poniedziałek, 28 czerwca 2021

Przeredagowywanie świętych prawd, cz. I Prawda o samym sobie

 

Przeredagowywanie świętych prawd, cz. I Prawda o samym sobie
Przekaz wstępny ze spotkania w Kręgu Dwunastu z dnia 9 czerwca, 2021.
Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Pragnę rozpocząć kolejną serię przekazów; dzisiaj i podczas następnych dwóch spotkań przekażę nowiny na wspólny temat, będzie ich zatem w sumie trzy, zatytułuję je „Przeredagowywanie świętych prawd”. Co tydzień omówię jedną ze „świętych prawd” oraz wytłumaczę, że faktycznie prosimy, abyście ją przeredagowali. Czy możliwość przeredagowania prawdy w ogóle istnieje? Za chwilę dam wam na to pewien przykład.
Przeredagowywanie prawdy to proces polegający na spojrzeniu na coś z innej perspektywy, to zmiana zapatrywania. Na Ziemi istnieje całe mnóstwo prawd, które nauka uważała za absolutne i niepodważalne; istnieją też prawdy, które metafizykom wydawały się absolutne i niezmienne. Można więc powiedzieć, że „święta prawda” to coś ustalone raz na zawsze, osadzone w cemencie; nieodmienne. A przecież wiele z tych prawd się następnie zmieniło. Długo mnożyć można przykłady na to, jak do jakiegoś czasu Ludzkość kurczowo trzymała się pewnej prawdy, gdyż wydawała się dowiedziona poza wszelką wątpliwość i zdawała egzamin tylko po to, żeby później odkryć, że aha! w niej kryje się coś więcej bądź naukowcy odkrywają coś na jej temat i wtedy mówią: „Tak, odkryliśmy o tej prawdzie coś innego, czego wcześniej nie znaliśmy, a co wygląda zupełnie tak samo, jak ta prawda. Percepcje więc się zmieniają, tak samo, jak zmieniają się sposoby rozumowania. Zatem dzisiejszy przekaz będzie traktować o przeredagowywaniu prawd.
Nawiasem mówiąc, tych prawd, o których pragnę z wami porozmawiać, będzie cztery, nie trzy. O jednej z nich jednak od dawna przypominam wam tak często, że teraz potraktuję przelotnie i przypomnę ją może w kolejnych przekazach. Prawda ta stanowi podstawę całej nauki Kryona, przekazałem ją wam na samym początku oraz poleciłem memu partnerowi, aby ją opublikował w formie książki i tak w roku 1993 ukazała się [nieprzetłumaczona na polski] II Księga Kryona pt. „Don’t Think Like a Human” [Nie myśl jak Człowiek]. W tomie tym omawiam całe założenie, że to, co postrzegacie jako Boga, Stwórcę Wszechświata, nie jest Człowiekiem. Możecie mi odpowiedzieć: „Oczywiście, że nie, komuż może przyjść do głowy myśleć o Bogu, jak o człowieku?”
Odpowiem wam wtedy, że otóż większość Ludzkości uczy się, że Bóg to taki mieszkający w niebie dysfunkcyjny, kiepski, osądzający ojciec. Jest to rodzic myślący ludzkimi kategoriami, oczywiście mężczyzna, który pilnuje i zapewnia, aby wszyscy zachowywali się odpowiednio, aby wszyscy czynili podobnie, według ustalonej doktryny. Jeśli ktoś się zachowuje nieodpowiednio, to wtedy zostaje osądzony, a nawet skazany na tortury. Kochani, nie tak wygląda energia Źródła! Tak wygląda energia ludzka, ludzki sposób myślenia. Po prostu zebraliście przymioty ludzkiej psychiki i przypisaliście je energii Źródła. Rozumiecie? Doktryna za doktryną opisują Boga jako myślącego ludzkimi kategoriami. Muszę się was więc zapytać: Czy doprawdy myślicie, że Bóg ukarze wszystkich Ludzi tylko dlatego, że dawno temu, kiedy dopiero się wszystkiego uczyli, jeden z nich popełnił jakiś błąd? Że teraz wszyscy za ten błąd musicie płacić? Że wszystkich was czeka wieczne potępienie, chyba że uczynicie coś, co temu zapobiegne? Nie tak wygląda boski plan! Boski plan, czy schemat to miłość, miłosierdzie, piękno, życzliwość i dobroczynność. Kropka!
Być może w ciągu następnych tygodni opowiem wam na ten temat więcej, pragnę jednak, abyście przede wszystkim już teraz zrozumieli, że możecie Źródło Stwórcze nazywać dowolnie, według własnego uznania. Najczęściej określacie je mianem Boga, ale wcale nie musicie tego słowa dalej używać. Dobrym określeniem zastępczym jest Duch, gdyż zwykle nie kojarzy się z tymi samymi przymiotami i związanymi z nimi doktrynami, co „Bóg”.
Pragniemy także, abyście przeredagowali i inne boskie przymioty. Nieustannie przeredagowujcie „święte prawdy”. Pierwszą z trzech, które chcę, żebyście zredagowali, a o której tu i ówdzie po części wspominaliśmy niejednokrotnie, a co mogliście już przeczytać w innym naszym przekazie, choć niezupełnie dokładnie tak samo, jak pragniemy to wam przekazać dzisiaj. Prócz tego, naprawdę trzeba wam o tym wszystkim przypominać. Pragnę, abyście przeredagowali doprawdy wiele, gdyż nowa energia zaczyna budzić w każdym z was nowe rodzaje uważności, które z kolei sprawiają, że budzą się w was nowe rodzaje percepcji. To niemalże tak, jakby nagle zapaliły się światła, co pozwala wam na Ziemi sięgnąć wzrokiem za zasłonę, jakby w niej pojawiły się dziurki. Zasłona, którą sami stworzyliście, a która według was dzieli was od Boga niczym ściana, kiedyś faktycznie ją przypominała, gdyż energia niższej świadomości stwarza gęstą zasłonę. Wtedy właśnie zaczynacie wymyślać to, co się po tej drugiej stronie ściany może znajdować; wymyślacie, co istnieje po drugiej stronie zasłony.
Kochani, większość doktryn religijnych stworzono w czasach panowania na Ziemi starszej świadomości, która starając się jak najlepiej, pragnęła zrozumieć czego Stwórca chce od Ludz, jeśli w ogóle można powiedzieć, że Stwórca czegoś od was chce. Samo w sobie jest to pojęcie ludzkie. Wtedy myślicie tak: „Tutaj Stwórca, a tu my. Zatem Stwórca musi czynić to i postępować tak. A jakie ten Stwórca może mieć emocje, co czuje? A jak wyraża swój gniew? W jaki sposób daje do zrozumienia, czego pragnie, jak pokazuje, że chce tego, czy tamtego?” Kochani, przecież to takie ludzkie! Wszystkie te domniemane przymioty boskie to cechy rodziców, postrzegane oczami dzieci. To nie Bóg. Bóg po prostu jest. Bóg to miłość.
Jednakże po drugiej stronie zasłony istnieje wiele, wiele rzeczy, o których dopiero teraz zaczynamy z wami rozmawiać, zwłaszcza podczas medytacji w Kręgu Dwunastu, kiedy sami mostem przechodzicie na drugą stronę zasłony, gdzie dowiadujecie się różnych rzeczy przede wszystkim o sobie. Pierwszą zatem świętą prawdę, którą pragnę, abyście przeredagowali jest ta o was samych. Jest to coś, co powtarzamy wam raz po raz, po raz, a dzisiaj pragnę coś do tego jeszcze dodać. Kiedy się tutaj rodzice, kiedy następnie się budzicie świadomościowo, otwierają się wam oczy. Stajecie się świadomi własnych uczuć i rodzaju posiadanej mentalności; budzicie się do tego stopnia, w którym budzi się wasz Akasz. Jak wam się wydaje, kim, w tym momencie przebudzenia jesteście? Jeśli wciąż będziecie potem myśleli o sobie tymi samymi kategoriami, co przed przebudzeniem, będziecie hołdowali tym samym doktrynom, to większość z nich powie wam, że jesteście niegodni. Jeśli w dodatku wychowywali was dysfunkcyjne myślący rodzice, to od małego słyszeliście tylko to: „Co z ciebie wyrośnie? Nigdy nie osiągniesz tego, czy tamtego. Ryby i dzieci głosu nie mają”. Wszystko to tylko wzmacnia wasze przekonania o całym świecie, nawet o Bogu. Mówi się wam: „Nic dobrego z ciebie nie wyrośnie”. Nic więc dziwnego, że z Ludzi wyrasta tyle buntowników przekonanych o tym, że są ofiarami losu, każdego dnia spodziewających się samych najgorszych rzeczy.
Posłuchajcie, jeśli dajecie wiary temu, że świadomość to energia, to co się z tą energią stanie, kiedy maluje się nią codziennie tylko same negatywne rzeczy? Co się dzieje w życiu, kiedy w kółko powtarzacie sobie: „Jestem do niczego. I tak kiedyś dopadnie mnie jakieś licho. Tylko czekać, aż przyjdzie kryska na Matyska. Trzeba kuć żelazo, póki gorące, bo potem będzie tylko gorzej. Nic nie trwa wiecznie?” Wszytko to przykłady negatywnych myślokształtów, które codziennie, niczym przeszkody, sami kładziecie sobie na drodze. Mam nadzieję, że to rozumiecie, tak? A to nieprawda! Nic z tych rzeczy nie jest prawdą!
Kochani, jako dziecko wychodzące z łona matki, z chwilą, kiedy ona was tuli do piersi a wy po raz pierwszy otwieracie oczy, już w tej chwili wszystko w was działa tak, jak powinno, każdy z was jest niezmiernie kochany, bezcenny i wspaniały! W porodzie nie ma nic brudnego, niegodnego. Żaden z was więc nie urodził się ani brudny, ani niegodny. W oczach Boga każdego z was widzimy jako bezcenną część całego Stworzenia, a przecież jakże mało z was daje temu wiary. Dlatego też wybrałem to jako pierwszą „świętą prawdę” wartą przeredagowania.
Wiele, bardzo wiele świętych prawd głosi, że od urodzenia jesteście niegodni. Kochani, taki sposób rozumowania jest ludzki, a wy następnie przypisujecie go Bogu tak samo, jak różne inne zajęcia, chęć ukarania i tym podobne. Odpowiecie mi: „W porządku, ale taki opis Boga pochodzi z Biblii; tkwi w samej opowieści o Adamie i Ewie i istnieje we wszystkich pozostałych jej księgach”. Odpowiem wam na to następującym pytaniem: Czy doprawdy wierzycie, że pismo to zostało zapisane przez palec boży, który sam wyrył to wszystko, czy raczej jest to coś spisanego przez mężczyzn i kobiety? Odpowiedź na me pytanie brzmi: Księgi biblijne zostały zapisane w starszej energii przez mężczyzn i kobiety. Niektóre z nich powstały jako przekaz natchniony, inne zaś nie, są celowo ułożoną zgadywanką stworzoną, aby z wszystkich ksiąg wyłonił się obraz dysfunkcyjnego, niedobrego ojca w niebie. Czy zaczynacie to rozumieć? A wszytko to nie tak, to zupełnie nie tak!
Obecnie zasłona staje się cieńsza, przez dziurki zaczynacie pewne rzeczy dostrzegać wyraźniej, zapala się świtało, abyście w jego blasku mogli przeredagować pewne rzeczy. Pozwólcie, że w skrócie przypomnę wam pewną przypowieść, którą przekazałem wam parę lat temu, choć teraz opowiem ją trochę inaczej. [Patrz przekaz Kryona pt. „Założenia” - przyp. tłum.]
Przypowieść traktuje o pewnym od urodzenia niewidomym Człowieku. Tak samo, jak w przypadku wielu niewidomych, inne jego zmysły są wyostrzone o wiele bardziej niż u widomych, jak na przykład słuch, czy dotyk. Niewidomi więc mają swoisty talent. Nasz niewidomy ma ulubione hobby: dzięki wyczulonemu dotykowi doskonale gra na fortepianie, gdyż wyczuwa wszystkie klawisze bez konieczności patrzenia na klawiaturę. W życiu także wcale nie różni się od widomych, o nic się nie potyka, gdyż polega na innych zmysłach. Całe życie spędza w jednym pokoju, stanowiącym metaforę rzeczywistości, zna ten pokój tak świetnie, że nawet sam sobie gotuje i nie ma kłopotów z niczym innym związanym z przetrwaniem, pod warunkiem, że w pokoju wszystko wciąż będzie na tym samym miejscu. Choć więc nie widzi, żyje całkiem normalnie, jak gdyby był widomym. Tak właśnie wygląda życie na Ziemi. Oczywiście, jest to metafora tego, kim na razie jest Człowiek, metafora tego, że mimo wrodzonego upośledzenia jesteście do życia dobrze przygotowani, oprócz tego sami rozwinęliście sposoby na poznanie tego, co, gdzie i jak się robi.
W dalszym toku przypowieści niewidomy raptem dowiaduje się może o jakimś naukowym odkryciu, które umożliwi mu widzenie. Może nie będzie to taki sam wzrok jak u widomych, ale jednak będzie mógł coś zobaczyć. Odkrycie nie wymaga operacji ani innej medycznej procedury, polega na czymś zupełnie innym. Może nawet jest to jakieś osiągnięcie techniczne, zresztą to nieważne, cokolwiek by to nie było, pozwala na to, że od urodzenia niewidomy Człowiek może teraz w jakimś stopniu odzyskać wzrok i po raz pierwszy zobaczyć, choć zarysy tego, co się znajduje u niego w pokoju. Jak dotychczas znał swe otoczenie dzięki dotykowi a teraz widzi, że wśród przedmiotów w pokoju coś się żarzy. Niewidomy przecież nie potrafi dostrzec żadnego żarzącego się obiektu, czy przedmiotu, choć on zawsze w tym pokoju był i wcale nie są to kolejne drzwi. Gdyby to były drzwi, to niewidomy by je przecież rozpoznał.
Jest to winda, z widniejącym obok żarzącym się przyciskiem. Niewidomy go wciska, winda się otwiera i wewnątrz widać całą błyszczącą tablicę z guzikami oznaczającymi piętra: 2, 3, 4, 5, 6 itd., okazuje się, że niewidomy mieszka w wieżowcu. Jego rzeczywistość więc składa się z wielu pięter. No jak tam, czy już przechodzą was ciarki?
Kochani, zaglądając poza uchylającą się zasłonę wszystko, co na razie dostrzeżecie to wzmożona świadomość światła. Światło to pokaże wam, że zamieszkiwana przez was rzeczywistość jest wspaniała. Żyjecie w całym drapaczu chmur, a nie w jednym pokoju. Na pozostałych piętrach są wszystkie wasze talenty i zdolności, cała wrodzona w was wspaniałość, uzdrowienie. Oto jak wygląda zjeżdżająca po was niczym winda, rzeczywistość.
Co prawda powyżej przytoczoną przypowieść przekazaliśmy wam w przeszłości trochę inaczej, lecz daje wam ona do zrozumienia, jak światło odmienia zasadnicze prawdy, które dotąd przyjmowaliście za święte. Święta prawda o samym sobie stanowi punkt pierwszy na liście trzech, które przekażę wam w tym miesiącu. Kochani, każda z nich udoskonala Istotę Ludzką, nie będzie więc to lista rzeczy do zrobienia, będzie to lista umożliwiająca wam ujrzenie własnej wspaniałości, której dotychczas mogliście nie zauważać.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Fot. 1. Obraz Breugla pt. Wieża Babel
Fot 2. Geordi La Forge
Fot. 3. obrazek Andrzeja Mleczki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz