• Życie może istnieć także w równoległych wszechświatach – sugerują uczeni.
  • Żywe organizmy mogą pojawić się nawet w takich kosmosach, w których ciemnej energii jest znacznie więcej niż w naszym wszechświecie.
  • W hiperprzestrzeni mogą istnieć niezliczone kosmosy rządzące się odmiennymi prawami fizyki. Niektóre mogą być zupełnie martwe i puste.
Skoro we wszechświecie są miliardy galaktyk z miliardami gwiazd, wokół których mogło rozwinąć się inteligentne życie, dlaczego niebiosa uporczywie milczą? – pytał noblista fizyk Enrico Fermi. Problem ten spędza sen z powiek astronomom od kilkudziesięciu lat poszukującym sygnałów od pozaziemskich inteligencji. Nawet jeżeli jesteśmy jedynymi myślącymi mieszkańcami kosmosu, wciąż nie wszystko stracone. Według opublikowanych niedawno wyników badań, kosmici mogą zamieszkiwać równoległe wszechświaty, jakich tryliardy sąsiadują z naszym uniwersum. Tylko czy dane będzie kiedyś nam się z nimi spotkać?
Obcy mogą mieszkać w kosmosach równoległych

Koncepcja multikosmosu zakłada, że nasz wszechświat nie jest unikalnym tworem, a w jego "sąsiedztwie" może istnieć niezliczona liczba innych, które rządzą się własnymi prawami fizyki. Nad tym skomplikowanym problemem od lat pochylają się fizycy i kosmolodzy, z których wielu uznaje istnienie równoległych kosmosów za coś absolutnie naturalnego, mimo że dla przeciętnego zjadacza chleba brzmi to jak science fiction.
"Inflacja kosmologiczna może być stała i wieczna. Wielkie Wybuchy mogą zachodzić cały czas, a nowe kosmosy mogą rodzić się ze starych" – tłumaczy fizyk-teoretyk Michio Kaku – znany pisarz i popularyzator nauki. "Wszechświaty mogą odrywać się od innych, tworząc strukturę multikosmosu. Niewykluczone, że nasz wszechświat też wyrósł z jakiegoś starszego uniwersum. Co więcej multiwszechświat może być wieczny, podczas gdy poszczególne jego części składowe już nie" – dodaje.
Każde równoległe uniwersum to inne spektrum możliwości. Każde rządzi się też własnymi prawami fizyki. Niektóre mogą istnieć przez moment, inne rozszerzają się w nieskończoność. Jeszcze inne mogą być kompletnie puste. Nawet niewielka zmiana podstawowych parametrów fizycznych w naszym wszechświecie spowodowałaby, że najpowszechniejszy w nim pierwiastek – wodór, wypaliłby się zaraz po Wielkim Wybuchu. Różne typy kosmosów mogą zawierać też większą lub mniejszą ilość ciemnej energii w stosunku do naszego. I właśnie na takich tworach skupił się międzynarodowy zespół uczonych, którego wyniki prac zostały opublikowane w periodyku "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society".
Uczeni stworzyli zaawansowaną symulację komputerową odzwierciedlającą kształtowanie się podstawowych oddziaływań fizycznych w nowonarodzonych kosmosach. Każdy z nich zawierał inny odsetek ciemnej energii w stosunku do energii całego wszechświata (w naszym przypadku to ok. 68 procent). Ta wciąż hipotetyczna forma energii – tłumaczą naukowcy – ma wypełniać całą przestrzeń kosmosu i odpowiada za jego rozszerzanie się.
"Nasze symulacje pokazały, że przyspieszone tempo rozszerzania się kosmosu, które wywoływać może ciemna energia, nie ma żadnego wpływu na procesy takie jak narodziny gwiazd, wokół których może rozwinąć się życie" – oświadczył współautor badania Pascal Elahi z University of Western Australia, dodając, że nawet jeśli będzie jej w danym wszechświecie znacznie więcej niż w naszym, wciąż nie będzie on martwy.
To dość zaskakujący wniosek, ale nadal pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi, tym bardziej, że wśród uczonych panowało przekonanie, iż większy procent ciemnej energii wpływa na tempo rozszerzania się uniwersum, co z kolei nie pozwala na uformowanie się galaktyk, gwiazd, a wraz z nimi planet przypominających Ziemię. Coś podobnego zaszłoby również, gdyby ilość ciemnej energii była zbyt mała. Choć ten temat to wciąż kosmologiczna terra incognita, przedstawione wyniki badań budzą zaskoczenie tych uczonych, którzy uznają, że parametry naszego wszechświata dziwnym zbiegiem okoliczności zostały "ustawione" tak, by mogło zaistnieć w nim życie oparte o związki węgla.
"By mogły istnieć atomy węgla o znanych nam właściwościach, potrzeba określonego zestawu stałych fizycznych" – tłumaczył Stephen Hawking. "Jeśli miałyby one inne wartości, jądro atomu węgla byłoby niestabilne. (…) Zakłada się, że mogą istnieć różne wszechświaty, z różnymi zestawami stałych fizycznych. W niewielu przypadkach są one tak dopasowane, by pozwolić atomom węgla na stworzenie podstawowych elementów, na jakich opiera się życie. Ponieważ żyjemy w kosmosie, gdzie jest to możliwe, nie powinno nas dziwić, że wspomniane stałe są jakie są" – mówił zmarły niedawno uczony, dodając, że mogą istnieć też kompletnie martwe i puste uniwersa.
Światy równoległe są tuż obok
Istnieje wiele teorii na temat powstania i struktury równoległych kosmosów. Według tzw. teorii strun wszechświat jest rodzajem "membrany" unoszącej się w jedenastowymiarowej przestrzeni. Niektóre wymiary pozostają niedostępne – są zbyt małe, by je wykryć albo rozciągają się w nieskończoność – tłumaczy Kaku w książce "Physics of the Impossible". Jedna z możliwości mówi, że nasz kosmos może być osadzony na czymś w rodzaju ukrytego wymiaru – strukturze, jaką można porównać budową do folii bąbelkowej, gdzie każdy pęcherzyk powietrza to osobne uniwersum. Fizyk dodaje, że liczbę paralelnych kosmosów należy zapewne podawać w tryliardach lub googolach.
Kaku tłumaczy, że podróżowanie między kosmosami wydaje się niemożliwe i jesteśmy poniekąd "przyklejeni" do swojego ojczystego wszechświata. Te sąsiednie mogą być jednak bliżej niż nam się wydaje. Według jednej z teorii ciemna materia (stanowiąca prawie 27 procent naszego kosmosu) może być w rzeczywistości fragmentem innego uniwersum: "Istnieją spekulacje, że to nic innego jak oddziaływanie galaktyki, jaka wisi nad nami na sąsiedniej membranie". Zdaniem uczonego same membrany to twory aktywne. Kolizja dwóch takich struktur przed 13,7 mld lat mogła doprowadzić do tego, co określa się mianem Wielkiego Wybuchu.
Skoro równoległe kosmosy mogą być zamieszkane, czy żyjące tam superzaawansowane istoty, dysponujące technologią zaginania czasoprzestrzeni, mogą nas kiedyś odwiedzić?
Spekulacje na ten temat to czysta fantastyka. Astronomowie zamiast na życiu w paralelnych kosmosach, skupiają się na szukaniu go w naszym, napotykając wiele problemów. Jedną z największych bolączek uczonych zajmujących się SETI (skrót od ang. Poszukiwanie inteligencji pozaziemskiej) jest brak sygnałów radiowych i innych oznak istnienia kosmicznych cywilizacji. Rozwinięci Obcy mogliby na przykład prowadzić wielkoskalowe projekty inżynierii stelarnej, przekształcając gwiazdy w "elektrownie" (do niedawna za kandydatkę do miana takiej struktury uchodziła gwiazda KIC 8462852). Tego typu obiekty byłyby łatwo identyfikowalne dla naszych teleskopów. Problem w tym, że dotąd nie zauważono niczego podobnego.
Szukając odpowiedzi na paradoks Fermiego niektórzy astronomowie sugerują, że kosmici mogą kryć się w odległych galaktykach i pozostają niewykrywalni. Inna hipoteza mówi, że inteligentnych gatunków jest w bród, ale dopiero zaczynają one swoją przygodę z budową cywilizacji, bądź uległy unicestwieniu nim zaczęliśmy ich szukać. Jeszcze inna koncepcja, nazywana hipotezą zoo uznaje, że rozwinięci technicznie Obcy mogą mieć nas na oku, ale nie kontaktują się, nie chcąc zakłócać naszego naturalnego rozwoju.
Równie interesujący pogląd przedstawił w 2015 r. Avi Loeb – astronom z Harvard-Smithsonan Center for Astrophysics. Jego zdaniem życie w kosmosie rodzi się w ślimaczym tempie, zaś ludzie, choć nie zdają sobie z tego sprawy, mogą być jednymi z pierwszych inteligentnych istot, jakie kiedykolwiek się pojawiły. Inni kosmici dopiero ewoluują, więc dlatego nas nie odwiedzili – wyjaśnił uczony.