Jednym ze znaków wielkiej zmiany wibracji na naszej planecie jest przebudzenie się w ludziach czegoś, co my nazywamy "wewnętrznym głosem". Czym jest ów "wewnętrzny głos"? To tajemnicza siła mówiąca nam, że coś "jest prawdą", a coś innego nią nie jest. Ludzie myślą, że to intuicja, ale to wielkie uproszczenie, a nawet błędne rozpoznanie. Intuicja ma się tak do wewnętrznego głosu jak liczydło do największego komputera na świecie.
Na innych planetach bardziej rozwiniętych duchowo od naszej zamieszkujące je istoty nie znają pojęcia kłamstwa. Dlaczego? Gdyż kłamstwo zostałoby natychmiast rozpoznane, gdyż ich "głos wewnętrzny" potrafi natychmiast i bezbłędnie odróżnić prawdę od fałszu. Jest to możliwe tylko wtedy, kiedy żywe istoty rozpoznają pierwiastek energii źródła w sobie i nauczą się nim posługiwać. Jesteśmy bowiem stworzeni z doskonałego światła, które wypełnia nasze ciała, napędza je, sprawia, że ożywają. Posiadamy jako rdzeń jaźni Boską doskonałość, która jest wszechobecna, wszechwiedząca i wszechmocna.
Celem każdego
człowieka jest połączyć się z boskim pierwiastkiem wszechświata, odkryć
go także w sobie, uwolnić wreszcie moc drzemiącą w każdym z nas. Jest
jednak małe "ale". Wielu ludzi, którzy wchodzą w kontakt ze swoim
doskonałym światłem nie zauważa, jak głos wewnętrzny łączy się z ego.
Wykorzystują oni to, co wewnętrznie słyszą, aby zewnętrznie używać go w osiąganiu prymitywnych celów. Do tego posługują się argumentem "wewnętrznego głosu", chcąc nadać całości większą rangę. Tymczasem wewnętrzną harmonię takich ludzi zakłóca ich ego, które przejmuje kontrolę nad resztą. Musimy uczyć się osiągać tę równowagę przez całe życie. Tylko mistrzowie potrafią panować nad swoim "ego" i okiełznać je niczym dzikiego konia. My musimy ciągle próbować, czasami przegrywać, ale traktować przegraną jako "lekcję daną przez mistrza". I najważniejsze - nasze upadki należy traktować jako rzecz zwyczajną, nie nadawać im rangi wielkiej tragedii.
Na koniec tego krótkiego wpisu przytoczymy wspaniałe słowa napisane kiedyś przez wybitnego rosyjskiego pisarza Fiodora Dostojewskiego. Niech one sprawią, że nasze "upadki" będą tylko częścią drogi, którą pokonujemy chcąc być coraz bardziej doskonałymi.
[...] Anioł nigdy nie upada. Diabeł upada tak nisko, że nigdy się nie podniesie. Człowiek upada i powstaje.
https://www.facebook.com/hubert.vonregner?__tn__=%2Cd%2AF%2AF-R&eid=ARDeshAh0O9oFtLqYxWCUdfuHLhBMCHo10KtApIAdIdvany8t636MIMv3oftC9dVCwg86uLShlHbNQ3w&tn-str=%2AF
Wykorzystują oni to, co wewnętrznie słyszą, aby zewnętrznie używać go w osiąganiu prymitywnych celów. Do tego posługują się argumentem "wewnętrznego głosu", chcąc nadać całości większą rangę. Tymczasem wewnętrzną harmonię takich ludzi zakłóca ich ego, które przejmuje kontrolę nad resztą. Musimy uczyć się osiągać tę równowagę przez całe życie. Tylko mistrzowie potrafią panować nad swoim "ego" i okiełznać je niczym dzikiego konia. My musimy ciągle próbować, czasami przegrywać, ale traktować przegraną jako "lekcję daną przez mistrza". I najważniejsze - nasze upadki należy traktować jako rzecz zwyczajną, nie nadawać im rangi wielkiej tragedii.
Na koniec tego krótkiego wpisu przytoczymy wspaniałe słowa napisane kiedyś przez wybitnego rosyjskiego pisarza Fiodora Dostojewskiego. Niech one sprawią, że nasze "upadki" będą tylko częścią drogi, którą pokonujemy chcąc być coraz bardziej doskonałymi.
[...] Anioł nigdy nie upada. Diabeł upada tak nisko, że nigdy się nie podniesie. Człowiek upada i powstaje.
https://www.facebook.com/hubert.vonregner?__tn__=%2Cd%2AF%2AF-R&eid=ARDeshAh0O9oFtLqYxWCUdfuHLhBMCHo10KtApIAdIdvany8t636MIMv3oftC9dVCwg86uLShlHbNQ3w&tn-str=%2AF
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz