SHOUD 10 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffreya Hoppe
2
czerwca 2018 r.
Jestem Tym, Kim
Jestem, Adamus Saint-Germain.
Weźmy
porządny, głęboki oddech, drodzy przyjaciele, rozpoczynając nasze spotkanie.
Tak naprawdę jest
to tylko zapis waszej podróży. To wszystko, czym jest, po prostu zapis waszej
podróży, podróży przez tysiąc albo więcej wcieleń, podróży wielkich radości,
podróży wielu ciężkich doświadczeń, wielu poszukiwań, wielu pytań, wielu
ciemnych nocy.
Ale wszystko to
jest zaledwie zapisem historii, a najwspanialsza część tego zapisu, którego
dokonujemy – tej prawdziwie historycznej podróży grupy ludzi z całego świata,
która zbliża się do wcielonego oświecenia, samego jej sedna, kiedy to
dochodzimy do naprawdę ważnego rozdziału – zawarta jest w Życiu Mistrza. W Życiu
Mistrza. Jeśli ktoś naprawdę chce zrozumieć, co robimy, kiedy docieramy do
tego punktu podróży, pomoże mu w tym Życie
Mistrza, bo ono właśnie jest o tym.
Nagraliśmy jak
dotąd siedem części. To wasza historia. Tego się uczycie. Tego, co jest w
waszym sercu. Po latach przyjdą inni. Nie natychmiast, ale po wielu latach przyjdą
inni i zobaczą, przez co przechodziliście. Usłyszą historie wielu, wielu ludzi,
którzy wydostali się z prawdziwych otchłani, z bezmiaru irytacji i frustracji,
obaw i niepokojów całych wcieleń na Ziemi i zobaczą, jak się z tego wynurzyliście.
To piękna historia i my ją utrwalamy, oczywiście, na każdym Shoudzie. Ile razem
odbyliśmy Shoudów od czasów Tobiasza, od 1999 roku, setki? Ile spotkań mieliśmy,
warsztatów?
Mam wrażenie, że
minęła zaledwie chwila od naszego spotkania w Danii i Norwegii. Ledwo znalazłem
czas, żeby wrócić do Klubu Wzniesionych Mistrzów, napić się kawy, skorzystać z
toalety. Wiem, że tak naprawdę nie potrzebuję korzystać z toalety, ale lubię z
niej korzystać. (kilka chichotów) Wiecie, jest dużo takich rzeczy, które
robicie jako ludzie i które traktujecie jako coś oczywistego. Korzystanie z
toalety to miła chwila spokoju. To czas odprężenia i ulgi. (kilka więcej
chichotów) A więc, taak, wciąż chodzę do toalety. Nie muszę, ale chcę.
Zaledwie moment
temu byłem w Klubie Wzniesionych Mistrzów, a teraz jestem tutaj. Och, a cóż za
spotkanie mieliśmy w Skandynawii! Piękne. Piękna Shaumbra, piękne informacje.
I, powtarzam, informacje nie pochodzą ode mnie. Z pomocą Cauldre’a i Lindy
wyrażam je w słowach, ale to jest wasza podróż. To wasza historia. Ekscytujące
jest obserwować, jak się odsłania.
Zdarzały się takie
chwile kilka lat temu, kiedy bywało frustrująco. Mieliśmy trochę problemów i
nie bardzo sobie z nimi radziliśmy. Muszę powiedzieć, że Shaumbra doprowadzała
mnie do lekkiej irytacji. Jestem pewien, że tego nie okazywałem, ale po prostu…
(nieco śmiechu) byłem zirytowany. Mieliśmy wspólnie taki czas makyo. Wy
byliście zanurzeni w makyo, a ja próbowałem was z niego wyciągnąć. Makyo to te
wszystkie wasze duchowe bzdury, wasze dystrakcje, wasz duchowy hałas. Każdemu
się przydarza. Każdemu, kto idzie tą ścieżką w swojej duchowej podróży, to jest
jego śmietnik. Jednakże w ciągu tych ostatnich kilku spotkań, a nawet w trakcie
ostatnich kilku Shoudów, a zwłaszcza podczas zajęć Kihaku, robimy coś innego.
Idziemy w nowe miejsce.
Te spotkania,
ostatnie dwa jakie mieliśmy, jak choćby Treshold (U progu) – tak odmienne od
wszystkich innych. Jak również nowy Przewodnik Mistrza, tak to się chyba
nazywa. To prawda, były to spotkania Mistrzów. Prawdziwych Mistrzów z jak wielu
krajów, Linda?
LINDA: Dwudziestu
czterech.
ADAMUS: Dwadzieścia
cztery różne kraje zgromadziły się w jednym miejscu i wtedy naprawdę
zmieniliśmy parę rzeczy. Tak naprawdę poprosiliśmy człowieka, żeby nas opuścił.
Żeby sobie poszedł już pierwszego dnia, dzięki czemu pozostał już tylko Mistrz.
Sprowadziliśmy człowieka z powrotem na trzeci dzień, choć niektórzy z Mistrzów
nie byli z tego powodu szczególnie zadowoleni. Sprowadziliśmy człowieka z
powrotem i naprawdę przyzwoliliśmy, żeby zaistniał proces integracji.
To przekroczyło
wszelkie moje oczekiwania, jak powiedziałem na poprzednim naszym Shoudzie.
Dotarliśmy do tego punktu dzięki Przyzwoleniu. Nie dzięki ciężkiej pracy, nie
dzięki natężonemu myśleniu, ale dzięki Przyzwoleniu.
Troistość
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz