środa, 2 października 2019

LUDZKA AURA



 
Na wczorajszym koncercie Snatam Kaur w Vancouver (30 Sep. 2019) dane mi było zobaczyć na własne oczy jak wielkim narzędziem energii jest muzyka, w tym przypadku była to muzyka medytacyjna, a cały czterogodzinny koncert był jedną wspólną medytacją.

Spokojne medytacyjne dźwięki i mantry wspólnie śpiewane i nucone od pierwszych minut koncertu były potężnym nośnikiem energii, dało się wyczuć drżenie całego teatru, chociaż muzyka była bardzo spokojna i cicha w porównaniu z tymi dzisiejszymi “agresywnymi” rytmami… a jednak docierała do naszej samej duszy. Bezapelacyjnie wygląda na to, że w czasie muzyki aura otrzymuje natychmiast wszystkie informacje... chociaż te dźwięki dla naszego ucha mogą być niesłyszalne, a jednak docierają do naszego pola, a nasze komórki natychmiast wprowadzane są w tą częstotliwość energii, która jest nam przekazywana.

To że tak się dzieje wiem już od lat z własnego doświadczenia, ponieważ ja to odbieram we własnych polach elektromagnetycznych. Często mi się zdarza, że nagle moje ciało wprowadzane jest w gwałtowny ruch, nawet w głębokiej ciszy, wszystkie moje komórki zaczynają wewnątrz tańczyć i dzieje się to jeszcze przed tym zanim usłyszę z dalekiej przestrzeni nawet bardzo nikły dźwięk… zanim usłyszę to uchem moje ciało już tańczy. Jest to niesamowite zjawisko i dowód na to jak nasze aury są doskonałą maszyną do wychwytywania wszystkich energii, jakie krążą wokół nas. To są nasze doskonałe radary... inna sprawa, że nie każde ciało ma taką świadomość.

Spokojna medytacyjna muzyka jeszcze mocniej wzmacnia aurę… patrzyłam na scenę na czwórkę artystów ubranych na biało. Kiedy Snatam mówiła widziałam jej aurę (również pozostałych muzyków). Było ją widać, ale to co się działo, kiedy grali i śpiewali wprowadziło mnie w zdumienie. Pierwszy raz widziałam takie zjawisko i nie mogłam od niego oderwać oczu. Każdy dźwięk powodował, że ich ciała rosły, to tak jakby człowiek nabierał w buzię wielkiego haustu powietrza i nagle z tej buzi wypuszczał to powietrze, tylko że tu pracowało całe ciało.
Ciało auryczne przechodziło w kolor biały z domieszką różu, pojawiały się też inne kolory, w tym dominował fiolet. Przy śpiewaniu mantr wspólnie z całą salą miałam wrażenie, że oni zaraz opuszczą swoje ciała, mało tego, że rośli w oczach, to jeszcze nad ich głowami pojawiała się jakby olbrzmia piłka, dużo większa niż głowa. Przenosiłam oczy na salę, ale tutaj nie spostrzegłam u nikogo takiego zjawiska, chociaż sala była rozgrzana, a pozytywne energie było czuć w powietrzu.

Moja przyjaciółka, z którą byłam na koncercie, powiedziała mi później, że w chwili, kiedy zaczęli koncert w jej klatce piersiowej pojawił się ogromny ucisk, jakby głaz, aż miała ochotę wyjść z sali, bo nie wiedziała co się dzieje, ale już kilka minut później poczuła wielką ulgę, a w dodatku puściło ją miejsce, na które cierpiała od dłuższego czasu, poczuła ulgę jakby w niej pękł długo budujący się wrzód, a ona miała wrażenie, jakby pękła w niej jakaś bańka.

Obserwując artystów miałam wrażenie, że ktoś/coś w ich wnętrzu rozdmuchuje ich jak balon, a ten się znacznie powiększa i kiedy wydawało się, że już jak mydlana bańka popłynie samodzielnie w przestrzeń (stąd moje wrażenie, że wychodzą z ciała), ten ponownie chował się w ciele, aby za chwilę znowu wzrastać, to było jak potężny oddech, co nasunęło mi myśl, że każdy z nas jest niczym oddech Wszechświata. Przypominało to również bicie naszego serca… i przypominało mi to także mną samą, kiedy wielokrotnie w chwili ciszy moje ciało upodabnia się do bicia serca.

Na wczorajszym koncercie czułam niezwykle silny przepływ energii, falowały mi jak wąż nawet policzki… ale to już mnie nie dziwi, moje całe ciało zachowuje się już zupełnie inaczej nawet jak jeden rok temu, szczególnie ostatnie miesiące zmieniły go bardzo. Są to zmiany, których jeszcze sama dobrze nie rozumiem, to wszystko wymaga czasu… ale to inny temat. Mogę jeszcze tylko dodać, że widzę w swoich polach elektromagnetycznych większą lekkość, tak jakby moje ciało rozpuszczało się i stawało się bardziej rzadkie.

Wiem, że jeszcze trochę i inni ludzie będą mogli ujrzeć na własne oczy bez odpowiednich aparatów, jakie wielkie światło potrafi promieniować z organizmów żywych… i nie tylko widać pola elektromagnetyczne tych żywych organizmów, również tych nieożywionych.
Ludzie znają pole elektromagnetyczne od tysiącleci, ale nie każdy je widzi, trzeba mieć dobrze rozwinięte własne zmysły i nie tylko zmysły, ale i fizyczne ciało. Dzisiaj my już wszyscy wiemy, że wszystkie rzeczy posiadają ciało substancji eterycznej, zwane potocznie ciałem eterycznym, które składa się z wyższych częstotliwości subtelnej energii i drobniejszych kwantów przed-materii, cząsteczki ściśle związanej z ciałem fizycznym, jako produkt stworzenia materii poprzez manifestację pola elektromagnetycznego, przez cząstki kwantowe na płaszczyznę fizyczną.
Częstotliwości kolorów światła, z których składa się aura są zbyt wysokie, aby mogło je zobaczyć nagie oko większości ludzi. Staje się to możliwe w chwili aktywacji szyszynki i dostosowania się fal mózgowych do wyższych częstotliwości, z których składa się aura.
Sama aura składa się z wyższych częstotliwości niż kolorowe promienie widma światła widzialnego. Energie elektromagnetyczne w aurze mają niższe częstotliwości subharmoniczne, które rezonują z częstotliwościami każdego z kolorów widma widzialnego światła, dlatego chociaż aury nie są widzialne gołym okiem, można postrzegać te energie w rezonansie z pewnymi kolorami, a tym samym tworzyć mentalne obrazy widzenia tych kolorów, dlatego postrzegają aurę niektóre osoby. Jednak tu trzeba uważać, większość tych ludzi widzi kolory, które tak naprawdę nie pasują do faktycznej aury, ponieważ zbyt mocno bawią się w psychologów od aury, jasnowidzów etc i to w ich odczuciu widzą kolor takiej aury, ale nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością, tu bezapelacyjnie trzeba mieć dobrze rozwiniętą korę wzrokową mózgu.
I nie da się tego ustalić laboratoryjnie za pomocą maszyn, ponieważ aura ciągle zmienia kolory. Człowiek nie ma aury tylko czerwonej, żółtej, niebieskiej czy białej itd... to jest mieszanka kolorów z przewagą jednego konkretnego, a to co ludzie uznają za żółtą czy złotą aurę… czy pomarańczową i każdą inną ma znaczenie tylko symboliczne lub artystyczne, w żadnym razie nie jest to naukowe i prawdziwe podejście do aury… ponieważ ludzka wizualizacja aury wiąże się z nieodłącznym ryzykiem obiektywnego postrzegania szybko zmieniających się kolorów w aurze, to tak jakbyśmy chcieli określić obiekt, w jakim on jest kolorze, szybko poruszający się. Da nam tylko odcień dominującego koloru, reszta się rozmaże.

Do tej pory nie wiadomo ile poziomów tak naprawdę ma ludzka aura. Wiadomo tylko tyle, że osoby żyjące składają się z czterech podstawowych ciał aury, resztę można sobie tylko gdybać, ponieważ czym bardziej szybki i o większych częstotliwościach obiekt tym mniej rozpoznawalny.

Najwyższym z ciał aury jest ciało przyczynowe, które ma inną nazwę - ciało duchowe, czyli dobrze nam znane “Wyższe Ja” związane z naszą najbliższą osobistą tożsamością. Ciało przyczynowe znane tradycyjnie jako dusza jest pierwotną substancją energii pola, które obejmuje naszą metafizyczną istotę i zawiera naszą największą świadomość.

Ciało przyczynowe można wyczuć na wysokości 80-90 cm nad głową i ramionami, to tam szukajmy “Wyższego Ja” (już odkryłam to w roku 2000, że wisi nad nami coś co przypomina potężnego gołębia, co w religii chrześcijańskiej zwane jest Duchem Świętym i właśnie ten wielki gołąb niczym nieustannie śledząca nas kamera, nieustannie trzyma na nas swój wzrok, jakby to zwał i jakby nie rozumiał to jednak taki element jest z nami ściśle powiązany).

Następne ciało eteryczne połączone jest z kwantem przed-materii cząstki, które zawiera różne odciski wszystkich doczesnych energii, które nabywamy podczas wcieleń, a które później składają się na naszą osobowość. Według teorii reinkarnacji te odciśnięte energie mogą później zostać włączone do podstawowego ciała przyczynowego, jeśli będą potrzebne do przyszłych wcieleń, ale nie muszą. Ten poziom znajduje się około 50-60 cm od naszego ciała fizycznego (nad naszą głową i ramionami). To tam należy szukać tzw. karmicznego dysku ze wszystkimi informacjami o danym człowieku i to nie tylko z jednego życia. To ten dysk jest odpowiedzialny za nasze relacje z innymi ludźmi (w sensie karmicznym).

Trzecie z czterech podstawowych ciał to ciało emocjonalne, które możemy znaleźć około 12-20 cm powyżej naszej głowy i ramion - jest to nasz psychologiczny poziom.

Czwarty poziom aury to poziom zdrowia, który promieniuje z ciała fizycznego. Ciało fizyczne manifestuje się w przestrzeni i czasie, instrukcje dla niego znajdują się w naszym DNA. To ta część aury jest najbardziej widoczna, jest to pole bioenergetyczne, które pochodzi z funkcji komórkowych, neurologicznych i innych biologicznych funkcji ciała fizycznego.
Poziom zdrowotny aury znajdziemy około 4-12 cm od ciała fizycznego.

Snatam Kaur - Har Ji [ Live ]

(nie jest to występ, na którym ja byłam, ale do pewnego stopnia podobny)
Vancouver
1 Oct. 2019
WIESŁAWA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz