29 kwietnia 2022 - Steve Beckow
Prezydent Magufuli
Tanzańska Temerity
Helen T., Alice Springs do Mind, 9 kwietnia 2022 r.
(https://alicespringstomind.com/2022/04/09/peaceful-civil-disobedience/)
Minął już prawie rok od zamachu na jedynego na świecie suwerennego przywódcę, który prowadził otwartą wojnę z KABALEM COVID-19.
Jest to relacja z pierwszej ręki na temat sytuacji w Tanzanii po tym, jak wysłano oddział zabójców w celu wyeliminowania jedynego przywódcy, który od pierwszego dnia walczył z KABALEM i jego "szczepionkami" na otwartej przestrzeni...
W ciągu kilku tygodni od zamordowania prezydenta Magufuliego jego następczyni, Samia Suluhu Hassan, kobieta uczestnicząca w Światowym Forum Ekonomicznym, rozpoczęła wdrażanie programu COVID kabały. To było bardzo przygnębiające doświadczenie. Wiem. Byłem tam, by to zobaczyć.
Na zawsze zniknął pozbawiony maski uśmiech Magufuliego i wyczuwalne ciepło, zastąpione przez codzienne obrazy zimnej, nieczułej prezydent i jej otoczenia, którym zgodnie z rozkazami kabały założono kaganiec.
W krótkim czasie pojawiły się następujące elementy:
kampania strachu rozpętana przez media
zdjęcia "pacjentów COVID" w szpitalach
ścisłe kontrole COVID na lotniskach i granicach kraju
dyrektywy zmuszające obywateli do noszenia masek na twarzach
maski na twarzach we wszystkich budynkach rządowych
zamaskowane siły policyjne
maski w szpitalach
antyspołeczne dystansowanie się
maski w szkołach
maski na ulicach
brak uścisków dłoni
transport publiczny zmuszony do pracy z połowiczną wydajnością
wiadomości od rządu na naszych telefonach komórkowych, ostrzegające nas przed COVID i promujące "szczepionkę
wyczuwalny strach między starymi przyjaciółmi i rodzinami
import "szczepionek" COVID zakazany przez Magufuliego
"Ona jest trucizną" - takie słowa często można było usłyszeć na ulicy, kiedy Tanzańczycy porównywali nowego prezydenta mianowanego przez WEF z Magufulim.
Jednak już po tygodniu coś się wydarzyło. Coś naprawdę niezwykłego...
Po zaledwie tygodniu strachu i szaleństwa mieszkańcy Tanzanii mieli dość.
Nazwijmy to spuścizną Magufuliego, nazwijmy to boską interwencją, a może po prostu starym zdrowym rozsądkiem, ale faktem jest, że w ciągu zaledwie siedmiu dni w narracji COVID w Tanzanii zaczęły pojawiać się wielkie pęknięcia.
Najpierw była to policja. Pracując w tropikalnym upale, szybko zdali sobie sprawę, że duszą się za swoimi maskami, więc wyrzucili je tam, gdzie ich miejsce - do kosza.
Kiedy więc widzimy, że policja sama kwestionuje narrację i dystansuje się od tego nonsensu, co się dzieje?
Wszyscy inni idą w ich ślady.
I tak, podczas gdy nowa prezydent i jej zwolennicy codziennie pojawiali się w telewizji, zamaskowani, pompując strach i promując "szczepionki" COVID, na ulicach Tanzańczycy nie mieli nic przeciwko temu i, proszę mi wierzyć, masowy brak podporządkowania się temu wymogowi był godny podziwu.
Nie wiem, ilu z Was, czytających te słowa, było świadkami, jak cały naród angażuje się w pokojowe, ciche, obywatelskie nieposłuszeństwo, ale mogę z ręką na sercu zaświadczyć, że jest to jedno z najbardziej poruszających zjawisk, jakie można przeżyć: Jak ciepły, cichy, łagodny prąd przechodzący od jednej osoby do drugiej, pozostawiający wszystkich z uśmiechem.
Po cichu CAŁA TANZANIA przestała się zgadzać.
To 50 MILIONÓW LUDZI w kraju prawie pięciokrotnie większym od Wielkiej Brytanii.
I tak dziś, z wyjątkiem lotnisk (na które 90% Tanzańczyków nigdy nie wejdzie), życie toczy się jak zawsze.
Dzieci chodzą do szkoły bez masek, ludzie swobodnie pracują bez masek, policja absolutnie nie egzekwuje żadnych przepisów COVID, autobusy miejskie są wypełnione po brzegi. Rybacy pływają po oceanie, rolnicy uprawiają ziemię, turyści przyjeżdżają z Europy, aby zakosztować wolności, którą kiedyś mieli. Rynki pękają w szwach od milionów uśmiechniętych ludzi, którzy kupują i sprzedają, przytulają się i ściskają sobie dłonie, a kluby i bary rozbrzmiewają muzyką, podczas gdy mężczyźni i kobiety mogą robić to, co zawsze robili - spotykać się, tańczyć i romansować, bez żadnych przepustek, bez trucizn, dokładnie tak, jak Bóg chciał.
To błogosławieństwo od Boga, że mogę tu być".
Kończąc, pragnę przytoczyć ostatnią anegdotę, która wywoła uśmiech na waszych twarzach:
Podczas niedawnej rozmowy z pracownikami szpitala w Tanzanii poinformowali mnie, że rząd nakazał im uruchomienie "programów informacyjnych", aby informować społeczeństwo o niebezpieczeństwie związanym z COVID. Cytuję z tej rozmowy:
"...Zapakowaliśmy więc pojazdy szpitalne ze sprzętem i personelem i wyruszyliśmy do wiosek położonych głęboko w buszu, aby poinformować ich o COVID. Kiedy tam dotarliśmy, znaleźliśmy ludzi pracujących na polach i zwołaliśmy ich razem.
"Zapytaliśmy ich, czy słyszeli o koronawirusie, czyli COVID. Wszyscy zmarszczyli brwi i popatrzyli na siebie nawzajem. Co?" - zapytali. Nie mieli pojęcia, o czym mówimy. Spróbowaliśmy więc jeszcze raz. I znów tylko potrząsnęli głowami.
Byli całkowicie zdumieni. Przestaliśmy więc robić to, co robiliśmy, i zastanowiliśmy się nad tym wszystkim. Potem spojrzałem na tych mieszkańców wioski. Byli sprawni i zdrowi. Urodzili się pod gorącym słońcem. Pracowali na swoich polach dzień po dniu i widać było ich mięśnie wyrzeźbione pracą fizyczną, ich lśniącą skórę, ich białe zęby. Byli w doskonałym zdrowiu".
W tym momencie rozmowy lekarz przerwał i potrząsnął głową. Wyglądał na zakłopotanego, zanim dokończył: "Potem spojrzałem na nas, ludzi ze szpitala. Wiecie co, w porównaniu z tymi wieśniakami to my wyglądaliśmy na chorych! To nas trzeba było pouczać o zdrowiu. Powiedziałem więc personelowi, żeby wsiadł do samochodów i odjechaliśmy. Nie będziemy wracać. Mieszkańców wioski należy zostawić takimi, jakimi są. Nie potrzebują tego wszystkiego".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz