"Starcie Trump-Deep State to starcie między prezydenturą, która jest zbyt potężna, a agencjami federalnymi, które stały się lennami z immunitetem dla prawie wszystkich nadużyć", napisałem w artykule FFF rok temu. Od tego czasu Donald Trump przegrał wybory w 2020 roku różnicą mniejszą niż 50 000 głosów w kilku stanach, które zadecydowały o wyniku Kolegium Elektorskiego. Istniało wiele kwestii, które mogły wpłynąć na tę stosunkowo niewielką liczbę głosów. Jednak machinacje Deep State prawdopodobnie kosztowały Trumpa znacznie więcej głosów, niż potrzeba było, aby przypieczętować jego przegraną.
"The Deep State" powszechnie odnosi się do urzędników, którzy potajemnie sprawują władzę na stałe w Waszyngtonie, często w agencjach federalnych o ogromnych wpływach i niewielkiej odpowiedzialności. Podczas pierwszego impeachmentu Trumpa, media establishmentowe wywyższały Deep State. Felietonista "New York Timesa" James Stewart zapewniał czytelników, że tajne agencje "pracują dla narodu amerykańskiego", redaktorka "New York Timesa" Michelle Cottle okrzyknęła Deep State "zbiorem patriotycznych urzędników państwowych", a felietonista "Washington Post" Eugene Robinson uchwycił werdykt Beltway: "Niech Bóg błogosławi Deep State!".
Przez pierwsze trzy lata prezydentury Trumpa prześladowały nieustanne oskarżenia, że zmówił się z Rosjanami, by wygrać wybory w 2016 roku. FBI rozpoczęło swoje śledztwo na podstawie niedorzecznych zarzutów z dossier sfinansowanego przez kampanię prezydencką Hillary Clinton. Urzędnicy FBI oszukali sąd FISA, aby upoważnić do inwigilacji kampanii Trumpa. Nakaz FISA to bomba atomowa, upoważniająca FBI do "prowadzenia jednoczesnej inwigilacji telefonicznej, mikrofonowej, komórkowej, e-mailowej i komputerowej w domu, miejscu pracy i pojazdach", jak również do "fizycznego przeszukania miejsca zamieszkania, biura, pojazdów, komputera, skrytki depozytowej i poczty amerykańskiej", jak stwierdzono w decyzji sądu FISA. Sąd FISA jest niezwykle powściągliwy, zatwierdzając 99 procent wszystkich wniosków o nakaz przeszukania.
Przecieki od urzędników federalnych wywołały medialną histerię, która postawiła Trumpa w defensywie jeszcze przed złożeniem przez niego przysięgi w styczniu 2017 roku. Raport Inspektora Generalnego (IG) z 2018 r. ujawnił, że jeden z agentów FBI określił zwolenników Trumpa jako "opóźnionych" i oświadczył: "Jestem z nią" (Clinton). Inny pracownik FBI wysłał SMS-a, że "zwolennicy Trumpa to wszyscy biedni do klasy średniej, niewykształceni, leniwi POS". Jeden z prawników FBI wysłał SMS-a, że jest "zdruzgotany" wyborami Trumpa i oświadczył: "Viva la Resistance!" oraz "I tak nigdy tak naprawdę nie lubiłem Republiki". Ta sama osoba stała się "głównym prawnikiem FBI przydzielonym do [rosyjskiego śledztwa w sprawie ingerencji w wybory] na początku 2017 roku", zauważył IG.
Szef FBI James Comey wyciekł oficjalne notatki do zaprzyjaźnionych reporterów, co przyspieszyło powołanie specjalnego doradcy Roberta Muellera do zbadania Trumpa. Raport Inspektora Generalnego z 2019 roku odnotował, że najwyżsi urzędnicy FBI powiedzieli IG, że byli "zszokowani", "oszołomieni" i "zaskoczeni", że Comey wyciekłby treść jednej z notatek do reportera. IG stwierdził, że "nieuprawnione ujawnienie tej informacji - informacji, którą Comey znał tylko z racji pełnienia funkcji dyrektora FBI - naruszyło warunki jego umowy o pracę w FBI i zasady przeglądu przed publikacją." IG stwierdził, że wykorzystując poufne informacje "w celu wywołania presji publicznej na oficjalne działania, Comey dał niebezpieczny przykład ponad 35 000 obecnym pracownikom FBI - i wielu tysiącom byłych pracowników FBI - którzy podobnie mają dostęp do informacji niepublicznych lub znają je." Raport IG ostrzegł, że "swobody obywatelskie każdej osoby, która może znaleźć się w zakresie władz śledczych FBI, zależą od zdolności FBI do ochrony wrażliwych informacji przed nieuprawnionym ujawnieniem." Ale jedyną karą, jaką poniósł Comey, było pobieranie wielomilionowych zaliczek za swoje umowy książkowe.
The Steele dossier
W grudniu 2019 roku kolejny raport Inspektora Generalnego potwierdził, że FBI popełniło "fundamentalne
błędy", aby uzasadnić inwigilację kampanii Trumpa. FBI powstrzymywało się od uruchomienia wniosku o nakaz FISA, dopóki nie weszło w posiadanie dossier od Christophera Steele'a, byłego agenta brytyjskiego wywiadu. Dossier Steele'a odegrało "centralną i zasadniczą rolę w decyzji FBI [Biura Radcy Generalnego] o poparciu wniosku o nadzór FISA nad Carterem Page'em, jak również w ostatecznej decyzji FBI o wystąpieniu o nakaz FISA", stwierdził raport IG. FBI "prawie w całości" czerpało z dossier Steele'a, aby udowodnić "dobrze rozwinięty spisek" między Rosjanami a kampanią Trumpa. IG stwierdził, że agenci FBI "nie byli w stanie potwierdzić żadnego z konkretnych zarzutów merytorycznych przeciwko Carterowi Page'owi" w dossier Steele'a, ale FBI opierało się na zarzutach Steele'a niezależnie od tego.
FBI zataiło przed sądem FISA kluczowe szczegóły, które podważyły wiarygodność dossier, w tym ostrzeżenie od najwyższego urzędnika Departamentu Sprawiedliwości, że "Steele mógł zostać wynajęty przez kogoś związanego z kandydatką na prezydenta Clinton lub DNC [Demokratyczny Komitet Narodowy]". CIA pogardzała dossier Steele'a jako "internetową plotkę", powiedział jeden z urzędników FBI śledczym IG.
Wiele, jeśli nie większość, obciążających szczegółów dotyczących Russiagate wciąż nie zostało ujawnionych. Ale sporadyczne ujawnienia nie robią nic, by podnieść wiarygodność kluczowych graczy. 12 stycznia 2017 r. Comey zaświadczył przed sądem Foreign Intelligence Surveillance Act, że dossier Steele'a, które posłużyło do prześladowania kampanii Trumpa, zostało "zweryfikowane". Ale tego samego dnia wysłał maila do dyrektora wywiadu narodowego Jamesa Clappera: "Nie jesteśmy w stanie wystarczająco potwierdzić tych doniesień." Ten e-mail został ujawniony w minionym lutym, dzięki wieloletniej walce o ujawnienie przez Southeastern Legal Foundation.
Gdyby oszustwa i polityczne uprzedzenia FBI zostały ujawnione w czasie rzeczywistym, byłoby o wiele mniej narodowego oburzenia, gdy Trump zwolnił Comeya. Zamiast tego, po tym zwolnieniu szybko nastąpiło powołanie specjalnego doradcy Roberta Muellera do zbadania rosyjskich zarzutów. W kwietniu 2019 roku Mueller przyznał, że nie ma dowodów na zmowę. Przekręty urzędników FBI i zasłona tajemnicy, która ukrywała ich nadużycia, przez lata roiled polityki krajowej.
Ani jeden urzędnik FBI nie spędził ani jednego dnia w więzieniu za nadużycia. W styczniu były asystent radcy generalnego FBI Kevin Clinesmith został skazany po tym, jak przyznał się do sfałszowania kluczowych dowodów użytych do zabezpieczenia nakazu FISA w celu szpiegowania kampanii Trumpa. Prokurator federalny oświadczył, że "wynikłe szkody są niezmierzone" z działania Clinesmitha. Ale sędzia federalny uznał, że wystarczającą karą jest policzek w nadgarstek - 400 godzin prac społecznych i 12 miesięcy nadzoru kuratorskiego.
Deep State pokonało Trumpa po części dlatego, że prezydent mianował szefów agencji, którzy byli bardziej oddani tajemnicy niż prawdzie. Biurokratyczne barykady zostały wzmocnione przez sędziów, którzy wielokrotnie przeciwstawiali się zdrowemu rozsądkowi, aby utrwalić żelazne kurtyny wokół agencji federalnych.
Syria
Niepowodzenie Trumpa w wyciągnięciu Stanów Zjednoczonych z syryjskiej wojny domowej było jedną z jego największych wpadek w polityce zagranicznej. Za każdym razem, gdy próbował wyjść z tego impasu, waszyngtoński establishment i agencje Deep State odsuwały się od niego.
Kiedy Trump próbował zakończyć pomoc CIA dla syryjskich grup terrorystycznych w lipcu 2017 roku, artykuł w Washington Post przedstawił jego odwrót w apokaliptycznych kategoriach. Trump odpowiedział wściekłym tweetem: "Amazon Washington Post sfabrykował fakty na temat mojego zakończenia masywnych, niebezpiecznych i marnotrawnych płatności dla syryjskich rebeliantów walczących z Assadem". To ujawnienie sprowokowało wniosek Freedom of Information Act (FOIA) złożony przez New York Times o rejestry CIA dotyczące płatności dla syryjskich grup rebeliantów. CIA odrzuciła prośbę i sprawa trafiła do sądu.
Oficer CIA Antoinette Shiner ostrzegła sąd, że zmuszenie CIA do przyznania się do posiadania jakichkolwiek zapisów dotyczących pomocy syryjskim rebeliantom "potwierdziłoby istnienie i przedmiot wrażliwej działalności Agencji, która z definicji jest ukrywana w celu ochrony celów polityki rządu USA". Oczywiście, "trzymane w ukryciu" nie dotyczy CIA, gdy ta angażowała się w "nie do przypisania" chwalenie się reporterom. Felietonista Washington Post David Ignatius z dumą przytoczył szacunki "kompetentnego urzędnika", że "wspierani przez CIA bojownicy mogli zabić lub zranić 100.000 syryjskich żołnierzy i ich sojuszników w ciągu ostatnich czterech lat."
Sędziowie federalni, w przeciwieństwie do syryjskich cywilów zabijanych przez finansowane przez USA grupy terrorystyczne, mieli luksus udawania, że program nie istnieje. W decyzji z lipca ubiegłego roku, federalny sąd apelacyjny Drugiego Okręgu podkreślił, że oświadczeniom urzędników CIA "przysługuje domniemanie dobrej wiary" i podkreślił "stosowny szacunek należny" CIA. Sędziowie pominęli cytat byłego szefa CIA Mike'a Pompeo, który opisał modus operandi swojej agencji: "Kłamaliśmy, oszukiwaliśmy, kradliśmy. To tak, jakbyśmy mieli całe kursy szkoleniowe".
Ponieważ tweet Trumpa nie stwierdzał konkretnie, że program, który chciał zlikwidować, faktycznie istniał, sędziowie uprawnili CIA do udawania, że jest on nadal ściśle tajny. Sędziowie zakończyli kolejnym ukłonem, podkreślając, że byli "świadomi wymaganej deferencji, jaką sądy tradycyjnie winny są władzy wykonawczej w dziedzinie klasyfikacji." Sędzia Robert Katzmann zgłosił zdanie odrębne, oświadczając, że decyzja sądu daje "imprimatur fikcji zaprzeczenia, której żadna rozsądna osoba nie uznałaby za wiarygodną".
9 lutego inny federalny sąd apelacyjny odrzucił wniosek dziennikarza BuzzFeed Jasona Leopolda o udostępnienie tych samych dokumentów na podstawie tweeta Trumpa. Ale federalny sąd apelacyjny dla Dystryktu Kolumbii jednogłośnie zablokował wniosek Leopolda: "Czy tweet prezydenta Trumpa oficjalnie potwierdził istnienie programu? Być może. A być może nie. I w tym tkwi problem". Sędziowie nie przedstawili żadnych dowodów na to, że Trump tweetował o programie, który nie istniał. Sędziowie sięgnęli do worka z prawniczymi sztuczkami rodem z "Alicji w Krainie Czarów" i wyciągnęli taki oto pretekst: "Nawet jeśli tweet prezydenta ujawnił jakiś program, to nie ujawnił on istnienia akt Agencji na temat tego rzekomego programu". Ponieważ Trump nie podał dokładnego numeru pokoju, w którym znajdowały się akta w siedzibie CIA, sędziowie uprawnili CIA do udawania, że akta nie istnieją.
Tylko sędzia federalny mógł łopatologicznie wyłożyć takie hokum. Cóż, także członkowie Kongresu i redaktorzy gazet, ale to historia na inny miesiąc.
W ostatnich miesiącach urzędowania Trump wielokrotnie obiecywał masowe odtajnienie, które nigdy nie nastąpiło. Czy prezydent został powstrzymany przez osoby, które nierozważnie mianował, takie jak szef CIA Gina Haspel i szef FBI Christopher Wray? A może była to po prostu kolejna seria pustych wybuchów na Twitterze, których Trump nie zdołał zrealizować? Zamiast tego, jego dziedzictwo jest kolejnym ponurym przypomnieniem tego, jak tajemnica rządowa może determinować historię polityczną.
Czy agencje federalne Deep State stały się Godzillą z prerogatywą podważania wyborów? Niestety, nie ma szans, by sędziowie federalni zezwolili na ujawnienie odpowiedzi na to pytanie. Były szef CIA i NSA Michael Hayden z dumą ogłosił: ""Szpiegostwo jest nie tylko zgodne z demokracją; jest niezbędne dla demokracji". A skąd możemy wiedzieć, czy szpiegostwo Głębokiego Państwa jest faktycznie prodemokratyczne czy wywrotowe wobec demokracji? Ponownie, nie spodziewajcie się, że sędziowie pozwolą, aby jakakolwiek prawda umknęła w tej kwestii.
Tajemnica jest ostatecznym programem uprawnień dla Głębokiego Państwa. Każdego roku rząd federalny tworzy biliony stron nowych tajemnic. Im więcej dokumentów sklasyfikowanych przez biurokratów, tym więcej kłamstw mogą powiedzieć politycy i urzędnicy państwowi. Sędzia federalna Amy Berman Jackson ostrzegała w 2019 roku: "Jeśli ludzie nie mają faktów, demokracja nie działa". Właściwie to działa bardzo dobrze dla FBI, CIA i innych agencji Deep State.
Reprinted with permission from Future of Freedom Foundation.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz