niedziela, 22 grudnia 2019

Bruce Lee: człowiek, który zmienił planetę




     Uczę się raczej rozumieć, niż natychmiast osądzać lub być osądzanym. Nie mogę ślepo podążać za tłumem i akceptować jego podejścia. Nie pozwolę sobie na zwykłą manipulacyjną grę, polegającą na tworzeniu roli.
     Powyższe słowa wypowiedział chiński praktyk sztuk walki Bruce Lee. Ten przekaz oddaje charakter prawdziwego wojownika, który co najmniej na poziomie podświadomym przejrzał system kontrolujący funkcjonowanie świata. Lee kroczył swoimi ścieżkami życia jako człowiek dumny i przenikliwy, z silną potrzebą bycia wolnym i uwalniającym. Całe lata nie tylko nauczał umiejętności walki fizycznej, ale przy tej okazji rozbijał u swoich uczniów i przyjaciół struktury (blokady mentalne), w które wkładał je od dziecka system: bycia bardziej ufnym i poddanym, niż weryfikującym i dumnym (co znaczy: prawdziwie wolnym).
     Od wielu tysięcy lat na Ziemi trwa okupacja obcych ras, której efektem jest uformowany system społeczny, zupełnie nieudany z punktu widzenia wrażliwych, uduchowionych i nieakceptujących wyzysku i krzywdy istot, ale całkiem sprawny i pociągający dla urobionej programowaniem, zanurzonej w materialnych dobrach masie ludzkiej. Bruce Lee dostrzegł to wszystko, tym bardziej dostrzegł, że system dzieli ludzkość i wartościuje w sposób cyniczny, i że programuje ją - każdego żywego człowieka - na ograniczenia fizyczne i duchowe. Nawet, jeśli nie wiedział o istnieniu iluminatów, masonów i demonicznych pozaziemskich sił, to przejrzał ich mechanizmy i zabrał się do dekonstrukcji.
     Lee był zaciekłym, niezłomnym wrogiem ograniczeń do końca swego życia.     
     Jeśli zawsze ograniczasz wszystko, co robisz, fizyczne, czy jakiekolwiek inne, rozszerzy się to na twoja pracę i na twoje życie. Nie ma ograniczeń. Są tylko płaskowyże i nie musisz na nich pozostawać, musisz wyjść poza nie.
     Posiadanie czegokolwiek zaczyna się w umyśle. 
     Rody i rasy kontrolujące ludzkość mają oczywistą przewagę obserwacji. Wynika ona z przewagi technologii i z przewagi włożonej energii w intencje utrzymywania niewolniczych plantacji. Dlatego żaden zrodzony w ludzkim ciele reformator, szczególnie tak dynamiczny i wszędobylski jak Bruce Lee, nigdy nie był przegapiany. Można rzec, że każdy, kto zaczyna szerzyć słowo o wolności i potencjale ludzkości, "prosi się o kłopoty".
     Bruce Lee był jednym z posłańców, których dusze bez względu na cenę, zdecydowały o zaniesieniu światła Ziemianom. Tacy ludzie są likwidowani z dwóch powodów. Pierwszy to oczywiste zagrożenie dla okupantów i iluminatów, którym władzę i zyski zapewnia utrzymanie społeczeństw w kajdanach.
     Posiadanie czegokolwiek zaczyna się w umyśle, dlatego podstawowym warunkiem utrzymania tych kajdan jest kontrola ludzkich umysłów w ignorancji, manipulacji i bojaźni.
Tym to kajdanom Bruce Lee rzucił wyzwanie.
     Nie po to jestem na tym świecie, aby sprostać twoim oczekiwaniom, ani nie po to ty jesteś na tym świecie, aby sprostać moim.
     Jeśli Bóg istnieje, to we wnętrzu. Nie proś Boga o rzeczy, polegaj na nim w swoim własnym rdzeniu.
     Człowiek, żywa istota, kreująca indywidualność, jest zawsze ważniejszy niż jakikolwiek ustalony styl czy system.
     Bruce Lee był pionierem w sferze, którą dziś wspiera liczny hufiec ludzi: przesuwania biologicznych granic ludzkiego ciała. Podkreślał przy tym nieustanne połączenie pracy nad transformacją ciała z umysłem, poprzez weryfikacje, medytacje, afirmacje.
     System programuje ludzi na ograniczenia, a u schyłku swej machiny kłamstw, robi to z jeszcze większą determinacją i zuchwałością. Lekarze i reklamy w mediach programują choroby, niedomagania i starość. Jest to program na starość szybką i niedołężną, gdzie nieodzowny jest codzienny worek osobistych chemicznych wspomagaczy funkcji ciała i umysłu. W dodatku próg wiekowy tych niedomagań jest coraz bardziej obniżany, aby zasiać lęk w większej liczbie odbiorców (przed samodzielnym uzdrawianiem) i wyrugować w nich wiarę w autoregulacyjne siły organizmu.
W gruncie rzeczy farmaceutyczne wspomaganie działa na funkcje biologiczne zupełnie przeciwnie - tylko bowiem kuracje ziołowe i regularne łącze z Przyrodą uzdrawiają i podtrzymują sprawność ciała i ducha.
     Przekaz, z którym Lee szedł przez świat, przez tłum ludzki, gdziekolwiek się pojawił (nie tylko jako żywy człowiek, ale jako aktor na ekranie), był prawdziwą /r/ewolucyjną torpedą: nie ma żadnych ograniczeń, a ty, jako człowiek, masz możliwość, jeśli nie powinność, przesuwania wszelkich głoszonych przeciw tobie granic. Innymi słowy obecność Lee miała na otoczenie silne działanie stymulujące dla wiary w siebie i skłonności do weryfikacji.
     Filmy z Lee miały tak samo szczególny wpływ i magnetyzm: mimo nieszczególnie udanych scenariuszy dawały lekcję ludzkich mocy i stymulację, która poderwały miliony.
Działają tak na wielu ludzi do dziś, jeśli poświecą uwagę postaci tego aktora, jego ekspresji ciała, ruchom, aurze, emanującej energii. Jest to bowiem coś unikalnego, stanowiącego wyjątkowy, intrygujący i motywujacy pokaz ukrytych zdolności ducha i DNA istoty ludzkiej.
     To wszystko tkwi istotnie w ludzkim DNA, które to DNA od wieków jest degenerowane i zakłamywane przez okupantów. Można to porównać do skucia stóp i dłoni potencjalnych buntowników - aby nie byli w stanie sięgnąć po swój pełen potencjał środków.
     To wszystko tkwi w podświadomości wolnych dusz i właśnie nastał wschód słońca dla powszechnego uwolnienia tej wiedzy dla ludzkości.



     Bruce Lee przekazał coś jeszcze: nową jakość treningu, prawdziwą esencję samorozwoju. Dzięki swej życzliwości, cierpliwości, charyzmie i ambicji poderwania tłumów do rozbicia mentalnych kajdan, okazał się doskonałym nauczycielem sztuki walki, szczególnie po wypracowaniu własnego stylu Jeet Kune Do. Styl ten oddawał nie tylko geniusz projektancki mistrza, ale i jego duszę: nie komplikujmy niczego, skoro nie musimy. Jeśli rozwiązanie jest pod ręką, nie szukajmy go za głową. To nie zawiłości, lecz prostota daje więcej uników od pomyłek, straty energii i czasu. Prostota i szczere zaangażowanie wiodą do celu, przy czym istotą sprawy jest raczej droga do tego celu, niż on sam w sobie. W rzeczy samej samorozwój nie ma stacji końcowej, tak jak nie ma jej ewolucja wszechświata. Zwycięzcą jest człowiek, który staje na drodze do celu. Najlepiej - obranego przez samego siebie.
     Zaangażowanie fizyczne i mentalne zdeterminowanie (co musi iść w parze) nie są przy tym mitręgą, zarzynaniem się bez opamiętania w wysiłku, co dziś jest modne w wielu "gimnazjonach" i osobistych piwnicznych siłowniach, lecz staje na instynktownie ustalanej granicy. Spotyka się na niej optymalne wykorzystanie potencjału z zachowaniem harmonii, kontroli wydatkowanej energii i intuicyjnym stawianiem kolejnych kroków.
     Im mniej wysiłku, tym będziesz szybszy i potężniejszy.
     Gdzie leży granica między nadmiernym eksploatowaniem ciała i energii życiowej, a niedestruktywnym poszerzaniem umiejętności? To podpowiada intuicja każdego wojownika i sportowca; przecież każdy człowiek ma swój własny dzień do rozegrania... To także dlatego Lee odrzucał schematy i definicje - gdyż podchodzą one do ludzi jako zbioru. Wszystkie przetestowane style walki uznał on właśnie za sprasowane schematami, skostniałe i tylko w pewnym stopniu naprawdę rozwojowe - podczas gdy rozwój nie powinien mieć ograniczeń żadnych. Jest to do dziś widoczne tak w krajowych jak zagranicznych szkołach sztuk walki, że potrzeba odizolowania się jakiegoś mistrza (to raczej umowne określenie, którego Lee nie popierał) i stworzenia nowej szkoły wedle własnych wizji jest traktowana raczej nieżyczliwie, jak "bunt", albo dwie odrębne szkoły jednego stylu (taekwondo, Wing Tsun) podkreślają w czym są lepsze od siebie nawzajem bez szacunku i skromności. Nawet, kiedy Lee uformował swoje Jeet Kune Do, podkreślał - w przeciwieństwie do innych nauczycieli sztuk walki - że nikt nie powinien zamykać się na reguły Jeet Kune Do, które on proponuje. Ponieważ potrzeby, instynkty, uzdolnienia każdego są inne, każdy powinien zdobyć się na odwagę kreowania własnego Jeet Kune Do.
     Każdy powinien zdobyć się na odwagę swej własnej ewolucji...
     Ciągła rutyna klasycznych bloków i uderzeń pozbawia wrażliwości, upośledza twórczy zmysł.
     Niekonwencjonalny atak, to atak w zerwanym tempie, nieprzechwycony przez klasyczny, rytmiczny blok. Próby obrony lub kontrataku przeciwko takiemu atakowi będą zawsze spóźnione w stosunku do niego.
     Jeśli jakikolwiek styl naucza walki, to możesz być w stanie walczyć zgodnie z założeniami tego stylu - ale nie jest to na pewno najwyższą umiejętnością walki.
     Klasyczne metody i tradycja czynią z umysłu niewolnika - nie jesteś już jednostką, lecz produktem. Twój umysł jest wynikiem tysiąca przeszłych dni.
     Twoja technika musi zawierać ekspresję emocjonalną, emocjonalny ładunek.
     Pojęcia zawężających widzenie i krępujących rozwój nawyków i rutyny nie ograniczał tylko do sfery walki, lecz widział je we wszystkich strukturach warunkujących funkcjonowanie społeczeństwa.
     Książki, nauczyciele, rodzice, społeczeństwo, w którym żyjemy - wszyscy oni mówią nam co myśleć, a nie jak myśleć.
     Po co ci edukacja, nauka czytania i pisania, jeśli i tak będziesz bezwolną maszyną? W końcu wszystko to jest tylko podstawą twojego funkcjonowania.
     Powyższe słowa mają szczególne brzmienie dziś, gdy największy kłopot z uwierzeniem w ogromny trik Matrixa czy zakamuflowanie starożytnej historii Polski mają właśnie osoby wysoko wykształcone, a tym samym zmanierowane i usztywnione w systemowych torach myślenia. 
     Bruce Lee zdawał sobie sprawę, że system maszynowo produkuje oślepionych niewolników. 

Dalej: https://lechickieodrodzenie555.blogspot.com/2019/09/bruce-lee-czowiek-ktory-zmieni-planete.html?spref=fb&fbclid=IwAR1gdAl1in0--U7-pXrd_DoxpvvstUE_nkaqINako56CO810mQy6Ptg_nHo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz