Tajemnicze plamy i "piramida" na Ceres
Karłowata planeta położona między Marsem a Jowiszem
od kilku miesięcy jest przedmiotem gorących dyskusji. Sonda Dawn
sfotografowała na niej tajemnicze "jasne punkty", a ostatnio również
"piramidę", która wyrasta na 5 km w górę pośród niemal płaskiej
powierzchni. Internet huczy od teorii spiskowych i pytań, czy na Ceres
odkryto ślady pobytu obcych…
Foto: Shutterstock
Ceres to planeta karłowata leżąca w pasie
planetoid, który rozciąga się między Marsem a Jowiszem. Uznawana do
niedawna za asteroidę, od kilku miesięcy stanowi przedmiot naukowych
sporów i internetowych dyskusji. Mają one związek ze sfotografowanymi
przez sondę kosmiczną Dawn tajemniczymi jasnymi punktami, które wyraźnie
odróżniają się od usianego kraterami otoczenia. W internecie zawrzało
od spekulacji, czy to połacie lodu czy… kopuły kolonii kosmitów.
Kontrowersje wzmocniło odkrycie na początku czerwca nietypowego
wzniesienia nazwanego "piramidą", które wyrasta kilka kilometrów nad
płaską powierzchnię ceresjańskiego gruntu.
Dziwne znaleziska na Ceres
Kiedy w 2007 r. NASA rozpoczynała misję Dawn, nie
spodziewano się, że jej odkrycia przykują tyle uwagi. Do pierwszego
celu, planetoidy Westa, sonda dotarła latem 2011 r. Po zebraniu
materiałów we wrześniu 2012 rozpoczęła ona trwający dwa i pół roku lot
ku Ceres – największemu obiektowi pasa planetoid. Z oddali ten
tajemniczy mini-świat był tylko kilkoma pikselami w kamerze Dawn.
Zaskoczenie wywołały zdjęcia zrobione na początku 2015 r., gdy sonda
zbliżyła się do planety. Wyglądało to tak, jakby na pooranej kraterami
powierzchni Ceres ktoś ustawił ogromny reflektor.
O tym, że na Ceres znajduje się dziwny jasny obszar
wiedziano od 2004 r., kiedy sfotografował go Teleskop Hubble’a. Zdjęcia
sprzed dekady były jednak niewyraźne i pokazywały po prostu białą
plamę. Kolejne fotografie pogłębiały zagadkę. Na tych z lutego 2015 r.
widać było już nie jeden, ale dwa bardzo jasne punkty umiejscowione w
wielkim kraterze.
Naukowcy z NASA stwierdzeniem, że nie wiedzą, z
czym mają do czynienia wywołali w internecie lawinę komentarzy. Do
konwencjonalnych wyjaśnień, że są to pola soli lub lodu, gejzery albo
ślady aktywności wulkanicznej dołączyły hipotezy o sztucznym pochodzeniu
tych obiektów. Niemal 40 procent
głosujących w sondzie na portalu Jet Propulsion Laboratory (organu NASA
odpowiedzialnego za misję Dawn) uznało, że plamy nie są tworami
naturalnymi tylko "czymś innym".
Czy możliwe, że jasne punkty na Ceres to bazy
obcych albo obiekty pozostawione przez nich na pamiątkę wizyty w
Układzie Słonecznym?
Na najnowszych zdjęciach pokazujących anomalię w
lepszej rozdzielczości widać dwie duże formacje i kilka mniejszych,
które świecą światłem odbitym od Słońca. Najjaśniejszy z obiektów leży
na wypukłości wewnątrz krateru i mierzy ok. 9 km szerokości.
Maj i czerwiec przyniosły kolejne sensacje związane
z Ceres. Pierwszą był dziwny obiekt wypatrzony przez internautów na
nowych zdjęciach Dawn. Pojawił się on w kilku miejscach nad jasnymi
strukturami, jakby dokonywał tam rekonesansu – mówiły pogłoski, których
NASA jednak nie skomentowała.
Z kolei 6 czerwca, fotografując planetę z
odległości ponad 4000 km sonda uwieczniła górę w kształcie piramidy,
która wznosi się na ok. 5 km nad niemal płaskim terenem. W sieci znowu
zahuczało od teorii i porównań z podobnymi anomaliami w naszym układzie
słonecznym. Licznych zwolenników ma bowiem pogląd, że w sąsiedztwie
Ziemi znajduje się wiele dziwnych obiektów o prawdopodobnie sztucznym
pochodzeniu. Przykładowo w kilku rejonach Marsa odkryto struktury
przypominające piramidy. Z kolei w kraterze Wunda na Umbrielu – księżycu
Urana - zauważono jasny pierścień.
Co na to naukowcy?
Z Ceres od zawsze wiązały się różne naukowe
kontrowersje. Odkryto ją na początku XIX w., kiedy astronomowie święcie
wierzyli, że między Marsem a Jowiszem musi istnieć jeszcze jedno duże
ciało niebieskie. Początkowo uznawana za planetę, została potem
zdegradowana do rangi asteroidy, by w 2006 r. zostać zrehabilitowana
decyzją Międzynarodowej Unii Astronomicznej, zyskując status planety
karłowatej.
Na pierwszy rzut oka powierzchnia Ceres przypomina
Księżyc, ale jest ona o wiele mniejsza od naszego satelity, mierząc ok.
950 km średnicy. Mimo to astronomowie uznają ten mały jałowy świat za
wyjątkowo interesujący, gdyż ich zdaniem Ceres to "planetarny embrion" –
relikt po czasach ewolucji Układu Słonecznego. Co więcej, płaszcz
planety skrywa prawdopodobnie ogromne zasoby wody. Pod skalisto-pyłową
powierzchnią (typową dla planetoid) może kryć się głębinowy ocean. Z
kolei w 2014 r. odkryto na Ceres ślady pary wodnej, która może pochodzić
z lodowych wulkanów wyrzucających na powierzchnię mieszaninę wody i
innych substancji (temperatura na planecie osiąga maksymalnie -35 stopni
Celsjusza).
Czy zatem słynne "jasne punkty" mogą być zwykłymi połaciami lodu?
– Uczeni analizujący dane przesyłane przez sondę
Dawn doszli do wniosku, że intensywna jasność tych punktów to efekt
odbijania się promieni słonecznych w wysoce połyskliwym materiale, być
może w lodzie – przekonywał Christopher Russell – kierownik naukowy
misji.
Problem w tym, że na chwilę obecną nie da się tego
na sto procent potwierdzić. Co równie ciekawe, według poglądu
podzielanego m.in. przez astronoma i popularyzatora nauki, Phila Plaita,
plama widziana przez Hubble’a w 2004 r. i te sfotografowane przez Dawn
to dwie różne formacje. Starsza (zupełnie inna) zniknęła, zaś nowe mogły
pojawić się względnie niedawno.
Istnieje jednak nadzieja, że kwestia tego, czy na
Ceres znajduje się wielkie lodowisko czy bazy kosmitów zostanie
rozwiązana w najbliższych miesiącach. W sierpniu tego roku Dawn zbliży
się do planetki na ok. 1450 km, przesyłając potem na Ziemię kluczową
partię danych.
Anomalie w kosmicznym sąsiedztwie
Podobnych anomalii i tajemniczo wyglądających
miejsc jest w Układzie Słonecznym całkiem sporo. Najgłośniejszym echem
odbiła się sprawa "Marsjańskiej Twarzy",
którą w 1976 r. sfotografowała sonda Viking 1. Leżąca na płaskowyżu
Cydonia formacja przypominała do złudzenia pociągłą ludzką twarz
wpatrzoną w niebo. Odkrycie wywołało jedną z największych
astronomicznych sensacji w dziejach i do dziś wiele osób wierzy, że
twarz nie jest dziełem natury.
Tim Van Flandern (1940-2009) - amerykański astronom
znany z niecodziennych poglądów był zdania, że cydońska twarz to
monument stworzony przez zaawansowaną marsjańską cywilizację, która
przed milionami lat zmuszona była opuścić umierającą planetę. Niestety
na współczesnych zdjęciach tej tajemniczej struktury wykonanych przez
Mars Global Surveyor, Mars Reconnaissance Orbiter oraz Mars Express
widać jedynie zwyczajną skałę. Twarz okazała się złudzeniem.
Ale nie był to koniec zagadek Cydonii. Na zdjęciach okolic "twarzy"
odnaleziono bowiem wzniesienia do złudzenia przypominające piramidy.
Nieco wcześniej Mariner 9 sfotografował podobne struktury na równinie
Elysium w pobliżu marsjańskiego równika. Poszukiwacze śladów obcych w
Układzie Słonecznym nie składają broni i co rusz publikują informacje o
nowych anomaliach czy domniemanych artefaktach znajdowanych na zdjęciach
NASA. Kolejne pojawiły się równocześnie z doniesieniami o "piramidzie"
na Ceres. Na zdjęciu marsjańskiej przełęczy Jocko Chute zrobionym przez
łazik Curiosity dopatrzono się małej piramidki, choć dla innych jest to
wystający z ziemi czubek znacznie większej budowli, albo… bardzo
oryginalny, ale całkiem zwyczajny kamień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz