niedziela, 23 kwietnia 2023

Seria ALT SHOUD 7 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe

 

 Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i tekst „Ktokolwiek postanowit zbudować swoje własne niebo, odnalazł swoją siłę W swoim własnym piekle. Friedrich Nietzsche Filozofia FlozofiaPozytywna Pozytywna”

MATERIAŁY KARMAZYNOWEGO KRĘGU


Seria ALT


SHOUD 7 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe


1 kwietnia 2023 r.


www.crimsoncircle.com


Jestem tym, kim Jestem, Adamusem z Suwerennej Krainy.

Biorę wyjątkowo głęboki oddech, rozpoczynając ten Shoud, pierwszy po Niebiańskim Krzyżu. Głęboki oddech, żeby poczuć – ach! – różnicę w was, Shaumbra. Różnicę w tych nowych, którzy przychodzą, różnicę na planecie Ziemia, a będziemy dzisiaj mówić o Niebiańskim Krzyżu. Poprosiłem Lindę, żeby skompilowała listę pytań od ekipy Karmazynowego Kręgu, którą, jak zakładam, masz gotową w każdej chwili.

LINDA: Jak najbardziej!

ADAMUS: Dobrze. Ale zanim to nastąpi, weźmy razem porządny, głęboki oddech. Co za czas! W jakim to czasie się znajdujemy, niemal surrealistycznym w pewnym sensie, ponieważ jest to kulminacja wszystkich waszych wcieleń na planecie. Wciąż pojawia się jednak problem utknięcia i będziemy to dzisiaj omawiać. Ale zignorujmy to wszystko na chwilę. Zamiast gonić własne myśli i próbować dowiedzieć się, jak odczuwacie tę różnicę lub jak zmieniła się planeta, po prostu weźmy teraz porządny, głęboki oddech. Porządny, głęboki oddech.

Jesteśmy tutaj. Jesteśmy. To była niezła podróż. Udało nam się. Jesteśmy w tym punkcie i poczujecie to, zobaczycie to, usłyszycie zmiany, które się pojawią. Powiem o tym za chwilę, ale teraz chciałbym dokonać specjalnego powitania wszystkich tych, którzy są nowi w Karmazynowym Kręgu.

Do nowych

Chciałbym zwrócić uwagę na kilka rzeczy dla waszego dobra, ale także dla dobra Shaumbry, tych, którzy są tu od jakiegoś czasu. To nie jest oficjalny, formalny tytuł. Nie dostajecie certyfikatu, że jesteście Shaumbrą. Sami siebie mianujecie. Po prostu pewnego dnia uświadamiacie sobie: „Jestem częścią tej grupy o nazwie Shaumbra”. Żadnych składek członkowskich, żadnych opłat. Bardzo mało zasad. Bardzo mało zasad, a to przeszkadza niektórym ludziom. Oni chcą mieć dużo zasad. My ich po prostu nie mamy.

Ale ta mała dyskusja na wstępie będzie też korzystna dla Shaumbry jako rodzaj przypomnienia i jest korzystna dla tych spośród Shaumbry, którzy mają ALT-heimera – A- L-T-heimera, ALT-heimera – widzicie, ponieważ kiedy zaczynacie wchodzić w „I”, kiedy zaczynacie rozszerzać się na wiele wymiarów, dostajecie tego małego ALT-heimera. Macie skłonność do zapominania. Zapominacie, gdzie zostawiliście kluczyki do samochodu. Zapominacie swoich imion. Zapominacie, jaki mamy rok, takie drobne sprawy. Nie ma w tym nic złego. I mówię to żartobliwie, ale także z wielkim współczuciem, ponieważ kiedy ktoś ma coś w rodzaju Alzheimera, to rozszerza się na inne wymiary, ale nie pozostaje zakotwiczony lub zrównoważony w tym wymiarze. Dla tych z ALT-heimerem, jest to kwestia zakotwiczenia się w tym wymiarze tutaj. To jest „I”. Jesteście tu, w tej rzeczywistości, miejmy nadzieję, że cieszycie się życiem i teraz poszerzyliście się do wielu wymiarów. Poszerzyliście się dzięki Niebiańskiemu Krzyżowi. Poszerzyliście się do samoświadomości waszej własnej duszy. Tak więc, ALT-heimer.

Shaumbra ma skłonność do zapominania niektórych rzeczy, o których mówiliśmy. Jestem Adamus – Adamus – i rozpoczynam Shoud, dodając: „z Suwerennej Krainy”. To oznacza, że jestem Wzniesionym Mistrzem. Kiedy jesteście w swoim suwerennym domu, oznacza to, że nie jesteście podporządkowani nikomu i niczemu. Jesteście sobą i to w rzeczywistości oznacza bycie Wzniesionym Mistrzem, bycie w waszej Suwerennej Krainie. Jesteście wolni. Jesteście wolni, by być wszystkim, czym jesteście – waszą przeszłością, waszą teraźniejszością, waszą przyszłością, waszą duszą, waszym człowieczeństwem. Jesteście wolni, by robić wszystko.

Pochodzę od Umiłowanego Saint-Germaina. Jestem grą świadomości Saint-Germaina. Przychodzę do Shaumbry jako Saint-Germain, ponieważ nie chcę, żeby powstało zamieszanie pomiędzy Saint-Germainem z minionych epok, Saint-Germainem, który zwłaszcza był cznelowany przez Guya Ballarda wiele, wiele, wiele dekad temu, lub niektórymi z tych, którzy czanelują Saint-Germaina teraz. Niektórzy są autentyczni, inni nie za bardzo. Ale chcę ustanowić jasne linie, ponieważ praca, którą Saint-Germain, którą ja wykonuję z Karmazynowym Kręgiem, jest bardzo specyficzna. W dużej mierze dotyczy przejścia od przebudzenia do Urzeczywistnienia i pozostania na planecie.

Ta podróż od przebudzenia do Urzeczywistnienia jest długa. Jest żmudna. Jest wymagająca, jak wielu z was wie, i prawdopodobnie kiwacie teraz głową: „Tak, jest wymagająca”. To, co robimy tutaj z Karmazynowym Kręgiem, to dawanie ludziom wskazówek. Dajemy im wsparcie i zachętę. Wy, Shaumbra, którzy jesteście tu już od jakiegoś czasu, stworzyliście własne historie, żeby pomóc innym, kiedy przechodzą przez te trudne chwile, kiedy nie są pewni, czy chcą zostać, czy chcą odejść, kiedy nie są już pewni, co jest rzeczywistością. Wasze historie pomagają im w trakcie ich podróży. Zrobią to na swój własny sposób, we własnym tempie, ale wasze historie będą dla nich święte.

Tak więc, przychodzę jako Adamus. Poprosiłem, by nikt inny nie czanelował Adamusa. Nie dlatego, żeby to było zastrzeżone w jakimkolwiek celu biznesowym dla Karmazynowego Kręgu. Chodzi o to, że nie chcę zamieszania w przekazie. Nie chcę żadnych innych posłańców, poza Cauldrem i towarzyszącą mu drogą Lindą z Eesa. Nie chcę, żeby powstało zamieszanie. Ogromna odpowiedzialność spoczywa na nich, na ekipie Karmazynowego Kręgu i na Shaumbrze, żeby tego nie zamącić, żeby nie dezorientować innych wieloma różnymi przekazami. Chcę, by przekaz był bardzo jasny, a kiedy ten przekaz zostanie dostarczony, kiedy skończymy budowanie biblioteki Shoudów i informacji, wtedy przyjdzie czas na moją półemeryturę, około 2025 roku. Będę wracał od czasu do czasu, żeby porozmawiać z Shaumbrą, oczywiście, żeby was rozbawić, rozśmieszyć, jak zawsze to robię, czasami dać wam delikatnego kuksańca, a czasami szybkiego kopniaka w tyłek. Ale w tym momencie osiągniemy to, co zrobiliśmy na samym początku istnienia Karmazynowego Kręgu, stworzymy energetyczną bibliotekę dla wszystkich innych, którzy będą szli drogą od przebudzenia do Urzeczywistnienia i pozostaną na planecie jako wcieleni Mistrzowie.

Jak tylko zacząłem pracować z Cauldrem, tym, którego nazywacie Geoffreyem – znam go jako Cauldre'a, trudno przełamać ten nawyk; Geoffrey nie brzmi dla niego całkiem dobrze. Jak tylko zacząłem z nim pracować zaraz po odejściu Tobiasza, powiedziałem: „Musisz otworzyć oczy. Musisz”, i to było dość trudne. On nie chciał otworzyć oczu. Nie chciał widzieć wszystkich gapiących się ludzi. Ale Cauldre, oni nie gapią się na ciebie; gapią się na mnie, a mnie to nie przeszkadza. Powiedziałem: „Otwórz oczy. Bądźmy autentyczni w tej sprawie. Nie siedźmy z zamkniętymi oczami gdzieś w jakiejś bajkowej krainie. Chcę, żeby to było osadzone w tej rzeczywistości. Chcę, żeby to było bardzo realne”.

Kiedy już trochę się do tego przyzwyczaił, choć nadal na to narzeka, wtedy powiedziałem: „Będziemy chodzić po sali. Będziemy chodzić i rozmawiać. Kiedy na sali mamy słuchaczy, mamy Shaumbrę, chcę nawiązać z nimi kontakt. Chcę ich czuć, a ponad wszystko chcę, żeby oni czuli mnie. Nie będziemy siedzieć tutaj na krześle z zamkniętymi oczami, zanurzeni w innym wymiarze. Jestem tutaj z wami, jak również wy tutaj ze mną w tym momencie Teraz, ale również sięgający innych wymiarów”.

To słowo, które słyszycie, Shaumbra – Shaumbra, Tobiasz pierwszy je wymienił – pochodzi od starego terminu używanego tysiące lat temu w czasach Chrystusa, Jeszuy. Była to grupa, która zbierała się od czasu do czasu. Spotykali się potajemnie, prywatnie. Wielu z nich wywodziło się z Esseńczyków. To, co słowo „Shaumbra” oznaczało w tamtym czasie, to Rodzina Siły – Sha-haum-bra, Rodzina Siły – lub znana również jako Rodzina Skały. Ta grupa zebrała się ponownie w tym wcieleniu. Zareagowali na wezwanie Tobiasza w 1999 i 2000 roku. Przybywali z całego świata. Nie wymagało to żadnego wysiłku. Nie było jakiegoś szeroko zakrojonego programu. Nie było żadnego ewangelizowania. Nie było żadnego marketingu, nic. Znaleźli drogę do tej grupy, ponieważ wiedzieli, że jest praca do wykonania tutaj na planecie. Przyjęli nazwę „Shaumbra” za swoją własną. Nie było to zalecenie Karmazynowego Kręgu. Zidentyfikowali się jako Shaumbra i oto jesteśmy tu dzisiaj, tysiące lat później. Jesteśmy tutaj dla zwieńczenia tej pracy, która została wykonana tysiące lat temu, zasiewającej nasiona boskości w świadomości czy zbiorowej świadomości planety, w samej Ziemi, i jesteśmy tutaj teraz.

Ta grupa Shaumbry to grupa buntowników. Ach, nie byłem do końca pewien, czy w ogóle chcę pracować z tą grupą po odejściu Tobiasza. Buntownicy. Nie odrabiają zadań domowych. Przeklinają. Nazywają siebie piratami. Pomyślałem sobie: „Jestem Wzniesionym Mistrzem, przebywającym na zasłużonym odpoczynku w swojej własnej, suwerennej przestrzeni. Dlaczego miałbym chcieć zająć się tą grupą?” A powód był prosty, ponieważ oni byli absolutnie oddani sprawie bycia tutaj na planecie, dojścia do swojego Urzeczywistnienia, do tego, co niektórzy z was nazywają oświeceniem. Byli oddani pozostaniu na planecie jako wcieleni Mistrzowie, żeby promieniować swoim światłem, swoją świadomością na planetę, w tym najbardziej krytycznym i doniosłym czasie.

Nie jest to łatwa grupa do współpracy – mówię teraz do nowych; daję im tylko ostrzeżenie – nie są najłatwiejszą grupą. To buntownicy. Dasz im jakąś zasadę, a oni ją podważą. Powiesz im co mają robić, a zrobią coś zupełnie odwrotnego. Poprosisz ich o wykonanie pracy domowej – ach! – zamiast tego pójdą pić. Ta grupa – uprzedzam – pije kawę. Bardzo wielu z nich pije kawę. Piją też wino i inne trunki. Ta grupa przeklina. Mówią takie słowa jak „gówno” i „dupa”, a jeśli to wam przeszkadza, to nie jest to właściwe dla was miejsce, bo ja też to robię. Nie ma w tym żadnych negatywnych konotacji, a ktoś może powiedzieć: „Och, jak Wzniesiony Mistrz może przeklinać?” Cóż, ku*wa, wszyscy przeklinamy w Klubie Wzniesionych Mistrzów, bo to nie ma takiego wydźwięku, z jakim kojarzą go ludzie. Nie jesteśmy jakimiś świętymi, nabożnisiami – nie jesteśmy bandą papieży zasiadających w niebie. Przeszliśmy ciężką drogę do naszego własnego Urzeczywistnienia. Każdy z nas walczył i cierpiał. Mamy prawo powiedzieć „dupa”, kiedy chcemy powiedzieć „dupa”, bo tacy właśnie byliśmy, kiedy przechodziliśmy przez nasze Urzeczywistnienie, tak często czując się absolutnie do dupy.

Dlatego nie przeszkadza mi, że tak mówię. Jeśli wam to przeszkadza, to nie jest to właściwe dla was miejsce. Ale jeśli jesteście absolutnie oddani swojemu Urzeczywistnieniu – nie chodzi o ratowanie planety, mamy na to inny sposób. Jeśli jesteście absolutnie oddani swojemu Urzeczywistnieniu bez makyo – makyo oznacza duchowe bzdury, duchowe rozproszenie i to właśnie przydarza się każdemu, kto wychodzi z przebudzenia na drodze do Urzeczywistnienia. Ulegają dystrakcji. Ja ulegałem dystrakcji. Linda ulegała dystrakcji. Cauldre zdecydowanie ulegał dystrakcji. To się zdarza. I wtedy zdajecie sobie sprawę, że to kupa makyo. Makyo, dystrakcje, rzeczy takie jak pewne praktyki uzdrawiające, albo przekonanie, że musicie medytować, albo odmawiać modlitwy, albo pracować jako wolontariusze, albo zapadać w długi trans, albo zamykać się w szałasach potu, wszystko to jest dystrakcją, ponieważ ważna jest tylko jedna rzecz. Chodzi o powrót do swojego prawdziwego Ja, o urzeczywistnienie się tutaj, na planecie.

Jak to zrobić? Jak stać się urzeczywistnionym? Należy zrozumieć, że jest to naturalny proces, który się dokonuje. Ha! To już się dzieje. Na poziomie duszy, wszystkie ruchy tam się odbywają, wszystko. Wy, jako ludzie, macie tylko na to przyzwolić. To wasze jedyne zadanie – przyzwolić na naturalny proces.

Moment, w którym zaczynacie majstrować przy tym, przy makyo, moment, w którym zaczynacie myśleć, że musicie nosić magnesy w butach, albo że musicie nosić określony typ kapelusza, albo że musicie być weganami lub wegetarianami – jeśli jesteście, to w porządku – ale jeśli myślicie, że musicie to robić, traktując to jako część waszego Urzeczywistnienia, to jest to makyo. I my to tak nazywamy. Tak to nazywamy w Karmazynowym Kręgu. Shaumbra będzie wytykać sobie nawzajem wszelkie makyo. Z przyjemnością nazywam po imieniu, kiedy to widzę, ponieważ jest to dystrakcja. I łatwo jest ulec dystrakcji przez dwa, trzy, cztery, pięć wcieleń pod wpływem makyo.

Jest jedna rzecz, którą należy zrobić. Kiedy powiecie „Nigdy więcej” starym cyklom wcieleń, starym cyklom karmy; kiedy powiecie „Nigdy więcej”, wszystko inne zacznie się zmieniać na innych poziomach waszej duszy. Od was, człowieka, zależy, czy tego doświadczycie i czy na to przyzwolicie.

Drogi człowieku, nie do ciebie należy Urzeczywistnienie. W żadnym wypadku. Gdyby to zależało od ciebie, prawdopodobnie nadal trzymałbyś się tylko doświadczania, bo to właśnie robi człowiek. Jest to doświadczający segment waszej duszy. To ta część waszej duszy, która przyszła na Ziemię, która przyjęła ciało, która jest tutaj, żeby doświadczać. To jest odpowiedzialność człowieka. I gdyby Urzeczywistnienie zależało od was, po prostu nadal doświadczalibyście tego, jak to jest próbować odnaleźć Urzeczywistnienie i nigdy tam nie dotrzeć.

Teraz naprawdę chodzi o to, by przyzwolić na naturalny proces i pozwolić sobie na przeżycie każdego dnia w pełni. Złe dni, mhmm. Dobre dni, wszystkie dni. Pozwólcie sobie na doświadczanie bez spychania tego na bok, bez mówienia: „Nie podoba mi się to; nie podoba mi się tamto”. To, co teraz przechodzicie, jest najpiękniejszą rzeczą i nigdy więcej tego nie powtórzycie. Nigdy nie wrócicie w ten sposób. Nigdy więcej tego nie zrobicie. Pozwólcie sobie doświadczyć tego poprzez trudności i wyzwania. Z tego powstają wspaniałe historie na potem.

Pozwólcie sobie doświadczyć radości płynącej z tego. Pozwólcie sobie doświadczyć, jak to jest odpuścić sobie to, co nazwalibyście oczekiwaniami związanymi z wejściem w Urzeczywistnienie. Doświadczajcie tego, aż nagle, kiedy przyzwalacie i doświadczacie, tarcie ustaje. Tarcie jest tym, co sprawia, że jest to takie trudne i co was wyczerpuje. Za dużo o tym myślicie. Próbujecie uczłowieczyć proces, który nie może być wykonany przez człowieka. Miejcie zaufanie do duszy. Ona już wie. Już w tym jest i pomaga wam dojść do waszego Urzeczywistnienia. Ale kiedy nalegacie na zrobienie tego sami, kiedy mówicie: „Och, mam te wszystkie kroki i procesy, i nie mogę już pić kawy, i nie mogę już nosić bielizny, bo, wiecie, Mistrzowie tego nie robią”, dusza po prostu wycofuje się i mówi: „Jak sobie życzysz. Wróć, kiedy będziesz gotowy. Nie ma sprawy”.

Wracając do Shaumbry. To twarda grupa. To trudna grupa do współpracy, ale nigdy nie miałem tyle zabawy jako Wzniesiony Mistrz w całej mojej wieczności, co pracując z tą grupą.

Na dodatek, proces, który mógłby trwać wieki – przez całe wcielenia – dzieje się teraz w jednym wcieleniu: dochodzenie do Urzeczywistnienia. Lata temu Tobiasz powiedział, że jego zdaniem dojście do tego zajmie trzy, cztery, pięć wcieleń. Oni robią to w jednym. Och, robią to w wariacki sposób, ale robią to w jednym. I to nie tylko w ciągu całego życia, oni robią to w ciągu 10 lat, 20 lat. Wiem, że wam się wydaje, że to długo, ale to nie jest długo.

A na dodatek zawsze wiadomo było, że wydarzy się to coś, co nazywa się Apokalipsą, co oznacza odsłonięcie, odsunięcie pokrywy, wieka, na bok. Trudno było powiedzieć dokładnie, kiedy to się stanie, ponieważ to naprawdę zależy od ludzkości. Byli tacy Wzniesieni Mistrzowie, którzy czuli, iż stanie się to w tych latach, w których teraz jesteśmy, może do 2030, 2040 roku. Wielu Wzniesionych Mistrzów postawiłoby swoje pieniądze – o tak, ciągle robimy jakieś zakłady – postawiliby swoje pieniądze na to, że stanie się to może za 50 lat...

LINDA: (szepcze) Łał.

ADAMUS: ...może jeszcze później.

Ale była pośród nas grupa, zwłaszcza tych, którzy pracowali z Shaumbrą, jak Kuthumi i Tobiasz oraz inni, którzy wiedzieli, że to się stanie wcześniej. Nie znali dokładnej daty. Tak naprawdę nie chcieli znać dokładnej daty. Wiecie, bycie Wzniesionym Mistrzem nie oznacza, że jest się wszechwiedzącym. Wie się tylko tyle, ile trzeba wiedzieć w danej chwili i to jest dobra zasada również dla ludzi.

Ale nagle, kiedy obserwowaliśmy, mierzyliśmy i wczuwaliśmy się w to, co działo się na planecie, nagle uświadomiliśmy sobie jak wielu ludzi teraz „ławeczkuje”. Polega to na tym, że siadacie, bierzecie głęboki oddech i pozwalacie, żeby wasze światło świeciło bez z góry założonego celu i planu. Nie próbujecie ratować świata, ale pozwalacie temu światłu świecić. Kiedy monitorowaliśmy to wszystko, zdaliśmy sobie sprawę, że świadomość planety zmienia się bardzo szybko, wręcz radykalnie.

Zmieniała się już od dłuższego czasu. Ale odkąd weszliśmy w specyfikę ławeczkowania – i to nie tylko Shaumbra, ale także inni na całym świecie – zaobserwowaliśmy, jak to po prostu zaczęło się rozwijać, ten poziom świadomości. Pewnej nocy siedzieliśmy w Klubie Wzniesionych Mistrzów – i, tak, naprawdę jest takie miejsce, bo dlaczego by nie? Myślicie, że po prostu siedzimy jako takie świetliste istoty i nic nie robimy? Nie. Zbieramy się razem. Byliśmy ludźmi; zbieramy się razem w naszym Klubie Wzniesionych Mistrzów. Nie, nie mamy formalnych spotkań i nie robimy wyborów. Nie robimy wyborów, ponieważ powiedziałem wszystkim, że jestem samozwańczym Prezesem. Więc po co robić wybory?

Rozmawialiśmy pewnego wieczoru i nagle nas olśniło. Tak przy okazji, właśnie padło pytanie: „Czy wy jecie kolację?” Taak! A dlaczego by nie? Teraz nie przybieramy na wadze. Nie musimy się odchudzać. No więc dlaczego by nie? Byliśmy ludźmi. Każdy Wzniesiony Mistrz, który istnieje, żył na Ziemi i były rzeczy, które kochaliśmy w byciu człowiekiem – tak, to też – rzeczy, które kochaliśmy w byciu człowiekiem, które sprawiają, że mówimy: „Dlaczego by nie odtworzyć tego, ale w taki sposób, że nigdy w tym się nie utknie?” Czyż nie jest to definicja nieba? Robienie tego, co chce się robić, ale bez zamykania się w tym, bez krzywdzenia siebie, bez uzależniania się od innych. Jeśli chcecie jeść, to jecie. Jeśli chcecie tańczyć, to tańczycie. Dlaczego by nie?

Bycie Wzniesionym Mistrzem jest w pewnym sensie tym, co najlepsze w byciu człowiekiem. Możecie robić dla siebie na co tylko macie ochotę i nigdy nie utkniecie. Dlatego też nigdy nie popadacie w lęki i wątpliwości. Nigdy nie dopada was ta niska energia. Zawsze robicie to, co wybieracie. Pamiętacie, że jako człowiek doznawaliście różnych negatywnych następstw swoich działań. Ale w Klubie Wzniesionych Mistrzów lub jako Wzniesiony Mistrz, nie robicie takich rzeczy. Macie teraz zbyt dużo mądrości. Nie robicie już głupich rzeczy. Jesteście o wiele za mądrzy. Robicie jednak rzeczy, które kochacie robić. Wielu z Mistrzów śpiewa, muzykuje, pisze, rysuje. I nie robimy tego przez cały czas, ale jest coś specjalnego w zbieraniu się z innymi Wzniesionymi Mistrzami i po prostu byciu człowiekiem w niebie. To jest właśnie to. Ale wracając do tematu.

Chodzi o to, że w Klubie Wzniesionych Mistrzów pewnej nocy rozbrzmiewała muzyka, wszyscy się śmialiśmy i nagle drzwi się otworzyły. To był Tobiasz. Tobiasz, który kiedyś pracował z Karmazynowym Kręgiem. Nie było go przez jakiś czas. Był z powrotem na Ziemi w roli Sama, ale wrócił pod koniec zeszłego roku, pod koniec roku 2022. Pojawił się przelatując przez drzwi i powiedział: „Eureka! Wygląda na to, że jesteśmy na miejscu”. Wszyscy się zatrzymaliśmy; byliśmy oszołomieni i zapytaliśmy: „Wygląda na to, że jesteśmy gdzie? O czym ty mówisz, Tobiaszu?” A on powiedział: „Wczułem się głęboko w te energie. Konsultowałem się z Karmazynową Radą” – tą anielską radą, która monitoruje Ziemię – „Myślę, że świadomość jest teraz gotowa. Myślę, że jest gotowa do działania”.

Wiedzieliśmy, że to nadchodzi, ale nie znaliśmy dokładnej daty, a tu Tobiasz wlatuje przez drzwi i mówi: „To się dzieje naprawdę”. To było objawienie – „To się stanie teraz, teraz!” – i chodziło o 22 marca. Wszyscy wczuliśmy się w to. Wiedzieliśmy, że to nadejdzie raczej wcześniej niż później, ale nagle pojawiła się data. To było to. Byliśmy w pewnym sensie oszołomieni, ponieważ to było to, na co wszyscy czekaliśmy i oto nagle to się dzieje. Coś, na co wszyscy z was czekali nagle jest tutaj. Poziom świadomości ludzi na planecie jest teraz na tyle wysoki, żeby mogły się otworzyć wymiary – żeby zaistniała Apokalipsa – żeby usunięta została zasłona, usunięta bariera, i żeby możliwy stał się dostęp do boskości dla tych ludzi, którzy są gotowi.

Nie dotyczy to wszystkich. Jest wielu takich, którzy wciąż żyją swoim życiem i można powiedzieć, że są w stanie snu lub stosunkowo nieświadomi, i to jest w porządku. Zbierają swoje doświadczenia, których pragnie ich dusza. Ale dla wielu innych ten czas nastąpił nagle i oto jesteśmy teraz w Apokalipsie.

Stało się to 10 dni temu, a niektórzy z was zastanawiają się: „Nic nie czuję. Nic się nie wydarzyło na planecie. Nie było żadnej niesamowitej, wielkiej katastrofy czy wojny, czy wielkiego uzdrowienia, czy czegokolwiek takiego. Nic się nie wydarzyło. To tylko kolejny dzień”. Rzucam wyzwanie każdemu, kto tak myśli. Rzucam wyzwanie tym, którzy nie czują, że cokolwiek się w was wydarzyło. Szukacie w złym miejscu. Szukacie, cóż, w zasadzie szukacie na zewnątrz, czyli na zewnątrz siebie. Coś się dzieje i chciałbym, żebyście teraz przez chwilę posłuchali. Chciałbym, żebyście posłuchali.


Słuchajcie

Weźcie porządny, głęboki oddech i po prostu posłuchajcie.

I poczujcie.

(zaczyna płynąć muzyka)

Weźcie porządny, głęboki oddech.

(pauza)

22 marca dziesięć dni temu, będzie oznaczał otwarcie, dostęp do innych wymiarów.

Wielu z was obudziło się następnego ranka i spojrzało przez okno, mówiąc metaforycznie: „Wszystko wygląda tak samo”. Tak, przez jakiś czas tak będzie.

W miarę upływu dnia wczuwaliście się w siebie i mówiliście: „Nie czuję żadnej różnicy. Jestem trochę bardziej zmęczony i niespokojny, ale nie czuję żadnej różnicy”. Wciąż szukacie czegoś, co jest na zewnątrz. Powiedziałbym nawet, że wasze ciało i wasz umysł są jakby na zewnątrz.

Po prostu wykorzystajcie ten moment ze mną, żeby słuchać i poczuć.

(długa pauza)

Niekoniecznie poczujecie to w palcach stóp.

(pauza)

Wiecie, wasze myśli są... cóż, będą waszymi myślami przez jakiś czas. Będą takie, jakie były, ale dzieje się coś innego.

Nie będziecie nagle wyglądać na młodszych o 10 lat, sorry. Albo nagle zmienicie swoją dietę czy cokolwiek w tym stylu. Ale coś się dzieje.

Zapraszam was do słuchania na takich poziomach, na jakich być może nigdy wcześniej nie słuchaliście, bo na ogół słuchacie własnych myśli i świata zewnętrznego, oczywiście. Słuchacie własnych myśli i czujecie swoje ciało. Ale jest taka warstwa, gdzie dużo się dzieje.

(pauza)

To jest bardzo subtelne.

(pauza)

To się nazywa wasza boskość, wasze światło.

Nie jesteście przyzwyczajeni do tego, żeby to widzieć, mieć to, czuć to w waszym codziennym życiu. Jesteście przyzwyczajeni do umysłu i jego myśli, do waszego ciała i jego bólów i całego świata zewnętrznego. Nie jesteście przyzwyczajeni do tej rzeczy – waszego światła, waszej świadomości.

Do licha, przez długi czas było ono szczelnie zamknięte. Przebywało gdzieś indziej, ale teraz przybywa do was. Zapraszam was do odczuwania na tym poziomie.

(pauza)

To nie jest myśl. Nie możecie tam dotrzeć poprzez myśli, więc bierzecie głęboki oddech i po prostu odpuszczacie, po prostu odczuwacie.

(pauza)

A kiedy wasz umysł powie: „Cóż, nic nie słyszę, nic nie...”, powiedzcie swojemu umysłowi, żeby się zamknął i poczujcie, co się dzieje z waszą świadomością. Czy kiedykolwiek wcześniej czuliście swoją świadomość? Czy kiedykolwiek wcześniej czuliście swoją świadomość? Myślę, że nie.

Poczujcie ją teraz.

Jeśli zaś zapytacie: „A gdzie powinienem jej szukać?”, to ona zawsze jest tutaj. Jest tutaj. Nie musicie szukać. Po prostu pozwólcie, żeby teraz do was przyszła i poczujcie ją.

(dłuższa pauza)

Bierzecie głęboki oddech i uświadamiacie sobie, że po prostu pozwalacie, żeby to do was przyszło.

Nie jest to coś, do czego można dojść poprzez myśli. Nie możecie wyjść na zewnątrz, żeby to zdobyć.

Bierzecie głęboki oddech i przyzwalacie na to. To wszystko.

(pauza)

To właśnie dzieje się teraz i za chwilę porozmawiamy o tym więcej. Ale to jest to, co zaczyna się od Niebiańskiego Krzyża. Nie żeby cały świat miał się zmienić w ciągu jednego dnia. To byłoby raczej niestosowne, bo wtedy wszystko wyleciałoby w powietrze.

(muzyka cichnie)

Nie, to zaczyna się na tych subtelnych poziomach. Zaczyna się na poziomie świadomości i światła w waszym wnętrzu, co nazywamy również waszą boskością. Zaczyna się to bardzo subtelnie.


Zrozumieć Niebiański Krzyż

 

 Dalej:     https://winoduszy.blogspot.com/2023/04/seria-alt-shoud-7-prezentowany-przez.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz