Ekspert ds szczepień dr Teresa Holtrop zeznaje w sądzie jako biegła - napisy PL
Dr Teresa Holtrop, dyrektor Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej (AAP) w stanie Michigan, 26 lutego 2018 zeznawała w sprawie, w której mama sprzeciwia się szczepieniu... Zeznanie dr Teresy Holtrop było katastrofą dla pozycji ojca. Wielokrotnie oświadczyła, że "nie wie", gdy adwokat matki zadawał jej pytania związane z ryzykiem dotyczącym szczepionek. https://szczepienia.wybudzeni.com/201... Źródło: https://www.facebook.com/VaXismVideos...Dr Toni Bark i Andy Wakefield – Odporność stada na przykładzie odry i ospy wietrznej.
Czy odpornośc zbiorowa polega na zaszczepieniu wszystkich ludzi, czy jest ona raczej zupełnym przeciwieństwem tego, co czynią szczepienia? Czy szczepienia tak naprawdę niszczą odporność stada? Czy szczepienie przeciwko ospie wietrznej spowoduje epidemię półpaśca, dzięki czemu Merck zdobędzie nowy rynek zbytu na kolejny rodzaj szczepionki? Te i inne kwestie omawia dr Toni Bark i dr Andrew Wakefield podczas spotkania 20 lutego 2016 rolu w Los Angeles na Conscious Life Expo.Justyna Socha
Nie uwierzycie. Tak było... Jak będzie?
Wtorek.
Dowiadujemy się, że posiedzenie komisji w sprawie bezpieczeństwa naszych dzieci odbędzie się w piątek. Prosimy przewodniczących o przełożenie ze względu na zagranicznych ekspertów (profesorów, noblistów). Przecież polscy lekarze wyrażając swoje opinie kładą na szali pracę, przyszłość ich rodziny...
Od tygodnia w mediach panika odrowa. Teraz jest jasne z jakiego powodu.
Przecież dobrze wiemy, że te 100-200 zachorowań to nic niezwykłego. Nie
wiedzą tego wystraszeni ludzie, których agresja jest przez korporacje
kierowana na nas. Chociaż stajemy w ich obronie.
Środa.
Spałam dwie godziny. Maraton w mediach. Od 9:30 do 21:00.
O 17:00 dowiaduję się, że komisja jest przełożona. Na koniec listopada? Nie! O dzień wcześniej. Na czwartek.
Na koniec dnia telewizja z agresywną redaktor i telefoniczne połączenie z radiem. To był trudny dzień.
Nie mam przy sobie niczego. Ubrań, kosmetyków... Nie wiedziałam, że będę musiała nocować w Warszawie. Dzieci tęsknią, mąż już nie ma cierpliwości. Mama pomaga przy dzieciach, choć ma problemy ze zdrowiem...
Kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy w całodobowym markecie. Na załatwienie noclegu nie starczyło czasu i pieniędzy.
Telefon. Ta osoba jest pewna. Projekt będzie odrzucony.
Płaczę. Widzę Wasze pełne nadziei oczy. Jasne oczy dzieci. Zdrowych. I tych co zdrowie straciły... Skąd czerpać wiarę i siłę? Co mam wam powiedzieć?
Zasnęłam w aucie. Wielka pani pełnomocnik komitetu obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej... Obudziło mnie dotkliwe zimno. I poczucie osamotnienia.
Czwartek.
Komisja. Mamy ich słuchać i wierzyć. W ich autorytet i szczepionki. Nie zadawać pytań. Nie skarżyć się na krzywdę. Zamiast bezpiecznego systemu i szacunku, ma nam wystarczyć lista tytułów badań na stronie GIS.
Lekarki. Heroiczne. Zdeterminowane. Nawet nie było dla nich krzeseł. Po głośnej prośbie znalazły się. Poniżane przez posła - celebrytę o wybujałym ego. Grożącego konsekwencjami posłowi, gdy ten pyta o konflikt interesów. Za odwagę zbiera oklaski.
Ten polityczny celebryta, który nie poddał pod głosowanie wniosku o prawdziwą debatę z ekspertami na jaką tak bardzo liczyliśmy... Którą nam obiecano! Do której mamy prawo! Nie w tym kraju...
Całe dwie komisje za odrzuceniem projektu. Tylko dwóch posłów przeciw...
Później mogę mówić na sali posiedzeń. Ledwo zdążyłam. Nikt mnie nie poinformował o przesunięciu punktu o dwie godziny.
Słowa mi się plączą. Jestem zmęczona. Sprawy potoczyły się tak szybko. A przecież ta okazja jest okupiona ciężką pracą tysięcy ludzi...
Wszystkie kluby za odrzuceniem projektu.
Dzisiaj obiecałam przespać się w łóżku. Rezerwuję pokój. Chcą gotówkę. Jednak bankomat bez powodu zatrzymuje mi kartę. Dobrze, że może być przelew i że mam coś do jedzenia i paliwo na powrót.
Piątek.
Budzę się o trzeciej nad ranem. Dzisiaj głosowanie. Na resztkach baterii telefonu piszę te słowa. Wiem, że nikt już nie wierzy w cud. Ale ta bateria, którą mam w sercu, musi być niewyczerpana.
Chyba będę mogła mówić do wszystkich posłów.
****
Co mam im przekazać w imieniu poszkodowanych przez przymus i powikłania szczepień? W imieniu tych, którzy chcą żyć w normalnym kraju? Dzisiaj między 9-13:00 najważniejsze głosowanie.
Środa.
Spałam dwie godziny. Maraton w mediach. Od 9:30 do 21:00.
O 17:00 dowiaduję się, że komisja jest przełożona. Na koniec listopada? Nie! O dzień wcześniej. Na czwartek.
Na koniec dnia telewizja z agresywną redaktor i telefoniczne połączenie z radiem. To był trudny dzień.
Nie mam przy sobie niczego. Ubrań, kosmetyków... Nie wiedziałam, że będę musiała nocować w Warszawie. Dzieci tęsknią, mąż już nie ma cierpliwości. Mama pomaga przy dzieciach, choć ma problemy ze zdrowiem...
Kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy w całodobowym markecie. Na załatwienie noclegu nie starczyło czasu i pieniędzy.
Telefon. Ta osoba jest pewna. Projekt będzie odrzucony.
Płaczę. Widzę Wasze pełne nadziei oczy. Jasne oczy dzieci. Zdrowych. I tych co zdrowie straciły... Skąd czerpać wiarę i siłę? Co mam wam powiedzieć?
Zasnęłam w aucie. Wielka pani pełnomocnik komitetu obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej... Obudziło mnie dotkliwe zimno. I poczucie osamotnienia.
Czwartek.
Komisja. Mamy ich słuchać i wierzyć. W ich autorytet i szczepionki. Nie zadawać pytań. Nie skarżyć się na krzywdę. Zamiast bezpiecznego systemu i szacunku, ma nam wystarczyć lista tytułów badań na stronie GIS.
Lekarki. Heroiczne. Zdeterminowane. Nawet nie było dla nich krzeseł. Po głośnej prośbie znalazły się. Poniżane przez posła - celebrytę o wybujałym ego. Grożącego konsekwencjami posłowi, gdy ten pyta o konflikt interesów. Za odwagę zbiera oklaski.
Ten polityczny celebryta, który nie poddał pod głosowanie wniosku o prawdziwą debatę z ekspertami na jaką tak bardzo liczyliśmy... Którą nam obiecano! Do której mamy prawo! Nie w tym kraju...
Całe dwie komisje za odrzuceniem projektu. Tylko dwóch posłów przeciw...
Później mogę mówić na sali posiedzeń. Ledwo zdążyłam. Nikt mnie nie poinformował o przesunięciu punktu o dwie godziny.
Słowa mi się plączą. Jestem zmęczona. Sprawy potoczyły się tak szybko. A przecież ta okazja jest okupiona ciężką pracą tysięcy ludzi...
Wszystkie kluby za odrzuceniem projektu.
Dzisiaj obiecałam przespać się w łóżku. Rezerwuję pokój. Chcą gotówkę. Jednak bankomat bez powodu zatrzymuje mi kartę. Dobrze, że może być przelew i że mam coś do jedzenia i paliwo na powrót.
Piątek.
Budzę się o trzeciej nad ranem. Dzisiaj głosowanie. Na resztkach baterii telefonu piszę te słowa. Wiem, że nikt już nie wierzy w cud. Ale ta bateria, którą mam w sercu, musi być niewyczerpana.
Chyba będę mogła mówić do wszystkich posłów.
****
Co mam im przekazać w imieniu poszkodowanych przez przymus i powikłania szczepień? W imieniu tych, którzy chcą żyć w normalnym kraju? Dzisiaj między 9-13:00 najważniejsze głosowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz