piątek, 21 sierpnia 2020

Czy kobiety cierpią z powodu rdzennej kultury?

https://goldenageofgaia.com/2020/08/21/what-womens-suffrage-owes-to-indigenous-culture/

21 sierpnia 2020 r. przez Kathleen Mary Willis




Bridget Quinn, tak! Magazyn, 19 sierpnia, 2020

(https://www.yesmagazine.org/democracy/2020/08/19/womens-suffrage-indigenous-culture/)


Przykład równości płci w społeczeństwie Haudenosaunee dał XIX-wiecznym Białym kobietom kilka wielkich idei.

Minęło 100 lat od ratyfikacji 19. poprawki, która zapewniła kobietom prawo do głosowania. W Ona głosuje: How U.S. Women Won Suffrage, and What Happened Next, autorka Bridget Quinn i 100 artystek badają złożoną historię walki o prawa kobiet, w tym segregację rasową i zakwaterowanie u władzy supremacji Białych. Celebrują one nieuznawane do tej pory wysiłki kobiet kolorowych na rzecz zapewnienia prawa głosu wszystkim Amerykanom, a także prowadzone przez BIPOC, różnorodne i krzyżujące się ruchy na rzecz równości.



 

W tym fragmencie Quinn opisuje, w jaki sposób biali przywódcy ruchu kobiecych wyborów byli pod wpływem rdzennych struktur politycznych i kultury oraz jak część tych wpływów miała miejsce wokół wodospadu Seneca w stanie Nowy Jork, miejscu pierwszej amerykańskiej konwencji na rzecz praw kobiet.

To mało znany fakt, że "rewolucyjna" koncepcja demokratycznej unii dyskretnych państw nie powstała w pełni z oświeceniowych zagród Ojców Założycieli, jak mędrzec Atena z głowy Zeusa.

Nie, idea "stanów zjednoczonych" wywodziła się z Haudenosaunee, zbiorowej nazwy sześciu plemion, które składają się z tzw. (głównie przez nie rdzennych) konfederacji irokezów: Seneca, Oneida, Mohawk, Onondaga, Cayuga i Tuscarora.

Jeśli masz wątpliwości, sprawdź rezolucję Kongresu 331, przyjętą w 1988 roku przez 100. Kongres Stanów Zjednoczonych, która mówi tyle samo. Warto zauważyć, że Konfederacja Haudenosaunee wciąż się rozwija, prawdopodobnie najstarsza na świecie demokracja uczestnicząca.

Jaka szkoda, że oprócz modelu niepodzielnej unii demokratycznej, Ojcowie Założyciele nie widzieli w kulturze Haudenosaunee nowego (dla Europejczyków) i lepszego modelu parytetu płci.

Ale, nah.

Zamiast tego, prawa nowego narodu dotyczące kobiet nie mogły być gorsze. Większość nowego systemu prawnego w Ameryce pochodziła z angielskiego common law (tyle na temat buntu). Oznaczało to, na przykład, że zamężna kobieta nie miała żadnych praw jako jednostka. Do żartów: "Przez małżeństwo, mąż i żona są jedną osobą prawną: to znaczy, że sama istota lub prawna egzystencja kobiety jest zawieszona podczas małżeństwa."

Jak napisałaby dorosła Elizabeth Cady Stanton w Deklaracji Praw i Sentymentów: "Uczynił ją, w przypadku małżeństwa, w obliczu prawa, cywilnie martwą." Zamężna kobieta w XIX-wiecznej Ameryce (i później) nie miała autonomii nad własnym ciałem. Wewnątrz małżeństwa nie było gwałtu, a pobicie żony - z "powodu" - było całkowicie zgodne z literą prawa. Żony tak często potrzebowały moralnej korekty i były dość szokująco umyślne i tak dalej.

Co więcej, zamężna kobieta nie miała żadnych roszczeń do osobistych rzeczy lub pieniędzy, w tym wszystkiego, co wniosła do małżeństwa lub jakichkolwiek pieniędzy, które mogłaby w jakiś sposób zarobić. Nie miała też żadnych roszczeń do opieki nad dziećmi w mało prawdopodobnym przypadku rozwodu. W rzeczywistości, jej dzieci mogły być zabrane od niej przez męża w każdej chwili z jakiegokolwiek powodu, lub bez żadnego powodu. Nie mogła podpisać umowy, zasiadać w ławie przysięgłych, wnieść pozwu, ani zostawić swoich rzeczy nikomu poza mężem w chwili jej faktycznej, fizycznej śmierci.

Można by pomyśleć, że samotne kobiety miały to lepiej, i tak jakby to zrobiły. Niezamężne kobiety były co najmniej samodzielnymi ludźmi w oczach prawa. Ale jak pozostać samotną? Nie tylko rodzina, religia i społeczeństwo naciskały na kobiety, by wyszły za mąż, ale był też drażniący problem przetrwania, jeśli tego nie zrobisz. Edukacja była w większości nieograniczona, a zawody, w których można było zarobić odpowiednią pensję, na pewno były. W nielicznych zawodach dostępnych dla (samotnych) kobiet, płacono im o wiele mniej niż ich męskim odpowiednikom (przez co rozumiem jeszcze większe zróżnicowanie niż obecnie).

Te "wybory" były szalone, delikatnie mówiąc. Wybór małżeństwa oznaczał rezygnację z siebie, a także urodzenie średnio siedmiorga dzieci, z całą trudnością i bólem serca, jaki się z tym wiązał (śmiertelność w dzieciństwie była powszechna). Większość zamężnych kobiet była w ciąży lub karmiła dzieci od 20 do 25 lat ich dorosłości. Wiele z nich zmarło w czasie porodu. Wiele innych umarło młodo, a ich zdrowie było zużyte.

Tymczasem niezamężne kobiety były zależne od swoich rodziców, braci lub zamężnych sióstr. A więc: brak pieniędzy, brak seksu, brak prawdziwej niezależności. Samotne kobiety prawdopodobnie kończyły jako pielęgniarki do chorych związków i starszych rodziców, i/lub de facto jako niańki wychowujące dzieci swojego rodzeństwa. Ich status społeczny nie mógł być niższy.
Wszystko to było gorsze dla biednych kobiet, które - zamężne lub nie zamężne - nie mogły dostać tej pracy, a kiedy nie były uczciwie opłacane. I to może być oczywiste, ale najtrudniej było czarnym kobietom, nawet wolnym czarnym kobietom.

Jednym z obszarów, w którym zamężne i niezamężne Amerykanki ze wszystkich warstw ekonomicznych i ras miały parytet, było głosowanie. Nie mogły. Ponieważ same kobiety nie miały głosu. Tylko mężczyźni mogli pisać nowe prawa, które mogły pozwolić kobietom wyjść spod ich kontroli. Widzisz problem.

Ale ja dygresję. Zaczęłam od geografii i dlaczego Seneka Falls, mimo że jest małym miasteczkiem, nawet jak na XIX-wieczne standardy, jest idealnym miejscem dla niezależnych kobiet, by zajęły swoje miejsce.

Dla Seneki i wszystkich plemion Konfederacji Haudenosaunee, władza mieszkała razem z ludem. Wszyscy ludzie. Co prawda, wprawdzie zadziwiające - być może był to pierwszy suwerenny naród, który "dał" kobietom prawo do głosowania, ale kobiety Haudenosaunee zawsze je miały.



"Haudenosaunee." Ilustracja autorstwa Jessici Bogac-Moore. Z książek kronikarskich.

Pomysl o tej malej dziewczynce, która byla Elizabeth Cady, wychowana w stanie Nowy Jork w Haudenosaunee. Wiedziała z wielu osobistych doświadczeń, że na Ziemi jest coś takiego jak kobiety z prawami.

Historia Białej kobiety, która widziała rdzenną kobietę sprzedającą konia, pojawia się w kilku XIX-wiecznych relacjach. W marcu 1888 roku etnolożka Alice Fletcher powiedziała tłumowi na pierwszej Międzynarodowej Radzie Kobiet, że widziała kiedyś kobietę sprzedającą konia. I według Fletchera, kiedy kobieta została zapytana, czy jej mąż będzie zły, jej "oczy tańczyły" i "wbijając się w źdźbło śmiechu", śpieszyła się, by opowiedzieć tę historię innym zebranym w jej namiocie, a ja stałem się celem wielu wesołych oczu. Śmiech i pogarda spotkały się z moim wyjaśnieniem, że biały mężczyzna trzyma majątek swojej żony".

Jeśli brzmi to podejrzanie jak miejska legenda (wiejska legenda?), oto Emma Borglum, żona rzeźbiarza Solona Borgluma (którego brat Gutzon wyrzeźbił Mount Rushmore), pisząca o swoim miesiącu miodowym w 1891 roku w Południowej Dakocie: "Pewnego dnia okazałam się trochę zdumiona widząc młodą Indiankę, która pod nieobecność męża dała przyjacielowi dwa konie. Spojrzała na mnie bardzo zimno i powiedziała: "Te konie są moje". Usprawiedliwiłam się, mówiąc, że w moim kraju kobieta skonsultuje się z mężem przed wręczeniem tak drogich prezentów. Kobieta odpowiedziała dumnie: "Nie byłabym białą kobietą! ”

Amerykańskie kobiety od Nowego Jorku po Dakoty miały oczy do zobaczenia. I widziały, że rdzenne kobiety miały to, czego nie miały: agencję, własność, władzę.

Więc kobiety Seneca prawdopodobnie zainspirowały garstkę Białych kobiet do podjęcia ochrony praw kobiet w Seneca Falls. Ale najpierw te Białe kobiety przyjęły abolicjonizm.

W 1840 roku w Londynie odbyła się Światowa Konwencja Przeciwko Niewolnictwu. Około osiem amerykańskich kobiet podróżowało przez staw z dużym kontyngentem mężczyzn, aby reprezentować Amerykańskie Towarzystwo Przeciwko Niewolnictwu za granicą.

Na wieść o planach uczestnictwa kobiet, Brytyjczycy byli zbulwersowani - nawet po tym, jak zwrócono uwagę na fakt, że - witajcie - Imperium Brytyjskie od Kanady po Indie i Australię rządziła niejaka królowa Wiktoria. Niewzruszeni, brytyjscy organizatorzy zauważyli, że królowa nie była obecna z jakiegoś powodu. Wysłała ona swojego męża, księcia Alberta, aby wyraził jej głęboko zakorzenione poglądy anty-niewolnicze. Tak jak sama Królowa, amerykańskie kobiety mogą mieć mężczyzn, którzy mówią w ich imieniu.

Nowa Elżbieta Cady Stanton była tam z mężem, dziennikarzem abolicjonistą Henrym Stantonem. To, że wzięli udział w zjeździe przeciwko niewolnictwu za oceanem był ich miesiąc miodowy, mówi wam, jacy byli młodzi ludzie.

Cady Stanton nie tylko nie wymazała do końca swojego panieńskiego nazwiska po tym, jak ją złapali, ale też wyrwała strzałę z kołczanu Kwakrów, pomijając uciążliwe wyrażenie "posłuszeństwo" z jej ślubów ślubnych. "Uparcie odmawiałam posłuszeństwa jednemu, z którym przypuszczałam, że wchodzę w równy związek", napisała później. Od dzieciństwa formacyjnego wśród Haudenosaunee stała się upartą, szczerą, młodą kobietą, która ze zrozumiałych względów podekscytowana była uczestnictwem w międzynarodowej krucjacie przeciwko niewolnictwu.

W Londynie spodziewała się radykalnego towarzystwa, energicznego do zmian, ale zamiast tego spotkała się z obrzydzeniem. Biorąc pod uwagę możliwość wychowania kobiet do ważnej walki, amerykańscy duchowni, którzy wysiedli przed nią, spędzili pierwsze dni w Londynie "zajęci wachlowaniem angielskich uprzedzeń w aktywną wrogość przeciwko przyjęciu tych kobiet do Konwencji". Po bardzo wymownej debacie, 90 procent delegatów z całego świata głosowało przeciwko udziałowi kobiet w konwencji.

Ale! Tak zwane rycerstwo zwyciężyło. W uznaniu faktu, że te zdeterminowane Amerykanki rzeczywiście przepłynęły przez Atlantyk, nieco niebezpieczna podróż pełna niewygód, czasu i wydatków, na rzecz szlachetnej sprawy, reprezentującej połowę ludności świata, delegaci Światowej konwencji przeciwko niewolnictwu pozwoliliby kobietom siedzieć na małej przestrzeni poza główną salą za kurtyną, aby mogły się wsłuchać.

Nie ma za co, panie! Głęboki ukłon, kwitnący gest ręki, a następnie poklepanie się po plecach. …

To było paliwo, które 25-letnia Cady Stanton nosiła ze sobą do Seneca Falls: "Płonące oburzenie wypełniło moją duszę."

W ten sposób, dążenie do zakończenia niewolnictwa oświetliło kolejny ucisk.

Z obrzydzeniem, Cady Stanton zwróciła się do najbardziej znanej amerykańskiej kobiety na zjeździe, Lukrecji Mott, 20 lat starszej, o wskazówki. Po latach wspominała Mott jako "największy cud świata - kobietę, która myślała i miała swoje własne zdanie". Mott był zarówno wybitną abolicjonistką jak i sławną oratorką. Opis, który nie pasował prawie do żadnej innej kobiety tamtych czasów. Kobiety przemawiające publicznie były tak samo niestosowne, jak prostytucja - po prostu nie robiła tego odpowiednia uprzejmość, a tłumy czasami próbowały powstrzymać kobiety przed mówieniem. Sama Mott często była celem, a mafia kiedyś nawet groziła spaleniem jej domu. Warto powiedzieć, że żadna część tego nie była wyjątkowa dla Ameryki. Jak pisze brytyjska klasyczka Mary Beard: "Jeśli chodzi o uciszanie kobiet, zachodnia kultura ma za sobą tysiące lat praktyki."



"Lucretia Mott i Elizabeth Cady Stanton". Ilustracja autorstwa Cindy Echevarria. Z książek kronikarskich.

Co najważniejsze, Mott był kwakrem - kolejnym istotnym elementem układanki o prawach kobiet. Kwakrzy byli swego rodzaju religijnymi anarchistami, rzucającymi bomby w uświęcone wrzosowiska amerykańskiego społeczeństwa. Poza tym, że nie prosili narzeczonych o "posłuszeństwo", kwakrzy witali kobiety-wychowawczynie, nawet kobiety-nauczyciele. Mott sam był ministrem, co przydało się, gdy duchowni trzymali Pismo Święte jako dowód męskiego szowinizmu Boga. Mistrz teologicznego jujitsu, Mott zręcznie rozmontowywał takie argumenty.

Była też tak samo zaangażowana jak oni. Podobnie jak wielu kwakrów, ona i jej mąż, Jakub, należeli do Ruchu Wolnego Produktu, co oznaczało, że nie używali niczego podżegającego do niewolniczej pracy, co oznaczało, między innymi, brak cukru i bawełny. Powiedziałbym, że rum, ale oni też byli aktywistami umiaru. Znasz ten wers w The Wild Ones, kiedy ktoś pyta postać Marlona Brando, przeciwko czemu się buntuje, a on odpowiada: "Co masz?" Lucretia Mott była taka. Podejmowałaby się wszystkiego. Albo, prawie.

Służba Mott i jej przemówienia przeciwko niewolnictwu dla mieszanej publiczności kwakrów i nie, mężczyzn i kobiet, uczyniły z niej jedną z najbardziej znanych i podziwianych kobiet swoich czasów. Kiedy zniewolony niegdyś światowej klasy orator Frederick Douglass po raz pierwszy usłyszał, jak Mott przemawia, powiedział: "Nie widziałem już przede mną kobiety, ale uwielbioną obecność, niosącą przesłanie światła i miłości". I "kiedykolwiek i gdziekolwiek jej słuchałem, moje serce zawsze było lepsze, a duch mój podnoszony przez jej słowa".

W Londynie znaleźli się wytrawny taktyk Lukrecja Mott i młoda wojowniczka Elizabeth Cady Stanton. Razem spiskowali rewolucję. Dosłownie. Według historii uduszenia kobiet Cady Stanton, ona i Mott nie tracili dużo czasu na lizanie się za zasłoną, ale "szli... potem ramię w ramię" i "postanowili zorganizować zjazd, jak tylko wrócimy do domu". To znaczy, konwencję o prawach kobiet.

To by zajęło osiem lat.

Fragment z "Ona głosuje": How U.S. Women Won Suffrage, and What Happened Next by Bridget Quinn, (Chronicle Books, 2020) appears by permission of the publisher.
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz