MATERIAŁY KARMAZYNOWEGO KRĘGU
Seria: Merlin Ja Jestem
SHOUD 7 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe
3 kwietnia 2021 r.
Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem suwerennym.
Aach! Dobrze być tu z powrotem. Dobrze być z Shaumbrą. Dobrze być tutaj w Konie w Pawilonie Shaumbry. To taka przyjemność być tutaj z wami. Ach!
Mamy sporo rzeczy w zanadrzu na dzisiaj i, przede wszystkim, dziękuję tobie, droga Lindo. Wyglądasz dzisiaj tak ładnie.
LINDA: Dziękuję.
ADAMUS: Taak. I wy wszyscy wyglądacie całkiem nieźle. Sprawdzam waszą energię, sprawdzam waszą równowagę energetyczną, waszą synchronizację energetyczną i z każdym dniem one się poprawiają. Jest coraz lepiej. Coraz lepiej, coraz więcej synchronizacji za każdym razem, kiedy ze sobą rozmawiamy.
Wiecie, że Shoud, ta piękna rzecz, którą robimy każdego miesiąca zwana Shoudem, jest jak zdjęcie. Jest to migawkowe ujęcie historii Shaumbry. Shoudy to migawki tego, gdzie każdy z was się znajduje, a ich przebieg nie jest planowany z dużym wyprzedzeniem przeze mnie, a tym bardziej przez was. One naprawdę odbywają się w danym momencie. Nie planujemy niczego z wielotygodniowym wyprzedzeniem mówiąc: „Oto, co będziemy robić na Shoudzie”. Zwykle jest to noc przed. Czasami rano. Czasami – jak w przypadku dzisiejszym – prawie w chwili, kiedy gra muzyka, ponieważ wszystko dzieje się w tej bieżącej chwili, w Teraz.
A potem realizujemy ten Shoud. Filmujemy go. Nagrywamy go, żeby był dostępny później dla tych, którzy przyjdą po was. Istnieje jako zapis całej tej niesamowitej podróży od przebudzenia do Urzeczywistnienia oraz tego, jak to jest pozostać na planecie jako wcielony Mistrz.
Weźmy głęboki oddech, uczestnicząc w tym historycznym Shoudzie, w tej migawce z podróży Shaumbry.
Reset świadomości
Kilka tygodni temu zrobiliśmy coś, co nazywamy resetem świadomości. Planeta resetuje się właśnie teraz, po tej długiej zimie, a właściwie po długim roku z covidem. Był to czas, kiedy ludzie jak nigdy dotąd pozostawali w domach. Mieli czas na kontemplację. Mieli czas, żeby przyjrzeć się swojemu życiu. I dla wielu było to frustrujące. Tak, jest takie pragnienie, żeby wrócić, żeby znów wyjść na zewnątrz, ale działające obecnie siły sprawiają, że to potrwa długo, długo, dłużej niż nawet ja przewidywałem.
Poniekąd ludzie sami prosili o przedłużenie trwania tego stanu, oceniając sytuację z punktu widzenia zbiorowej świadomości. Kiedy się w to zagłębili, zdali sobie sprawę, że dla nich osobiście nie jest to takie złe, jak myśleli. Zdali sobie sprawę, że był to czas refleksji, reorganizacji, czas na dokonanie oceny ich życia, czas na spojrzenie w przyszłość i pojawił się nieomal opór przed ponownym wyjściem na zewnątrz, opór przed chęcią powrotu i zmieszania się z tłumem. I, tak, podczas gdy niektórzy narzekali na to zamknięcie i oczywiście chcieli chodzić do restauracji i robić podobne rzeczy, to był też taki ruch świadomości, który przekonywał: „Niech to trwa dalej, żebyśmy mogli naprawdę głęboko zanurzyć się w nasze indywidualne, osobiste ‘ja’”.
Trwało więc to nadal przez długi, długi czas i w końcu naprawdę doprowadziło do tego zresetowania świadomości na planecie. Stało się to w tym przedziale czasowym między 14 a 17 marca i w tym momencie tak naprawdę nic się nie wydarzyło. Rzeczy tego typu zazwyczaj nie dzieją się w jednej chwili. Zwykle jest to jakby przekierunkowanie energii wywołane przez świadomość i dopiero to, co nastąpi później, jest ważne.
Często spodziewacie się, że akurat tego dnia wydarzy się coś ważnego. Ale nie, nie, podczas resetu świadomości miliardy słabych piknięć pojawia się w ludziach, sprawiając, że przez chwilę zastanawiają się, co to było, co przed chwilą odczuli. Stracili poczucie czasu albo na moment zapomnieli, gdzie są. Tymczasem to był reset świadomości u miliardów ludzi na planecie. I jeśli popatrzeć na ten reset w skali zbiorowej świadomości to stała się rzecz potężna. Stała się rzecz potężna, a rezultaty tego zobaczycie w nadchodzących czasach.
Ale w zasadzie chodziło o to, że ludzie zaczęli się zastanawiać: „Może powinniśmy coś zmienić. Może powinniśmy wyrwać się ze starych schematów. Może jest lepszy sposób”. I wtedy pojawił się wielki znak zapytania: „Jaki jest ten lepszy sposób? Jak mam się wydostać z mojego starego, codziennego, przyziemnego życia? Jak mam zamanifestować to, co naprawdę chcę robić?” I chociaż to pytanie zadały sobie miliardy ludzi na całej planecie, a wielu po prostu ześlizgnęło się z powrotem do swoich starych wzorców, swojego starego sposobu działania, to nie zapomnieli oni tej chwili, w której pomyśleli: „Musi być jakiś inny sposób”. I tylko czekają na coś, co nadejdzie lada dzień; czekają na coś, co nadejdzie i poprowadzi ich ku czemuś nowemu w ich życiu.
I było wielu, wielu takich, którzy podjęli zobowiązanie wobec siebie, dokonali wyboru i powiedzieli: „Muszę coś zmienić. Nie mogę się cofnąć. Nie mogę wrócić do sposobu życia sprzed covidu. Na pewno popadłem w rutynę. Z pewnością powtarzałem te same cykle dzień po dniu, rok po roku, w oczekiwaniu na co? Że w końcu zachoruję i umrę? Muszę coś zmienić”.
W rezultacie tego wszystkiego narosła ogromna presja. Ludzie mówią: „Muszę coś zrobić z moim życiem”. I wtedy w odpowiedzi pojawia się ta ogromna pustka: „Ale nie wiem co”. Słyszeliście słowa, które wyszły z moich ust: „Nie wiem co”.
Ta pustka w końcu się wypełni. Pojawią się nowe możliwości. Niektórzy je przeoczą, inni zauważą. Będą nowe sposoby podejścia do spraw. Zwykłych, codziennych spraw, jak na przykład nowa trasa dojazdu do pracy – jeśli w ogóle wrócicie do pracy w biurze – albo inny sposób na rekreację, inny partner, inne hobby, inna kariera. Jest jednakże tak wiele tego, co nazywam ciśnieniem zwrotnym, które powstało teraz w wyniku resetu świadomości. Tak wiele pragnień, ale tak mało prawdziwego zrozumienia czy prawdziwej kreatywności. To dopiero przyjdzie.
Tak więc teraz działa na was ta narosła presja: „Musi być inny sposób” i są tacy, którzy dosłownie poddają się tej presji. Niektórzy po prostu nie mogą sobie z nią poradzić. Zaczynają wariować. Ośmieliłbym się powiedzieć, że po covidzie nastąpi gwałtowny wzrost stosowania leków antydepresyjnych, ponieważ niektórzy ludzie po prostu nie radzą sobie z tym pytaniem: „Co teraz? Jak mam to zmienić?” i czują się całkiem bezsilni. Czują się niezdolni do zrobienia czegokolwiek. Czują, że są tak zabetonowani w zbiorowej świadomości i w swoim własnym życiu, że nie mogą nic zrobić. To okropne uczucie.
To okropne uczucie, kiedy wiecie, że chcecie się wyrwać, kiedy wiecie, że musi się coś zmienić, kiedy wiecie w głębi siebie, że stary sposób postępowania po prostu nie działa, ale nie wiecie, jak się z tego wydostać. Nie wiecie, jak ruszyć do przodu. Nie wiecie, jak zmienić rytmy i wzorce, które rządziły dotąd waszym życiem. Mamy więc do czynienia z jakąś ogromną, narastającą presją.
Co więcej, ludzie dokonali bardzo głębokich przemyśleń: „Chcę czegoś więcej od życia”, tak naprawdę nie wiedząc jak to osiągnąć, ale wiedząc, że to jest osiągalne. I ta presja, która narasta, wcześniej czy później zwolni – lub pęknie, czy jak zechcecie to nazwać – i wtedy okaże się coś niesamowitego, a mianowicie, że, jak już wiecie, ludzie nie lubią zmian. Teraz mają do czynienia z czymś, o co tak naprawdę prosili – zmianę – a gdy ta się pojawia w ich życiu, ona ich właściwie przeraża.
Wy, Shaumbra, już rozumiecie, że zmiana i nieodłączny od niej chaos tak naprawdę wcale nim nie jest. Po prostu przechodzicie przez coś, dochodzicie do wyższego poziomu świadomości, a ostatecznie do bardziej satysfakcjonującego poziomu ludzkiego doświadczenia na planecie.
Tak więc, ta cała rzecz, reset świadomości, jest w toku. Och, dokonuje się. Wiecie, to trochę przypomina, można by powiedzieć, wulkan. Coś zaczyna w nim wrzeć głęboko, głęboko, głęboko pod powierzchnią, a potem w końcu wypływa i to właśnie dzieje się teraz z resetem świadomości. I nie chcę straszyć nikogo z tych, którzy są tutaj na wyspie, trzęsieniem ziemi czy wybuchem wulkanu, ale takie rzeczy się zdarzają.
Reset świadomości. Wy, Shaumbra, i reset? Nie bardzo. Załatwiliście to już dawno temu. W czasie trwania obecnego resetu świadomości dokonaliście adaptacji. Nie musieliście się resetować. Dokonujecie pewnych korekt w waszych własnych łączach ze zbiorową świadomością, dochodząc do wniosku, że nie musicie być z nią połączeni. Jest pewien komfort w byciu połączonym z nią, bo jest ona jak wielki, ciepły, puszysty koc. Ale kiedy już jesteście w tym kocu, zdajecie sobie sprawę, że jest on zrobiony z końskiego włosia i tak naprawdę nie jest wcale taki wygodny. Jest raczej irytujący. Dokonujecie pewnych korekt w sposobie łączenia się ze zbiorową świadomością.
Obserwowałem to dość uważnie. Coraz więcej was uświadamia sobie, że, no wiecie, ona istnieje, a wy byliście jej częścią; jest to istotny czynnik, będący dla ludzi potężną siłą grawitacyjną, ale wy nie musicie być z nią związani, żeby naprawdę cieszyć się życiem. Chodzi o to w gruncie rzeczy, żeby być jej świadomym, ale nie być przez nią kontrolowanym.
Tak więc widziałem tę adaptację, której tak wielu z was dokonało, i która wywołała pewne problemy. Ostatnio bardzo, bardzo uważnie się temu przyglądałem. Wywołała pewne problemy, a jeden z bardziej interesujących, dziwnych problemów stanowi to, że w pewnym sensie nie chcecie być tak bardzo odmienni.
Odmienność Shaumbry
Nie chcecie być tak bardzo odmienni od innych. To część waszego wychowania i kultury. To część właściwie atlantydzkiego doświadczenia. Czasami nadal chcecie zachowywać się jak inni, być jak inni. Nie chcecie być tak odmienni jak Jonathan Livingston Seagull* i żyć zdani całkowicie na siebie, z dala od stada, ignorowani przez innych, a czasami nawet wyganiani przez innych. Znajdujecie się w takim dziwnym czasie, ciągle jakby poruszając się tam i z powrotem, starając się być suwerennym, pozwalając energii, żeby wam służyła, a jednocześnie nie chcąc być wyrzutkiem.
*bohater książki Richarda Bacha „Mewa” (angielski tytuł: „Jonathan Livingston Seagull”, gdzie „seagull” znaczy „mewa”). Zobacz: https://pl.wikipedia.org/wiki/Mewa_(nowela) – przyp. tłum.
Prawda jest taka, że jesteście inni. Jesteście bardzo odmienni od innych ludzi. Oczywiście, wasze ciało jest wciąż podobne pod względem budowy i struktury, waszej ogólnej biologii, ale nawet to się zmienia. Jesteście bardzo odmienni, jeśli idzie o wasze nadzieje i aspiracje. Jesteście bardzo, bardzo odmienni w kwestii tego, co jest dla was znaczące i ważne. Bardzo różnicie się tym, że nie chcecie, nie pozwalacie, żeby inni was kontrolowali. Jesteście dość kategoryczni w tym względzie. Nie zamierzacie być czyjąś marionetką. Jesteście co do tego bardzo stanowczy. To jest jeden z powodów, dla których nie ma żadnych zasad w Karmazynowym Kręgu. Po prostu nie pozwolilibyście na nie, a tak naprawdę wcale ich nie potrzebujemy. Ale jesteście inni.
Kiedy zaczniecie to dostrzegać i akceptować, wtedy wszystko stanie się łatwiejsze. W tej chwili mamy do czynienia z tarciem, które jest spowodowane tym, że wciąż nie chcecie przyjąć do wiadomości, że „jestem inny”. Nie mówię, że lepszy. Niektórzy z was natychmiast sprowadzają rzecz do tego. Nie mówię, że powinniście wmawiać sobie, że jesteście lepsi od innych ludzi. Tu nie chodzi o to. To po prostu oznacza, że macie inną świadomość. Macie inne podejście do energii. Macie inne rozumienie życia.
I chyba najważniejsza różnica polega na tym, że wy kierujecie się do wewnątrz, a oni wciąż wychodzą na zewnątrz. To jest największa różnica. To odróżnia was od innych. Nie wasze zdolności umysłowe, nie wasz wygląd, ani to, jak bardzo jesteście uduchowieni, czy jak bardzo jesteście świadomi. Ale fakt, że wreszcie wchodzicie do swojego wnętrza po to, co zawsze tam było, zawsze tam było – każda odpowiedź, wszystko, czego potrzebujecie, całe wasze szczęście, cała miłość – to wszystko jest właśnie tam i to was odróżnia.
Jest to bardzo ważne i dlatego chciałem zacząć ten Shoud od tego, że tak, jesteście inni, co nie czyni was lepszymi czy gorszymi. Ale jesteście inni. Widzicie, ludzkość, każdy człowiek, szuka odpowiedzi na zewnątrz siebie. Nie każdy, większość. Po odpowiedzi zwracają się do zewnętrznego świata. Wy zagłębiacie się w siebie, oni wychodzą na zewnątrz. Budzą się rano, a ich poczucie zadowolenia zależeć będzie od tego, co ich w tym dniu spotka, od tego, czy ktoś powie miłe słowo, jaki będzie ruch uliczny, jaką specjalną ofertę dostaną w sklepie, jakie będą ich relacje z innymi ludźmi, czy ich praca w tym dniu będzie nudna i uciążliwa, czy nie będzie. To są wszystko rzeczy zewnętrzne i ludzie szukają odpowiedzi na zewnątrz.
Robią to od bardzo, bardzo dawna. Od eonów szukają odpowiedzi na zewnątrz. Taki jest sposób rozumowania ludzi – odpowiedź znajduje się na zewnątrz. Może być w świętej księdze. Może być u guru. Może być nawet w nauce. Nauka jest czymś wspaniałym. Nauka ostatecznie pomaga wam zrozumieć to, co stworzyliście. Właściwe rozumienie nauki pomaga ocenić jeden sposób widzenia tego, co stworzyliście, waszego dzieła, z pomocą biologii i fizyki, a nawet matematyki i wszystkich tych rzeczy. To dobry sposób, ale jednostronny. Wszystkie te rzeczy na zewnątrz mają ostatecznie pomóc wam zrozumieć siebie, ułatwić wam poznanie powodu, dla którego jesteście tutaj, na tej planecie. Ale większość ludzi nie kontempluje tych rzeczy, a ci, którzy to robią, i tak mają tendencję do szukania odpowiedzi na zewnątrz. To, czym się różnicie, to zwracanie się do swojego wnętrza.
Wchodzenie do własnego wnętrza jest początkowo o wiele trudniejsze niż szukanie odpowiedzi na zewnątrz, ponieważ zaglądacie w głąb siebie – przyglądacie się swoim wspomnieniom, swojej historii – i nie ufacie sobie. Nie kochacie siebie. Nie czujecie, że są tam odpowiedzi inne niż te, których jesteście w stanie nauczyć się na zewnątrz z książek, kursów i niektórych doświadczeń życiowych. Bywa, że zaglądacie do środka i pytacie: „Co? Kto, ja? Bóg jest wewnątrz mnie? Jestem tym, kim Jestem?”
Tak, bardzo trudno jest zajrzeć w głąb siebie. Dla was to jest abstrakcja. Właściwie miraż. Zaglądacie do środka i mówicie: „Jestem tylko zwykłym człowiekiem. Nic znaczącego nie wydarzyło się we wczesnych latach mojego życia. Nie jestem sławny. Nie jestem bogaty. Nie jestem nikim takim”. Odwracając się zatem od tego, co uznajecie za iluzję, skłaniacie się do powrotu na zewnątrz po odpowiedź. Jest to niekończące się poszukiwanie na zewnątrz. Niekończące się poszukiwanie. Nigdy nie znajdziecie odpowiedzi. Nigdy nie znajdziecie tego, czego szukacie. Znajdziecie okruchy i fragmenty. Znajdziecie chwilową satysfakcję, ale nigdy nie znajdziecie na zewnątrz tego, czego tak naprawdę szukacie.
Bardzo, bardzo niewielu może znieść wejście do swojego wnętrza, mieć stały ogląd samego siebie. Bardzo, bardzo niewielu jest w stanie to zrobić, a ci, którzy to robią, zwykle przyjmują mentalny punkt widzenia. Za dużo o tym myślą. Przetwarzają to w umyśle. Sięgają po qualia, czyli szukają podobieństw, pokrewnych doświadczeń i wydarzeń, jakie mieli już wcześniej. Za dużo o tym myślą. Podchodzą do tego emocjonalnie. Frustrują się sami sobą. Wchodzą do wnętrza i zatrzymują się na warstwie iluzji, na tej powierzchownej fasadzie, gdzie często nie ma niczego poza wrakiem pociągu. A wtedy zaczynają wszystko przetwarzać, oglądając swoje trudne dzieciństwo, swoje złe związki lub brak pewnych talentów czy zdolności. Zaczynają to intensywnie roztrząsać i generalnie, kiedy to robią, powiedzmy, przy pomocy doradców – większość idzie do doradców, nie wszyscy – ale zwracając się o pomoc tak naprawdę jeszcze bardziej skupiają się na tym, czego w ich wnętrzu nie ma. Na porażkach, błędach na drodze, która za nimi. I co wtedy robią? Kończą powrotem do świata zewnętrznego, tam szukając odpowiedzi.
Zewnętrzność jest piękna. Zewnętrzność daje wam pewną anielską perspektywę was samych. Ale ostatecznie to nie tam jest odpowiedź i dlatego jesteście inni. Wchodzicie do wnętrza. To jest trudna droga. To naprawdę trudna droga, a jedną z ważnych rzeczy do zapamiętania jest to, że odpowiedzi, oczywiście, tam są. Odpowiedzi absolutnie tam są.
Ważne jest również, żeby pamiętać, że historia, wasza historia, którą pamięta wasz umysł, nie jest tym, co się naprawdę wydarzyło. Mówiłem to wiele, wiele razy. To nie jest naprawdę to, co się wydarzyło. Ale łatwo jest dać się zamknąć na tym poziomie wchodzenia do wnętrza, a potem właściwie dać się temu zwieść i nie zanurzyć się głębiej, żeby powiedzieć: „Wiesz, to jest tylko kawałek historii, ale w tym jest coś więcej. Zamierzam zanurkować głębiej i znaleźć to”.
Jesteście inni, ponieważ wchodzicie do wnętrza, ponieważ obraliście tę bardzo, bardzo unikalną ścieżkę, czasami samotną, ale ostatecznie najwspanialszą ze wszystkich ścieżek. Potem dochodzicie do punktu, kiedy wchodzicie głęboko w swoje wnętrze – głęboko, głęboko, głęboko – czasem chcąc po prostu uciec w przeciwną stronę, wrócić, wyjść ponownie na zewnątrz, ale wchodzicie głęboko do środka i co w końcu napotykacie? Smoka. Smoka. Wchodzicie głęboko, głęboko do wewnątrz i nagle natykacie się na tego smoka, który was rozszarpuje. Teraz jesteście pewni, że dla uzyskania odpowiedzi powinniście byli wyjść na zewnątrz, ale jest już za późno. Zaszliście za daleko i w końcu zaczynacie rozumieć, że smok jest tam po to, żeby pokazać wam resztki iluzji, resztki winy i wstydu, po to tam jest; zanim wejdziecie w Urzeczywistnienie, po prostu dokopujecie się do samej głębi.
Ale ważne jest to, że dokonaliście tego w swoim wnętrzu. To tam jest wszystko. Tam jest energia. Tam jest świadomość, odpowiedzi, obfitość, radość, szczęście, spokój. Wszystko, czego szukaliście, jest tam. Naprawdę wszystko jest tam.
Ważne, że właśnie to czyni was innymi – i jesteście inni. To dobry moment, żeby przyznać się do tego bez osądzania. Wiecie, jest duża różnica między osądem a obserwacją. Wydają się całkiem bliskie, podobne, ale osąd nadaje rzeczom pewien negatywny wydźwięk. Jest w nim uprzedzenie. Jest w nim nieomal coś negatywnego. Obserwacja zaś pozwala stwierdzić: „Jestem inny. To nie czyni mnie ani lepszym, ani gorszym. Jestem po prostu inny, a jestem inny, ponieważ obrałem swoją własną ścieżkę. Nie ścieżkę stada, nie ścieżkę, jaką władze chciałyby, żebym obrał, lecz swoją własną, wewnętrzną ścieżkę”.
To czyni was bardzo, bardzo odmiennymi. Widać to, gdy patrzę na was energetycznymi oczami, nie fizycznymi, ale to pokazuje, że jesteście jednymi z tych, którzy obrali swoją własną drogę, swoją własną ścieżkę. W tym nie ma „czynnika muczenia” kierującego na zewnątrz, utrzymującego w zbiorowej świadomości. Muczenia stada. Teraz zamiast zbiorowego „muu”, jesteście wy. Tylko wy. To czyni was odmiennymi i naprawdę nadszedł czas, żeby to uznać, zanim pójdziemy dalej z tym, co robimy. Nadszedł czas, żeby uznać, że jesteście odmienni.
Dalej: https://winoduszy.blogspot.com/2021/04/seria-merlin-ja-jestem-shoud-7.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz