Były p.o. Dyrektora Wywiadu Narodowego i były ambasador USA w Niemczech Richard Grenell uchyla przed nami kurtynę.
Mówi do wszystkich pracowników w Waszyngtonie, którzy zastępowali Joe Bidena podczas jego nieobecności i niepowodzeń: "Widzimy was". Ouch. To musi boleć, gdy mówi to ktoś z poważanymi referencjami.
Nikt, kto kamufluje operację, nie chce być widziany.
Wskazuje na szkody dla reputacji Ameryki z przywódców światowych, którzy nie są w stanie dostać się do prezydenta, ale są kierowane do wiceprezydenta zamiast. Jakiegokolwiek wiceprezydenta. To nie miałoby znaczenia. Nie będą mogli rozmawiać z najwyższym rangą człowiekiem.
Tymczasem prezydent Biden śpi do (chyba powiedział) 11-11:30. Jest postrzegany jako nieobecny.
Lata temu nikt nie ośmielił się mówić głośno o 9/11, bo inaczej reputacja została zniszczona - jeśli nie gorzej.Wszystko było trzymane pod kontrolą, to znaczy w tajemnicy.
Teraz prezydent, który został wybrany w skorumpowanych wyborach, jest rutynowo krytykowany przez wiarygodnie brzmiące źródło, które nie wydaje się być w ogóle zaniepokojone utratą reputacji. Czasy się zmieniły. (Jakże wielcy upadli?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz