sobota, 9 września 2023

Jak "sprawdzanie faktów" zaciera prawdę



Autor: Thomas Buckley

Prawda jest pięknem, a piękno jest prawdą i jest to naprawdę piękne, gdy możesz manipulować prawdą, aby dopasować ją do własnych celów.

Witamy w świecie PolitiFact - i każdej innej działającej obecnie usłudze "sprawdzania faktów".

Po pierwsze, całe założenie "sprawdzania faktów" jest niedorzeczne, ponieważ opiera się na założeniu, że media nie zaczynają - i nie muszą - automatycznie od faktycznej podstawy swoich raportów.

Jak powiedział mi kiedyś pewien redaktor: "Tylko dlatego, że ktoś coś mówi, nie oznacza, że musisz to umieścić w gazecie".

Gdyby media przestrzegały tej jednej prostej zasady, nie byłoby w ogóle potrzeby "sprawdzania faktów".

Ale media nie przestrzegają i nie będą przestrzegać tej zasady, ponieważ drukowanie kłamstw - o ile są one wypowiadane przez urzędnika państwowego, którego media lubią, lub o urzędniku, którego nie lubią - jest teraz integralną częścią branży.

Kłamstwa urzędników państwowych oraz kłamstwa grup non-profit i grup wsparcia oraz organizacji pozarządowych (które bezpośrednio płacą serwisom informacyjnym za "relacjonowanie" sprawy, w którą są zaangażowane) są traktowane jak ewangelia. A tego typu kłamstwa - kłamstwa, z którymi się zgadzają - zwykle i tak nie są "sprawdzane", co czyni cały proces jeszcze bardziej niebezpiecznie absurdalnym.

Jest to niebezpieczne, ponieważ "prawdziwa" ocena jest właśnie taka: coś zostało uznane za prawdę i dlatego nigdy nie może być ponownie kwestionowane lub coś jest w większości prawdą, więc każdy błąd można powiązać z przypadkową pomyłką. A potem ta "prawda" może być rozpowszechniana jako w 100% zweryfikowany fakt, bez względu na to, czy faktycznie tak jest, czy nie. Otrzymała imprimatur z góry i to wszystko.

Problematyczne prawdy, które są tak oczywiście prawdziwe, są traktowane w nieco inny sposób - są "kontekstowane" jako fałszywe.

Proces ten wydaje się dość prosty: Osoba spoza struktury władzy mówi X, osoba wewnątrz struktury władzy mówi Y, więc X jest fałszywe. Osoba wewnątrz struktury władzy mówi X, osoba również wewnątrz, ale niżej i/lub "ekspert" struktury władzy mówi X, więc X jest prawdą.

Przeszukując losowy asortyment "sprawdzania faktów", proces ten wydaje się powtarzać raz za razem.

Zacznijmy od jednego szybkiego przykładu - w zeszłorocznej ustawie o infrastrukturze Bidena zarezerwowano pieniądze na stworzenie systemu, który umożliwiłby samochodowi wykrycie, czy jesteś pijany (bez jednej z tych dmuchanych rurek) i nie pozwoliłby na uruchomienie samochodu, jeśli tak było. Koncepcja ta została natychmiast skrytykowana jako rządowy "wyłącznik awaryjny" dla każdego nowego samochodu po 2035 roku lub później.

Każda z usług "sprawdzania faktów" szybko i dokładnie stwierdziła, że nie, nie, to nieprawda, to nie jest "wyłącznik awaryjny". Zacytowali też eksperta ds. bezpieczeństwa samochodowego.

Oczywiście eksperci byli już w partnerstwie z rządem w celu opracowania przedmiotowej technologii i powiedzieli, że dane zebrane przez pojazd "nigdy nie opuszczą pojazdu" i że system nie jest obecnie przewidziany jako narzędzie egzekwowania prawa.

Dlatego też historia o "wyłączniku awaryjnym" była fałszywa.

Była fałszywa, ponieważ przepisy nie używają dokładnie tego terminu - i co z tego? - była fałszywa, ponieważ ludzie opracowujący ją powiedzieli, że nie planują używać jej w ten sposób, była fałszywa, ponieważ system byłby odizolowany od każdego pojazdu - niemożliwe: czy Tesla wysyła kogoś do twojego domu, gdy musi dokonać aktualizacji? - i była fałszywa, ponieważ ludzie, którzy mają finansową i polityczną motywację, by powiedzieć, że jest fałszywa, powiedzieli, że jest fałszywa.

Innymi słowy, nie można nazywać go Bobem, ponieważ w akcie urodzenia jest napisane Robert.

Proces "sprawdzania faktów" jest sam w sobie fałszywy, ponieważ zaczyna się od świadomego, stronniczego wyboru "faktów" do sprawdzenia (nawiasem mówiąc, skontaktowaliśmy się z PolitiFact i jego macierzystą organizacją non-profit, Poynter Institute, i żadna z nich nie odpowiedziała, ale jest to na stronie internetowej i prosimy o zignorowanie prawdziwego faktu, że Poynter jest hiper-progresywną organizacją, która sama ma osiągnięcia w politycznym zaciemnianiu prawdy, jest kluczowym graczem w kompleksie cenzorsko-przemysłowym i jest finansowana przez Facebooka, Fundację Newmark i braci Koch). )

Powiedzmy, że weryfikator faktów postanawia przyjrzeć się X, który na początku uważa za fałszywy, ale okazuje się prawdziwy. Czy zostanie to napisane? Jeśli pomoże to niektórym ludziom, odpowiedź brzmi tak - jeśli jest to sprzeczne z obecną chmurą myśli, odpowiedź brzmi nie.

W public relations istnieje koncepcja znana jako "walidacja przez stronę trzecią". Polega ona na tym, że bardzo zaufana osoba lub grupa, która pozornie nie jest związana z jakimkolwiek projektem lub produktem, który prezentujesz, mówi "Hej - to jest naprawdę dobre". Zespół PR może następnie powiedzieć opinii publicznej, że ta i ta grupa, którą "znasz od lat - opiekują się chorymi szczeniakami, pamiętasz? - uważają, że to fajnie, że chcemy zakopać toksyczne odpady obok szkoły podstawowej, więc to musi być dobry pomysł, prawda?".

 Opinia publiczna ufa podmiotowi weryfikującemu, więc spuszcza gardę, poddaje się weryfikacji, nawet jeśli prawda jest oczywista.

Czasami zewnętrzny weryfikator jest niewinny; czasami - częściej niż nie - dostają trochę sumthin sumthin na boku, jak błyszczący nowy budynek (patrz: grupy środowiskowe milczące na temat farm wiatrowych zabijających wieloryby).

W konkretnym przypadku skontaktowano się z pisarzem i poproszono go o udowodnienie głównego punktu bardzo niewygodnego artykułu związanego z COVID. Pisarz przesłał weryfikatorowi faktów wszystkie materiały pomocnicze - rejestry publiczne, renomowane badania itp. - udowadniając, że twierdzenie było prawdziwe.

Ta weryfikacja faktów - na ważny temat bezpośrednio związany z zagrożeniami dla zdrowia publicznego - nigdy się nie ukazała.

Ponieważ nie mogli odważyć się nazwać go fałszywym - istniał papierowy ślad - i nie mogli nazwać go prawdą, ponieważ po prostu nie pasował.

Następnie pojawia się kwestia celowego zaciemniania. PolitiFact stwierdził, że doniesienia o tym, że "Kalifornia przyjęła ustawę 'zmniejszającą kary za seks oralny, analny z chętnymi dziećmi'" były fałszywe, ponieważ stan nie zmniejszył kary - po prostu przestał umieszczać tych przestępców na liście zarejestrowanych przestępców seksualnych, jeśli różnica wieku była mniejsza niż 10 lat.

Brak konieczności rejestrowania się jako przestępca seksualny do końca życia jest absolutnie oczywistym zmniejszeniem kary, ale ponieważ przedmiotowe prawo nie zmieniło konkretnie bezpośredniej kary w momencie skazania, twierdzenie to było zatem fałszywe.

Innymi słowy, pracownicy PolitiFact musieli zdecydować, że konieczność dożywotniej rejestracji jako przestępca seksualny nie jest karą.

Pomocna wskazówka - nie zapraszaj PolitiFact na zakończenie gimnazjum swojego dziecka.

A opinia publiczna zastanawia się, jak tak wiele osób w mediach może umyślnie nie widzieć prawdy patrzącej im w twarz - tak to się robi (jeśli nie chcesz stracić pracy).

Osobiście, ta konkretna weryfikacja faktów przypomina mi czas, kiedy byłem burmistrzem Lake Elsinore w Kalifornii i zapytałem kierownika miasta, ile kosztował stadion baseballowy małej ligi, który został zbudowany przed moim wyborem. Podał mi kwotę, a ja zauważyłem, że nie uwzględnia ona pewnego powiązanego przeniesienia własności.

Odpowiedział, że wcześniej pytałem, ile kosztował stadion, a nie projekt stadionu (drogi, kanalizacja, grunty itp.). Różnica wynosiła około 14 milionów dolarów.

Lekcja: zawsze zadawaj właściwe pytanie. Ale dygresja.

Zastanawiające jest również, skąd "weryfikatorzy faktów" czerpią swoje fakty. W przypadku PolitiFact, jeśli chodzi o kwestię transpłciowej młodzieży, World Professional Association for Transgender Health jest organizacją, do której należy się udać, pomimo agresywnego upolitycznienia tej kwestii, stworzenia protokołu "standardów opieki", który jest oszałamiająco sprzeczny z faktami, oraz promowania zakładania genitaliów dzieciom.

Ale to oni są ekspertami, mówi PolitiFact.

Takie podejście jest standardowe dla "weryfikatorów faktów", ponieważ większość z nich zwraca się do "ekspertów", którzy mają finansowe, polityczne i kulturowe powody, by mówić to, co mówią. "Weryfikatorzy faktów" wiedzą z góry, co powiedzą "eksperci" ze względu na to, kim są i co robią; dlatego wszystko, co musisz zrobić, to zadzwonić do właściwego, który zgodzi się z pożądanym wynikiem oceny i to wszystko.

I nigdy, przenigdy nie dzwoń do kogoś, kto może powiedzieć coś, czego nie chcesz usłyszeć.

I nie ma znaczenia, jak często mylili się w przeszłości - patrz dr Peter Hotez i COVID - po prostu zostań z nimi, aby upewnić się, że otrzymasz odpowiedź, której chcesz (źli reporterzy też to robią).

Przykłady związane z COVID, w których weryfikatorzy faktów agresywnie, niebezpiecznie się mylili, są zbyt liczne, aby je wymienić. Jednak ostatnie trzy lata ujawniły następującą kwestię: sprawdzanie faktów zwykle polega na pytaniu kłamcy, czy coś, co powiedziała powiązana osoba, jest kłamstwem, i uznawaniu tego za prawdę, gdy drugi kłamca mówi, że to prawda, a od czasu do czasu wrzuca się jeszcze kilku kłamców, aby dodać wagi. Wiąże się to z proszeniem tych samych kłamców o ocenę prawdziwości czegoś pochodzącego z innego miejsca lub kogoś spoza kazirodczej bańki ucisku unoszącej się obecnie nad światem.

Jest to próżny krąg.

Wyniki branży sprawdzania faktów podczas pandemii są nie tylko obrzydliwe, ale nawet znacznie pogorszyły sytuację. Wszystko - i wszyscy - poza zatwierdzonym scenariuszem było oczerniane, życie zostało zniszczone, miejsca pracy zostały utracone.

Okazało się - oczywiście - że większość wszystkiego, co weryfikatorzy faktów uznali za fałszywe, było w rzeczywistości prawdą, a wszystko, co uznali za prawdziwe, było w rzeczywistości fałszywe.

Co więcej, pomysł, że "szczepionki" nie zostały odpowiednio przetestowane i mogą - po prostu mogą - nie być wymagane dla wszystkich, został potraktowany na równi z twierdzeniami takimi jak "Żydzi nie widzą fuksji" i "Kapelusze zostały wynalezione w Tunezji w 1743 roku".

Istnieje również kwestia fałszu przez skojarzenia.

Niedawne straszliwe pożary w Maui wywołały wiele, wiele absurdalnych twierdzeń w Internecie. Wiązki laserowe wznieciły pożar, Oprah wznieciła go, aby kupić ziemię itp. Inne oczywistości, które nie są "faktami", to na przykład Trump powiedział, że Biden jest istotą pozaziemską, Hillary Clinton została stracona, Michelle mówiła o tym, że Barack jest gejem i tak dalej. Tego rodzaju informacje pojawiają się często obok poważnych i dyskusyjnych tematów.

Niedawno kandydat GOP na prezydenta Vivek Ramaswamy został oceniony jako "płonące spodnie" za stwierdzenie, że polityka klimatyczna zabija więcej ludzi niż zmiany klimatyczne (co jest odpowiednim tematem do debaty i bardzo prawdopodobne, że jest prawdą), pojawiło się tuż obok innego "płonące spodnie" stwierdzającego, że nie, asystent dyrektora FEMA nie został aresztowany.

Przyznanie równej oceny uzasadnionej koncepcji politycznej i typowemu przykładowi internetowego batshittery sprawia, że pochodzenie obu jest równie niewiarygodne w oczach opinii publicznej.

Innymi słowy, zamierzonym celem jest sprawienie, by Ramaswamy wyglądał na równie szalonego - i ogólnie niegodnego zaufania - jak ludzie, którzy uważają, że Hillary została stracona pięć lat temu lub że kapelusze zostały wynalezione w Tunezji w 1743 roku lub że Żydzi nie widzą fuksji.

Jest to nieco podobne do intelektualnego zniszczenia dokonanego przez termin "zaprzeczający". Słowo to jest używane w celu zamknięcia debaty i domyślnego określenia "zaprzeczającego" jako podobnego do ludzi, którzy zaprzeczają, że Holokaust miał miejsce, ponieważ to właśnie w tym przypadku termin ten został użyty.

Jeśli "zaprzeczasz" zmianom klimatycznym, jest to tak samo złe, jak zaprzeczanie Holokaustowi; jeśli uważasz, że mylisz się tak samo jak płaskoziemcy, musisz mylić się we wszystkim.

Aby "sprawdzanie faktów" miało jakąkolwiek legitymację, musi porzucić ocenianie szaleńców. Powinien również rozpoczynać każdy tydzień od opublikowania listy 20 pozycji, sprawdzić każdą z nich, a następnie napisać o nich wszystkich, prawdziwych lub fałszywych. Przynajmniej opinia publiczna wiedziałaby, że weryfikatorzy faktów nie ukrywają faktów, których nie lubią.

Prawda nie zawsze jest piękna; w rzeczywistości zazwyczaj nie jest. Jest twarda, zimna, sterylna i niewzruszona i wpatruje się w ciebie, dopóki jej nie uznasz lub nie będziesz przerażony i będziesz musiał odwrócić wzrok.

Patrzenie na prawdę, szukanie prawdy, mówienie prawdy - wszystko to są akty prawdziwej odwagi.

A prawda jest taka, że sprawdzanie faktów jest kłamstwem.

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz