wtorek, 9 stycznia 2018

Dzień w którym przestałam mówić dziecku "no ruszaj się szybciej!"

Zdjęcie użytkownika Era Wodnika.




bądźcie jak dzieci - nauczał pewien prorok.


Kiedy żyjesz szalonym życiem, liczy się każda minuta. Czujesz, że musisz sprawdzić coś z listy spraw, gapisz się na ekran lub spieszysz się do następnego zaplanowanego miejsca. I nie ważne jak starałam się rozdysponować swój czas i uwagę, oraz bez względu na to jak wiele różnych problemów próbowałam rozwiązać - nadal nie starczało mi czasu aby zdołać wykonać wszystko.

To było moje życie przez dwa szalone lata. Moje myśli i działania były kontrolowane przez elektroniczne powiadomienia, dzwonki i przepełniony harmonogram. I chociażwewnętrzny kontroler każdym włóknem mojej duszy chciałby znaleźć czas dla wszystkich zadań to w moim przeciążonym planie to się nie udawało.

Tak się złożyło, że sześć lat temu Niebiosa obdarowały mnie spokojnym, beztroskim "zatrzymaj/się/i/powąchaj/różę" dzieckiem.
Kiedy musiałam wyjść ona lubiła szukać błyszczącej korony w mojej torbie. Kiedy musiałam być gdzieś pięć minut temu, to ona musiała zapiąć swoje zwierzę-zabawkę w foteliku samochodowym. Kiedy potrzebowałam szybkiej przekąski to nie mogła przestać rozmawiać ze starszą kobietą, która wyglądała jak jej babcia. Kiedy miałam trzydzieści minut żeby gdzieś dotrzeć to prosiła mnie bym zatrzymywała wózek żeby pieścić każdego psa, którego mijaliśmy.


Moje beztroskie dziecko było błogosławieństwem, ale tego nie zauważałam. Kiedy żyjesz szalonym życiem, rozwijasz tunelowe widzenie z przewidywaniem tylko tego co zawiera spis porządku dnia. A wszystko, czego nie można było odhaczyć w harmonogramie było stratą czasu.

Ilekroć moje dziecko zmusiło mnie do odejścia od harmonogramu myślałam sobie: "Nie mamy na to czasu". W związku z tym słowa, które najczęściej wymawiałam do mojego małego miłośnika życia brzmiały: "ruszaj się szybciej!".
Od nich zaczynałam moje zdania. "Chodź, jesteśmy spóźnieni!" I kończyłam nimi zdania. "Wszystko przegapimy jeśli się nie spieszysz!". Zaczynałam dzień od nich: "Pośpiesz się i zjedz śniadanie! Pośpiesz się i ubierz się!". Kończyłam swój dzień również nimi: "Szybko myj zęby!" Pośpiesz się i idź spać!" 

I chociaż słowa "pośpiesz się" i "szybciej" tak naprawdę niezbyt przyspieszały czynności dziecka to i tak je wymawiałam - być może nawet częściej niż słowa "kocham cię".




Zdjęcie użytkownika Era Wodnika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz