sobota, 23 grudnia 2023

Jezus o początkach swojego życia i „latach straconych”

 

 Obiecałem ponownie opublikować niektóre audycje radiowe na temat życia Jezusa. Oto pierwszy. W tym wywiadzie dla Godziny z aniołem, przekazanym przez Lindę Dillon, Jezus opowiada, że został „napełniony” Duchem Świętym w wieku 5 lub 5 i pół roku i że jego chrzest przez Jana wraz ze zejściem gołębicy było symboliczne. Opowiada o swoich podróżach po duchowym kręgu swoich dni, swoim małżeństwie z Marią Magdaleną i córką Sarą oraz o tym, że jest ona, potajemnie nazywana „świętym Graalem”. W tym wywiadzie ujawnił znacznie więcej rewelacji. 
 
W przyszłym tygodniu (wysłane jutro) wraca, aby kontynuować historię. Ze stycznia 2012 r.: „Jezus o straconych latach, Świętym Graalu, reinkarnacji i wielu, wielu innych sprawach”, 24 grudnia 2013 r., przekaz: Linda Dillon, pod adresem http://goldenageofgaia.com/2013/12/jesus- o-utraconych-latach-świętego-Graala-reinkarnacji-i-dużo-dużo-więcej/. Dawno, dawno temu, kiedy umarłem, wtedy też było mnóstwo mitologii. A kościoły, które chciały sprawować kontrolę, powiedziały: „No cóż, on umarł za twoje grzechy”. 
 
Zawsze było to dla mnie wstrętne, ponieważ jest pogrążone w poczuciu winy, wstydu i winy. Ten okres – który uważacie za moją śmierć, a następnie wniebowstąpienie – był wówczas czasem wielkiej karmicznej dyspensacji, nie tylko dla obecnych, ale dla wszystkich na planecie w tym czasie. I ten dar odnawia się w tym okresie po raz kolejny. Dlatego też proszę o zwrócenie na to teraz Państwa uwagi. Nie możesz tego zrobić wystarczająco szybko. Puścić. „Transkrypcja Godziny z aniołem i Jezusem, 9 stycznia 2012 r.”, przekazana przez Lindę Dillon, pod adresem http://goldenageofgaia.com/2012/01/transcript-of-an-hour-with-an-angel -z-Jezusem-9-sty-2012  
 
Steve Beckow: Dziękuję Ci, Panie, że ponownie nas dzisiaj odwiedziłeś. Kiedy ostatnim razem rozmawialiśmy, wspomniałem, że lepiej zarezerwować czas po Bożym Narodzeniu na omówienie niektórych szczegółów tego, co zaczęto nazywać „straconymi latami”, a także innych spraw związanych z waszą służbą na Ziemi. Naszym celem nie jest sprawianie przykrości Twoim wyznawcom, ale po prostu rozwikłanie niektórych tajemnic otaczających Twoje życie. Czy to Cię satysfakcjonuje?  
 
Jezus: Tak, jest. Chociaż nie powiedziałbym, że są jakieś stracone lata! Ale witam cię, Steve, i witam was wszystkich. I możesz nazywać mnie Jezusem, albo możesz nazywać mnie Jeszua. Ale cieszę się, że mogę być tu z wami tego wieczoru. Chciałbym zacząć od tego, o co mnie pytaliście o moje wczesne lata, o moje życie jako dziecka i młodego mężczyzny, jako dorosłego człowieka. I chcę zacząć od powiedzenia wam, że miałem niesamowite życie jako Jezus, jako Jeszua.  
 
Miałem niesamowitą rodzinę. Tak, zarówno powyżej, jak i poniżej. I tu właśnie często pojawia się najwięcej zamieszania. Ale ja i moja ludzka rodzina, moja ukochana matka i mój ukochany ojciec, i tak, moje rodzeństwo, moja dalsza rodzina, bardzo mnie wspieraliście od dnia, w którym zostałam poczęta. I tak, oczywiście, było to wiadome, chociaż pod wieloma względami utrzymywano je w tajemnicy – choć nie można było tego tak cicho zachować, ponieważ lubiłem przygody.  
 
Wspierali moją podróż i oczywiście dlatego zostałam wysłana do tej rodziny w tak wyjątkowych okolicznościach. W bardzo młodym wieku, około pięciu, pięciu i pół roku, byłem całkowicie, mogę powiedzieć, ponownie zjednoczony lub napełniony Duchem Świętym. Nastąpiło to pełne ponowne połączenie z Ojcem-Matką Pierwszą, tym, co uważacie za Boga lub Źródło, a ja za Matkę-Ducha Świętego. (1) 
 
 I tak ta świadomość i to połączenie, ta wiedza i to, co można by nazwać informacją, były dla mnie dostępne od samego początku, czyli od bardzo wczesnego wieku. Ale ja też pochodziłem z bardzo wykształconej rodziny, która przywiązywała wielką wagę – nie tylko do mojej matki czy ojca, ale do całej mojej rodziny – która przywiązywała wagę do nauki – i tego, co można nazwać świętą nauką – zarówno języka hebrajskiego, jak i języka hebrajskiego. , z pewnością Praw, Praw jako Żyd, ale także praw powszechnych. Nauczyłem się więc nie tylko języków greckich, ale także podróżowałem. Istnieje – i mówiłem już w innych sytuacjach, o tym, jak nauczyłem się pomagać ojcu w tym, co teraz nazwalibyście biznesem budowlanym. 
 
Był kimś znacznie więcej niż tylko skromnym cieślą, chociaż taką właśnie pracę podjął lub przyjął, kiedy po raz pierwszy wróciliśmy do Nazaretu. Ale dzięki tym więzom rodzinnym zostałem sprowadzony na studia i zetknąłem się z wieloma uczonymi i wieloma różnymi punktami widzenia, w tym z filozofiami Wschodu. Mój kuzyn, mój ukochany kuzyn John, którego kochałem jak brata, razem z nim studiowaliśmy i poznawaliśmy Esseńczyków. Więc wprowadzono ekspozycję. Bardzo często trudność polegała na tym, że poprawiałem moich nauczycieli lub rzucałem im wyzwanie, ale nie w sposób obraźliwy, ponieważ byłem bardzo grzecznym chłopcem, a nawet grzecznym młodym mężczyzną.  
 
Tak naprawdę nigdy nie chciałem zwracać na siebie szczególnej uwagi. Ale czasami nie mogłem zrozumieć, kiedy istniał punkt prawny lub punkt filozofii, o którym wiedziałem, że jest albo niekompletny, albo nieokrągły lub nawet niepoprawne, prosiłbym o to. I było cudownie. Na tym polega dar szkolenia w prawdziwie szkolnym środowisku: nie chodzi tylko o posłuszeństwo, posłuszeństwo czy przyleganie – i to jest także przesłanie, które chciałbym przekazać naszym fundamentalistycznym przyjaciołom czy jakiemukolwiek -izmowi – chodzi o odkrywanie. Ale chodzi o badanie z wewnętrznej wiedzy i z waszego połączenia, ponieważ nie ma istoty – żadnej istoty – na Ziemi, która nie byłaby dotknięta lub obdarzona mądrością, energią Ducha Świętego. 
 
Jest dostępny i naprawdę jest darem dla wielu. Tak, możesz się odwrócić i powiedzieć nie, ale nigdy tego nie zrozumiano – ani wtedy, gdy byłem w ludzkiej postaci, ani tak naprawdę teraz. Zawsze wracamy do sytuacji wstrętu do siebie lub poczucia własnej wartości, braku poczucia własnej wartości. Teraz powiedzielibyście mi: Jeszua, jeśli byliście napełnieni połączeniem i wiedzą, dlaczego konieczne było przygotowanie się w ten sposób? Moi rodzice – zwłaszcza moja matka, bardzo bystra kobieta – nie liczyła się tylko i wyłącznie wartość edukacji i kultury. Wiedziała, że będę poruszał się wśród ludzi, w kulturach i pomiędzy nimi, i że aby moje nauczanie było wiarygodne, gdy wkroczę w moje bardziej publiczne życie, konieczne będzie pełne zrozumienie i akulturacja tych systemów wierzeń, nawet tych, z którymi nie do końca się zgadzałem.  
 
A to byłoby konieczne, abym został zaakceptowany wśród mojego ludu. Bo chociaż moje przesłanie było uniwersalne i zawsze było, to było skierowane do ludzi wiary żydowskiej, tych, którym obiecano i którzy szukali zbawiciela, mesjasza, przywódcy, który ich wyprowadzi z tej niewoli, aby uczynić z nich tych, o których myśleli, że będą przywódcami świata. Ale oczywiście nie z tego świata cię prowadzę. Tak, uczę cię, prowadzę cię, pomagam ci. Pomagam Ci każdego dnia, czy o tym wiesz, czy nie. Pomagam Ci manewrować i radzić sobie ze światem, w którym żyjesz. Niezależnie od tego, czy czujesz, że jesteś na szczycie świata, na szczycie swojej podróży, na szczycie swojej gry, czy też jesteś zagubiony, wciąż jestem z Tobą ciebie, a ja cię prowadzę.  
 
Mam wiele głosów, a nawet wiele twarzy, ale zawsze niosły one to samo przesłanie. P.: Panie, niektórzy mówią, że nie urodziłeś się w żłóbku czy stajni, że tak naprawdę nie pochodziłeś od rodziców z pokornego i biednego środowiska – oczywiście skromnego – ale zamiast tego pochodziłeś z dobrze ugruntowanej rodziny. W żadnym wypadku nie byli biedni. Która wersja jest poprawna, Panie? J: Znaliśmy dobre i złe chwile. Pochodziłem z bardzo zamożnej rodziny. Pozwólcie, że wyjaśnię to bardzo wyraźnie. A założenie naszej rodziny opierało się na rodowodzie i tak, na pozycji, nie tylko pod względem bogactwa, ale także dziedzictwa i szacunku. Moi rodzice byli pokorni? Absolutnie. Bo nie mogliby mnie sprowadzić, gdyby tak nie było.  
 
Ale jak mówiłem, w mojej rodzinie istniała tradycja i głęboki szacunek, i tak, w waszym społeczeństwie można powiedzieć, że oczekiwano, jakie będzie wychowanie i co to będzie oznaczać w zakresie szkolenia i stypendium , edukacja, ekspozycja, akulturacja. Kiedy się urodziłem, kiedy przybrałem formę, ujmijmy to w ten sposób, na tej pięknej Ziemi był to czas masowej migracji i zamieszania. I nie było to coś, o czym można by pomyśleć, jak to idealizowano, jako stajnia czy żłób, ale znajdowało się w bardzo skromnej sytuacji, gdzie było zaplecze, tak, gdzie w pobliżu były zwierzęta. Ale to nie było niezwykłe, wiesz. Więc tak, w tej sytuacji, ze względu na wymagania rządu, urodziłem się [śmiech] jako osoba wysiedlona. Ale moja rodzina, moja rodzina, była, jak można by pomyśleć, bardzo dobrze umiejscowioną linią. S: Cóż, to bardzo pomocne. 
 
Kiedy twoi rodzice opuścili Izrael, dokąd dokładnie udali się? Do której części Egiptu – myślę, że to był Egipt – udali się? J: Pojechaliśmy do małej wioski niedaleko miejsca, które teraz nazywacie Aleksandrią. To było bardzo skromne. Ale znowu była rodzina. Musicie więc zrozumieć, że w naszym społeczeństwie, podobnie jak w wielu waszych, opiekowała się nami rodzina. Więc to nie było tak, że ja byłem w jakikolwiek sposób lub że nasza rodzina była w jakikolwiek sposób pozbawiona. Po prostu wcale tak nie było. 
 
Mieliśmy komfort. Moja matka na początku miała tendencję – cóż, zawsze, naprawdę – ale – powiedziałam – była bardzo opiekuńcza. Nie chciała, żebym był narażony na kontakt ze zbyt dużą liczbą osób w obcym i obcym miejscu. Często obawiała się, że jeśli ludzie dowiedzą się o obietnicy mojej istoty, narazi mnie to na niebezpieczeństwo. I tak trzymano mnie bardzo blisko na początku, w pierwszych latach, nie żebym i tak chciała gdziekolwiek jechać. Ale trzymała mnie bardzo blisko siebie, na terenie rodzinnego domu. 
 
 P.: W porządku. A Ewangelia Wodnika opisuje cię jako osobę wchodzącą w kontakt z egipskimi hierofantami. Czy podczas pobytu w Egipcie uczęszczałeś na studia u egipskich kapłanów?  
 
J: Tak, zrobiłem to. Ale zrozumcie, co mówię, ponieważ doszedłem do poznania, do spełnienia w Duchu Świętym, w bardzo, bardzo wczesnym wieku.
 
Twój wiek. I tak, studiowałem u arcykapłanów i zetknąłem się z ich systemami wierzeń. Egipcjanie, później Grecy, w pewnym stopniu Rzymianie, chociaż tak naprawdę nie miało to wcale wielkiego wpływu, ale wczesne czasy i zrozumienie działania wszechświata, rola kapłana w społeczeństwie była zakorzeniona w tych wczesne nauki w Egipcie. Ale tak było – były też badania z udziałem uczonych hebrajskich. Nauczyłem się greckiego. Studiowałem wiele kultur, zwłaszcza wschodnich, z tej tradycji, która była powszechna, a nie niezwykła w mojej rodzinie. Ale tak się nie stało – nie spowodowało sprzeczności, bo sprzeczności nie ma. Tak, możesz zadać pytanie.  
 
P.: Dziękuję. Kiedy mówisz: „Uczyłem się u Greków i Rzymian”, czy masz na myśli, że studiowałeś u nich w Aleksandrii, czy też odbyłeś tę samą podróż filozoficzną, co Apoloniusz z Tyany, a mianowicie do Delf, Egiptu, Persji, Indii? 
 
 J: Tak, dużo podróżowałem w moich wczesnych latach, jako młody mężczyzna – jako nastolatek i jako młody mężczyzna. Moja rodzina uważała, że to bardzo ważne. Szczególnie moja mama wiedziała, jak uniwersalne są przesłania, którymi będę się dzielić z wieloma osobami, i chciała, abym była w pełni przygotowana. Nie zawsze rozumiała, kiedy rzucałem wyzwanie lub debatowałem, powiedzmy, z niektórymi moimi nauczycielami. Ale oni zawsze rozumieli. Z radością przyjęli rozmowy i różne spostrzeżenia. Nie było żadnych ograniczeń. Widzisz, to jest to, co zostało źle zrozumiane. Zawsze istniało wrażenie, że system wierzeń jest bardzo ograniczony, ale tak nie było. Więc tak, zostałem zdemaskowany, studiowałem i uczestniczyłem w wielu pielgrzymkach.  
 
P.: Apoloniusz z Tyany opisuje trasę, którą wielu ludzi podążało niemal tak, jakby była ona wówczas dobrze znana – 
 
 J: To było sekwencyjne.
 
  P.: Sekwencja. Czy rzeczywiście postanowiłeś podążać tym samym torem? 
 
 J: Nie krok po kroku. Ale dzięki ekspozycji tak, zrobiliśmy to. A mówiąc my mam na myśli przede wszystkim to, że zawsze towarzyszył mi ktoś z rodziny. 
 
 P.: W porządku. Wiem, że mamy wielu słuchaczy w Indiach i jestem pewien, że byliby najbardziej zainteresowani tym, gdzie byłeś w Indiach w tym czasie, u kogo studiowałeś, z jakiego pochodzili pochodzenia i jaką ścieżką podążali.  
 
J: Można by pomyśleć, że będzie to ścieżka hinduizmu. Jest to ścieżka Mistrzów, Nauczycieli i Joginów. 
 
 P.: Czy w tamtym czasie dokonałbyś rozróżnienia między, powiedzmy, Vedantą [niedualną ścieżką], karma joginami [ścieżką służby] lub bhakti [ścieżką oddania]? 
 
 J: Wtedy nie, nie zrobiliśmy tego. Było bardzo mało. Było bardziej preferencyjne, ale byłoby bardziej bhakti [oddaniem] niż cokolwiek innego, jeśli spojrzeć na to w kategoriach dzisiejszych. Ale był też bardzo rygorystyczny, jeśli chodzi o dyscyplinę fizyczną i trening.  
 
P.: A gdzie w Indiach wyjechałeś na studia? 
 
 J: Wszędzie.  
 
P.: Minąłem pomnik poza Pondicherry, który upamiętniał przejście Matsyi, proroka-ryby. 
 
To byłeś ty? 
  
J.: Tak. Tak, było. 
  
P.: To bardzo, bardzo interesujące. Co jeszcze powinniśmy wiedzieć o tych latach, zanim rozpocząłeś swoją służbę? Co jeszcze byłoby istotne, abyśmy doceniali Cię, gdy rozpoczynałeś swoją służbę? Co było ważne? 
 
 J: To, co chciałbym, żeby ludzie wiedzieli – tak, w Indiach, w Afryce, w Himalajach, z pewnością, na tym, co obecnie nazywacie Bliskim Wschodem – to uniwersalność. Moja rodzina najwyraźniej wywodziła się z tradycji judaistycznej.  
 
Ale poziom wyrafinowania – i tak, ponieważ miałem zaszczyt podróżować, studiować, ale także pracować u boku wielu innych podróżników, nie byłem sam. I nigdy nie myślałem o sobie jako o jedynym głosie, jedynym nauczycielu czy jedynej drodze. Byłem jednym. Byłem tym, gdzie Słowo, dzięki Duchowi Świętemu, było w ciele. Ale z pewnością nie byłem jedyny. Są więc tacy, którzy powiedzieli: o tak, Jezusie, kolejnym proroku. Są też tacy, którzy bardzo się z tego powodu obrażają. Ja nie. Ponieważ każda tradycja, którą studiowałem, czy to w Indiach, czy w Egipcie, czy w świątyniach, czy w domu, czy to była u filozofów, czy u rabinów, wszyscy oni naprawdę mówili mi i uczyli mnie tego samego. 
 
 I było to pod wieloma względami ironiczne. Tak, zrozumiałem – i to było rygorystyczne! Nie myślcie, że muszę jechać w trasę i żyć w luksusie, bo nic takiego nie było. Tak, zaopiekowano się mną. Ale daleko mu było do luksusu. Były też chwile, kiedy moja rodzina zawsze liczyła na wsparcie dalszej rodziny. Ale uznano to za ważne – bo wszyscy wiedzieli, że jestem przygotowywany, żebym znał wszystkie ścieżki. Nie oznacza to więc w żaden sposób stwierdzenia, że to, czego nauczałem, pochodziło stąd czy stamtąd. I tak, podróżowałem, nawet dalej, niż większość myśli. 
 
Kiedy obecnie podróżuję, wśród waszych gwiezdnych braci i sióstr. Ale to jest powszechność, to jest duch wspólnotowy, co chciałbym podkreślić, to jest wspólnota miłości. I taką wiadomość otrzymałem. Otrzymałem to od arcykapłanów. Otrzymałem to od joginów, a nie otrzymałem ją od nauczycieli i mistrzów, od rabinów. Wszyscy mieli cenne nauki i nauczyli mnie również, abym nie był arogancki ani zarozumiały, aby wnosić pokorę do mojej pracy i wiedzieć, że jestem po prostu zaszczycony możliwością służenia, podobnie jak każdy z was. 
 
 P.: Cóż, wspomniałeś o Duchu Świętym w ciele, więc przejdę w tym momencie do innego nurtu pytań. Jestem całkiem pewien, że nie zakończymy dzisiaj naszej dyskusji, więc jeśli byłby pan tak miły i wrócił w przyszłym tygodniu, możemy kontynuować, a ja nie będę się przez to spieszył, jeśli to będzie zadowalające Ty. 
 
 J: Tak, a jak myślisz, dlaczego skierowałem sprawę w tę stronę, drogi przyjacielu?  
 
P.: Bardzo dobrze. Dziękuję. Wiem, że mogę na Tobie polegać, że mnie poprowadzisz. Wspomniałeś o Duchu Świętym w ciele, a to rodzi pytania dotyczące twojej posługi. Czy uważasz, że słowo „awatar” odnosi się do ciebie i twojej służby? Śri Ramakrishna mówi…. 
 
 J: Avatar nie jest słowem, które szczególnie cenię. (2) Pozwól, że ujmę to w ten sposób. 
 
 P.: W porządku. 
 
 J: Są tacy, którzy chcą mnie nazwać awatarem. I zaakceptowałbym tę etykietę, ale nie wybrałbym jej. Wybrałbym etykietę lub opis nauczyciela. 
 
 P.: OK. No cóż, może moglibyśmy się na to wśliznąć inną trasą. Sri Ramakrishna uważa cię za awatara i publicznie to oznajmił. Czy możemy porozmawiać o tym, kto wtedy tu był? Byłeś tutaj w formie cielesnej. Ale -  
 
J.: Tak.  
 
P. – Sananda też był tutaj, żeby cię oświecić, prawda? 
 
 J.: Tak. 
 
 P.: Zatem byłaby to druga warstwa twojej służby, że tak powiem, naświetlanie. 
 
 J: To prawda. 
 
 P.: A dodatkowo Duch Święty zstąpił do twojej postaci. Czy to jest poprawne?  
 
J: To prawda.  
 
P.: A tak przy okazji, czy zdarzyło się to podczas chrztu w rzece Jordan? J: Nie, właściwie to wydarzyło się w bardzo młodym wieku. Chrzest był symbolicznym dopełnieniem, jeśli można tak to ująć. Ale nie, abym mógł kontynuować moją podróż na Ziemi, nastąpiło napełnienie Duchem Świętym w bardzo młodym wieku, około pięciu, pięciu i pół roku. A potem zostało odnowione, czy też – symbolicznie odnowione – aby ludzie wiedzieli, że jest to dostępne dla każdego.  
 
P.: W porządku. Cóż, gdybyś był ludzką formą, która została oświetlona przez ducha tak wzniosłego jak Sananda, a Duch Święty zstąpił w ciebie, nazwałbym to „awatarem”. Czy nie zgodziłbyś się?  
 
J: [śmiech] Nie zgadzam się. Mówię po prostu, że jest to określenie, do którego nie mam ochoty się ubiegać.  
 
P.: OK. 
 
 J: Tak, przyjmę to. Wiesz, kiedy chodził po Ziemi, było wiele kontrowersji, nie tylko dotyczących pozycji mojej rodziny, ale także polityki „Króla Żydów” oraz chęci przywództwa i intryg politycznych. Dlatego zawsze bardzo się waham, czy dać siebie, czy przyjąć nominację. 
 
 P.: Akceptuję to. 
 
 J: I powiem ci dlaczego. Ponieważ ty lub twoi słuchacze powiecie wtedy: „Och, cóż, miał to prześwietlenie, miał to wypełnienie i to czyniło go innym lub odrębnym”, a tak nie jest. Jeśli już, to pozwala mi być bliżej Ciebie.  
 
P.: W porządku, akceptuję to, Panie. 
 
J: W porządku. Zatem wyraziłem swoje zdanie! [śmiech]  
 
P.: Tak, Panie. 
 
 J: I chcę, żebyście każdy z was zaakceptował. Często drażniłem się z tym kanałem, że jesteście M-in-Ms, mistrzami w tworzeniu, ale teraz będziemy was nazywać A-in-Ms, awatary -w trakcie robienia.  
 
P.: [chichocze] W porządku. Czy rzeczywiście byłeś żonaty z Marią Magdaleną? 
 
 J: Ujmę to w ten sposób: Tak. 
 
 P.: W porządku. Formalnie żonaty? Nie znam zwyczajów tamtych czasów, więc wybacz, jeśli zadałem niedelikatne pytanie, ale ożeniłem się zgodnie z –
  
 J: Nie była moją kochanką, kochanie, więc tak, formalnie byliśmy małżeństwem. Była moją ukochaną żoną. Ona była moją świętą osobą. Była moją boską drugą osobą. Była moją partnerką, dzięki której moja wędrówka po Ziemi była pełna radości – i bardziej ludzka. Spodziewano się, wiadomo, że młody mężczyzna ożeni się. 
 
Ale nie stało się tak po prostu ze względu na zwyczaj lub dlatego, że chciałem być częścią lub oddzielny, ale dlatego, że chciałem być w świętej jedności z moją Magdaleną. Miłość, którą dzieliliśmy, była głęboka i głęboka. Było wielu, którzy nie powiedzieli „nie” i wymyślili wiele mitów i historii na jej temat. Ale ona była moim wsparciem, tak jak ja byłem jej. Była moją platformą rezonansową. To było bardzo trudne. Kiedy się spotkaliśmy, ona wiedziała. Bardzo szczegółowo omówiliśmy, co przyniesie przyszłość i droga, którą będziemy razem podążać. To ona zawsze przygotowywała rytuały i często pomagała w przygotowaniu ceremonii do naszych sytuacji. 
 
 Jak dobrze wiecie od Egipcjan i podróży do Indii, dowiedziałem się o rytuałach i ceremoniach oraz ich znaczeniu. Ale pod wieloma względami, nawet w rodzinie, w której się wychowałem, byłem osobą bardzo zrelaksowaną i swobodną. Chciałem poruszać się wśród ludzi. I często mówiła: tak, będziemy poruszać się wśród ludzi i będziemy mieli łączenie się i nauczanie, ale wprowadźmy pewne ceremonie i rytuały, ponieważ ona również została przeszkolona w ten sposób. Więc tak, nie tylko byłem żonaty, ale i mieliśmy także rodzina.
 
P.: Dlaczego autorzy ewangelii mieliby o tym nie wspomnieć? 
 
 J: Nie uważano tego za szczególnie ważne, ale uważano to również za ochronę i szacunek dla niej. 
 
 P.: W porządku. Dobra. Więc rzeczywiście miałeś dzieci, prawda? 
 
 J.: Tak. S: Ile? J: Mieliśmy dwójkę dzieci. 
 
 P: Dwoje dzieci? Dziewczyna i chłopak, albo –? 
 
 J: Tak, mieliśmy syna. Syn i córka.  
 
S: Czy mógłbyś nam opowiedzieć o… 
  
J: Nasz syn zmarł bardzo młodo. To było bardzo trudne. Ale nasza córka przeżyła.  
 
P.: A czy ona jest Świętym Graalem? 
 
 J: To prawda. Nasza Sara jest Świętym Graalem. 
  
P.: Sara. Dokąd poszła, gdy opuściłeś Ziemię? Francja?  
 
J: Pojechała na południe Francji. 
 
 P.: A czy była tą, którą czczono katarów?  
 
J: To prawda.  
 
P.: Och, zapiera mi dech w piersiach, gdy słyszę, jak to mówisz, Panie. Właściwie zauważam, że czas zbliża się do naszego zakończenia, ale znowu, mam zamiar kontynuować w przyszłym tygodniu, jeśli mi pozwolisz. Więc może to pytanie na zakończenie. Czy nauczałeś o reinkarnacji podczas swojej służby? 
 
 J: Tak, zrobiłem to. Czyż nie jest to radykalne stwierdzenie, które wielu może usłyszeć? 
 
 P.: Tak. 
 
 J: Ale tak, zrobiłem to. Ponieważ było to bardzo powszechne zrozumienie – nie zawsze akceptowane przez rabinów, ale w wielu innych kulturach. Ciągłość życia, ciągłość płomienia duszy. Jak mógłbym uczyć, że nie umarłeś i nie mówić o reinkarnacji? Jak mógłbym wskrzeszać umarłych i nie mówić o reinkarnacji? 
 
 P.: Tak. 
 
 J: Więc tak.  
 
P.: Ale ty także – także mówisz – także mówisz o oświeceniu dającym nieśmiertelność. Rozumiem jednak, że masz na myśli to, że ktoś nie musiałby narodzić się na nowo, nie musiałby opuszczać świątyni i częściej wychodzić. Czy to jest poprawne? 
 
 J: To prawda. 
 
 P.: W porządku. Więc jesteśmy nieśmiertelni? 
 
 J: Tak, jesteś nieśmiertelny. Każdy z was. A o karmie i wymaganiach reinkarnacji porozmawiamy przy następnym spotkaniu, ponieważ wymaga to wyjaśnienia. 
  
P.: I nie mogę się tego doczekać, Panie. Dziękujemy za odwiedzenie nas dziś wieczorem. 
  
J: To dla mnie przyjemność. I błogosławię Cię i dziękuję. I daję ci moją miłość.  
 
Przypisy 
 (1) Duch Święty jest znany w hinduizmie jako Boska Matka lub Shakti. Różnica między Ojcem a Duchem Świętym jest różnicą między tym, co transcendentalne i fenomenalne, albo pomiędzy bezruchem i ciszą, ruchem i dźwiękiem. Ojciec nie jest męski, a Matka nie jest żeńska. 
 (2) Ponieważ mogłoby to zwiększyć dystans między nim a innymi ludźmi. Ale czy Jezus był też po prostu skromny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz