Człowiek rozwija się
duchowo w sobie, w swoim fizycznym ciele, w ciele
stworzonym przez Boga.
I każde ciało jest uświęcone, nawet to, które żyje
przez maleńką chwilę, każde zasługuje na wielki
szacunek. I nieważne czy są to Synowie Ognia, czy
Synowie Gliny.
Synowie Ognia znają jeden kierunek i jemu się
bezgranicznie poświęcają, otwierają i rozszerzają
Boskie Bramy i służą Bogu. Żywioł Ognia, Żywego
Światła, zaszyfrowanego w Aurorze, która przypomina
nam – kim jesteśmy! Przypomina także, że przez ten
ogień, przychodzi nasze wyzwolenie,
wniebowstąpienie... ale jeden warunek, musimy
przeskoczyć ten ogień... więcej, wejść w niego i ten
pas ognia przejść, kiedy zamknie się wokół nas wąż
ouroboros. Właśnie taki mamy czas, zamyka się wielki
cykl i nasz kwiat życia dostaje nowe ogrodzenie...
ale kto go przeskoczy, ten będzie na wolności.
Wskoczy w objęcia ognia, czyli połączy się z Boską
Trójcą, Boską Głową, punktem Zerowym. Synowie Ognia
są już gotowi na ta formę wskrzeszenia, przerwanie w
sobie tego potężnego ograniczającego nas okręgu,
który nie pozwala wpuszczać w nasze ciało więcej
światła, które nie daje iść naprzód, oślepia nas...
a to ograniczone ciało nie może być wskrzeszone. Ale
tu musimy już wiedzieć, tylko w kontakcie z ogniem
nastąpi w naszym ciele niesamowita przemiana.
Dopiero po jego wskrzeszeniu, nastąpi w takim
człowieku ogromna zmiana świadomości i zrozumienie
tego, skąd się to wszystko wzięło i co się tak
naprawdę dzieje obecnie i jaki jest tego prawdziwy
cel... ten prawdziwy cel życia!!!
Jeśli tego nie przerobimy w swoim własnym ciele, na
nic się zda cała ta światowa filozofia i tysiące
przeczytanych książek o duchowości ... i słuchanie
mędrców tego świata, i tak z nich wszystkich zrobią
głupców. I przerabiamy tą lekcję obecnie na własnych
skórach. I daremny trud takiego człowieka, który
wpadnie w takie gniazdo ignorantów.
I daremne trudy tej drugiej grupy – ignorantów:
krwawe rytuały i niewinnie płynąca krew i całopalne
ofiary tych, którzy chcą przejść do przodu za ich
pomocą.
Ważne jest to, co się zdarzy indywidualnie w
człowieku, dokładnie w jego metabolizmie, biochemii,
biorezonansie, a tu trzeba jeszcze dokładnie
zrozumieć głębsze działania i wpływ, na nas
wszystkich, siły żeńskiej, czyli księżycowej, jak
kto woli? Ale nie tylko poprzez hasła, jaka to
cudowna jest kobieta i jej wielka moc... i
nadstawiać tylko swoją joni do masażu... bo to
okrutne nieporozumienie, a także dalsza kontrola
umysłu i ogrodzenie częstotliwości tego naszego
ciała... i tu musimy poznać węzły księżycowe, i
jeśli ogarniemy właściwie, o co w tym wszystkim
chodzi, otrzymamy wskazówki na dalszą drogę,
dostaniemy cały zestaw instrukcji od Macierzy, a nie
od ziemskiego filozofa, który tyle wie, że nic nie
wie... i wszystkich sądzi według siebie.
Ale kiedy zrozumie, widzi, że to jego ucieleśnienie
jest częścią jego duchowego wzrostu, a nie
przyjemnością i zabawą, życia dla chwili,
przyjemności. Jest nie tylko duchową esencją, ale i
czasoprzestrzenią, tu i teraz... i tak się
zamanifestujemy... to nasz panel kontrolny i
rozbudowa pola, na którym człowiek wzrasta i łączy
się z Wyższym Źródłem.
To nasz układ nerwowy i hormonalny żyje i tworzy to
życie, a nie sztuczna technologia, to tylko złom...
tacy ludzie, którzy nie mają powiązania ze swoimi
ciałami w duchowy sposób, tylko czynią z niego swoje
worki treningowe, a to wcześniej czy później
wyląduje na swoim złomowisku, niczym samochodowym,
gdzie widzimy przestarzałe modele, stare,
zardzewiałe, a przecież w swoim czasie były takie
piękne i wyrafinowane.
Ta cielesna struktura to łączniki komunikacyjne,
każdy nasz nerw to inna fala dźwiękowa, która w
wyższym już ciele wyrywa się spod starej
ograniczonej kontroli, to już cały zbiór
magnetycznych fal dźwiękowych, i kiedy taka budzi
się w ciele, siłą rzeczy, ta już inaczej pracuje, i
formuje się od nowa, tworząc nowe już słoneczne
ciało (świetliste ciało), ale i do tego potrzeba też
słonecznej kobiety (żeńskiej słonecznej energii). I
tą kwestię też należy prawidłowo zrozumieć. Ciało
świetliste ma wiele poziomów. Ale zanim one się
utworzą, w tym ciele dojdzie do wielu dziwnych
anomalii, niczym te nasze obecne pogodowe anomalia –
wieczna walka zimna i gorąca... i te grasujące
między nimi wiatry, huragany, tornada... i wybuchy
wulkanów i tsunami, taniec ognia i wody...a w
naszych ciałach wojna ciemności i światła. Inaczej
mówiąc walka gliny i ognia, inaczej wypalanie na
nowo gliny w gorącym piecu, aby była doskonała.
I kto chce iść do tego doskonalszego świata, musi
wypalić ogniem własną glinę, własny dzban a jeszcze
go ozdobić złotem... samo masowanie joni, czy
wyrabianie swoich fizycznych muskułów na siłowni,
nic tu nie da.
Ja wiem, że ludzie chcą być na Ziemi szczęśliwi...
ja też pragnę tego samego i nie raz prowadzę z
Bogiem pojedynki o nasze lepsze ludzkie benefity...
o to + 500, ale nigdy tego pełnego szczęścia nie
osiągniemy, kiedy nie wypalimy naszej gliny,
wcześniej czy później i tak się rozwali i stanie się
tylko marnym prochem.
Toteż to Kundalini, to głębszy proces w człowieku,
czyniącego z niego geniusza, ale przede wszystkim
służy do wypalania tej gliny... a z tym Wiecznym
Ogniem jest powiązany sam Bóg – Miłość Wszechświata,
który nie chce cię zniszczyć, tylko umocnić!
Przenieść w lepsze miejsce i przebudzić nie tylko
twoje ciało, ale i twoje serce, w którym ta Wielka
Miłość jest ukryta... i przebudzi się do nowego
życia i będzie twoim nowym napędem. To twoja moc...
pod warunkiem, że jej nie zniszczysz.
I to, co się obecnie dzieje na świecie, to takie
budzenie i ożywianie gliny już w inną strukturę, i w
twoim ciele będzie szalała niejedna burza, bo
zaczyna się tam budzić wiele nowych poziomów życia,
budzą się słoneczne żeńskie płomienie, które są
znowu zalewane przez te zimne księżycowe, trwa tu
walka między słonecznymi Synami i księżycowymi
córkami... i budzi się nowa matryca... i wcześniej
czy później zjednoczy te oba elementy: ogień i glinę
i stworzy jeszcze coś nowego... wówczas się mówi, to
ciało zostało ożywione i wzniesione... ale jeśli ty
człowieku wolisz potłuc przed czasem ten swój słaby
dzban... to go potłuczesz, tu masz wolną wolę... i
żadna armia cię nie upilnuje. I będziesz jeszcze raz
przerabiać te same kwestie życia, a będzie to
jeszcze bardziej bolesne, i nie pomogą tu żadne
hipnozy, człowiek musi przejść tą samą drogę, ale
nie przeczę, polepszy mu się na chwileczkę, kiedy
gdzieś głęboko przyśnie na trawie w lesie. I nie
mówię, że są to osoby z pola antychrysta, ale takie
osoby wracają do krainy gliny, aby na nowo się
ucieleśniać, aby tu coś więcej zrozumieć... aby
umrzeć w tym starym życiu, zmartwychwstać i dopiero
nastąpi przemienienie... z poziomu gliny na
słoneczne ciało.
A co się będzie z takim człowiekiem działo, owszem
tego nawet nie wie słoneczne ciało... bo to wielki
test, między człowiekiem i Bogiem... i nie szukaj
ściągawki u jasnowidzów, wróżów... i czym ciało
budzi się na głębszym poziomie, to i ten test będzie
cięższy... i musi odpowiedzieć, przede wszystkim
sobie na niezliczoną ilość pytań. Sobie... bo
człowiek na niższym poziomie i tak ich nie zrozumie.
Kiedy to się wydarzy?
Kiedy ożyją w takim człowieku wszystkie jego nowe
organy, póki co bardzo boleśnie, poczuje każdą
komórkę ciała na przeróżne sposoby. Posiada już w
sobie, jakieś tam fragmenty informacji, bo nie
działają jeszcze w nim wszystkie organy.
I to nie tak jest w tym życiu, że glina została
stworzona, by wzmocnić ogień... zawsze ogień
wzmacnia glinę i ją przemienia, aby ją połączyć z
Wiecznym Ogniem Boga. Synowie Ognia przychodzą z
tego poziomu... i nie po to, aby psuć tą glinę, ale
aby ją wskrzesić. Rolę niszczyciela gliny ma tu inna
figura – szatan... ale obie strony wiedzą, że to
właśnie w tym glinianym naczyniu jest ukryte
Chrystusowe Ziarno... jest mocno zamaskowane i
trzeba wiele trudu i bólu, aby to ziarno w sobie
ożywić... i przeżyć jeszcze dodatkowego cierpienia,
aby nie pozwolić w sobie tego ziarna zniszczyć!
W obu tych przypadkach cierpimy, kiedy to ziarno
próbuje wzrastać w naszej glinie... bo obie te
strony stoczą nie jeden bój, nie jeden raz
przebiegną po tej glinie i będą ją zalewać ogniem i
wodą... aż nam przychodzi na ratunek Wieczna Matka,
w tym przypadku element wody i Duch Święty.
Tak, że moi drodzy, wlejcie sobie trochę oleju do
głowy... to bóle porodowe nowego istnienia... ale
trzeba także wiedzieć... nie niszczy prawdziwa matka
swojego dziecka, które jest już gotowe do porodu, to
nie jest właściwa godzina, kiedy ten płód jest
gotowy do życia, kiedy już bije jego serce.
Prawdziwa Matka zrobi wszystko... mimo swojego bólu
i cierpienia... aby urodzić zdrowe i piękne dziecko.
Vancouver
24 Apr. 2023
WIESŁAWA
https://www.vismaya-maitreya.pl/nowa_era_synowie_gliny_i_slonca.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz