Poszukiwany od
stuleci… i jak tak naprawdę należy go rozumieć?
Czasy ostateczne, czyli obecne, i co na dzień
dzisiejszy ludzie zrozumieli z własnego wielkiego
potencjału… tej wielkiej mocy, o którą tak bardzo
rozprawiają? Wszyscy szukają w sobie tej wielkiej
mocy, super ciała, oczywiście wszystko ma być na
najwyższym poziomie… a ja tak sobie na to wszystko
patrzę z boku… na tych duchowych supermanów… bo co
widzę…? Ludzie są wciąż w niemowlęcym wydaniu. Nasze
ciało nie podąża za naszym chceniem, niby coś tam
manipulujemy tymi swoimi umysłami, ale ten intelekt
ciągle nam przeszkadza i nie pozwala wyjść na
światło dzienne, naszym prawdziwym ukrytym sekretom,
które już nawet udostępnia nam biofizyka, pomaga nam
rozwiązać to, co tak w zasadzie nigdy nie było
zakryte. Tylko ty człowieku rozejrzyj się wokoło… i
co widzisz?
Światło życia… falowo-cząsteczkowa natura światła,
która obejmuje wszystkie 7 pasm widma
elektromagnetycznego, czyli fotony. W każdym ciele
emitowane są fotony przez każdą jego komórkę,
chociaż ciągle są za słabe dla naszego oka.
Biofotony są ważnymi nośnikami informacji w naszym
mózgu, neuroprzekaźniki i impulsy nerwowe obejmują
cały zarys światła, od bliskiej podczerwieni do
bliskiego ultrafioletu, a to wszystko są elementy
ognia, energia słoneczna, które przemieszczają się
przez ludzki organizm kanałami energetycznymi ciała.
Przemieszczają się jako spójne światło wzdłuż
otoczek mielinowych, to nasze światłowodowe
okablowanie mózgu i układu nerwowego
I co to ma wspólnego z duszą człowieka?
No może tyle, że ona jest oparta na świetle i jest
połączona z rozległą siecią świadomości, która
istnieje jednocześnie ze światłem poza ciałem
fizycznym. I tu należy się zastanowić nad tym
naczyniem i tym pucharem ludzkiej czaszki
wypełnionym nektarem płynu mózgowo-rdzeniowego.
Magiczny to eliksir zgromadzony w tych komorach
mózgu, i tutaj pływają fotony i łączą się z
szyszynką i innymi strukturami… czyli cząstkami
ducha. Nie jestem fizykiem, a nawet biologiem, ale
każdy z nich wie, że żywe istoty komunikują się ze
sobą poprzez emisję fotonów. Podobnie rośliny z
innymi roślinami, czy zwierzęta, znaczy cały świat
natury wpływa na innych poprzez ten sam transfer
energii i informacji. Co więcej, już od dawna
wiadomo, że istnieje coś, co nazywa się „splątaniem
kwantowym” i dotyczy to fotonów i cząstek atomowych.
Jeśli ktoś zajmuje się duchowym uzdrawianiem, zdaje
sobie z tego sprawę, że nie trzeba niczego dotykać,
wystarczy promieniowanie fotonowe i już otrzymujemy
duchowe połączenie... i można chwilę pomyśleć, jakie
to ważne w dobie dzisiejszej plandemii, i czy
konieczny musi być między nami ten fizyczny dotyk,
aby wynikło zarażenie? A ja mówię, że nie … bo nawet
klątwa nieprzyjaciela potrafi ugodzić człowieka z
drugiej półkuli…
ja, osoba która zajmuje się na co dzień duchowym
uzdrawianiem, pomimo że nie lekarz, fizyk czy biolog
wiem, że to jest bzdura… moja energia podąży za moją
uwagą… i dokona cudów przez grube mury budynków, a
nawet podąży na drugi kontynent…. a nawet w kosmos.
Tylko człowiek, typu niedowiarek - niewierny Tomasz,
żąda, aby go dotknąć, położyć na niego palce,
inaczej nie uwierzy. A tu wystarczy na odległość
połączyć się z energią drugiego człowieka… i dzieją
się cuda. Jest tu jeszcze coś głębszego, niż to zna
nauka.
A może popatrzeć na to wszystko z innej perspektywy,
my ludzie bez względu na te wszystkie obostrzenia,
kwarantanny etc, mamy tak skomplikowaną naturę, że
nie zależy to od czasu i przestrzeni pozostajemy z
sobą w rezonansie lub tzw. „splątaniu”. Ta
niewidzialna komunikacja między nami ma swoje
głębokie tajemnice… stąd telepatia, sny… ileż to
razy śnimy o osobie, której nie spotkaliśmy lata,
nawet o niej nie myślimy… i co się dzieje…?… czasami
mijają zaledwie godziny i spotykamy ją „przypadkowo”
na ulicy. Nie tylko nasze ciało, krew, limfa, tkanki
nerwowe określają nasze życie, tym wszystkim kieruje
głębsza mądrość ponad wszystkim… a my ludzie musimy
rozwikłać tą tajemnicę naszej świadomości i jeszcze
głębiej – naszego przebudzenia… czyli ni stąd, ni
zowąd, mamy dostarczane ramy do formowania innego
ciała… już wyższego ciała świetlistego, które będzie
od tej pory stopniowo się rozwijać, wznosić nas w
jeszcze wyższy wymiar.
Obecnie opuszczamy ramki 3 gęstości i płyniemy w
gwiezdną rzeczywistość, póki co do 5 wymiaru. Ale
czy wszyscy osiągniemy ciało świetliste? To jest
potencjał dla tych, którzy są zdolni narodzić się
drugi raz w tym samym ciele, w tym samym życiu…
kiedy wytworzymy wybuchy emisji fotonów w mózgu… a
to również jest następny krok do jeszcze innej
ścieżki, prowadzącej do ciała tęczowego.
Ciało świetliste jest to wyjątkowa podróż i dzisiaj
mamy bardziej uproszczone zadanie, niż miał to Jezus
Chrystus, ponieważ w wyjaśnieniu budowy ciała
świetlistego, może nam pomóc biofizyka. Ale i
dzisiaj do wyjaśnienia tej wiedzy muszą być
zatrudnieni wyjątkowi naukowcy, biofizycy o
pogłębionym duchowym zrozumieniu. A tu jeszcze
wchodzi w rachubę ciało tęczowe.
Co to jest ciało tęczowe?
Mówi się, że te osoby są jeszcze na wyższym szczeblu
drabiny duchowej. Są już na tyle wzniesione, że nie
rzucają już cienia ze swojego ciała fizycznego… ani
słonce, ani lampa nie dają tego cienia… czyli wynika
z tego, że są czystą formą światła. A jeszcze
bardziej owiane tajemnicą, to ciało zupełnie znika
po śmierci.
W chwili śmierci to ciało dramatycznie się kurczy,
nie wydziela zapachu rozkładu, a raczej czuć z niego
zapach kwiatów. Innym symptomem jest długość
przedramienia… co sugeruje, że to „drzewo życia” na
tyle dojrzało, że jego gałęzie są pełne kwiatów… a
na niebie w chwili śmierci tego człowieka pojawiają
się tęcze. Kiedy studiowałam życiorys Hildegardy z
Bingen doczytałam się takich zjawisk na niebie w
chwili jej odejścia. Właśnie towarzyszyła jej tęcza
nad klasztorem, w którym skończyła swoje ziemskie
życie.
Istnieją jeszcze potężniejsze tęczowe istoty, którym
towarzyszą jeszcze większe tajemnice w chwili
przejścia ze świata fizycznego w blask… a jedyną
rzeczą, która po nich zostaje w materii, są włosy i
paznokcie… ponieważ nie posiadają układu nerwowego i
nie podlegają przekształceniom… właśnie od lat mówię
swoją żelazną regułę, kiedy lekarze pytali mnie – co
mnie boli? Na tej nowej drodze, po roku 2000, nie
bolą mnie tylko włosy i paznokcie, wszystkie inne
komórki szaleją w swoim niesamowitym tańcu i trudno
za nimi nadążyć… i lekarzom też… twierdzą, że to
niemożliwe?! Lecz podobnie pisała św. Hildegarda z
Bingen, św. Teresa z Avili, Ojciec Pio. To ich
historie mnie przyciągnęły. Wystarczy poczytać ich
biografie, listy. W ciele wszystko zmienia się w
ciągłym procesie, za każdym razem dzieje się coś
innego… i ciężko za tym procesem nadążyć.
Kto studiował „Tybetańską Księgę Umarłych”, rozumie
elementarne energie, które składają się na kosmos.
Są one te same, które składają się na ludzkie ciała.
Dlatego to ciało jest jednocześnie indywidualną
jednością i kosmiczną całością. Coś podobnego mówił
Jezus – „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec jest we mnie”.
Ale człowiek dochodzi na Ziemi do punktu, że nasze 5
elementów tworzących ciało fizyczne, przekształca
się w 5 promienistych świateł spektrum kolorów, a my
ludzie dalej nie bardzo zdajemy sobie sprawę z
tajemnej wielkiej mocy, i skąd ona pochodzi, czyli
naszej ponadczasowości bez formy… a może wymazania
wszystkich form? Może to jest niesamowity stan
istnienia, o którym mówił Jezus – Wniebowstąpienie,
czy wyparowanie ciała. I do tej pory snują się
teorie spiskowe, jak to ktoś wykradł ciało Jezusa
Chrystusa z grobu…
cdn...
Vancouver
5 Apr. 2021
WIESŁAWA
https://www.vismaya-maitreya.pl/nowa_era_swiety_graal_cz1.html |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz