niedziela, 28 czerwca 2015

Ceres

Tajemnicze plamy i "piramida" na Ceres

Karłowata planeta położona między Marsem a Jowiszem od kilku miesięcy jest przedmiotem gorących dyskusji. Sonda Dawn sfotografowała na niej tajemnicze "jasne punkty", a ostatnio również "piramidę", która wyrasta na 5 km w górę pośród niemal płaskiej powierzchni. Internet huczy od teorii spiskowych i pytań, czy na Ceres odkryto ślady pobytu obcych…
Sonda Dawn między Ceres a planetoidą Westa Foto: Shutterstock

Ceres to planeta karłowata leżąca w pasie planetoid, który rozciąga się między Marsem a Jowiszem. Uznawana do niedawna za asteroidę, od kilku miesięcy stanowi przedmiot naukowych sporów i internetowych dyskusji. Mają one związek ze sfotografowanymi przez sondę kosmiczną Dawn tajemniczymi jasnymi punktami, które wyraźnie odróżniają się od usianego kraterami otoczenia. W internecie zawrzało od spekulacji, czy to połacie lodu czy… kopuły kolonii kosmitów. Kontrowersje wzmocniło odkrycie na początku czerwca nietypowego wzniesienia nazwanego "piramidą", które wyrasta kilka kilometrów nad płaską powierzchnię ceresjańskiego gruntu.

Dziwne znaleziska na Ceres
Kiedy w 2007 r. NASA rozpoczynała misję Dawn, nie spodziewano się, że jej odkrycia przykują tyle uwagi. Do pierwszego celu, planetoidy Westa, sonda dotarła latem 2011 r. Po zebraniu materiałów we wrześniu 2012 rozpoczęła ona trwający dwa i pół roku lot ku Ceres – największemu obiektowi pasa planetoid. Z oddali ten tajemniczy mini-świat był tylko kilkoma pikselami w kamerze Dawn. Zaskoczenie wywołały zdjęcia zrobione na początku 2015 r., gdy sonda zbliżyła się do planety. Wyglądało to tak, jakby na pooranej kraterami powierzchni Ceres ktoś ustawił ogromny reflektor.
O tym, że na Ceres znajduje się dziwny jasny obszar wiedziano od 2004 r., kiedy sfotografował go Teleskop Hubble’a. Zdjęcia sprzed dekady były jednak niewyraźne i pokazywały po prostu białą plamę. Kolejne fotografie pogłębiały zagadkę. Na tych z lutego 2015 r. widać było już nie jeden, ale dwa bardzo jasne punkty umiejscowione w wielkim kraterze.
Naukowcy z NASA stwierdzeniem, że nie wiedzą, z czym mają do czynienia wywołali w internecie lawinę komentarzy. Do konwencjonalnych wyjaśnień, że są to pola soli lub lodu, gejzery albo ślady aktywności wulkanicznej dołączyły hipotezy o sztucznym pochodzeniu tych obiektów. Niemal 40 procent głosujących w sondzie na portalu Jet Propulsion Laboratory (organu NASA odpowiedzialnego za misję Dawn) uznało, że plamy nie są tworami naturalnymi tylko "czymś innym".
Czy możliwe, że jasne punkty na Ceres to bazy obcych albo obiekty pozostawione przez nich na pamiątkę wizyty w Układzie Słonecznym?
Na najnowszych zdjęciach pokazujących anomalię w lepszej rozdzielczości widać dwie duże formacje i kilka mniejszych, które świecą światłem odbitym od Słońca. Najjaśniejszy z obiektów leży na wypukłości wewnątrz krateru i mierzy ok. 9 km szerokości.

Plamy na Ceres  
 
Plamy na Ceres Foto: dailymail.co.uk
Maj i czerwiec przyniosły kolejne sensacje związane z Ceres. Pierwszą był dziwny obiekt wypatrzony przez internautów na nowych zdjęciach Dawn. Pojawił się on w kilku miejscach nad jasnymi strukturami, jakby dokonywał tam rekonesansu – mówiły pogłoski, których NASA jednak nie skomentowała.
Z kolei 6 czerwca, fotografując planetę z odległości ponad 4000 km sonda uwieczniła górę w kształcie piramidy, która wznosi się na ok. 5 km nad niemal płaskim terenem. W sieci znowu zahuczało od teorii i porównań z podobnymi anomaliami w naszym układzie słonecznym. Licznych zwolenników ma bowiem pogląd, że w sąsiedztwie Ziemi znajduje się wiele dziwnych obiektów o prawdopodobnie sztucznym pochodzeniu. Przykładowo w kilku rejonach Marsa odkryto struktury przypominające piramidy. Z kolei w kraterze Wunda na Umbrielu – księżycu Urana - zauważono jasny pierścień.
Piramida na Ceres Piramida na Ceres Foto: dailymail.co.uk

Co na to naukowcy?
Z Ceres od zawsze wiązały się różne naukowe kontrowersje. Odkryto ją na początku XIX w., kiedy astronomowie święcie wierzyli, że między Marsem a Jowiszem musi istnieć jeszcze jedno duże ciało niebieskie. Początkowo uznawana za planetę, została potem zdegradowana do rangi asteroidy, by w 2006 r. zostać zrehabilitowana decyzją Międzynarodowej Unii Astronomicznej, zyskując status planety karłowatej.
Na pierwszy rzut oka powierzchnia Ceres przypomina Księżyc, ale jest ona o wiele mniejsza od naszego satelity, mierząc ok. 950 km średnicy. Mimo to astronomowie uznają ten mały jałowy świat za wyjątkowo interesujący, gdyż ich zdaniem Ceres to "planetarny embrion" – relikt po czasach ewolucji Układu Słonecznego. Co więcej, płaszcz planety skrywa prawdopodobnie ogromne zasoby wody. Pod skalisto-pyłową powierzchnią (typową dla planetoid) może kryć się głębinowy ocean. Z kolei w 2014 r. odkryto na Ceres ślady pary wodnej, która może pochodzić z lodowych wulkanów wyrzucających na powierzchnię mieszaninę wody i innych substancji (temperatura na planecie osiąga maksymalnie -35 stopni Celsjusza).

Czy zatem słynne "jasne punkty" mogą być zwykłymi połaciami lodu?
– Uczeni analizujący dane przesyłane przez sondę Dawn doszli do wniosku, że intensywna jasność tych punktów to efekt odbijania się promieni słonecznych w wysoce połyskliwym materiale, być może w lodzie – przekonywał Christopher Russell – kierownik naukowy misji.
Problem w tym, że na chwilę obecną nie da się tego na sto procent potwierdzić. Co równie ciekawe, według poglądu podzielanego m.in. przez astronoma i popularyzatora nauki, Phila Plaita, plama widziana przez Hubble’a w 2004 r. i te sfotografowane przez Dawn to dwie różne formacje. Starsza (zupełnie inna) zniknęła, zaś nowe mogły pojawić się względnie niedawno.
Istnieje jednak nadzieja, że kwestia tego, czy na Ceres znajduje się wielkie lodowisko czy bazy kosmitów zostanie rozwiązana w najbliższych miesiącach. W sierpniu tego roku Dawn zbliży się do planetki na ok. 1450 km, przesyłając potem na Ziemię kluczową partię danych.
Anomalie w kosmicznym sąsiedztwie
Podobnych anomalii i tajemniczo wyglądających miejsc jest w Układzie Słonecznym całkiem sporo. Najgłośniejszym echem odbiła się sprawa "Marsjańskiej Twarzy", którą w 1976 r. sfotografowała sonda Viking 1. Leżąca na płaskowyżu Cydonia formacja przypominała do złudzenia pociągłą ludzką twarz wpatrzoną w niebo. Odkrycie wywołało jedną z największych astronomicznych sensacji w dziejach i do dziś wiele osób wierzy, że twarz nie jest dziełem natury.
Tim Van Flandern (1940-2009) - amerykański astronom znany z niecodziennych poglądów był zdania, że cydońska twarz to monument stworzony przez zaawansowaną marsjańską cywilizację, która przed milionami lat zmuszona była opuścić umierającą planetę. Niestety na współczesnych zdjęciach tej tajemniczej struktury wykonanych przez Mars Global Surveyor, Mars Reconnaissance Orbiter oraz Mars Express widać jedynie zwyczajną skałę. Twarz okazała się złudzeniem.
Ale nie był to koniec zagadek Cydonii. Na zdjęciach okolic "twarzy" odnaleziono bowiem wzniesienia do złudzenia przypominające piramidy. Nieco wcześniej Mariner 9 sfotografował podobne struktury na równinie Elysium w pobliżu marsjańskiego równika. Poszukiwacze śladów obcych w Układzie Słonecznym nie składają broni i co rusz publikują informacje o nowych anomaliach czy domniemanych artefaktach znajdowanych na zdjęciach NASA. Kolejne pojawiły się równocześnie z doniesieniami o "piramidzie" na Ceres. Na zdjęciu marsjańskiej przełęczy Jocko Chute zrobionym przez łazik Curiosity dopatrzono się małej piramidki, choć dla innych jest to wystający z ziemi czubek znacznie większej budowli, albo… bardzo oryginalny, ale całkiem zwyczajny kamień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz