sobota, 24 kwietnia 2021

Spostrzeżenia Loshy - Aktualizacja mojej podróży do uzdrowienia...Jak sabotujemy samych siebi

e

Kwiecień 24, 2021 - Steve Beckow


Jestem tym najmniejszym!

Spostrzeżenia Loshy - Uaktualnienie mojej podróży do uzdrowienia... Jak sami siebie sabotujemy

Losha, LivewithLosha.com, 23 kwietnia 2021 r.

(https://tinyurl.com/eshmn8z
e)

Pracowałam ostatnio ze specjalistą od uzdrawiania, aby pomóc mi uzdrowić moje emocjonalne problemy z dzieciństwa.

Tak trudne jak przetwarzanie emocji z dzieciństwa może być, chcę wam wszystkim powiedzieć, że jestem teraz szczęśliwsza i czuję się bardziej wyzwolona niż kiedykolwiek w tym życiu! Wierzę, że jest to tego warte, przynajmniej dla mnie.

Myślę, że wielu z nas jest już świadomych *jakich* mogą być nasze specyficzne problemy... i tak, świadomość swoich problemów jest pierwszym krokiem w kierunku *uzdrowienia* ich... jednakże, jeśli nie uzdrowimy ich całkowicie, będziemy kontynuować *sabotaż* siebie w naszym codziennym życiu, niezależnie od tego, czy jesteśmy tego świadomi, czy nie.

Podczas pracy z Rocky'm nad moimi emocjonalnymi problemami z przeszłości, nauczył mnie on, abym zaczęła uważniej przyglądać się wszystkiemu, co robię i mówię w moim obecnym życiu... i chłopcze, to był dla mnie wielki otwieracz oczu!

Podstawowym obszarem, który naprawdę zwrócił moją uwagę, było to, kiedy zaczęła mnie boleć głowa, z powodu mojego *kontuzji mózgu*.

Aby dać trochę tła, pozwólcie mi powiedzieć, że Rocky i ja uzgodniliśmy, że na stałe zmienię mój sposób używania wyrażenia *kontuzja mózgu* na moje *przebudzenie mózgu*... co uwielbiam, ponieważ jest to całkowicie dokładne. Gdybym nie doznał mojego *przebudzenia mózgu*, nie byłbym teraz tutaj, pisząc te słowa i będąc błogosławionym, że mogę przekazywać słowa i przesłania Johna F. Kennedy'ego!

Tak więc, kilka dni temu, lamentowałem (do każdego, kto mógł mnie usłyszeć) o tym, jak *lousy* się czułem...oh, woe is me! LOL! Wtedy, coś we mnie kliknęło... Przypomniałam sobie, jak zawsze czułam się podle, kiedy byłam bardzo młoda, ponieważ to był jedyny czas, kiedy otrzymywałam dużo *opieki* od mojej matki.

Jej codzienne życie pochłaniało wciąganie jej przez rodziców w ich własne problemy małżeńskie i próby nakłonienia jej do *wyboru strony*. Patrząc wstecz, jestem pewna, że był to dla mojej matki bardzo bolesny okres.

Jednak jako małe dziecko nie byłam odpowiedzialna za to, by zrozumieć, co czuła moja matka... Chciałam być kochana i otoczona opieką. Może to zabrzmi bezdusznie, ale taka jest prawda... przynajmniej moja... i tylko to się liczy w tym przypadku. W końcu uczę się *szanować* uczucia i doświadczenia mojego wewnętrznego dziecka.

Dodatkowo, myślę, że wielu z nas, po tym jak staliśmy się dorośli, ze zrozumiałych względów *racjonalizuje* to, czego doświadczyliśmy, gdy byliśmy młodsi, nawet jeśli nie odzwierciedla to dokładnie tego, czego naprawdę *doświadczyliśmy*, gdy byliśmy młodzi i wrażliwi. Dlatego też, racjonalizując nasze wcześniejsze doświadczenia jako nasze *zwykłe rzeczy* teraz, pozwalamy sobie uniknąć zagłębiania się w naszą podświadomość, gdzie leżą nasze prawdziwe uczucia.

Tak więc, narzekałam na to, jak źle się czuję i przypominałam sobie, jak *wykorzystywałam* to z moją matką, aby otrzymać pewnego rodzaju Miłość, i wtedy zdałam sobie sprawę, że używam mojego uczucia dyskomfortu, aby dać sobie *usprawiedliwienie*, aby nie odnieść *sukcesu* w życiu... jeśli źle się czuję, to jak mogę oczekiwać, że osiągnę bardzo wiele i odniosę *sukces*?

Znam to uczucie aż za dobrze... Za każdym razem, gdy w moim życiu stawałem przed wyzwaniem nauczenia się czegoś innego, np. nowej *umiejętności*, aby posunąć się naprzód w życiu (i odnieść sukces), czułem, jak żołądek ściska mi się ze strachu przed koniecznością nauczenia się czegoś nowego... czegoś nieznanego... czegoś niepewnego... czegoś, nad czym nie mógłbym mieć *kontroli*.

Mam nadzieję, że teraz staje się dla Ciebie jasne, że kiedy zaczynamy zagłębiać się w to, co naprawdę czujemy, wtedy mnóstwo innych uczuć i doświadczeń również napływa z naszego podświadomego umysłu do naszego świadomego umysłu.

Kiedy to dotrze do naszego świadomego umysłu, od nas zależy, jak chcemy sobie z tym wszystkim poradzić... możemy po prostu schować to w odległych zakamarkach naszego umysłu, mając nadzieję, że już nigdy więcej o tym nie pomyślimy... albo możemy *zanotować* to w naszym umyśle i powiedzieć sobie, że będziemy mieć umysł *otwarty* na wszelkie dodatkowe myśli i uczucia związane z tym tematem.

Możemy też być najodważniejszą osobą, jaką znamy, i zacząć pozwalać naszemu wewnętrznemu dziecku dzielić się z nami, dorosłymi, swoimi *bardzo prawdziwymi* doświadczeniami, ponieważ naszą obecną *rolą* jest bycie kochającymi *opiekunami* naszego cennego wewnętrznego dziecka. Ponieważ nasze wewnętrzne dziecko jest najważniejszą wersją nas samych, aby się uzdrowić, musimy nauczyć się *słuchać* tego małego dziecka z intencją i bez osądzania, abyśmy mogli uzdrowić *małe ja*, a także nasze dorosłe, dorosłe ja.

 Wymieniłem kilka "powodów", dla których czuję się źle... i wszystkie one są ważne. Jednak najważniejszym *uczuciem*, które leży u podstaw wszystkich innych moich uczuć związanych z moim złym samopoczuciem, jest prawie uniwersalne uczucie, którego wszyscy ludzie doświadczają w ciągu naszego życia, a mianowicie uczucie, że nie jesteśmy godni otrzymać Miłości.

Poczucie, że nie jest się wystarczająco godnym, by otrzymać Miłość, jest podstawową emocją i problemem, który kryje się za prawie każdym *powodem*, jeśli rozłożysz go na tyle daleko, by dotrzeć do najbardziej podstawowego powodu twoich kłopotliwych problemów. Osobiście pracuję nad tym bardzo ważnym uczuciem/powodem dla większości moich emocjonalnych problemów...i zajmie to trochę czasu, zanim tam dotrę.

Nie zaczęło mi to przeszkadzać w życiu nagle, ale z pomocą i przewodnictwem już zaczynam wierzyć, że JESTEM *wystarczająco godna, by otrzymać Miłość* ponownie... i jakie to wspaniałe uczucie! To sprawia, że wszystkie łzy i wysiłek są tego warte! (nie zapominaj...są też *łzy* szczęścia!

Cóż...myślę, że *wykładałem* wam wszystkim wystarczająco długo! Dziękuję wam za poświęcenie uwagi moim słowom. Czułam się zmuszona podzielić się moimi spostrzeżeniami i uczuciami, kiedy przechodzę przez introspekcję moich wcześniejszych wyzwań z dzieciństwa i zmieniam je z negatywnych uczuć, z powrotem w pozytywne uczucia o sobie! Powtarzam sobie...jeden mały krok na raz...i wszyscy możemy dotrzeć do naszego *szczęśliwego miejsca* miłości!

Życzę Wam wszystkim dużo Szczęścia, Miłości i Radości w Waszym życiu!

Jestem tutaj jeśli chcielibyście porozmawiać!

Błogosławieństwa dla Was wszystkich! Miłość, Losha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz