9
milionów Chińczyków z niskim rankingiem SCS traci właśnie prawo do
latania samolotem. Tzw. System Zaufania Społecznego karze i nagradza na
podstawie danych o płatnościach, upodobaniach, znajomościach i
wykroczeniach obywateli. Komunistycznej Partii Chin udało się zrobić z
totalitaryzmem to samo, co Tinder zrobił z randkowaniem: zamienić w
intuicyjną apkę.
czytaj także
Konfucjusz z neoliberalnym twistem
Social Credit System to innowacyjny chiński pomysł na połączenie totalnej inwigilacji i kontroli przez państwo z możliwościami komercyjnych baz danych i funkcjonalnością portalu społecznościowego. Big Brother spotyka Big Data.Pod angielskim słowem credit kryje się chińskie xinyong – 信用, jedna z fundamentalnych koncepcji konfucjanizmu (sam Konfucjusz używał pojęcia xin – 信). Oznaczało ono pierwotnie bycie uczciwym, honorowym, godnym zaufania. W ostatnich dekadach jego znaczenie rozszerzyło się jednak na kwestie finansowe, a dziś xinyong oznacza również „zasługujący na kredyt”. Karta kredytowa to po chińsku xinyongzheng 信用证, czyli „karta zaufania”.
Oficjalnym powodem utworzenia systemu SCS jest deficyt zaufania w chińskiej gospodarce. Rynek jest bowiem pełen nieuczciwych firm i podrabianych produktów, a ponieważ do niedawna Chiny były biedne i zacofane, to aż trzy czwarte Chińczyków nie ma historii kredytowej. Banki nie wiedzą, komu mogą pożyczać.
Social Credit System stanie się obowiązkowy dla wszystkich obywateli w 2020 roku. Na razie trwają pilotażowe programy prowadzone we współpracy z korporacjami, np. z największą aplikacją do czatowania, największą aplikacją do płatności, największym serwisem randkowym, z chińskim odpowiednikiem Ubera itp.
Integracja baz danych zachodzi powoli, lecz nieubłaganie.
„Za złamanie zaufania w jednym miejscu restrykcje pojawiają się wszędzie”
SCS przelicza na punkty różne zachowania i na ich podstawie wylicza każdemu „ranking zaufania”, który jest powszechnie widoczny. Punkty można zyskać za np.: terminowe płacenie rachunków, działalność charytatywną, segregowanie śmieci, kupowanie produktów świadczących o byciu „odpowiedzialną” osobą (np. pieluch), oddawanie krwi, a także… posiadanie znajomych z wysokim rankingiem. To nie jest spojler Black Mirror:Ranking SCS wpływa na twoje otoczenie. Gdy zachowujesz się karygodnie (np. zbyt dużo grasz na komputerze, awanturujesz się w pociągu lub krytykujesz władze w sieci), to spada nie tylko twoja ocena, ale pośrednio również ranking twoich znajomych. Mogą oni w związku z tym przekonywać cię do zmiany zachowania, lub też – po prostu usunąć ze znajomych. Nie opłaca się przecież kolegować z osobami o niskim rankingu.
czytaj także
Osobom z niskim rankingiem grożą zaś zakazy korzystania z komunikacji zbiorowej, nie mogą też wysłać swoich dzieci do dobrych szkół, nie mogą kupić mieszkania czy dostać kredytu… Ich zdjęcia mogą też być publikowane na „ekranach wstydu” na ulicach oraz na rządowych stronach (np. tutaj można obejrzeć zdjęcia osób, który przeszły na pasach na czerwonym świetle).
Niektóre z tych „kar” funkcjonują już od paru lat, np. krytycznemu wobec reżimu blogerowi Liu Hu na początku 2017 roku odebrano możliwość latania samolotem, a także kupowania nieruchomości i zaciągania kredytu. Zarzut: „rozsiewanie plotek i pomówień”. Od teraz jednak restrykcje będą nadawane automatycznie przez algorytmy systemu SCS.
Zgodnie z oficjalnymi założeniami Social Credit System oparty jest na zasadzie: „za złamanie zaufania w jednym miejscu restrykcje pojawiają się wszędzie”.
czytaj także
Nadzorować i nagradzać: zgamifikowane posłuszeństwo
SCS przypomina grę RPG w bycie Chińczykiem, w której działania naszego bohatera przeliczają się na wzrost i spadek ogólnej punktacji. Takie wprowadzanie mechaniki gier do sfer wprost z nimi niepowiązanych nazywa się gamifikacją. Jest to od dekady jeden z najgłośniejszych trendów w projektowaniu usług internetowych w Dolinie Krzemowej.Wedle zwolenników gamifikacji, dodawanie do usług elementów zaczerpniętych z gier, takich jak: zbieranie punktów i odznak, dodatkowe wyzwania, rywalizacja z innymi graczami itp., ma dodać element „zabawy” do normalnie niezbyt „zabawnych” czynności. Może to być: obsługa systemu bankowości internetowej (zbieraj odznaki za płatność kartą maestro!), ekologiczna jazda samochodem (hoduj zielone drzewka na desce rozdzielczej!), trening (podziel się swoim czasem ze znajomymi!) czy rzucanie palenia (uzdrów swoje wirtualne płuca!).
Gamifikacja narodziła się więc w słonecznej Kalifornii jako modne hasło w środowisku sieciowych marketeróww. Wygląda jednak na to, że – podobnie jak wiele innych kapitalistycznych innowacji – najlepiej sprawdza się w warunkach państwa autorytarnego. Nie trzeba wtedy martwić się prawem do prywatności, ochroną danych osobowych ani konstytucyjną równością obywateli wobec prawa, a przecież wszystkie te zachodnie wynalazki okropnie spowalniają wdrażanie innowacji. Można też pozwolić sobie na większy rozmach i zamiast gamifikować różne elementy życia z osobna, zgamifikować całe życie naraz.
czytaj także
Gdyby Foucault żył, napisałby pewnie książkę Nadzorować i nagradzać.
Bunt ludzkich maszyn (którego nie będzie)
Mój brat miał kiedyś czołowe zderzenie jako pasażer w Uberze; nikomu nic się nie stało, ale samochód był zupełnie zniszczony. Załamany kierowca tępo gapił się na wrak. Zaraz po kraksie brat dostał informację „kurs zakończony”; niewiele myśląc, ocenił jakoś kursu na pięć gwiazdek, by nie czynić kierowcy dodatkowej przykrości. Ta historia pokazuje, że w systemach opartym na punktach i rankingach ocena jakości usługi może mieć niewiele wspólnego z jakością samej usługi. Inaczej mówiąc: system oceniający życie nie jest tożsamy z samym życiem. I właśnie w szczelinie między jednym a drugim rodzi się przestrzeń oporu.czytaj także
Większość społeczeństwa zdecyduje się więc, zamiast odrzucenia całego systemu, na grę w szczelinie między życiem i oceną życia, czyli na mamienie, naginanie i oszukiwanie systemu. Grę komputerową kupią na konto swojego dziecka, a nie na swoje, będą w ramach barteru wystawiać sobie nawzajem recenzje, by zyskać łatwe punkty, będą kupować fejkowe usługi na czarnym rynku punktów zaufania, na oficjalnym koncie społecznościowym będą szerować linki zgodne z linią władzy, a na anonimowym – pisać krytyczne opinie itp.
Rozpocznie się wyścig zbrojeń. Z jednej strony – algorytmy systemu SCS będą coraz inteligentniejsze, coraz bardziej wszechwiedzące i coraz trudniejsze do oszukania. Z drugiej – chińskie społeczeństwo będzie kreatywnie wymyślać nowe sposoby, by zyskać punkty niskim kosztem, by ukryć przed systemem swoje przewiny i słabostki, by wreszcie zachować minimum wolności, nie tracąc przy tym zdolności kredytowej.
Nie łudźmy się jednak: mimo tego oporu, system będzie działał skutecznie. Przeliczając różne zachowania na jedną abstrakcyjną miarę zmusi wszystkich do gry w zdobywanie punktów, zamieniając każdą chwilę życia w walkę o ranking SCS. Poprzez miękką presję, system pomoże zdusić w zarodku ogniska buntu społecznego i skłonić przeważającą większość Chińczyków do przyjęcia postawy łączącej konformizm z koniunkturalizmem. Co więcej, system usankcjonuje klasowe nierówności: bogatym będzie łatwiej o wysoką punktację, biedni zaś stracą dostęp do części usług.
„Uff, całe szczęście, że nie mieszkam w Chinach i nie muszę poświęcać każdej chwili na zabieganie o jakieś bezsensowne punkty” – myśli zapewne czytelnik, który dobrnął do końca tekstu. Przypominam jednak, że my na Zachodzie też mamy system, który różne zachowania przelicza na abstrakcyjne punkty, bez których nie da się kupić biletu na samolot, wynająć mieszkania czy posłać dziecka do prestiżowej szkoły. Nazywają się „pieniądze”.
***
Dziękuję Tomaszowi Janystowi za konsultacje w sprawie chińskiego systemu bankowego, a także konfucjanizmu.
Krzysztof Pacewicz – filozof, kulturoznawca, publicysta, doktorant na Wydziale Artes Liberales UW. Współredaktor książek Gamification: Critical Approaches (Warszawa 2015) i Foucault: źródła//ujścia (Warszawa 2015). Autor książki Fluks. Wspólnota Płynów ustrojowych (Warszawa 2017). Zajmuje się biopolityką. Dziennikarz OKO.press
Dziwna sprawa z tymi Chińczykami, chociaż rynek chiński jest największy na świecie. Kupowałem od nich używając PayPal https://www.cashbill.pl/platnosci/paypal i do tej pory wszystko działało znakomicie.
OdpowiedzUsuń