedzieć, o czym dobrze wiecie, że jakąkolwiek rolę odgrywacie, grajcie ją z całych sił; innymi słowy, pozwólcie sobie, jeśli jest to konieczne i jeśli służy to boskiej edukacji wszystkich zaangażowanych, na sprowadzenie tej boskiej energii w jakiejkolwiek formie, jaką musi ona przyjąć.

Odczuliście to. Każdy, kto mnie słucha, każdy, kto w pewnym momencie to słyszy, każdy, kto czyta te słowa, może się do tego odnieść. Znam dobrze ludzkie życie. Wiem, jak czuje się energia, wiem też, jak serce otwiera się i kocha. Nie jest więc przypadkiem, że wybraliście w tym życiu pewną ścieżkę, ścieżkę miłości i ścieżkę, która mówi: "Ta ludzka ekspresja jest trochę ciasna. Chcę ją trochę rozszerzyć". I nie mam tu na myśli formy cielesnej. Mam na myśli waszą energię.

Podczas tego wieczoru chcę wam przypomnieć o czymś, co znacie bardzo głęboko w sobie. Znacie Istotę Chrystusa i wiecie, że to wy tworzycie rzeczywistość, której doświadczacie. Formułujecie ją chwila po chwili. Jeśli nie podoba wam się to, czego doświadczacie, zatrzymajcie się, oddychajcie, wybierzcie coś nowego. Ponieważ naprawdę, ukochani, to wasz wybór, co przyniesiecie, a co więcej, to wasz wybór, jak będziecie to oceniać.

To, co przynosicie na samym początku ekspresji, jest bez osądu. Bardzo szybko po tym wbiegacie i osądzacie. W miarę zdobywania doświadczenia, prawdopodobnie przez wiele żyć, dojdziesz do miejsca, w którym głęboki oddech jest pierwszą rzeczą, której doświadczasz, ponieważ daje ci to przestrzeń, aby zobaczyć na nowo. Dlatego gorąco sugeruję, abyście za każdym razem, gdy musicie podjąć jakąś decyzję, wzięli głęboki oddech i spojrzeli na nią spokojnie i z dystansem, tak abyście mogli natychmiast naprawdę nie być w niej lub na niej.

Nawet to, co powiedziałem o rozmienianiu pieniędzy w świątyni, miało w sobie wiele energii i siły, ale było to coś, co rozważałem, tak jak to robicie z pewnymi sytuacjami w życiu fizycznym. Myślałem o zrobieniu demonstracji i o tym, jak to będzie bardziej naciskało na tych, którzy tego doświadczają, żeby zwrócili na to uwagę.

Teraz, po pierwsze, tego wieczoru chciałbym zasugerować, abyście zwracali uwagę na swoje uczucia, nawet zanim zostaną one wyrażone i abyście zwracali uwagę na ekspresję, która wydaje się być potrzebna. Jeśli masz poczucie, że może chciałbyś się nad tym zastanowić, to też jest w porządku. Możecie zrobić to, co jest konieczne, biorąc kolejny głęboki oddech i pytając siebie: "Czy to naprawdę jest konieczne, abym nauczał?".

Jeśli odpowiedź brzmi "tak", wtedy zaangażujcie się w to całym sercem; albo weźcie głęboki oddech i powiedzcie: "Może później". Jeśli to jest twoja misja, to później przyjdzie do ciebie ponownie, więc nie musisz się martwić, jeśli ominiesz jedną okazję, że to wszystko, co będzie, bo tak naprawdę to ty aranżujesz wszystko, co zdecydujesz się zrobić, chwila po chwili.

Zauważyłem, że następną rzeczą, którą robisz, jest odsunięcie się i osądzanie. Często osądzasz siebie bardzo głęboko i surowo, podczas gdy jeśli weźmiesz głęboki oddech i zapytasz siebie: "W jaki sposób przynosi to korzyść wszystkim?", zobaczysz, że tak naprawdę przynosi to korzyść wszystkim, ponieważ mają oni wybór. Mają wybór co do tego, jak to widzą, i mają wybór co do tego, jak będą postępować. Nie oceniajcie więc siebie zbyt surowo.
Weź głęboki oddech i zapytaj: "Kto chciałby to usłyszeć?". A jeśli osoby z twojego otoczenia nie wydają się być tymi, które potrzebowały tego usłyszeć, być może ty potrzebowałeś tego usłyszeć. Zróbcie więc miejsce na miłość. Pozwólcie, aby osąd był w miłości. Nawet wtedy, gdy osądzacie samych siebie... a widziałem was; znam ludzką kondycję, która bardzo szybko osądza innych i siebie, mówiąc: "Cóż, myślałem, że staję się bardziej podobny do Chrystusa. Myślałem, że ponieważ słucham Jeszuy i wiem, że On idzie ze mną i idzie tak jak ja, skąd wziął się ten gniew? Skąd wziął się ten osąd?". I przebaczyć. Znacie głębsze znaczenie tego słowa. Oznacza ono dawanie miłości w miejsce osądu; dawanie miłości za.

Nie osądzaj więc siebie. Pozwólcie sobie powiedzieć: "Wiem, że czajnik z parą miał przypływ energii, a ja naprawdę chciałem ją zatrzymać w sobie i zamierzałem być... Naprawdę powiedziałem, że nie puszczę pary". A jednak pozwól sobie na bezstronną ocenę, na szukanie całości tego, co się działo.

Widzę was w waszych codziennych spotkaniach i widzę czasem to uczucie, tę energię, która wzbiera, by chcieć być wybuchową. Zapytajcie siebie z głębokim oddechem: "Czy to służy dobremu celowi, czy jest inny czas na tę energię?". Są chwile, kiedy potrzebna jest silna ekspresja, ale pozwólcie sobie na spokój, kiedy pojawia się silna energia i wiedzcie, że naprawdę robicie to jako dar dla innych; nie jako karę, bo oni nie będą tego tak postrzegać, ale jako dar. Oni też mogą nie postrzegać tego jako daru. Ale pozwól sobie stanąć z boku i beznamiętnie zobaczyć, co się dzieje.

W dzisiejszych czasach dzieje się wiele rzeczy, które wymagają osądu. Jest wiele rzeczy, które wymagają miłości i zrozumienia. Jest wiele rzeczy w tym dniu i czasie, które wymagają beznamiętnej decyzji, aby podzielić się innym punktem widzenia bez osądzania innych jako błędnych. Pozwólcie sobie, kiedy energia wzrasta, wziąć głęboki oddech i zapytać: "Skąd to pochodzi? Czy pochodzi to z chwili nauczania, czy z przyzwyczajenia?".

Rozpoznasz, że wiele z tego, na co reagujesz, pochodzi początkowo z głęboko zakorzenionego osądu nawyku. Weź kolejny głęboki oddech i pozwól sobie stanąć z boku i zapytać: "Komu to służy? Czy będzie służyć?". Są chwile, kiedy nauczasz, mając w sobie energię beznamiętną, chwile, kiedy próbowałeś mówić spokojnym głosem, chwile, kiedy próbowałeś nauczać z miłością, chwile, kiedy wielu cię nie słyszy. Dobrze.

Ale cokolwiek robicie, róbcie to z miłością. W ciągu całego życia człowieka jest wiele czasu na nauczanie. Wiem o tym. Byłem tam, robiłem to. Wiele razy to, co macie do powiedzenia, cicho i bezgłośnie dociera do osób słabosłyszących, a wy chcieliście umożliwić innym uzyskanie informacji zwrotnej z innego punktu widzenia. Dlatego pozwól sobie na głęboki oddech i zapytaj: "Komu to służy?". A następnie przejdź do działania.

Jedną z rzeczy, z którą będziecie się bawić w ciągu następnych sześciu miesięcy, będzie widzialność za pomocą środków słuchowych; innymi słowy, czasami zajmując stanowisko i mówiąc swoją prawdę, a czasami zajmując stanowisko całkiem głośno. Będziecie chcieli rozeznać, skąd ten głos dochodzi, a następnie dokonać wyboru. Innymi słowy, mówię wam, że są chwile, kiedy moc musi się ujawnić, jak w przypadku rozmieniaczy pieniędzy, i są chwile, kiedy cichy głos ma moc.

Każdy przypadek będzie nieco inny. Innymi słowy, nie ma jednej decyzji, która obejmowałaby wszystko, ale jest jeden składnik, który wchodzi w skład każdej decyzji, a jest nim miłość: miłość do drugiego człowieka i miłość do siebie samego. Widziałem, jak wielu z was traci panowanie nad sobą i wpada w gniew, czasem na tych małych, często na tych wysokich, a potem mówi: "Och, dlaczego to zrobiłem? Wiedziałem, że nie powinienem tego robić". A jednak, jeśli zapytasz o głębszą prawdę, są chwile, kiedy jedyną rzeczą, która byłaby słyszalna, byłby silny głos, odrobina mocy, którą w to włożysz.

Tak długo, jak możesz, odsuwaj się od tego i bądź w pewnym sensie beznamiętny. Ale pozwólcie sobie... Dlatego w waszym świecie jest takie powiedzenie, bardzo mądre, które mówi, żeby policzyć do dziesięciu, zanim coś zrobicie lub powiecie, co pozwala na głęboki oddech w tym czasie. Ważne jest, abyście dali sobie czas, a potem wyszli z tym, cokolwiek jest do powiedzenia lub zrobienia. Pozwól, by miłość była Twoim punktem kontaktu.

Tam, gdzie jesteście teraz na świecie, macie wiele wskazówek, wiele punktów zapalnych, w których wiele rzeczy wypłynie na powierzchnię, zakorzenionych w przeszłych doświadczeniach, dopóki nie będziecie w stanie, dzięki praktyce, stanąć z boku i zapytać siebie: "Skąd to przychodzi? Dlaczego to przychodzi? Czy jest to związane z tą chwilą, czy z przeszłymi doświadczeniami?".
Dlatego tak często zalecam głęboki oddech, ponieważ daje on czas na to, by przynajmniej zapytać: "Skąd to się bierze i czy jest to konieczne?". Jeśli odpowiedź jest twierdząca, to zróbcie to. Wszyscy wiecie, jak to robić, od kiedy byliście mali. Wiecie, jak wywoływać napady złości. Jesteście w tym bardzo dobrzy. Przez wiele żyć ćwiczyliście, jak to robić i jak zwracać na siebie uwagę.

Teraz pytasz: "Czemu to ma służyć?". I właśnie dlatego twoim najlepszym przyjacielem jest głęboki oddech. Pozwól sobie na dar głębokiego oddechu. Myślę, że to dobry tytuł dla tego wieczoru: Głęboki oddech.

Czy głęboki oddech jest przyjemny? (Tak) Och, tak. Tak naprawdę pozwala on ciału się zregenerować. Pozwala ciału czuć się pielęgnowanym. Dlatego zawsze, gdy znajdziesz się w sytuacji, która wymaga podjęcia decyzji, najpierw weź głęboki oddech. A jeśli ktoś powie: "Czy ty mnie nie słyszałeś?". Ty odpowiadasz: "O tak, słyszałem. Oddycham". A oni będą się zastanawiać: "Dlaczego on/ona musi oddychać po tym, jak to powiedziałem?". Widzisz, uczysz. Uczysz ich, że od czasu do czasu, całkiem często, głęboki oddech jest nauczycielem, to, co przychodzi wraz z głębokim oddechem i pozwala na wgląd w to, skąd pochodzi moja reakcja i czemu służy.

A jeśli nie ma nic innego, to dobrze robi ciału. Jak się przekonałeś, nawet kiedy byłeś mały i wstrzymywałeś oddech za karę dla matki/ojca/wszystkich: "Nie będę tego robił. Będę wstrzymywał oddech". A oni mówili: "Proszę bardzo". A może wzięli z tego przykład i powiedzieli: "O nie, nie rób tego. Oddychaj, proszę, oddychaj". A ty powiedziałeś: "Aha, udało mi się do nich dotrzeć". Tymczasowa moc.

Pozwól sobie teraz być tym starożytnym, który pamięta o prawdziwej mocy głębokiego oddechu. Daje on przestrzeń dla doświadczenia.

Teraz, ukochani, są chwile, kiedy wasza odpowiedź dla drugiego człowieka nie jest wyrażona słowami. Są chwile, kiedy twoją odpowiedzią dla drugiej osoby jest uśmiech. "Dlaczego ona się do mnie uśmiecha? Co ona wie o mnie, co wydawało mi się ukryte? Czy wie, że naprawdę wiem, co chcę powiedzieć, że nie jestem mocny w swoich przekonaniach? A może mnie lubi? Dzięki Bogu. Jest jeszcze jedna myśl. Może uśmiecha się do mnie, bo naprawdę mnie lubi. O nie, to niemożliwe, nie. Ale wiesz, ona wciąż się uśmiecha. Hmm."

Uśmiech jest twoją najlepszą odpowiedzią. Daje on przestrzeń i czas na odpowiedź słowną, jeśli jest taka potrzeba, i pozwala na uspokajające wyrażenie.

Chrystusowa natura Ciebie to przestrzeń, przemyślane przyzwolenie; innymi słowy, nie jest to tylko pusta przestrzeń, ale jest to przestrzeń rozważania, jaka odpowiedź jest najlepsza w tym czasie. Tak więc pozwolicie, by powstała przestrzeń na myślenie, przestrzeń na miłość do siebie i do innych. Nie zapominajcie o sobie. Dlatego właśnie bierzesz głęboki oddech, aby dać ciału przestrzeń i pozwolić na inspirację.

Skąd pochodzi to słowo? Inspiracja. Pochodzi ono z głębokiego oddechu. Kiedy dasz sobie przestrzeń na inspirację, zauważysz, że pojawia się w tobie pewien spokój. Dość często wyrażasz go innym, czy to słowami, czy uśmiechem, czy po prostu głębokim oddechem, który pozwala im zastanowić się, co się dzieje, i wziąć głęboki oddech.

Podczas naszych wspólnych spacerów wiele razy pojawiało się pytanie. A kiedy myślałem nad odpowiedzią, schylałem się i podnosiłem gałązkę, kamień, kamyk. Czasami pisałem na piasku; innymi słowy, dawałem miejsce na inspirację, na miłość do samego siebie.

Chociaż świat mówi, że musisz to zrobić, nie musisz reagować natychmiast. Pozwólcie na miłość. Oddychaj i pozwól innym oddychać. Ponieważ dość często, jak zauważyliście, kiedy dochodzi do konfrontacji słów, gdzie jeden mówi to samo, ale w inny sposób, kiedy pozwolicie na to miejsce, pojawia się pielęgnowanie, które jest dozwolone, przestrzeń do wyrażenia. Nawet jeśli masz przestrzeń na wzięcie głębokiego oddechu, pielęgnujesz ciało i dyskurs między wami.

Tak więc doradzam: bierz głęboki oddech tak często, jak tylko o tym pomyślisz. Wyróbcie w sobie nawyk głębokiego oddechu.

Są chwile, kiedy możesz chcieć wyrazić się w inny sposób. Chodzi mi o to, że możecie chcieć zrobić coś, o czym mówiliśmy kilka miesięcy temu, na przykład przechodzić przez ściany. Mówiliśmy o przechodzeniu przez mur, który wydaje się odgradzać was od siebie, ale także o sprawach fizycznych. Mówiliśmy o tym, jak można znaleźć się po drugiej stronie muru, wizualizując przestrzeń, czyli to, czym jest wasz mur; cząsteczki tego, co według was tam jest, a te cząsteczki są energią i cały czas się poruszają.
Nie są statyczne. Podchodzicie do nich i myślicie, że są statyczne, ale tak nie jest. Przez cały czas są w ruchu, a pomiędzy cząsteczkami tego, co wydaje się być gęste, jest o wiele więcej przestrzeni niż energii materialnej. Możecie więc łatwo przejść pomiędzy tym, co wydaje się być stałymi cząsteczkami, a przecież cząsteczki, ponieważ są zbudowane z energii, nie są stałe.

Zatem to, co ćwiczysz, a wymaga to praktyki, to wizualizowanie przechodzenia przez przestrzeń pomiędzy cząsteczkami. Wizualizujesz przede wszystkim to, co wiesz, że jest po drugiej stronie, i wyobrażasz sobie siebie po drugiej stronie.

Jak często się rozgrzeszałem, gdy coś wydawało mi się niebezpieczne? Teraz trzeba to przećwiczyć. Zwykle nie udaje się to za pierwszym razem, choć jeśli impuls jest wystarczająco silny, możesz się zaskoczyć, i tak właśnie było w moim przypadku. Ale możesz chcieć, teraz, kiedy zacząłeś myśleć o ciele, teraz, kiedy zacząłeś myśleć o tym, czym jest życie ludzkie i jaka jest natura życia Chrystusowego, możesz chcieć ćwiczyć, zanim będziesz miał taką potrzebę. Chociaż, jak już powiedziałem, potrzeba jest bardzo motywująca.

Ćwicz, wiedząc, co jest po drugiej stronie. Bardzo dobrze sprawdza się też wizualizacja miejsca, w którym chcesz się znaleźć. Gdzie jest twoje ulubione miejsce? Być może jest to twój dom. Być może na plaży. Być może jest to połowa drogi na górę. Może na szczycie góry. Gdzie byłeś, co możesz obiektywnie zwizualizować i umieścić w tym miejscu podmiot, czyli siebie? Dokonaj wyboru, ponieważ decydujesz się być właśnie tam, gdzie jesteś teraz. A gdybyś miał motywację, żeby być gdzie indziej, możesz wizualizować, gdzie chciałbyś być, i dzięki praktyce na początku i wielkiej motywacji, żeby tam być, będziesz tam.

Już przed naszym spotkaniem tego wieczoru wyobrażałeś sobie, gdzie będziesz i jak będziesz dostrojony. Ale mówię wam, że możecie wybrać bycie tutaj, siedząc na różanej kanapie - tych kanapach tuż za mną - możecie wybrać bycie tutaj, bez względu na ilość kilometrów pomiędzy, co widzicie w fizyczności. Możesz wybrać jeden wieczór, aby być tutaj z ciałem, z ciałem siedzącym na różanej kanapie.

Ćwicz, mój chłopcze, ćwicz. W ten sposób dostaniesz się do Carnegie Hall i w ten sposób dostaniesz się do tej przestrzeni geograficznej lub jakiejkolwiek innej przestrzeni, którą sobie wyobrazisz. Pozwól sobie na zabawę z nią. Powiesz: "Cóż, Jeszu, będę wiedział, że tylko się tym bawię i że to nie jest prawdziwe". Skąd wiesz, że to jest prawdziwe? Co jest po drugiej stronie tej ściany? Cóż, są tam rośliny o nazwie forsycja i prawdopodobnie trawa. Jakie to uczucie, być boso w trawie? Nie musisz być boso. Możesz zabrać ze sobą buty. Jeśli chcesz zobaczyć siebie tam w butach, to też jest w porządku. Cokolwiek sobie wyobrazisz i cokolwiek uznasz za rzeczywistość - mała litera "r" - może być Twoją Rzeczywistością - duża litera "R" - w tym momencie. A jeśli na zewnątrz jest zimno, możesz sobie wyobrazić, że jesteś tutaj, w cieple.

Jak już mówiłem, zwykle nie udaje się to, chyba że motywacja jest bardzo, bardzo silna; nie udaje się to przy pierwszej próbie. Może, jeśli motywacja jest wystarczająco silna. Ale jeśli chodzi o ciebie, to prawdopodobnie będziesz musiał trochę poćwiczyć i zaufać. A ja spotkam się z tobą po drugiej stronie.

Jest to bardzo dobra praktyka na czas, kiedy zdecydujesz się na śmierć ciała i nie musisz kupować tych wszystkich starych opowieści, że musisz udać się do miejsca, które jest bardzo, bardzo gorące, aby pozwolić na spalenie wszystkich odpadów, które są w tobie, a potem będziesz wystarczająco dobry, aby wstąpić. Przećwicz, jakie to uczucie być w miejscu miłości, słońca, światła? Wiedz, że właśnie tam się udajesz, kiedy mówisz ciału: "Dziękuję, ale do zobaczenia później; gdzieś, kiedyś, ponownie stworzę ciało". Czy będzie to to samo ciało? Tak i nie; prawdopodobnie dokonasz kilku zmian; cokolwiek zechcesz. To jest wolny wybór.

Ale sugerowałbym, aby w latach, które pozostały wam w tym wyrażeniu, pobawić się możliwością ponownego pojawienia się jako ciało w różnych okolicznościach. Może się zdarzyć, że będziesz chciał lub potrzebował zostać usunięty z jakiejś sytuacji, i będziesz mógł to przećwiczyć.

"Ależ Jeszua, staram się uczynić moją rzeczywistość bardzo spokojną, żebym nie musiał zabierać ciała gdzie indziej". Bardzo dobrze.

(Ktoś kicha.) Błogosławię cię. Znasz wyraz kichnięcia? Czyż nie jest to niesamowite? Wznosi się i nagle następuje eksplozja Bycia. To naprawdę jest cud. (Kolejne kichnięcie) Ha ha. Widzicie, jedno nie wystarczyło. Bardzo dobrze. Jak na zawołanie. Kreatywność to twoje drugie imię. Och, właściwie nie drugie. To twoje pierwsze imię. Każdy ma swoją kreatywność.

Pozwól sobie na zabawę ze świadomością, że tworzysz - to jest prawda twojego Bycia - tworzysz fizyczny wyraz tego, kim i czym jesteś, chwila po chwili, i tworzysz otoczenie, które uważasz za możliwe, chwila po chwili. To jest cud, że to robicie". "Cóż, Jeshuo, po prostu przyjmuję za pewnik, że to będzie tam, tak jak to, że kiedy budzę się rano, to będzie to samo ciało z tymi samymi bólami i sztywnością niektórych stawów, i wiesz, że włosy będą tej samej długości i cokolwiek innego."

Aha. Może tak, może nie. Pozwólcie sobie na wolność, aby wiedzieć, że tak naprawdę - i wiecie to od fizyków i naukowców - ściana, która wydaje się tak solidna, że w tym momencie nie przeszlibyście przez nią, jest tak naprawdę energią w ruchu, tak samo jak wasze ciało jest energią w ruchu.

"Dobra, rozumiem tę część, tak jak jest w podręczniku. Mogę ją zrozumieć. Ale nie wiem, jak bym się czuł". Ćwiczenie. "Jak bym się czuł, gdybym po prostu wiedział, naprawdę wiedział, że jestem energią w ruchu. Jak bym się czuł? Lepiej przyniosę te molekuły i upewnię się, że je zachowam".

Nie martw się. Jesteś bardzo atrakcyjny i utrzymasz swoje molekuły w porządku. Ale baw się energią. "Ja jestem energią. Dlatego mogę wykonywać różne techniki i mogę je łączyć z energią, a tę część, która czasami wydaje mi się taka sztywna, mogę wprowadzić w pewien stan wibracyjny i czuję się lepiej". No cóż, oczywiście. To jest naprawdę energia w ruchu przez cały czas, tak samo jak ty. A ty bardzo dobrze ją wykorzystujesz, aby ci służyła.

Jeśli to prawda, a tak jest, możesz być wszystkim, co sobie wyobrazisz i w co uwierzysz. Czy teraz wyjdziemy na zewnątrz i przeprowadzimy nasze zajęcia na uboczu? No dobrze. "No, prawie. Chyba jest tam trochę zimno, Jeszua. Nie mam na sobie płaszcza". A co, jeśli powiem ci, że nie potrzebujesz płaszcza? Jesteś energią w ruchu i jest ci ciepło".

"No tak, wiesz, jeśli uda mi się przejść przez tę ścianę i znaleźć się po drugiej stronie, to pewnie będzie mi ciepło". Bardzo dobrze, to jest pierwszy krok: wiara, wiedza. Zaskocz siebie. Zaskocz swoich przyjaciół. Powiedzą: "Co tu się stało? Siedziałeś tam, a zaraz potem twoje krzesło jest puste, a ty pukasz w okno".

"A, tak, tak mi się wydawało". To się może zdarzyć. A potem, jeśli nikt nie zwróci uwagi, obchodzisz dom dookoła i wchodzisz przez garaż. Cud nad cudami, można to zrobić.

Ukochani, chcę, żebyście wiedzieli, żebyście naprawdę wiedzieli, żebyście poczuli moc, energię, energię fizyczną, którą gromadzicie w każdej chwili, żeby wyrazić Chrystusa. To Chrystusowa Istota z was chodzi, porusza się, przytula, rozmawia, współczuje i przytula. Lubicie te uściski. A uściski są wami. To wy wyrażacie się jako miłość, którą jesteście. Odczuwasz to uczucie przede wszystkim w sobie. To jest: "Och, wiesz, przytulenie byłoby naprawdę miłe. Tak jakby to czuję. Mogę podejść... tak, myślę, że chciałbym to zrobić". Wybierasz kogoś i uśmiechasz się, a on odwzajemnia uśmiech, więc wiesz: "Dobrze, myślę, że to będzie w porządku. Nie pójdę do góry, żeby mnie nie zrzucili. Powiedzą, że jestem kochany. I będzie uścisk".

Dziękuję Ci za to, że swoją koszulką przyczyniłeś się do napisania scenariusza tego wieczoru. To jest to, kim i czym jesteś: miłością chodzącą na dwóch nogach, zazwyczaj dwóch. Och, ale widziałem Cię też na czworakach. Ale odbiegam od tematu.

Tego wieczoru mówiliśmy o przejawianiu się formy poprzez inną formę, ponieważ wszystko jest energią. Wiecie o tym. Powiedzieli wam o tym wasi naukowcy. W innym czasie, kiedy będziemy się spotykać, będziemy ćwiczyć przechodzenie przez ścianę.

"Dobra, może przyjdę następnym razem". Oczywiście, że tak. Nie ma nic ponad to, że nie jesteś w stanie tego zrobić. Nie ma nic ponad to, że nie jesteś w stanie zrobić tego, co możemy sobie wyobrazić, opowiedzieć, wyobrazić. Jeśli potrafisz to sobie wyobrazić, to potrafisz to zrobić. I to jest bardzo dobry sposób na uzdrowienie ciała. Ale to tyle na dzisiejszy wieczór. Następnym razem, kiedy się spotkamy, porozmawiamy o ponownym zasilaniu i uzdrawianiu ciała.

Wiedz, że jesteś tak kochany, że nie ma nic ponad to, co możesz zrobić. Jesteś Chrystusem chodzącym na dwóch nogach, obejmującym się dwoma ramionami, czującym miłość do całego stworzenia, ponieważ tworzysz, chwila po chwili, to, czym jesteś, to, co przyjmujesz jako rzeczywistość, i to, co zawsze będzie. Niech tak będzie.

– Jeshua ben Joseph (Jesus)

in expression through Judith Coates

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz