Demonizacja Amerykanów trwała w rocznicę 9/11, kiedy to szef DHS Alejandro Mayorkas zasugerował, że największym zagrożeniem terrorystycznym są "domowi ekstremiści" zradykalizowani przez "fałszywe narracje propagowane na platformach internetowych".
Sekretarz Bezpieczeństwa Krajowego wygłosił uwagi podczas wystąpienia w MSNBC.
Przemawiając z punktu zerowego w Nowym Jorku, Mayorkas powiedział, że "krajobraz zagrożeń znacznie ewoluował w ciągu ostatnich 20 lat" i że zagraniczny terroryzm zajął obecnie miejsce tylne w stosunku do ekstremizmu krajowego.
"Widzimy wyłaniające się zagrożenie, oczywiście w ciągu ostatnich kilku lat, domowych brutalnych ekstremistów", powiedział szef DHS.
"Jednostka tutaj w Stanach Zjednoczonych zradykalizowana do przemocy przez zagraniczną ideologię terrorystyczną, ale także ideologię nienawiści, nastroje antyrządowe, fałszywe narracje propagowane na platformach internetowych, nawet osobiste żale" - dodał.
Jak podkreśla Chris Menahan, Mayorkas włada dość szerokim pędzlem, jeśli chodzi o definiowanie tego, jakie zachowania kwalifikują się jako "krajowy ekstremizm".
"Mayorkas powiedział w zeszłym roku, że biali ekstremiści są największym zagrożeniem dla Ameryki i wydał alerty terrorystyczne malujące przeciwników blokady kowadła i ludzi, którzy nie ufają reżimowi Bidena jako potencjalnych domowych terrorystów".
Jak wcześniej podkreślaliśmy, demokratyczny senator Mark Warner wykorzystał 21 rocznicę 9/11 do absurdalnego porównania terrorystów, którzy zaatakowali bliźniacze wieże i Pentagon, do "powstańców", którzy weszli do Kapitolu 6 stycznia.
Być może Alejandro Mayorkas ma złą pamięć.
W połowie i pod koniec lat 90-tych administracja Clintona miała obsesję na punkcie krajowego ekstremizmu i rutynowo wyolbrzymiała jego zagrożenie jako sposób na demonizowanie konserwatystów. Potem zdarzyło się 9/11.
Niewiele się zmieniło, prawda?
**By Paul Joseph Watson
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz