poniedziałek, 5 grudnia 2016

Czy naszym życiem rządzi fatum?

Astrologię wykładano na największych uniwersytetach, dziś budzi pobłażliwy uśmiech. "To system wiedzy umocowany w filozofii stoickiej, neoplatońskiej i w doktrynach hermetycznych. Możemy zatem mówić o astrologii jako nauce w tradycyjnym znaczeniu", twierdzi dr Piotr Piotrowski, filozof i astrolog, prezes Polskiego Towarzystwa Astrologicznego. Czy astrologię rzeczywiście mamy traktować poważnie?

Astrologia
Czy astrologia jest już nauką?
Powinniśmy się raczej zastanowić, czy astrologia nadal jeszcze jest nauką. Dawniej przecież była częścią rozważań naukowych. W dobie renesansu wykładano ją na wszystkich uniwersytetach Europy, nawet papieskim, lecz w 1770 roku zamknięto ostatnią katedrę i od tego momentu przestała się ona liczyć w świecie akademickim. Obecnie stanowi raczej przedmiot nauki. Jednak z faktu, że współczesny paradygmat racjonalności nie pozwala zaliczyć astrologii do dyscyplin naukowych, nie wynika jeszcze, że jest ona bezwartościowa. Astrologia opisuje świat i człowieka w sposób symboliczny. To system wiedzy o długiej tradycji, umocowany w filozofii stoickiej czy neoplatońskiej i w doktrynach hermetycznych. Możemy zatem mówić o astrologii jako nauce w znaczeniu tradycyjnym. Austriacki filozof Paul Feyerabend uważa, że stanowi ona równoległe do nauki źródło wiedzy, ponieważ zajmuje się innym aspektem rzeczywistości, niż nauka akademicka.
A jakie są realne dowody na to, że astrologia "działa"?
Dowodem jest na przykład realność doświadczenia mojego i klientów, którym interpretacje astrologiczne pomagają w podejmowaniu wyborów życiowych. Poza tym wiele formułowanych przeze mnie prognoz czy przewidywań również się potwierdza – chociażby ta, przedstawiona publicznie, o fatalnym końcu prezydentury Lecha Kaczyńskiego w 2010 roku. Nie zmienia to faktu, że astrologowie czasami się mylą, tak samo jak błędy popełniają naukowcy czy publicyści.
Czy astrologię wykorzystuje się do tłumaczenia różnych zjawisk?
Wszelakich zjawisk. Trzeba bowiem podkreślić, że astrologia zasadza się na hermetycznym założeniu, które brzmi: "Jak na górze, tak na dole". Chodzi tu więc o pewnego rodzaju korespondencję nieba i ziemi, albo w ogóle o coś, co można określić mianem homologii kosmicznej. Dlatego nic, co dzieje się na Ziemi czy w życiu poszczególnych ludzi, nie pozostaje bez związku z tym, co ma miejsce na niebie. Mówię zarówno o ogólnych zjawiskach lub trendach globalnych, społecznych, politycznych czy makroekonomicznych, jak i jednostkowych: wypadki, choroby, śmierć, ale też awans zawodowy, ślub, kryzys w związku, straty bądź zyski finansowe, itd.
Policjanci, lekarze – oni też korzystają z pomocy astrologów?
Prywatnie tak, jak najbardziej. Ale oficjalnie nie. Prędzej zwracają się po pomoc przedsiębiorcy albo politycy, zainteresowani przewidywaniami co do skuteczności swoich działań i decyzji. Jakkolwiek horoskop, który stawia astrolog, służy różnym celom. Teoretycznie mógłby pomóc na przykład policji w poszukiwaniu zaginionych osób czy przedmiotów. Z takimi pytaniami zwracają się jednak bezpośrednio zainteresowani, rodzina albo przyjaciele poszukiwanej osoby.
Czytałem, że moment, w którym przychodzimy na świat, ma duży wpływ na to, jakimi jesteśmy ludźmi. Zgadza się Pan z tą teorią?
Moment urodzenia, a właściwie pierwszy oddech noworodka, traktuje się jako początek życia. Horoskop stawia się na dokładny czas i miejsce przyjścia na świat, ponieważ ta niepowtarzalna chwila kosmiczna determinuje dalszy przebieg spraw. Z jednej strony chodzi tu poniekąd o to, co archaicznie uważano za magię początku. Tak samo chociażby psychoanaliza traktuje doświadczenia wczesnego dzieciństwa jako wzorcowe dla dalszego życia. Z drugiej – o pewien szczególny rodzaj jakości czasu, odzwierciedlany przez układy planetarne.
Jeśli tak, to jaki ma to wpływ na los, osobowość?
Zasadniczy. Chociaż używając słowa "wpływ" nasuwają się skojarzenia fizykalne czy przyrodnicze, a więc przyczynowo-skutkowe. Astrologowie również posługują tym słowem, lecz ów "wpływ" rozumieją trochę inaczej. Horoskop indywidualny – nie mówię o popularnych dla znaków zodiaku – stanowi bowiem symboliczną mapę nieba, mającą się tak do życia danej osoby, jak zdjęcie rentgenowskie do pacjenta. Zdjęcie to, a więc owa mapa kosmiczna, na nic nie wpływa, niczego nie determinuje. Ona jedynie ilustruje, opisuje albo odzwierciedla życie ludzkie w całym jego spektrum w myśl zasady, o której mówiłem wcześniej: "jak na górze, tak na dole". Bardziej będzie tu chodzić zatem o zjawisko synchroniczności, nieprzyczynowego uporządkowania niż o kauzalność. W tym sensie horoskop opisuje zarówno tak zwany los, przebieg życia, ważne zdarzenia, jak i osobowość, potencjały, zdolności, predyspozycje, dynamikę wewnętrzną.
Czy możemy to traktować w kategoriach fatum? Czy jesteśmy w stanie tym jakoś sterować?
Parafrazując słowa Plotyna, można to ująć w ten sposób, że gwiazdy do niczego nie zmuszają, nie są przyczyną naszych zmartwień czy sukcesów, lecz jedynie je opisują. Tym niemniej z pewnej perspektywy da się mówić o fatum, a nawet o fatalizmie astralnym, ale tak naprawdę astrologia nie jest bardziej deterministyczna niż biologia czy genetyka albo warunki wychowawcze. Proszę zwrócić uwagę, że w istocie nie możliwości decydowania o dacie własnych narodzin, swojej płci i urodzie, przyszłym wychowaniu ani co nam się przydarzy. Mamy jednak wpływ na to, co z tym zrobimy, jak zagospodarujemy wewnętrzny potencjał oraz podejdziemy do zdarzeń zewnętrznych czy relacji międzyludzkich. W tym sensie możemy mówić, że astrologia pomaga współkreować swoje przeznaczenie, gdyż pozwala zajrzeć w tajemnice losu i tym samym zminimalizować straty i zmaksymalizować zyski.
Mógłby Pan opisać w kilku zdaniach, czym charakteryzuje się dany znak zodiaku?
Lakonicznie. Baran jest odważny i energiczny. Byk słynie z cierpliwości i zaradności finansowej. Bliźnięta bywają rozgadane i komunikatywne. Rak ujawnia wielką wrażliwość i troskę. Po głośnym śmiechu i pewności siebie poznaje się zwykle Lwa. Panny są praktyczne i pracowite. Wagi mają w sobie dużo uroku, są towarzyskie i nastawione na współpracę. Skorpiony uchodzą za mściwe, ale tak naprawdę to osoby tajemnicze i wierne. Optymistyczny Strzelec uwielbia biesiady i podróże. Najbardziej wytrwale do celu dążą ambitne Koziorożce. Wodnika nie da się usidlić, bo stawia na wolność i oryginalność. Z pozoru subtelne i delikatne Ryby płyną raz z prądem, raz pod prąd.
Co to jest ascendent i dlaczego jest tak ważny? Czy może sprawić, że ktoś spod znaku Wagi zachowuje się, np. jak typowy Lew?
Owszem, zwykle zdarza się, że znak ascendentu zasadniczo modyfikuje nasz znak solarny, czyli ten, pod którym się urodziliśmy. To początek horoskopu, inaczej znak wschodzący na ekliptyce, od niego wyznacza się całe skomplikowane rusztowanie kosmogramu, tzw. domy i osie kątowe oraz szereg innych rzeczy. Ascendent, będący wierzchołkiem domu pierwszego – a domów w horoskopie mamy dwanaście – odpowiada za wygląd, temperament, zdrowie, kondycję fizyczną, witalność, główny ton osobowości i wiele innych spraw. To dlatego jest on nieraz nawet ważniejszy od znaku solarnego. Poza nim uwzględnia się także położenie Księżyca oraz wszystkich planet, włącznie z Plutonem i niekiedy także z niektórymi asteroidami. Całość stanowi złożoną siatkę symbolicznych powiązań i zależności, obrazujących nasze życie.
Uważa Pan, że ludzie powinni się dobierać astrologicznie w pary?
Nie powiem, że Baran pasuje do Lwa czy Strzelca, a Raka – Ryby zamiast Wodnika. To są stereotypy astrologiczne, użyteczne w astrologii popularnej, a nie profesjonalnej. Istnieje wiele reguł pozwalających ocenić, czy związek pomiędzy dwojgiem ludzi będzie udany, czy nie. Szczególnie istotne są powiązania pomiędzy położeniem Słońca i Księżyca w horoskopach partnerów, o czym wspomina już w II w. n.e. Klaudiusz Ptolemeusz w "Tetrabiblos", kanonicznym dziele astrologicznym antyku. Co ciekawe, w XX wieku wskazania Ptolemeusza potwierdził słynny psychiatra i myśliciel, Carl Gustav Jung. W ramach swoich badań nad teorią synchroniczności przeprowadził pewien eksperyment astrologiczny, a jego przedmiot stanowiły poślubione pary. Jung doszedł do tego samego wniosku co Ptolemeusz, mianowicie, że małżeństwo stosunkowo często zawierane jest wówczas, gdy pomiędzy partnerami zachodzą koniunkcje lub opozycje Słońca z Księżycem. Oczywiście, to nie jedyne parametry astrologicznego doboru par. Decydujące są także położenia Wenus, Marsa, Jowisza oraz wszystkich innych planet, włącznie z ascendentem.
Czy to prawda, że co 12 lat występuje tranzyt, oznaczający kluczowy moment i duże zmiany?
Częściowo, ale nie za wiele w tym prawdy. Raz na dwanaście lat mamy do czynienia z zamknięciem cyklu Jowisza, który nie zapowiada ani kluczowego momentu, ani dużych zmian, lecz wyznacza raczej kolejne etapy naszego życia. Pojęcie tranzytu odnosi się do przejścia planet w ich bieżącym ruchu na niebie względem pozycji w momencie urodzenia. I te kluczowe momenty czy punkty zwrotne w życiu każdego z nas przypadają na inny okres, co wiąże się z niepowtarzalnym wzorem kosmicznym horoskopu indywidualnego. Związane są one przede wszystkim z tranzytami Saturna, Urana i Plutona, gdzie Saturn oznacza kryzys, Uran rewolucyjne przełomy, a Pluton – nieuchronne zmiany.
Co sądzi Pan o przepowiedniach tarota, tradycyjnych kartach, jasnowidzach?
Nie praktykuję wróżbiarstwa, więc trudno mi się do tych spraw ustosunkowywać. Niemniej trzeba podkreślić, że na przykład karty Tarota, zwłaszcza tak zwane Wielkie Arkana, stanowią swoistą drogę kabalistyczno-mistycznego samopoznania i w tym sensie ilustrują one życie na jego poziomie symbolicznym i duchowym. Karty Tarota zresztą wykorzystują symbolikę astrologiczną, ale w warstwie metodologicznej z astrologią jako taką nie mają za wiele do czynienia.
Jak astrologia ma się do numerologii?
Nijak, bo numerologia zasadza się na ukrytym znaczeniu liczb, a astrologia opiera się na porządku kosmicznym, wyznaczanym przez konfiguracje planetarne. Astrologia doskonale radzi sobie bez numerologii, nie potrzebuje też Tarota, kart wróżebnych, jasnowidzenia, run i innych sztuk dywinacyjnych. I chociaż na pewnym poziomie możemy mówić o astrologii jako sztuce wróżenia z gwiazd, to jednak należy pamiętać, że to astrologia, a nie numerologia czy Tarot, była od czasów antyku po oświecenie jedną z gałęzi nauk akademickich. Zajmowali się nią wybitni uczeni – Johanes Kepler, al-Biruni, Albumasar i wielu innych – a nawet dostojnicy kościelni i papieże. Chociażby Julian II, który przy pomocy astrologii elekcyjnej, biorąc pod uwagę horoskop Jezusa i tak zwany horoskop świata, wyznaczył najbardziej dogodny moment na rozpoczęcie budowy Bazyliki św. Piotra w Rzymie. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że astrologia z jednej strony była praktycznym zastosowaniem kalkulacji czysto astronomicznych, z drugiej zaś stanowiła punkt odniesienia dla rozważań metafizycznych, filozofii przyrody czy diagnostyki medycznej, zwłaszcza patofizjologii humoralnej czy koncepcji czterech temperamentów.
Kim są Pana klienci?
Klienci są różni i każdy przychodzi z inną sprawą. Ktoś chce sprzedać dom, ktoś przeżywa kryzys małżeński, jeszcze ktoś ma problemy w pracy albo ze zdrowiem czy dziećmi. Generalnie zawsze chodzi o szczególny moment, kiedy potrzebuje się spojrzeć na życie z pewnej perspektywy, powiedzmy kosmicznej. Motywacją do konsultacji astrologicznej nie musi być jednak lęk czy obawa przed porażką, lecz także chęć poznania siebie, swoich potencjałów i możliwości. Jeden klient bardziej zapada w pamięć, inny mniej, ale z uwagi na fakt, że to, co dzieje się pomiędzy nami, stanowi zamknięty świat wzajemnego zaufania i dyskrecji, nie będę opowiadał o historiach z życia innych ludzi. Tym niemniej czasami posługuję się kazuistyką z własnej praktyki, aby omówić z moimi studentami astrologii zagadnienia szczegółowe czy techniki interpretacji horoskopu. Ma to jednak wymiar czysto dydaktyczny i poglądowy, no i zawsze osoba pozostaje anonimowa.

PIOTR PIOTROWSKI, astrolog
PIOTR PIOTROWSKI - dr n. hum., filozof, astrolog (Diploma in Medieval Astrology). Specjalizuje się w filozofii religii oraz w historii doktryn i idei astrologicznych. Autor wielu książek, min. "Jung i astrologia" (2002), "Małe planety" (2010), "Reguły astrologii tradycyjnej" (2011). Prezes Polskiego Towarzystwa Astrologicznego. Od wielu lat pracuje jako profesjonalny astrolog. Prowadzi blog "Astrologia wydarzeniowa" http://piotrpiotrowski.blog.onet.pl.


Nic co dzieje się w życiu, nie dzieje się u poszczególnych ludzi,
Samo i bez związku z tym, co dzieje się w niebie jak i astrologii.

A czemu? Bo żyjemy w matrycy Matriksa..
To matryca determinuje nasze zachowania.
 "jak na górze, tak na dole"

autor blogu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz