Mawiała, że szczęśliwe kobiety są najpiękniejsze - i
choć życie jej nie oszczędzało, starała się odnaleźć swoją receptę na
szczęście. Porzuciła imponującą karierę aktorską, by nieść pomoc
potrzebującym; twierdziła, że żyje się po to, by dawać siebie innym. Nie
bała się starości, przerażała ją jedynie wizja bycia z dala od
kochanych ludzi. 4 maja 2019 przypada 90. rocznica urodzin jednej z
najbardziej rozpoznawalnych aktorek i ikony stylu, Audrey Hepburn.
Córka holenderskiej baronessy Elli van Heemstra i
angielskiego lekkoducha Josepha Rustona przyszła na świat w Belgii w
1929 roku. Już jako dziecko spragniona była miłości, której tak
brakowało w domu rodzinnym - matka stale powtarzała, że inni są
ważniejsi, i choć szczerze troszczyła się o córkę, nie była wylewna w
okazywaniu uczuć, a ukochany ojciec opuścił rodzinę, niemal zupełnie
odcinając się od swojego dziecka. To wydarzenie odcisnęło się piętnem na
późniejszych losach Audrey, która rozpaczliwie łaknęła akceptacji i
stale żyła w strachu, że inne bliskie osoby również ją opuszczą.
W czasie wojny majątek van Heemstrów został skonfiskowany,
bogata do tej pory rodzina arystokratów musiała próbować odnaleźć się w
nowej rzeczywistości. By uchronić młodziutką Audrey Ruston, posiadającą
obywatelstwo brytyjskie, przed aresztowaniem i deportacją, jej matka
zrealizowała sprytny plan - zapisała córkę do holenderskiej szkoły,
tworząc jej nową, fałszywą tożsamość. Na czas wojny Audrey Ruston
przestała istnieć, zastąpiona przez Eddę van Heemstra, niezwykle odważną
i niezłomną nastolatkę kochającą balet i działającą w ruchu oporu.
Nie muszę się tłumaczyć dlaczego byłem w niej zakochany,
Rzadko wdzięk uroda i kultura idą w parze z rozumem...
autor blogu
Tak masz rację Adminie,że rzadko te piękne cnoty i cechy idą w parze.��
OdpowiedzUsuń