niedziela, 3 czerwca 2018

Logika a duchowość. Poprzez światło

 zdjęcie profilowe użytkownika Leszek Żądło
 Leszek Żądło
 (artykuł):
Wielu przeciwstawia logikę duchowości. Ale zupełnie niesłusznie.
Logika w duchowości się sprawdza, kiedy mamy wiedzę i doświadczenie.
Ileż to razy słyszeliśmy, że Bóg nas stworzył na swój obraz i na swoje podobieństwo? Ponieważ jednak Boga ponoć nikt nigdy nie widział, dajmy sobie spokój z obrazem, a pozostańmy przy podobieństwie.
Kiedy mamy w medytacji doświadczenie Boga, to pierwsza reakcja jest taka, że nie da się tego opisać, bo też brak nam słów, których się nie nauczyliśmy od tych, którzy nie doświadczali. Pojęcia MEDYTACJA używam tu w znaczeniu głębokiego relaksu z poddaniem się Intuicji (co jest praktyką zdecydowanie inną od znanych chrześcijanom rozmyślań, a bliższą modlitwie kontemplacyjnej). Opisywanie doświadczeń z medytacji osobom, które nie medytują, mija się z celem, ponieważ dla nich to jest coś, co pozostaje POZA ich doświadczeniem i pozostanie poza doświadczeniem tak długo, póki się nie wezmą za praktykę medytacyjną. Na podstawie cudzych opisów mogą sobie najwyżej stworzyć błędne wyobrażenia i oczekiwania.
Logiczne rozważania na temat Boga, bez medytacyjnego doświadczania, prowadzą nas więc na manowce. Stąd prosty wniosek logiczny, że "Bóg to musi być podobny do człowieka" :)
Nie ma większej bzdury :)
Mamy przeczytane lub usłyszane założenie, że człowiek jest podobny do Boga. Ale... nie można wyciągać wniosku odwrotnego, bo wychodzi, że "człowiek stworzył Boga na swoje podobieństwo", co czynią wszystkie nurty racjonalistyczne i ateistyczne :)
Logika oparta o brak własnego doświadczenia, a bazująca na cudzej wiedzy, prowadzi do głupiego światopoglądu.
Z kolei własne doświadczenie mówi, że Bóg nie jest podobny do ludzi, ale człowiek jest podobny do Boga. Spotykając się z takim stwierdzeniem logiczny umysł szaleje :) I nic dziwnego, bo brak mu doświadczenia, na którym mógłby się zawiesić, do którego odwołać.
Dla osoby, która doświadcza Boga w medytacji, to stwierdzenie jest jak najbardziej logiczne! Ale dopiero wtedy, gdy sobie uświadomi, że boskość człowieka odkrywamy w medytacji i dzięki medytacji :) Jest to bowiem zespół cech, które są ukryte przed zmysłami, a więc przed mędrca szkiełkiem i okiem :) Nasze podobieństwo do Boga odnosi się do naszych cech duchowych oraz mocy duchowych. Są ona zupełnie NIEZNANE osobom nie medytującym. One czasami coś o nich słyszały, ale najwyżej sobie mogą je wyobrazić, bo bez medytacji nie doświadczają.
Zdarza się jednak, że jakiś człowiek przejawia nawet w świecie materialnym znacznie więcej boskich cech niż inni ludzie (np. m in. czyni cuda, uzdrawia, emanuje spokojem). Osoby duchowo wrażliwe odczuwają tę emanację. Stąd np. kult awatarów (żywych wcieleń Boga). Ale nie tylko przez awatarów przejawia się boskość. Również przez osoby zaawansowane w praktykach medytacyjnych i modlitewnych. Osoby duchowo niewrażliwe mogą przy takim człowieku stać, dotykać go, ale NIC nie zauważają. W rozmowie z osobą przejawiającą boskość traktują ją jak dziwadło, chorego psychicznie albo oszusta. Bo przecież w zakresie wiedzy, jaką dysponują, "boskość nie może się przejawiać przez człowieka, jako że jej nie ma z założenia". :)
Tak oto logiczny umysł wyprowadza ludzi na manowce.
Ci, którzy nie medytowali, a uwierzyli (podobno "Błogosławieni ci, którzy nie widzieli a uwierzyli"), z kolei wpadają w inną pułapkę. Wierząc, że Bóg nas stworzył na swoje podobieństwo, uznają, że JUŻ SĄ Bogami. I łudząc się tą wiarą nawet nie próbują doświadczyć i przejawiać boskości. Bo w swym samozakłamanym, samozadufanym przekonaniu JUŻ SĄ, JUŻ PRZEJAWIAJĄ.
Fakt, że są, ale... TYLKO POTENCJALNIE! Co więc przejawiają? Tylko ludzką osobowość, czyli ego.
Bez medytacji tego się nie da pojąć, bo brak doświadczalnych odnośników dla logicznego myślenia.
Co więc pozostaje,żeby się przekonać?
Systematyczna medytacja :)
Opłaca się!

 Zdjęcie użytkownika Bioenergoterapeutka Beatris.

Poprzez światło
Kochani, poniżej najciekawsze fragmenty, jednego z najbardziej inspirujących doświadczeń śmierci klinicznej, które bardzo ze mną rezonuje i które w bardzo przejrzysty sposób wyjaśnia doświadczającego Boga w nas :
Mellen-Thomas Benedict jest artystą, który przeżył śmierć w 1982r. Był martwy przez ponad półtorej godziny, w ciągu której opuścił ciało i udał się w kierunku Światła. Ponieważ ciekawił go Wszechświat, został zabrany w jego odległe rejony, a nawet dalej – w energetyczną Pustkę Nicości poza Wielkim Wybuchem. Komentując jego doświadczenie, Dr. Kenneth Ring powiedział: „Jego historia jest jedną z najbardziej niezwykłych, z jakimi zetknąłem się w trakcie swoich rozległych badań nad doświadczeniami śmierci klinicznej”.
Zapytałem Światło: „Co tu się dzieje? Proszę, Światło, wyjaśnij mi, kim jesteś. Chcę wiedzieć, co jest rzeczywiste”.
Nie potrafię przytoczyć dokładnych słów, bo to był rodzaj telepatii. Światło odpowiedziało, przekazując mi informację, że to, co dzieje się, kiedy spotykamy się ze Światłem, zależy od naszych poglądów. Jeśli jesteś Buddystą, Katolikiem lub Muzułmańskim fundamentalistą, to dostajesz to, w co wierzysz. Masz szansę, by przyjrzeć się temu i zbadać to, ale większość ludzi z niej nie korzysta.
Gdy objawiło się Światło, uświadomiłem sobie, że w rzeczywistości widzę matrycę Wyższego Ja. Mogę tylko powiedzieć, że przybrało postać matrycy, mandali ludzkich dusz, i ujrzałem, że to, co nazywamy Wyższym Ja, jest matrycą. Jest to również nasze połączenie ze Źródłem; każdy z nas pochodzi bezpośrednio ze Źródła, jest jego bezpośrednim doświadczeniem.
Wszyscy mamy Wyższe Ja, coś, co stoi ponad naszą duszą. Objawiło mi się ono w swojej najprawdziwszej formie energetycznej. Mogę to jedynie opisać w taki sposób, że Wyższe Ja przypomina połączenie/przewód. Nie przypominało go z wyglądu, ale jest to bezpośrednie połączenie ze Źródłem, które jest w każdym z nas.
Jesteśmy bezpośrednio połączeni ze Źródłem. Tak więc Światło pokazało mi matrycę Wyższego Ja. I uzmysłowiłem sobie wyraźnie, że wszystkie Wyższe Ja są połączone ze sobą w jedno, wszyscy ludzie są jednością, jesteśmy w rzeczywistości jedną istotą, różnymi jej aspektami. Nie chodziło tu o jakąś konkretną religię. Właśnie takie informacje dostałem. I zobaczyłem tę mandalę ludzkich dusz. To była najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. Wszedłem w nią i całkowicie mnie pochłonęła. To było jakbyś otrzymał całą miłość, jakiej kiedykolwiek pragnąłeś, i to taką miłość, która leczy, uzdrawia i regeneruje.
Kiedy tak prosiłem Światło o wyjaśnienia, zrozumiałem, czym jest matryca Wyższego Ja. Wokół Ziemi istnieje sieć stworzona ze wszystkich połączonych ze sobą Wyższych Ja. To jak wielkie przedsiębiorstwo, kolejny wyższy poziom energii subtelnej otaczającej nas, jeśli można tak powiedzieć. Następnie, po kilku minutach, poprosiłem o dalsze wyjaśnienia. Naprawdę chciałem wiedzieć, o co chodzi we Wszechświecie, i tym razem byłem gotów do podróży.
Powiedziałem: „Jestem gotów, zabierz mnie”.
Wtedy Światło zamieniło się w najpiękniejszą rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem: w mandalę ludzkich dusz na tej planecie. Wcześniej podchodziłem do wszystkiego, co działo się na Ziemi, bardzo negatywnie. Kiedy więc poprosiłem Światło o wyjaśnienia, ujrzałem dzięki tej cudownej mandali, jak piękni wszyscy jesteśmy w swej istocie. Jesteśmy najpiękniejszymi stworzeniami. Ludzka dusza, ludzka matryca, którą wspólnie tworzymy jest absolutnie fantastyczna, elegancka, egzotyczna, jest wszystkim. Nie jestem w stanie wyrazić, jak zmieniło to mój pogląd na istoty ludzkie w tej chwili.
Powiedziałem: „Oh, Boże, nie wiedziałem, jacy jesteśmy piękni”.
Na jakimkolwiek jesteś poziomie, wysokim czy niskim, jakąkolwiek postać przybrałeś, jesteś najpiękniejszym stworzeniem, naprawdę. Zaskoczyło mnie to, że żadna dusza nie była zła.
Zapytałem: „Jak to możliwe?”.
W odpowiedzi usłyszałem, że żadna dusza nie jest z natury zła. Straszne rzeczy, które przydarzają się ludziom, sprawiają, że robią oni złe rzeczy, ale ich dusze nie są złe. Światło powiedziało mi, że to, czego wszyscy szukają, to, co daje im siłę, to miłość. To, co ich niszczy, to brak miłości.
Wydawało mi się, że objawieniom pochodzącym od światła nie ma końca i wtedy zapytałem Je: „Czy to znaczy, że ludzkość zostanie zbawiona?”.
Wtedy, jakby w dźwięku trąby pośród deszczu spiralnych świateł, Wielkie Światło przemówiło: „Pamiętaj i nigdy o tym nie zapominaj; sami się zbawiacie, ocalacie i leczycie. Zawsze tak było. Zawsze tak będzie. Zostaliście stworzeni tak, byście mieli tę moc jeszcze zanim powstał świat”.
W tej chwili zrozumiałem nawet więcej. Zrozumiałem, że JUŻ ZOSTALIŚMY ZBAWIENI, ocaliliśmy siebie, ponieważ zostaliśmy stworzeni tak, byśmy się sami udoskonalali i „naprawiali”, podobnie jak reszta Boskiego Wszechświata. Podziękowałem Boskiemu Światłu z całego serca.
Ujrzałem, że nasz układ słoneczny, w którym żyjemy, jest naszym większym, lokalnym ciałem. To nasze ciało lokalne i jesteśmy o wiele więksi, niż nam się wydaje. Zobaczyłem, że układ słoneczny to nasze ciało. Jestem jego częścią, a Ziemia jest nami, częścią tego czegoś wielkiego, co zostało stworzone, a my jesteśmy częścią tego, co wie, że istnieje. Ale jesteśmy tylko częścią. Nie jesteśmy wszystkim, ale jesteśmy tą częścią, która wie, że istnieje.
Widziałem całą energię, jaką wytwarza nasz układ słoneczny, i jest to niewiarygodny pokaz świetlny! Słyszałem Muzykę Sfer. Nasz układ słoneczny, podobnie jak wszystkie inne ciała niebieskie, wytwarza unikalną matrycę światła, dźwięku oraz energii wibracji.
Nie wiem jak długo przebywałem ze Światłem z punktu widzenia ziemskiego czasu. Lecz nadszedł moment, kiedy pojąłem, że dostałem odpowiedź na wszystkie swoje pytania i nadszedł czas powrotu.
Każdy człowiek ma inne życie i swój zestaw pytań, na które musi znaleźć odpowiedź. Niektóre pytania są uniwersalne, lecz każdy z nas bada to, co nazywamy Życiem, na swój własny, wyjątkowy sposób. To samo odnosi się do każdej innej formy życia, od gór do każdego listka na każdym drzewie.
Kiedy zacząłem powracać do tego cyklu życia, nigdy nie przyszło mi do głowy, nikt też mi tego nie powiedział, że powrócę do tego samego ciała. To po prostu nie miało znaczenia. Pokładałem całkowitą ufność w Świetle i procesie Życia. Kiedy strumień połączył się z wielkim Światłem poprosiłem o to, bym nigdy nie zapomniał tego, co zostało mi objawione ani odczuć tego, czego nauczyłem się po drugiej stronie.
Odpowiedź brzmiała: „Tak”.
Było to jak pocałunek dla mojej duszy.
Potem Światło zabrało mnie z powrotem w sferę wibracji. Cały proces przebiegł ponownie w odwrotnym kierunku i dowiedziałem się jeszcze więcej. Wróciłem do domu. To była lekcja na temat tego, jak działa reinkarnacja. Dostałem odpowiedź na wszystkie swoje pytania, choćby te najbardziej błahe: „Jak działa to? Jak działa tamto?”. Wiedziałem, że odrodzę się. Ziemia to wielki przetwarzacz energii, z którego indywidualna świadomość ewoluuje w każdego z nas.
Po raz pierwszy pomyślałem o sobie jak o człowieku i byłem szczęśliwy, że nim jestem. Z tego, co widziałem, byłbym szczęśliwy, będąc atomem w tym Wszechświecie. Atomem. A być częścią Boga jako człowiek to… najwspanialsze błogosławieństwo. To błogosławieństwo, które przekracza nasze najśmielsze oczekiwania i pojęcie. Dla każdego z nas udział w tym doświadczeniu jako ludzka istota jest cudowny i wspaniały. Każdy z nas, bez względu na to gdzie jesteśmy, czy jesteśmy szczęśliwi czy nie, jest błogosławieństwem dla planety, właśnie tu gdzie jest.
Różne pytania, które ma każdy z nas, są bardzo bardzo ważne. Właśnie w taki sposób Bóg poznaje Swoją Jaźń – poprzez Ciebie. Zadaj swoje pytania, poszukuj. Odnajdziesz swoją Jaźń i odnajdziesz Boga w tej Jaźni, bo to jedyna Jaźń jaka istnieje.
Coś więcej, zacząłem dostrzegać, że my wszyscy, ludzie, tworzymy duchową jedność. Jesteśmy częścią tej samej duszy, rozgałęziającej się w formie fraktali w różnych kierunkach, ale wciąż tą samą. Teraz każdego człowieka postrzegam jako swego duchowego przyjaciela, przyjaciela mej duszy, tego, którego zawsze szukałem. Poza tym, najwspanialszym przyjacielem duchowym, którego będziesz miał zawsze, jesteś ty sam. W każdym z nas jest pierwiastek zarówno męski, jak i żeński. Doświadczamy tego w macicy i doświadczamy tego w trakcie reinkarnacji. Jeśli szukasz najlepszego, największego duchowego przyjaciela poza sobą, to być może nigdy go nie znajdziesz, bo go tam nie ma. Tak jak Boga nie ma „tam”. Bóg jest tutaj. Nie szukaj Boga „gdzieś tam”. Boga szukaj tutaj. Szukaj poprzez swoją Jaźń. Znajdź miłość swojego życia… swoją Jaźń. Dzięki temu wszystko pokochasz.
To, co mistycy nazywają Pustką, nie jest nią. Jest tak pełna energii, energii innego rodzaju, która stworzyła wszystko, czym jesteśmy. Od czasu Wielkiego Wybuchu wszystko jest wibracją, począwszy od pierwszego Słowa, które jest pierwszą wibracją. Po biblijnym „Jam Jest” w rzeczywistości jest znak zapytania. „Jam Jest – Czym Jestem?” Tak więc to, co istnieje, jest Bogiem, który poznaje Własną Jaźń w każdy sposób, jaki można sobie wyobrazić, w nieustannym nieskończonym procesie poznawania poprzez każdego z nas. Poprzez każdy włos na twojej głowie, poprzez każdy liść na każdym drzewie, poprzez każdy atom Bóg bada Boską Jaźń, wielkie „Jam Jest”. Ujrzałem, że wszystko, co istnieje, jest Jaźnią, dosłownie, twoją Jaźnią, moją Jaźnią. Wszystko jest wielką Jaźnią. Właśnie dlatego Bóg wie, nawet kiedy opada liść. Jest to możliwe, ponieważ gdziekolwiek jesteś, tam jest centrum Wszechświata. Gdziekolwiek znajduje się jakikolwiek atom, tam jest centrum Wszechświata. Jest w nim Bóg i jest Bóg w Pustce.
Kiedy poznawałem Pustkę i wszystkie Jugi, czy też całe stworzenie, istniałem całkowicie poza czasem i przestrzenią w takiej formie, w jakiej my je znamy. W tym stanie poszerzonej świadomości odkryłem, że to, co zostało stworzone, jest Absolutnie Czystą Świadomością lub Bogiem, Doświadczającym Życia takiego, jakim je znamy. Pustka sama w sobie pozbawiona jest doświadczenia. To stan przed-życiem, sprzed pierwszej wibracji. Bóg to coś więcej niż tylko Życie i Śmierć. Dlatego we Wszechświecie można doświadczać czegoś więcej niż tylko Życia i Śmierci!
Byłem w Pustce i byłem świadomy wszystkiego, co kiedykolwiek zostało stworzone. To było jakby patrzenie oczyma Boga. Stałem się Bogiem. Nagle nie byłem już sobą. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że patrzyłem oczyma Boga. Nagle znałem przyczynę istnienia każdego atomu i widziałem wszystko. Interesujące jest to, że kiedy wszedłem w Pustkę, powróciłem ze zrozumieniem, że Bóg nie istnieje gdzieś tam. Bóg jest tutaj. Właśnie o to chodzi. Ludzie ciągle gdzieś szukają Boga… a Bóg dał nam wszystko, wszystko jest tutaj, właśnie tutaj. I teraz jesteśmy Bogiem, który poprzez nas poznaje Samego Siebie. Ludzie są tak zajęci, próbując stać się Bogiem, że powinni zrozumieć, iż już jesteśmy Bogiem, a Bóg staje się nami. Właśnie o to chodzi w rzeczywistości.

https://www.facebook.com/bioenergoterapeutkabeatris/ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz