"Największa suma nie jest sumą w ogóle. To nie jest dodawanie faktów lub liczb. Istnieją mityczne jakości w istnieniu, które pochodzą od nas... mity większe niż maszyny... i aby dać głos tym mitom, musimy udać się tam, gdzie udają się poeci. Musimy tam pójść i to bardzo. Dla naszego własnego dobra musimy odłożyć na półkę tę osobliwą precyzję, która rozdziela maleńką cząstkę na coraz mniejsze kawałki..." (The Magician Awakes)
W dzisiejszych czasach ludzie są słusznie zaniepokojeni szpiegowaniem, węszeniem, śledzeniem, hakowaniem, profilowaniem. Bitwa o prywatność kontra ingerencja. Systemy, które patrzą na inne systemy.
Jakim językiem posługują się komputerowi szpiedzy, kontrszpiedzy i ochrona? Nie trzeba być ekspertem, żeby dostrzec, że jest to język maszyny. Jest on rozrysowany w drobnych, bardzo drobnych i bardzo drobnych szczegółach. Koń trojański jest teraz algorytmiczny.
Ludzie, którzy wkraczają i pracują w tym wszechświecie, są oddani drobiazgowemu procesowi ruchów i kontrruchów. Programy nad innymi programami. Look-iny, które przetwarzają strategie innych look-inów.
Zaangażowana jest przeszłość, teraźniejszość i przyszłość języka. Cywilizacja w znacznym stopniu zależy od tego, co dzieje się ze słowami - nie jako oderwanymi bytami, ale jako wyrazem tego, co sami wymyślamy, by być.
"Nie trzeba, by wiersz był długi. Każde słowo było kiedyś wierszem." (Ralph Waldo Emerson)
Jeśli wolność umieścimy we współczesnym kontekście prywatność vs. brak prywatności, wojna wplącze nas w język maszyny. Będziemy dotykać tego języka, ocierać się o niego w taki czy inny sposób, używać go, przeciwstawiać jakiś jego fragment innemu jego fragmentowi.
Dzieci będą dorastać ucząc się go, pławiąc się w nim i jego skutkach.
W ten sposób potoki, strumienie, rzeki i oceany interakcji maszyn będą zasilać ludzkie myślenie.
"...trudno jest czerpać wiadomości z wierszy, a jednak ludzie umierają nędznie każdego dnia z powodu braku tego, co można tam znaleźć..." (William Carlos Williams)
Oto dziwny przykład. Ludzie wyjmują akapit z powieści jakiegoś autora, wydobywają z niego każde kluczowe słowo, tropią jego możliwe odniesienia - a potem próbują zrekonstruować ten akapit, jakby to były linie tajnego kodu. Odbudują go, łącząc te odniesienia.
Ponieważ matematyka polega na manipulowaniu symbolami, a symbole mają bardzo konkretne i ścisłe znaczenia, istnieje rosnąca tendencja do zakładania, że cały język działa w ten sposób.
A tak nie jest.
Poezja też nie. Ale poeta, który był już na skraju wiarygodności, zostaje ponownie wprowadzony jako twórca symboli, matematyk wsuwający zakodowaną rewolucję do matrycy.
To może być zabawna powieść science fiction, ale nie ma nic wspólnego z energią czy intencją wiersza.
Poeci mogą odkrywać ukryty skarb, ale łupem ich wojny jest wszystko to, czym matematyka nie jest. Każdy wielki poeta burzy stary porządek. To czytelnik powinien to odkryć i zobaczyć, jeśli potrafi.
Stary porządek, który zawsze i na zawsze jest faszyzmem przebranym za "największe dobro", wciąż odradza się w tym samym basenie rozkładu.
To poeci umieją zejść w ten gnój i jednocześnie wzlecieć ponad niego, budząc martwe części psychiki.
Kto i w jakim królewskim celu rządzi umarłymi, pozostaje niezmienny: odrzuca świadomość poetycką, która może w pełni przywrócić człowieka do życia.
Poezja nie tylko porządkuje rzeczywistość. Tworzy ją od początku, od pierwszej linijki na kartce przyszłości.
Społeczeństwo, tak jak zostało ukształtowane, jest sumą złudzeń, które nie pozwalają jednostce usłyszeć pierwszej linijki, nawet jeśli odbija się ona echem w jej umyśle.
Ta represja jest kooperatywną wymianą na rynku. Jednostka zgadza się na ogłuszenie siebie, aby uspokoić swoje wewnętrzne siły.
"Czas pozwolił mi się wspiąć, Złoto w blasku jego oczu. I zaszczycony wśród wozów, Byłem księciem jabłkowych miast, I raz poniżej czasu władałem drzewami i liśćmi Szlakiem ze stokrotkami i jęczmieniem W dół rzek światła wiatrów."
"Chodźmy więc, ty i ja, Kiedy wieczór jest rozłożone na tle nieba Jak pacjent eterized na stole ..."
"To są czasy, które wystawiają na próbę ludzkie dusze. Letni żołnierz i słoneczny patriota, w tym kryzysie..."
To nie są instrukcje, kodeksy, nawyki do wykonania, czy polityczne ulepszenia. To wielkie wtargnięcia do zwykłego labiryntu. Wchodzą i wybuchają.
Gdy świadomość tych rzeczy zanika w erze maszyny i wszystkich jej komplikacji, gdy matryca rozszerza się o język-obliczenia mające na celu opisanie tego, czym jednostka jest, a czym nie jest, morze metryk tworzy iluzję postępu.
Złapani w gniazda symbolicznych relacji, czekamy, "aż obudzą nas ludzkie głosy i utoniemy".
W takim stopniu, w jakim poeta jest uważany jedynie za szalonego, zguba osiada jak całun na naszych ramionach.
"...gotowość do odpowiedzi na to, co bohaterskie... w miarę upływu czasu w każdej demokracji słabnie i słabnie. Mężczyźni zwracają się wtedy z jadem przeciwko heroicznemu apelowi. Będą słuchać tylko wezwania miernoty, która włada nieczułą siłą tyranizującą miernotę: co jest złem." (DH Lawrence)
Ale poeci zawsze przychodzą. Widzą zagładę i używają jej jako paliwa do nowego ognia, który kończy jedną epokę i zaczyna inną. Kto ich słucha? To jest zawsze otwarte pytanie. Żyjemy już w nowym czasie, jeśli tylko go rozpoznamy.
"Poezja jest językiem ojczystym rasy ludzkiej." (Johann Georg Hamann)
"[Poezja:] Myśli, które oddychają, i słowa, które płoną". (Thomas Gray)
Wyobraźmy sobie, że istnieje milion nowych i nieznanych języków, które czekają na odkrycie. Te języki nie uczyniłyby rzeczy prostszymi. Nie sprawiłyby, że maszyny działałyby płynniej. Zaprowadziłyby nas do światów, które do tej pory pozostawały w cieniu, ponieważ nie mieliśmy sposobu, aby wyrazić nasze postrzeganie ich. Rozświetliłyby całe obszary świadomości, które do tej pory były uśpione. Każdy kompromis z rzeczywistością zostałby zdemaskowany jako rażące, ogromne kłamstwo.
Każda "maszyna myśląca" rozpadłaby się. Absurdalność budowania coraz większych organizacji jako wielkiego rozwiązania konfliktu ujawniłaby się tak wyraźnie, że nawet androidy-ludzie dostrzegliby to i obudzili się ze swojego transu.
Oto fragment mojego niedokończonego rękopisu, Przebudzenia Magika:
Siedzisz tam i opowiadasz mi o swoim życiu, ale po chwili dociera do ciebie, że mówisz w ślepym języku. Poruszasz się pod innymi słowami, którym nie dajesz głosu.
Od czasu do czasu wydaje Ci się, że te inne słowa mogą być w Naturze. Ale Natura jest tylko jedną z części tego wyrażenia. Istnieją tysiące innych Natur. I każda z nich ma swój język, który ją odblokowuje i rozprzestrzenia w innej przestrzeni i czasie.
Czy wolisz się wycofać i zadowolić się słowami, których używasz na co dzień? Czy wolałbyś stać się ekspertem od tych słów, królem tych słów, władcą w tym małym miejscu? Czy to jest początek i koniec tego, czego chcesz i dokąd zmierzasz?
Bo jeśli tak, to możemy zakończyć tę dyskusję i wszystkie dyskusje. Możemy zadowolić się tym, co mamy. Możemy się uchylać i robić uniki. Możemy wstrzyknąć sobie narkotyk zadowolenia i powiedzieć, że nie ma nic innego do zrobienia.
W ten sposób powstaje ograniczone życie: poprzez historię, którą człowiek sam sobie opowiada.
Tak naprawdę istnieje tylko jeden uniwersalny rozpuszczalnik, który zmyje tę historię: wyobraźnia.
Ostateczną podstawą wszelkiej kontroli umysłu jest: wszystko, co potrzebne, aby zaprzeczyć prawdziwej potędze wyobraźni.
Dokładnie to samo można powiedzieć o ostatecznym celu represji politycznych.
Aby zrozumieć, aby mieć pojęcie, do czego zdolna jest wyobraźnia, musisz udać się do SZTUKI.
Twórcze centrum świata.
"Po ostatecznym "nie" przychodzi "tak" i na tym "tak" wisi przyszłość świata". Wallace Stevens
Co by się stało, gdyby świat został otulony sztuką? I gdybyśmy to my byli artystami? I gdybyśmy nic nie zawdzięczali żadnej hierarchii ani zewnętrznemu autorytetowi?
Sztuka to słowo, które powinno być oceaniczne. Powinno wstrząsać i rozsadzać nudę duszy.
Sztuka jest tym, co jednostka wymyśla, gdy płonie i nie dba o to, by to ukryć. Jest tym, co jednostka robi, gdy zrzuciła fałszywy front, który powoli ją dusi.
Sztuka jest końcem bezmyślnego odkładania na później. Jest tym, co się dzieje, gdy spalisz ładne i drobne obsesje. Wyłania się z pustego garnituru i pustej maszyny społeczeństwa, która kręci się w kółko i wysysa życiodajny krwiobieg.
Sztuka niszczy stary porządek, nowy porządek i obecny porządek jednym spojrzeniem.
Sztuka przebija stare jabłko na czubku błyszczącego miecza i otwiera całą gnijącą skórkę, która przyczepiła się do drzewa życia.
Zrzuca z siebie fałszywą harmonię żywych trupów.
Napędzana wyzwoloną wyobraźnią, jest rewolucją, o którą prosiła psychika.
Sztuka nieskrępowana staje się tytaniczna.
Są artyści tacy jak Strawiński, jak Gaudi, jak kompozytor Edgar Varese, jak często znienawidzony amerykański pisarz Henry Miller, jak Walt Whitman (który został groteskowo dokooptowany do roli prefekta w stylu Normana Rockwella), jak kilku wielkich meksykańskich muralistów - Orozco, Rivera, Siqueiros - wszyscy oni przekazują oceaniczną jakość.
Jak w "Potopie".
Istnieje obawa, że gdyby tacy artyści zostali uwolnieni do tworzenia swoich dzieł na wielką skalę, to rzeczywiście zawładnęliby światem.
Nasz świat, wbrew wszelkim konsensusom, ma być zrewolucjonizowany przez sztukę, przez wyobraźnię, aż do jego jądra.
To, że tak się nie stało, nie oznacza, że proces ten jest nieistotny. Jest to tylko świadectwo zbiorowego oporu.
Kto wie, jak wiele takich rewolucji zostało odsuniętych na bok i odrzuconych na rzecz konsensusu, który teraz uważamy za centralny i wieczny?
Żyjemy w domyślnej strukturze, tej, która pozostała po uśpieniu wszystkich wcześniejszych rewolucji.
Ale tworzenie nie jest neutralne.
Wypływa w atmosferę z całą swoją subiektywną siłą.
Jest to transformacja, na którą nieświadomie liczyliśmy, rewolucja, która nieubłaganie przewartościowałaby społeczeństwo, która ostatecznie zniszczyłaby wpływy wszystkich karteli i monopoli fizycznych, emocjonalnych, mentalnych i duchowych doświadczeń.
Nie dlatego, że tego pragnęliśmy, ale dlatego, że to my sprawiliśmy, że tak się stało.
** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** **
Prometeusz, artysta, który uwolnił ludzkość...
Przez jakie lustro patrzymy na siebie w tych starożytnych opowieściach?
Opowieść o Prometeuszu nie ma sensu, jeśli nie uznamy, że istnieje powód do buntu. Ale nie byle jakiego buntu. Jeden człowiek napadający na nadprzyrodzoną górę Olimpijczyków, by ukraść ogień, uciec i przywrócić go człowiekowi, jest więcej niż zuchwały, jeśli greccy poeci w ogóle wymyślili panteon bogów i ich azyle.
W takim przypadku kradzież ognia jest uznaniem, że władza wraca do domu.
"To my wymyśliliśmy bogów. Teraz wymyślamy siebie na nowo."
Religia to zamrożona poezja. Poeci zaczęli od pisania poza granicami plemienia, a kapłani mianowali się redaktorami worków.
Wbijali, cięli i polerowali dzikie, wolne wiersze w tablice, katechizmy i podręczniki surowej dezaprobaty. Zebrali robotników do budowy świątyń, w których nowe prawa miały być głoszone i nauczane. Ustanowili kary za odstępstwo. Wyznaczyli wyłączne roszczenie do objawienia.
Ustanowili fałszywą i syntetyczną powszechną centralność mitu w przebraniu objawienia, sprzedawali go, egzekwowali i przygotowali listę wrogów, którzy zagrażali Prawu Praw.
A cały ten surowiec, który ukradli? Pochodził od poetów. Pochodził z wolnej i bezgranicznej twórczości artystów.
Tak więc Prometeusz stawiał sprawę jasno. Rozbijał system jak jajko. Przywracał wyobraźnię tam, gdzie jej miejsce.
Oczywiście, w starożytnym micie zapłacił wysoką cenę za swoje czyny. Ale to tylko kolejna propaganda. Arcykapłani dopisują tę karę-koniec do każdej historii wyrastającej z wolności. Nazywają karę różnymi imionami i oczywiście twierdzą, że jest ona wymierzana młotem przez Najwyższą Władzę. Pracują nad tym kątem z desperackim oddaniem.
Prometeusz był wyzwolicielem. Był chińskimi malarzami z Dun Huang, Jorubami z paciorkami, Michałem Aniołem z Dawida, Piero della Francesca z Legendy o prawdziwym krzyżu, Velazquezem z Panny honorowe, Van Goghiem z Irysów i oświetlonego lampami Arles, Yeatsem z Pieśni o wędrownym Aengusie, Dylanem Thomasem z Wzgórza paproci, Waltem Whitmanem z Otwartej drogi, Henrym Millerem z Pamiętaj, aby pamiętać, Orsonem Wellesem z Obywatela Kane'a, Lawrence'em Durrellem z Kwartetu aleksandryjskiego, de Kooningiem z Gotham News.
Był Teslą i Rife'em.
Gdziekolwiek indywidualna ludzka wyobraźnia wzniecała ogień, tam był Prometeusz.
Oczywiście, nie był. Był historią, którą opowiedzieliśmy sobie o tym, co możemy zrobić. Ta historia ma nam przypominać, że każda zbiorowa wizja jest oszustwem. Może nie zaczyna się w ten sposób, ale prędzej czy później staje się gigantycznym poślizgiem w kierunku narkozy duszy.
Prometeusz jest historią, którą opowiadamy sobie, by pamiętać o granicy między tym, czego jednostka może się nauczyć, a tym, co może stworzyć, oraz o tym, jak wiele koni zostało podciągniętych pod tę granicę i odmówiło jej przekroczenia, by napić się ze studni wyobraźni.
Prometeusz to opowieść o odzyskiwaniu tego, czym jesteśmy. Być może zakopaliśmy to zrozumienie głęboko w naszej psychice, ale ono tam jest. Na jak wiele sposobów próbujemy je odrzucić!
Gromadzimy się w grupach i udajemy, że cały postęp płynie z masy. Borykamy się z tym i tamtym limitem. Dostosowujemy się i robimy więcej miejsca dla Średniego. Budujemy maszyny, które myślą na wyższym poziomie niż my. Oglądamy teatralne spektakle "nowych hybrydowych ludzi". Ogłaszamy uzdrawiające cnoty i zapominamy o tym, co tak naprawdę może oznaczać uzdrowienie ducha, jaka rewolucja, jakie energie witalne, jakie skoki wyobraźni, jakie potwierdzenie naszej wrodzonej mocy.
Ciągle myślimy o pokoju, podczas gdy pokój oznacza, jak to określają "mędrcy", śmierć. Ich pokój jest tym, co pozostaje po poddaniu się wojnie twórczego człowieka.
Ich pokój jest syropem. Ich pokój jest poddaniem się jakiemuś Globowi "uniwersalnej świadomości". Ich pokój to kolumna uśmiechniętych idiotów strzegących samozwańczej wieży nauki. Ich pokój to przetrwanie i organizacja uszkodzonych towarów. Ich pokój to: "Jeśli to ma się wydarzyć, to się wydarzy". Ich pokój jest: wszechświat decyduje, my zobowiązujemy się. Ich pokój jest kosmiczną stertą śmieci.
Z tego tłumu kastratów wyłonił się Prometeusz, wyplątując się z mokrych nitek ułudy, rezygnacji i strachu. Wzbił się w górę. Awansował. Odzyskał nasz podstawowy i witalny charakter. Tchnął w krwiobieg trzeszczącą energię.
Z perspektywy prometejskiej, Rzeczywistość czeka na wyobraźnię, która zrewolucjonizuje ją aż do samego rdzenia.
Poza systemami. Poza strukturami.
Energie kipią w podziemnych pieczarach. Gdzie będą płynąć te rzeki przez następne tysiąc lat lub tysiąc wcieleń?
Co wywołałoby wewnętrzną rewolucję?
Co sprawi, że koła wodne zaczną się kręcić, a potoki wypłyną na powierzchnię?
Jak zaczęłoby się tworzenie?
Na tym prometejskim pytaniu spoczywa los każdej cywilizacji, przeszłej, obecnej i przyszłej.
Każda nić, atom, kwark i cząsteczka tej Rzeczywistości pozuje, jest przesiąknięta wrażeniem, że "to, co już istnieje" jest lepsze od tego, co jednostka może teraz wymyślić. Łańcuchy przyczynowe historii wydają się produkować teraźniejszość, a teraźniejszość wydaje się produkować przyszłość.
To są wielkie oszustwa. To są iluzje...
Wyjście z Matrixa
((To read about Jon’s mega-collection, Exit From The Matrix, click here.).
Jon Rappoport
Autor trzech wybuchowych kolekcji: THE MATRIX REVEALED, EXIT FROM THE MATRIX, and POWER OUTSIDE THE MATRIX,, Jon był kandydatem do Kongresu USA w 29. okręgu Kalifornii. Prowadzi praktykę konsultingową dla klientów prywatnych, której celem jest poszerzanie osobistej mocy twórczej. Nominowany do nagrody Pulitzera, przez 30 lat pracował jako reporter śledczy, pisząc artykuły na temat polityki, medycyny i zdrowia dla CBS Healthwatch, LA Weekly, Spin Magazine, Stern oraz innych gazet i magazynów w USA i Europie. Jon prowadził wykłady i seminaria na temat globalnej polityki, zdrowia, logiki i mocy twórczej dla publiczności na całym świecie. Możesz zapisać się na jego darmowe e-maile his free NoMoreFakeNews emails here or his free OutsideTheRealityMachine emails here..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz