środa, 23 lutego 2022

Starszyzna Gwiezdna, Wniebowstąpieni Mistrzowie: Śniący o przebudzeniu świata

 


Energia wchodzi teraz tak bardzo wysoko. Jest to bardzo chaotyczne dla naszych starych jaźni, gdy nasze nowe jaźnie zaczynają lądować w naszych fizycznych ciałach. Staje się boleśnie jasne, kiedy jakiekolwiek doświadczenie wokół nas nie jest jasne, czyste, świadome lub zdrowe.

Widzimy to w sobie, w innych i w naszym świecie. Wchodzimy w niesamowicie głębokie nurkowanie we wszystkich aspektach nas samych, które muszą zostać wyciągnięte, odpuszczone, uwolnione i / lub zwrócone do nadawcy. A potem przychodzi przebaczenie i - miejmy nadzieję - wielkie zapomnienie. (To temat na inny raz). Jak powiedział apostoł Paweł: Codziennie umieram. Myślę, że chodziło mu o to, że umierając dla swojego starego "ja", każdego dnia odradzał się na nowo. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, że codziennie przechodzę przez cały ten proces. Ale od co najmniej kilku lat staliśmy się bardziej świadomi tego procesu. Jest to proces, który rozpoczął się pod koniec 2012 roku w sposób bardzo przytłaczający, a dla wielu rozczarowujący. Mam wrażenie, że grawitacja nowego cyklu ziemskiego zaczęła nas teraz obejmować. Zaczynamy stawiać stopy w tym nowym czasie. Nadal nie widzimy naszych stóp na ziemi pod nami, ponieważ jesteśmy tak bardzo obciążeni wszystkimi możliwościami, ale czuję, że zaczynamy lądować.

Aborygeni mówią, że nasz świat snów jest światem rzeczywistym, a świat przebudzony jest iluzją. Czuję, że zaczynamy tego doświadczać. W ostatnich dniach wielu z nas ma wrażenie, że idziemy przez życie jak duch, jak lunatycy, jak śniący, i nie czujemy się już sobą. Czujemy się jak opróżniony kielich, który czeka na coś, co jest wystarczająco godne, aby włożyć go z powrotem do naszych oczyszczonych, świętych naczyń. A to jest proces, którego nie można przyspieszać. Spodziewam się więc, że od czasu do czasu wszyscy będziemy próbowali go wymusić, tylko po to, by ponownie znaleźć się w pustce, czekając na odpowiednią, wyjątkową częstotliwość.

Z jakiegoś dziwnego powodu, mimo że czujemy się, jakbyśmy przemierzali senną pustkę, w której ledwo możemy utrzymać się w czasie i przestrzeni, wielu z nas nie martwi się o to, co będzie dalej, ani nawet o nasze jutro. Czujemy się dziwnie neutralni i spokojni, mimo że wszystko wokół nas wydaje się rozpadać i kruszyć. Nadal możemy odczuwać wielkie cierpienie, a także wiele żalu, ale nie wpływa to na nas w taki sam sposób jak wcześniej. Zmieniło się coś w naszym wnętrzu. Zmieniły się nasze podstawowe poglądy na to, jak postrzegamy życie. Jednak w miarę jak wszystko się rozpada, niektóre rzeczy w naszym życiu możemy nadal utrzymać. Inne rzeczy rozpadają się nie do naprawienia i żal jest je zostawić. Jednocześnie możemy odczuwać dziwny spokój z powodu tego, gdzie się teraz znajdujemy. Jakoś głęboko w środku wiemy, że wszystko będzie dobrze. Nie wiemy tylko, jak. W każdym razie jeszcze nie teraz.

Stajemy się o wiele bardziej wrażliwi niż kiedykolwiek wcześniej. Niektórzy zbliżają się do granicy uzyskania telepatii. Może ta cała izolacja naprawdę nam w tym pomogła. Mimo że proces ten jest naprawdę dość niewygodny i wymaga czasu, abyśmy się do niego dostosowali. Nawet drobne rzeczy, które nie są zgodne z prawdą nowych częstotliwości, są tak bolesne, że z trudem je tolerujemy. Brzmi to jak sytuacja pełna wyzwań, ale w rzeczywistości jest całkiem piękna. Ziemia podnosi swoją częstotliwość szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Tempo jest tak szybkie, że nie mamy czasu myśleć z chwili na chwilę, ponieważ skaczemy i znów skaczemy w pustkę, mając nadzieję i modląc się, że lądowanie da się przeżyć. Ponieważ jesteśmy w ciele fizycznym na tej ziemi, nie ma sposobu, aby uniknąć wzniesienia się wraz z matką ziemią. A teraz stało się to zbyt bolesne, by nie pozwolić odejść i pozwolić Bogu. Jedyną drogą wyjścia jest przejście.

Ten czas bardzo głęboko dotknął całe moje życie. Z wielu powodów musiałem wejść w bardzo silne tryby głębokiego poddania się. Jest to najbardziej wymagający czas, jaki odczuwam od połowy lat 80-tych, tuż przed harmoniczną konwergencją w 1987 roku. Ale większość z nas ma teraz o wiele większy zestaw narzędzi i głębszą mądrość, jak radzić sobie w takich sytuacjach. Mimo to nie jest to łatwa podróż. Po harmonicznej konwergencji nastąpiła wielka fala przebudzenia dla niezliczonych ludzi, a po tym czasie nie wydarzyło się nic, co moglibyśmy sobie wyobrazić. Moje życie całkowicie się zmieniło, nastąpił całkowity restart, którego tak bardzo starałem się uniknąć. Wszyscy staramy się unikać zmian. To ludzka natura, że chcemy trzymać się status quo. Ale czasami wszechświat kocha nas tak bardzo, że podnosi nas i kieruje z powrotem na właściwe tory. Widzę, że ten czas jest z pewnością kulisty. Oddaliliśmy się tak bardzo od prawdy, a może dopiero teraz zdajemy sobie z tego sprawę. Ale wracamy do nowego początku na wyższej częstotliwości. Nie sądzę, by pozwolono nam na dalsze oddalanie się od naszych rdzeni.

 W tych dniach po prostu pozwalam i jestem obecny w tym, co się wydarzy. Dla osób obdarzonych zdolnością widzenia, takich jak wyrocznie, jasnowidze, wrażliwcy itp., ten czas jest niezwykle trudny, ponieważ przywykliśmy do tego, że widzimy przed sobą przyszłość jak w blasku reflektorów. Teraz widzimy tylko przebłyski. Te przebłyski, które widzę, są naprawdę niesamowite, ale trwają tylko ułamek sekundy i nie są wystarczająco długie, aby się ich trzymać lub aby je uchwycić, aby móc spojrzeć głębiej. To tak, jakbyśmy oglądali film o naszym życiu w przyspieszonym tempie. Możemy czuć się głęboko zmęczeni w sposób, jakiego nie czuliśmy od bardzo dawna. Nasze ciała ulegają głębokim przemianom, aby przyswoić nowe energie. Nie ma już powrotu do tego stanu. Zmiany nie są odwracalne. A miejsce, w którym się znajdujesz w tej chwili, z pewnością nie jest miejscem docelowym. Głęboki odpoczynek jest bardzo potrzebny, ale może nie przychodzić nam łatwo.

W głębi duszy wiem, że wszystko jest dobrze. I wcale tego nie słodzę. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że tego nie robię. Naprawdę nie lubię, gdy ludzie przesładzają rzeczywistość w imię pozytywności i duchowej poprawności. Kiedy unikamy naszych wyzwań, naszych ran, naszego bólu, te problemy stają się jak małe dziecko, które czuje się jeszcze bardziej ignorowane i niekochane, i jeszcze bardziej nalega, abyś zwrócił na nie uwagę. Sugar coating jest formą unikania. A w tej chwili unikanie jest dla nas prawie jak trucizna.

Miłość wydaje się być najważniejszym elementem tego, co nas czeka. Ale możemy mieć tylko małe przebłyski. Wiem tylko, że odpowiedzią będzie MIŁOŚĆ. Zawsze to mówimy. Wszyscy o tym wiemy. Ale teraz coraz wyraźniej widać, że jest to potężna siła, z którą trzeba się liczyć. Nie jest to słodka, przesłodzona miłość, o której tak romantycznie myślimy. Miłość zniszczy wszystko, co jest jej przeciwieństwem. Strach, osąd, kontrola, gniew, ego, kłamstwa, chciwość, manipulacja itd., nawet ucieczka przed konfrontacją z własnymi cieniami i najgłębszymi ranami z przeszłości, już nie zadziała. Ludzie dosłownie trzęsą się w posadach, gdy wszystkie błędne kreacje z naszej przeszłości są z nas wyrzucane.

Wyszliśmy poza granice tak wielu programów, idei, myśli i perspektyw. Wszystko to krąży wokół nas, z powrotem do wielkiego kosmicznego centrum. W tym czasie wszyscy czuliśmy się tak rozdzieleni, a teraz widzę, że była to tylko gigantyczna sferyczna linia czasu, na której wszyscy wrócimy razem jako jedność i zdamy sobie sprawę, jak bardzo byliśmy niedorzeczni. Ocenialiśmy się nawzajem z najbardziej niedorzecznych, małostkowych powodów. Zrywamy więzi z ludźmi, którzy są naszą podobną rodziną, z powodu jednej czy dwóch prostych różnic. A jednak nadal ważne jest zachowanie granic dla doświadczeń, które stały się zbyt toksyczne, by iść naprzód. Na tym właśnie polega przebudzenie. Nie jest to coś, czego uczymy się, czytając książkę, chodząc na warsztaty czy oglądając film. Przebudzenie rodzi się z głębokiej i często rozdzierającej serce świadomości bolesnych doświadczeń życiowych. Takich doświadczeń życiowych, które sprawiają, że wołamy do Boga o miłosierdzie. A kiedy odkrywamy, że ulga nie nadchodzi, ponieważ jesteśmy Bogiem, mamy wybór. Możemy się poddać albo wstać i stać się silniejsi. I wiem, że wielu z was staje się o wiele silniejszych. Być może teraz tego nie czujecie. Ale tak jest.


**Channel: Aluna Joy

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz