Doktor socjologii Grzegorz Lindenberg, zarazem popularny publicysta, napisał esej o przyszłości ludzkości. Jak wiadomo jest to temat rzeka, więc mamy dla was 13 stron wciągającej lektury.
0. Trzy miliony razy lepszy
W połowie roku 1986 poszedłem na spotkania
bostońskiej grupy fanów komputerów Macintosh - mieszkałem wtedy w USA i
byłem świeżym posiadaczem Maca SE. Na spotkanie przybyło kilkaset osób,
bo okazja była wyjątkowa: prezentowany był jeden z pierwszych dysków
zewnętrznych do Maca. Dysk miał pojemność 20 MB (megabajtów) i kosztował
1200 dolarów, na aktualne pieniądze to byłoby dolarów 2600. Dziś dysk
zewnętrzny do Maca o pojemności 2 TB (terabajtów) kosztuje 75 dolarów,
czyli jest tańszy trzydzieści cztery razy a większy - sto tysięcy razy.
Stosunek ceny do pojemności twardego dysku spadł ponad trzy miliony
razy... Co będzie za kolejne trzydzieści lat?
Zmiany technologiczne i związane z nimi zmiany
społeczne następują w dzisiejszym świecie bardzo szybko, niektórzy
uważają nawet, że coraz szybciej, wykładniczo, bo moc obliczeniowa
komputerów wzrasta dwukrotnie co półtora - dwa lata. Nie wiemy, czy
rzeczywiście zmiany będą coraz szybsze, ale, jeśli się nad nimi chwilę
zastanowić, już ich obecne tempo jest oszałamiająco szybkie.
Przypomnijmy sobie świat bardzo niedawnej przeszłości.
Piętnaście
lat temu nie było smartfonów, ani Facebooka i innych mediów
społecznościowych, tworzących dziś podstawowy sposób komunikowania się
ludzi - a które wydają nam się istnieć od zawsze. Zaledwie trzydzieści
lat temu Internet był narzędziem komunikowanie się naukowców nauk
ścisłych (i nie było stron www ani Google'a!) a komputery osobiste były
własnością nielicznych osób i firm. Nie mówiąc o tym, że trzydzieści lat
temu istniał jeszcze Związek Radziecki, Polska była krajem
komunistycznym, a o terroryzmie islamskim nikt nie słyszał. Pisało się
na maszynach do pisania, dzwoniło z budek telefonicznych, a po
informacje chodziło do biblioteki albo pytało mądrych znajomych.
Zmian technologicznych i wywołanych przez nie zmian
społecznych niemal nie zauważamy, dostrzegamy je dopiero, kiedy
zatrzymamy się i przyglądamy przeszłości. Ponieważ ewolucyjnie jesteśmy
przystosowani do rzeczywistości niezmiennej, więc przyszłość wydaje nam
się po prostu kontynuacją teraźniejszości (co najwyżej smartfony będą
mieć większe ekrany...) - nam, to znaczy również politykom i ekspertom,
którzy prognozują co się wydarzy za 5 czy dwadzieścia lat. Tymczasem
zmiany w przyszłości, o których chcę pisać, a które nadejdą w
najbliższych kilkunastu czy dwudziestu paru latach będą znacznie większe
niż te, które się nam dotychczas przydarzyły - bynajmniej nie z powodu
nadchodzącej wojny.
Ani Internetu, ani Facebooka, ani smartfonów
ludzkość się nie spodziewała i ich nie przewidywała. Podobnie
nieprzewidywalne wynalazki i rozwiązania powstaną z pewnością również w
najbliższych latach - i nie o nich chcę napisać, bo z definicji nic o
nieprzewidywalnych wynalazkach powiedzieć się nie da. Na pewno powstaną i
na pewno jakoś zmienią świat. Nie chcę również pisać o scenariuszach
wybuchu wojny z Rosją czy z Chinami ani o globalnym ociepleniu - bo
skutki ocieplenia są mniej więcej znane a wojen mamy nadzieję uniknąć.
Chcę zająć się trzema zjawiskami, trzema procesami,
które już się rozpoczęły, ale których przyszłe skutki są
niedostrzegane, ponieważ ich dzisiejszy wpływ na losy świata jest
jeszcze znikomy. Są jednak procesy nieodwracalne i rosnące - a
przekształcić świat mogą bardziej niż globalne ocieplenie. Są jak
huragan, który na razie powstaje daleko nad Atlantykiem, ale o którym
wiadomo, że z tydzień uderzy z morderczą siłą na wybrzeże Florydy. Tak i
one uderzą w naszą, europejską i światową cywilizację - chociaż w
odróżnieniu od huraganu ich skutki mogą być również dobroczynne. Wiadomo
jednak, że stworzą krajobraz nie do poznania.
Te trzy procesy odmieniając świat bliskiej przyszłości to eksplozja demograficzna Afryki, genetyka i sztuczna inteligencja.
1. Pół miliarda nowych sąsiadów
Tylko pierwszy z tych procesów jest takim, z którym
ludzie mieli już do czynienia i jakoś sobie przez ostatnie sto lat
radzili - to eksplozja demograficzna. Ale teraz mamy do czynienia z
eksplozją specyficzną, dokonującą się głównie u naszych, europejskich
bram: przede wszystkim w Afryce. A interesuje nas nie tyle sama
eksplozja co jej konsekwencja -przyszła masowa emigracja do Europy.
W Egipcie co pół roku przybywa milion ludzi.
Etiopczyków jest o milion więcej co pięć miesięcy. W Nigerii jest o
milion nowych mieszkańców więcej co dziesięć tygodni. Według aktualnych
prognoz ONZ w latach 2015-2030 liczba ludności Afryki wzrośnie o 450-570
milionów ludzi. W sumie w Afryce będzie w 2030 mieszkać ponad półtora
miliarda, cztery razy tyl co w Unii Europejskiej. Czy ktoś wierzy, że te
setki milionów nowych ludzi znajdą u siebie w ciągu najbliższych
kilkunastu lat podobną do europejskiej zamożność, że Egipt będzie w
stanie co pół roku tworzyć milion a Nigeria dwa i pół miliona nowych
miejsc pracy?
Jeśli nawet uda się te nowe setki milionów w Afryce
nakarmić (o czym jestem przekonany ze względu na drugi proces, o którym
piszę dalej) to czy wizja nieporównanie lepszego życia w Europie nie
skłoni, powiedzmy, 10 procent tych młodych ludzi do próby poprawienia
swojego losu, od którego oddziela ich zaledwie parodniowa wędrówka i
kilkugodzinna podróż na łodzi przemytników? Te 10 procent to byłoby
prawie pięćdziesiąt milionów do roku 2030, trzy miliony rocznie... Rok
2015, kiedy do Europy przybyło niecałe dwa miliony imigrantów z Azji i
Afryki był jakby próbą generalną przed gigantyczną wędrówką ludów, która
może się rozpocząć w każdej chwili.
Jak sobie z tym Europa poradzi?
Na scenariusz masowej imigracji Europa nie jest
przygotowana. To, że scenariusz taki wydaje się zatrważający nie znaczy,
że jest nierealistyczny. Przeciwnie, jest niemal pewny - miliony będą
chciały się do Europy dostać, a w miarę jak stopniowo kraje afrykańskie
jednak będą się rozwijać, będą też rosły możliwości finansowe chętnych
na nowe życie. Wędrówka z 2015 pokazała potencjalnym imigrantom z Afryki
i Azji, że dostanie się do Europy jest możliwe, tylko trzeba działać
szybko i być zdeterminowanym. Taka masowa wędrówka może być również
wymuszona masowym głodem albo konfliktem zbrojnym (na przykład wojną
domową muzułmanów i chrześcijan w dwustumilionowej Nigerii). Może też
być wywołana umyślnie: jeśli prezydent Putin będzie chciał
zdestabilizować Europę Zachodnią, co go powstrzyma przed dostarczeniem
libijskim czy tunezyjskim przemytnikom stu tysięcy nadmuchiwanych łodzi,
żeby dwadzieścia milionów ludzi wywołało bezprecedensowy chaos w Unii
Europejskiej? Może się też zdarzyć, że ocieplenie klimatu spowoduje w
Afryce takie zmiany klimatyczne, takie pustynnienie i taki głód, że
zmusi dziesiątki milionów zdesperowanych ludzi do migracji – albo do
emigracji.
Wiadomo już dziś, że ci potencjalni imigranci nie
są w najmniejszym stopniu potrzebni gospodarce Europie. Wprawdzie w
opowieściach patrzących w przeszłość a nie w przyszłość polityków
europejskich stale pojawiają się twierdzenia, że z powodu pogarszającej
się sytuacji demograficznej Europa potrzebuje imigranckich rąk do pracy,
ale to tylko złudzenia (albo kłamstwa) polityków. Owszem, chwilowo Europa potrzebuje ludzi do pracy, ale potrzebuje nie ich rąk a głów.
Potrzebuje wykształcenia, specjalistycznej wiedzy, których młodzi
afrykańscy czy pakistańscy (jeden z krajów najbardziej aktywnych w
wysyłaniu imigrantów do Europy w 2015, co roku przybywa tam trzy miliony
ludzi) półanalfabeci albo imigranci z podstawowym wykształceniem
Europie nie zapewnią. Owszem, czterdzieści i pięćdziesiąt lat temu
niepiśmienny chłop z tureckiego interioru mógł pracować w niemieckiej
fabryce, bo wystarczało, że nauczył się przykręcać dwie śrubki - ale to
było pięćdziesiąt lat temu. Dziś takie proste prace Europa
wyeksportowała do Chin.
Zresztą pracy dla Europejczyków, nawet tej wymagającej głów, też wkrótce nie będzie - o tym w ostatniej części.
Zapobieżenie wielkiej wędrówce ludów z Afryki jest,
miejmy nadzieję, możliwe - ale to zadanie, nad którym Unia powinna już
dzisiaj pracować ze wszystkich sił. Zgoda na masową imigrację z Afryki
czy Azji Środkowej oznaczałaby w Europie zgodę na powstanie
wielomilionowych zbiorowości trwale bezrobotnych, sfrustrowanych
imigrantów, na ogół niechętnych integrowaniu się ze społeczeństwami
europejskimi. Jest to przepis na katastrofę społeczną i polityczną,
wobec której wersja opisana w "Uległości" Houellebecq’a jest tylko
dobranocką dla niewinnej dziatwy.
A kryzys demograficzny Europy za chwilę się skończy dzięki nowym mocom, które uzyskali dla nas biolodzy.
2. My w roli pół-bogów
Nie wiadomo, czy będziemy potrafili poradzić sobie z
wyzwaniem eksplozji demograficznej w Afryce, ale przynajmniej jest to
wyzwanie zrozumiałe i jakoś znane z przeszłości. Jednak kolejne, które
pojawiło się pięć lat temu, jest całkowicie nowe.
Chodzi o odkryty w 2012 tzw. CRISPR-Cas9. Po raz
pierwszy mamy możliwość nie tylko zmieniania DNA każdego żyjącego
człowieka ale również zmieniania DNA przyszłych pokoleń - zmieniania
kierunku ewolucji, pisze we właśnie wydanej książce "A Crack in
Creation" (wyjedzie po polsku w tym roku) współodkrywczyni tego
mechanizmu, Jennifer Doudna.
Brzmi jak science-fiction, ale jest czystą science.
Sam mechanizm CRISPR znany był biologom już od
kilkunastu lat jako mechanizm obronny niektórych bakterii przed
wirusami. Polega on na tym, że dzięki fragmentom DNA, skopiowanych
kiedyś od atakujących je wirusów, przy ponownym ataku identycznego
wirusa bakterie są w stanie sklasyfikować napastnika i poprzecinać
rozpoznawane przez siebie fragmenty jego DNA. Z przełomowych badań
przeprowadzonych w 2012 wynikło, że ten mechanizm może być, po pewnych
modyfikacjach, zastosowany do dokonywania precyzyjnych modyfikacji DNA
(genotypu organizmu). Samo cięcie staje się początkiem procesu, w którym
organizm stara się naprawić uszkodzenie a to, w jaki sposób je naprawi,
podpowiadają mu badacze.
Mechanizm CRISPR-Cas9 umożliwia najróżniejsze
rodzaje zmian w genotypie: od zmiany pojedynczej litery (nukleotydu) w
jednym z genów, poprzez usunięcie jakiegoś genu aż do dodanie innego,
również takiego, który pochodzi od odmiennego gatunku! Oprócz enzymu
Cas9 badacze odkryli też inne enzymy o podobnym działaniu a według
najnowszych badań można przy pomocy technologii CRISPR-Cas9 nie tylko
zmieniać geny ale również włączać i wyłączać geny
(takie zmiany są nietrwałe, więc mogą w niektórych wypadkach być
bardziej pożądane niż trwałe zmiany DNA – przeprowadzono takie próby na
genach związanych z zanikiem mięśni i cukrzycą typu 2 u myszy). Z
drugiej strony można też dokonywać zmian, które dotyczą także przyszłych
pokoleń - gdy manipulacje genetyczne dokonane zostaną w zarodku albo w
komórkach jajowych lub spermie - nowy organizm przekaże zmienione geny
swojemu potomstwu już bez interwencji biologów.
Chociaż od kilkunastu lat istniały dwa inne sposoby
zmieniania zapisu genetycznego, ZFN i TALEN, to rewolucyjność CRISPR
polega na połączeniu łatwości wszechstronnej manipulacji z jej
taniością. Tam, gdzie zmiana genu w laboratorium kosztowała setki
tysięcy dolarów i zajmowała biologom miesiące, teraz kosztuje setki
dolarów i zajmuje dni. Można nawet kupić gotowe zestawy CRISPR do
zmieniania genotypu jednej z bakterii - takie zestawy domowe, typu "Mały
biolog" - za 130 dolarów opisał ostatnio "Scientific American". Jeśli
znasz sekwencję DNA jakiegoś organizmu, to możesz to DNA pociąć na
kawałki, usunąć kawałek albo dowolnie zmienić - tak jak to robisz z
programem do pisania tekstów pisze profesor Max Cobb w tekście "Nowy wspaniały świat zmian genetycznych".
Badania nad CRISPR i enzymami, które dokonują
cięcia (najważniejszym z nich jest na razie Cas9) rozwijają się
niesłychanie szybko, zajmują się nimi setki laboratoriów na świecie, w
tym polskie, na przykład w Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN w
Poznaniu zespół prof. Marty Olejniczak bada naprawianie genu odpowiadającego za chorobę Huntingtona.. Możliwości tej technologii wydają się niemal nieograniczone.
Można tworzyć nowe odmiany roślin, na przykład
odporne na brak wody, można leczyć choroby genetyczne, można przywracać
do życia wymarłe gatunki (wszczepiając ich unikalne geny do DNA gatunków
pokrewnych, np. geny mamuta do DNA słonia), można modyfikować geny
zwierząt i ludzi (na przykład modyfikując geny odpowiedzialne za kolor
oczu) albo wszczepiać organizmom nowe geny, pochodzące od innych
gatunków. Ostatnio naukowcy chińscy stworzyli nową odmianę świń,
które mają znacznie mniej tłuszczu niż świnie tradycyjne. Gen,
powodujący, że świnie będą mieć lepszą proporcję mięśni do tłuszczu nie
jest jednak genem świńskim - został wzięty z DNA myszy...
W laboratoriach przygotowywane są terapie chorób
genetycznych (takich np. jak mukiwiscydoza), które za kilka lat zmienią
życie setek tysięcy ludzi. Zakończyły się właśnie sukcesem badania nad leczeniem hemofilii, badania kliniczne anemii sierpowatej, rozpoczną się w 2018. (Oprócz CRISPR-Cas9 istnieją jeszcze inne metody manipulacji DNA i RNA, jak choćby badany obecnie lek na chorobę Huntingtona czy lek umożliwiający leczenia strasznej choroby skóry, pęcherzykowego oddzielania się naskórka, której poddano pierwsze dziecko).
Wyhodowane już nowe odmiany roślin (np. ziemniaka
ze zwiększoną zawartością witamin A i D) – jedna tylko firma Calyxt w
oparciu o wcześniejszą technologię zmian genetycznych TALEN stworzyła
już 19 takich roślin; ich modyfikowana soja, której olej będzie dużo
zdrowszy od obecnego jest już uprawiana. Tych roślin modyfikowanych
genteyczni będzie dużo więcej – wszyscy studenci, praktykujący w Calyxt
używają teraz mechanizmu CRISPR, nawet studiujący do licencjatu będą go w
stanie używać, mówi szef firmy Dan Voytas. A to tylko jedna z firm
pracujących nad tym, by światu przynieść obfitość żywności - również
tym setkom milionów nowych mieszkańców Afryki i Azji, o których pisałem
poprzednio. Oczywiście, istnieje możliwość, że przeciwnicy GMO zablokują
wprowadzanie nowych roślin i przyczynią się do głodu w Afryce i
wzmożenia emigracji do Europy - ale liczę, że jednak rozsądek zwycięży.
Istnieje też niebezpieczeństwo wykorzystania
mechanizmu CRISPR do tworzenia broni biologicznej i różne inne, które
można sobie wyobrazić.
Przeraża mnie i jednocześnie zachwyca co innego.
Jest chyba nieuniknione, że w najbliższych
dziesięciu latach narodzi się pierwsze dziecko CRISPR z trwale
zmienionym genomem, prawdopodobnie jako rezultat procedury, która ma
wyeliminować na stałe gen powodujący jakąś wrodzoną chorobę - pisze
profesor Cobb, prof. Doudna uważa, że to sprawa kilku najbliższych lat.
Można będzie poprawiać genotyp człowieka blokując działanie
niekorzystnych genów albo je trwale eliminując - czyli leczyć wszelkie
choroby o podłożu genetycznym, również zanim się jeszcze objawią. Udanych zmian w wadliwych genach w zarodkach ludzkich już dokonano w kilku laboratoriach.
Ale równolegle pojawi się możliwość poprawiania genów i dawania ludziom
nowych możliwości. Będziemy mogli być ładniejsi i jeść ile chcemy nie
tyjąc.
Poprawianie genów będzie możliwe też u osób
dorosłych - piersi nie będą pewnie powiększać chirurdzy tylko
genetycy (genetyka estetyczna?), przyklejając plastry (?). A poprawianie
inteligencji będzie pewnie polegało na zrobieniu zastrzyku (swoją
drogą ciekawe, ile osób się na to zdecyduje...).
Zatem pierwszy krok wykorzystania mechanizmu CRISPR
i podobnych mu to naprawianie/eliminacja genów chorobotwórczych. Drugi
- to modyfikowanie genów, żebyśmy mieli więcej cech pożądanych. Ale
jest i trzeci krok - dodawanie do naszego genotypu genów zwierząt lub
roślin - czyli zmienianie homo sapiens w inny gatunek, homo sapiens 2.0,
homo melius, człowieka poprawionego. Na przykład pewien gatunek nornic
ma gen monogamii. Czy powinniśmy, zawierając małżeństwo, taki gen sobie
dodawać? Możliwości otwierają się niemal nieskończone.
Homo sapiens 2.0 to perspektywa nie fantastyki
naukowej tylko rzeczywistości najbliższych kilkunastu lat. I to
perspektywa nie do uniknięcia - jacy rodzice nie będą chcieli, żeby ich
dziecko już od początku było zdrowsze, ładniejsze, inteligentniejsze?
To, co mnie interesuje tutaj to konsekwencje nie dla kolejnych pokoleń,
ale dla tych już istniejących - dla nas. Możemy się spodziewać
poradzenia sobie z mnóstwem rozmaitych chorób, nie tylko tych, które
mają jeden wyraźny gen powodujący w nieunikniony sposób ich powstanie
(jak mukowiscydoza) ale również tych, do których powstawania przyczynia
się wiele genów (oprócz czynników środowiskowych), jak choroby serca czy
nowotwory.
Krótko mówiąc - możemy spodziewać się absolutnej
rewolucji w medycynie: życia do dużo późniejszej starości w bardzo
dobrym zdrowiu.
Celem - nieśmiertelność
Jak późna będzie ta starość? Zlikwidowanie chorób o
podłożu genetycznym, skuteczniejsze walczenie z chorobami zakaźnymi
(CRISPR będzie też wykorzystywany do walki z wirusami i bakteriami, w
końcu do walki z wirusami powstał) przedłuży nam zdrowe życie. Ale, gdy
zidentyfikowane zostaną geny odpowiedzialne za długowieczność
będziemy w stanie zająć się również nimi. Wiadomo, że nie jest to jeden
gen i że mechanizm starzenia jest niezwykle skomplikowany, ale badania
genetyczne nad osobami super-długowiecznymi (ponad 110 lat) są
prowadzone w kilku ośrodkach amerykańskich, podobnie jak badanie genów
zapewniających długowieczność zwierząt (rekin grenlandzki żyje 400 lat)
Na horyzoncie jest wymyślanie zupełnie nowych
genów, których w przyrodzie żaden gatunek nie ma. Takie geny, w oparciu o
zrobione przez badaczy zupełnie dwa nowe nukleotydy, już zostały
stworzone w laboratorium i wszczepione do DNA bakterii E. coli.
Czy będziemy w stanie stworzyć gen wywołujący dowolne, planowane przez
nas skutki w organizmie człowieka - to się okaże. Ale ponieważ stawką
jest prawdziwa długowieczność - albo nieśmiertelność - to niewątpliwie
badacze będą intensywnie próbować.
Do tego dochodzą nad przedłużeniem życia i poprawą
stanu zdrowia w starości prowadzone obecnie nad innymi niż zmienianie
genów mechanizmami starzenia się organizmów – telomerami i komórkami,
które z wiekiem przestają się aktywnie dzielić . Ich obiecujące wyniki
będą pewnie mogły być wykorzystane wcześniej niż pojawią się terapie
oparte na CRISPR bo już w najbliższych latach. Wielkie, sześcioletnie
badanie nad opóźnieniem starzenia się komórek przy pomocy
wykorzystywanego w leczeniu cukrzycy leku Metmorfiny zaczyna się właśnie
w USA.
W ciągu ostatnich stu lat oczekiwana długość życia w
Europie wydłużyła się o 33 lata, z 47 do 80 lat. Co trzy lata
zyskiwaliśmy rok życia i przypuszczam, że dzięki nowym osiągnięciom
biologii co najmniej takiego samego przyrostu możemy oczekiwać w okresie
najbliższych 30 lat. Mam nadzieję, że jako 62-latek zdążę jeszcze na te
genowe rewolucje i będę w stanie żyć w dobrym zdrowiu i kondycji do stu
kilkudziesięciu lat . A wraz ze mną setki milionów innych ludzi i
większość czytających ten artykuł (i pewnie znaczna część naszych psów i
kotów, na szczęście).
A ponieważ w ciągu tych nadchodzących 30 lat
średnia długość życia w krajach rozwiniętych wydłuży się z obecnych 80
lat do stu kilkudziesięciu, w dodatku przeżywanych w dobrym zdrowiu, to kryzys demograficzny, starzenie się społeczeństw europejskich przestaną być problemem.
Wszelkie przewidywania co do przyszłości systemów
emerytalnych trzeba będzie poddać gruntownej zmianie. Obecne dyskusje o
zmianie wieku emerytalnego z 65 na 67 lat czy odwrotnie nie biorą pod
uwagę rewolucyjnych zmian długowieczności, które nastąpią dosłownie za
chwilę. Będziemy mogli pracować dużo dłużej, a przewidywane
braki siły roboczej znikną, bez konieczności sprowadzania (nawet
wykształconych) imigrantów. Możemy już przestać martwić się
tym, że dzieci w Polsce czy w Europie rodzi się za mało - nawet jeśli
będzie ich rodziło się jeszcze mniej, to ludności nie będzie ubywać.
Rewolucje w medycynie i na rynku pracy będą
ogromne. Na ochronę zdrowia potrzebne będą znacznie mniejsze nakłady,
mniej osób potrzebnych będzie do opieki nad osobami starymi.
Ale jeśli będziemy żyć znacznie dłużej - nie jako
niesprawni staruszkowie, ale jako sprawni, wciąż młodzi ludzie - to co z
nowymi pokoleniami? Długowieczność pociągnie prawdopodobnie za sobą
dalszy spadek liczby rodzących się dzieci - proces, który obserwujemy w
każdym kraju rozwiniętym od kilkudziesięciu lat. Inna rzecz, czy
społeczeństwo, w którym dzieci prawie nie ma, będzie nam się podobało...
"Zdolność do kontrolowania genetycznej przyszłości
naszego gatunku jest zarówno zachwycająca jak i przerażająca.
Zdecydowanie, jak sobie z nią poradzić jest być może największym
wyzwaniem, przed jakimkolwiek stanęła ludzkość" - pisze Jennifer Doudna.
Manipulując genami, tworząc nowe gatunki, dając sobie długowieczność
lub nieśmiertelność - zaczynamy grać rolę bogów. Ale uruchomiliśmy już
siły jeszcze potężniejsze, stoimy przed jeszcze większym wyzwaniem.
3. Niedługo stworzymy boga
Największym, egzystencjalnym wręcz wyzwaniem dla
ludzkiej przyszłości jest sztuczna inteligencja (AI, artificial
intelligence). W ciągu ostatnich dziesięciu lat weszła niepostrzeżenie
do naszego życia codziennego, pomagając nam na rozmaite sposoby. Używa
jej każdy, kto korzysta z muzycznego serwisu Pandora, tłumaczeń Google,
posługuje się aplikacjami zmieniającymi głos na tekst, posługuje się na
swoim smartfonie asystentami typu Siri czy Cortana - ale też każdy, kto
po prostu używa wyszukiwarki Google. "W rozpoznawaniu mowy i obrazów AI
jest w tej chwili lepsza niż ludzie, to jest osiągnięcie ostatniego roku
czy dwóch", pisze New York Times. Co na przykład potrafi sztuczna
inteligencja już dzisiaj?
Potrafi:
- wygrać z mistrzami w znacznie trudniejszą od szachów grę "go";
- lepiej od lekarzy diagnozować guzy na podstawie zdjęć; raka jelita zdiagnozować w ciągu sekundy; smartfonem w diagnozowaniu pomagać dermatologom;
- tworzyć kopię sposobu rozmawiania danego człowieka (aplikacja Replika, polecam spróbować) a z jednominutowego nagrania tworzyć kopię głosu do złudzenia przypominającą głos konkretnego człowieka;
- napisać początek powieści-horroru;
- rozpoznać na podstawie zdjęcia, czy ktoś jest homo czy hetero;
- tworzyć fałszywe filmy, udające prawdziwe;
- prowadzić chat z klientami (tzw. boty) w firmach, udzielając im potrzebnych informacji.
Listę wielu innych rzeczy, przydatnych w życiu
prywatnym i zawodowym, które potrafią już dziś aplikacje sztucznej
inteligencji, znaleźć można tutaj.
Postęp jest błyskawiczny: kiedy pisałem ten tekst w
drugim tygodniu grudnia, podane zostały informacje o trzech
osiągnięciach naukowców z Google: o AI, która umożliwia znacznie szybsze
analizowanie genomów ludzi, o AI, która uczy się grać w różne gry (a
nie tylko jedną) w oparciu o podane jej zasady gier, bez listy
prawdziwych rozgrywek - w ciągu 4 godzin nauczyła się grać w szachy
lepiej niż dotychczasowy najlepszy program, pokonała też programy do gry
w GO i w japońską odmianę szachów oraz o AI, która tworzy własne systemy AI.
Mówiąc o sztucznej inteligencji warto przyjąć dwie
perspektywy czasowe, bliższą (kilkunastu lat) i dalszą, rzędu 30-50 lat,
bo odmienne w nich będą zarówno możliwości sztucznej inteligencji jak i
wyzwania, z jakimi będą musieli zmierzyć się ludzie.
W bliższej perspektywie rozwijać się będzie
sztuczna inteligencja dotycząca rozmaitych szczegółowych umiejętności
(jak rozpoznawanie obrazów), w dłuższej - może powstać tzw. AGI czyli
ogólna sztuczna inteligencja, odpowiadająca ludzkiej. Tak, taka
inteligencja może powstać, wg części specjalistów, w ciągu 30 lat. W
ciągu 50 - właściwie panuje co do tego wśród specjalistów powszechna
zgoda. Zaś superinteligencja, przewyższająca ludzką wielokrotnie,
niedługo później.
Rewolucja samochodowa
W najbliższych kilkunastu latach sztuczna
inteligencja umożliwi masowe stosowanie komputerów i sterowanych nimi
robotów tam, gdzie dotychczas pracowali ludzie, doprowadzając nie tylko
do zmian w zatrudnieniu ale i masowego bezrobocia. Na przykład samochody
bez kierowców, które testowane są m.in. Google, Tesla i Uber zostaną
dopuszczone do ruchu w ciągu trzech najbliższych lat. Jeszcze szybciej
pojawią autobusy bez kierowców: parlament norweski ma zezwolić na próbne
trasy w Oslo od marca 2018. Obok samochodów osobowych testowane są
samochody dostawcze i ciężarówki bez kierowców. "Za 15 – najpóźniej za
20 lat – auta prowadzone przez ludzi zostaną prawnie przegonione z
autostrad. Punkt krytyczny zostanie osiągnięty, gdy 20-30 proc. pojazdów
będzie w pełni autonomicznych. Państwa spojrzą na statystyki wypadków i
zorientują się, że ludzie powodują 99, 9 proc. z nich", mówi Bob Lutz,
długoletni szef General Motors. A kierowcy?
W Polsce jest ponad 600 tysięcy zawodowych
kierowców - w perspektywie 15-20 lat (tyle będzie maksymalnie trwała
wymiana samochodów na takie bez kierowców) wszyscy oni będą bez pracy.
Bez pracy będą też pracownicy call centers, ponieważ typowe rozmowy
"mamy dla pana ciekawą ofertę na kupno zestawu garnków" już dziś
właściwie mogą być przeprowadzane przez komputery. Sztuczna inteligencja
będzie przejmować zawody zarówno fizyczne (robotyzacja w fabrykach) jak
i umysłowe. Firma konsultingowa McKinsey szacuje, że z powodu rozwoju
sztucznej inteligencji, w najbliższych 13 latach 400-800 milionów ludzi
na świecie będzie musiało zmienić pracę - a znaczna część zostanie bez
pracy, bo tylko niewielu skutecznie się przebranżowi. Czy wśród
czytelników jest ktoś, kto uważa, że kierowcy ciężarówek albo pracownicy
call-centers zaczną nową karierę jako specjaliści od robotyki,
algorytmów albo badań molekularnych? Raczej powiększą ogromną rzeszę
bezrobotnych czy niby-zatrudnionych.
Historyczni optymiście odpowiadają na taką
prognozę, że zawsze gdy dokonywała się rewolucja techniczna, część ludzi
traciła pracę (np. w rolnictwie albo w przemyśle) ale zaraz znajdowała
inną, ponieważ pojawiały się zupełnie nowe zajęcia i zawody. Milionów
programistów, informatyków i specjalistów od sztucznej inteligencji
siedemdziesiąt lat temu nie było. To prawda, że tak było w historii, ale
sytuacja ze sztuczną inteligencją o tyle jest inna, że będzie ona w
stanie zastępować ludzi w każdym zawodzie, również w takim, jaki dopiero
powstanie - i będzie w stanie zastąpić ludzi kosztując taniej niż
kosztuje praca ludzka. Dla ludzi być może pozostaną zajęcia, w których
sztuczna inteligencja nie będzie specjalnie rozwijana, związanych z
duchowością (księża) i sztuką.
Połączenie dłuższego, zdrowego życia, o którym
pisałem w części dotyczącej genetyki, ze sztuczną inteligencją, która
przejmie ogromną część prac wykonywanych przez ludzi, całkowicie
zlikwiduje przewidywany obecnie problem starzenia się społeczeństw
Europy i braku siły roboczej. Owszem, będzie coraz więcej ludzi
długowiecznych, ale będą oni znacznie dłużej sprawni fizycznie i
psychicznie i - jeśli tylko będzie dla nich praca - będą mogli pracować.
Wbrew dzisiejszym prognozom, przewidującym dramatyczne wzrosty
obciążenia budżetów na opiekę medyczną i emerytury, te koszty spadną, a
nie wzrosną, a zamiast przewidywanych braków siły roboczej w Europie,
którą trzeba uzupełniać imigrantami, będzie gigantyczna nadwyżka osób
zdolnych do pracy.
Dzięki sztucznej inteligencji, robotyzacji i nowym
technikom wytwarzania takim jak drukarki 3D, rosnącemu bezrobociu
towarzyszyć będzie nie spadek ale znaczne zwiększenie PKB poszczególnych
krajów i całego świata. Dlatego pojawiły się pomysły - bynajmniej nie
partii lewicowych, lecz popierane przez takich ludzi jak Elon Musk
- wprowadzania tzw. dochodu gwarantowanego dla wszystkich osób,
pracujących i niepracujących - dochodu pozwalającego się utrzymać i
zastępującego wszelkie formy zasiłków, rent i emerytur. Dzięki
kapitalizmowi powstaje coś w rodzaju komunizmu-light: każdemu wg
(umiarkowanych) potrzeb.
W perspektywie kilkunastu najbliższych lat czeka
nas przejście do nowego rodzaju społeczeństw, w których praca staje się
raczej rzadkim przywilejem, a znaczna część społeczeństwa, nawet ludzie o
wyższym wykształceniu, nie ma i nie będzie mieć pracy, mając zamiast
tego nieograniczoną ilość czasu wolnego i dochody pozwalające na w miarę
dostatnie życie. Społeczeństw, w których dzieci rodzi się bardzo
niewiele i nie potrzeba mnóstwa pracowników, żeby zajmować się nimi
(albo osobami starszymi). Co ludzie zrobią z tym czasem wolnym?
Mężczyźni niewątpliwie dadzą się pochłonąć przez w
pełni realistyczne gry komputerowe. "Od roku 2000 dwudziestoparoletni
mężczyźni o wykształceniu mniejszym niż licencjat pracują znacznie mniej
niż kiedyś zaś znacznie więcej czasu poświęcają rozrywce, to znaczy
głównie grom komputerowym. Ta grupa to mężczyźni coraz częściej nie
będący w związkach, bezdzietni i mieszkający z rodzicami albo innymi
członkami rodzin", czytamy w miesięczniku „Reason”. Sex będą mogli już
od tego roku uprawiać z obdarzonymi sztuczną inteligencją sex-robotami,
kosztującymi zaledwie 15 tysięcy dolarów.
Co do spędzania wolnego czasu przez (samotne) kobiety mam więcej wątpliwości.
I co dalej?
W 2016 badacze poprosili specjalistów od AI o ocenę momentu, w którym sztuczna inteligencja będzie w stanie wykonywać różne ludzkie działania. Średni przewidywany czas osiągnięcia przez AI ludzkich możliwości według ponad 400 badanych specjalistów był taka:
- rok 2020: AI zwycięża w mistrzostwach świata w
pokerze. Praktycznie już osiągnięte, bo w 2017 program AI pokonał
najlepszych zawodowych graczy w pokera;
- rok 2019: AI gra w nowe wersje Angry Birds po 20 minutach lepiej niż ludzie;
- rok 2023: AI odpowiada na pytania o fakty
zadawane Gogle'owi w naturalnym języku lepiej niż specjaliści w sposób
nieodróżnialny;
- rok 2024: AI jest w stanie udzielać informacji o
usługach banku w sposób nieodróżnialny od człowieka; tłumaczy między
dwoma różnymi językami na poziomie człowieka (niespecjalisty) dobrze
znającego oba;
- rok 2026: AI odpowiada na google'owe pytania typu
"Co to znaczy, jeśli światła w domu przygasają jak włączam kuchenkę
mikrofalową"; pisze wypracowanie z historii na poziomie szkoły średniej,
które nie jest plagiatem;
- rok 2027: udając popularnego artystę AI komponuje i tworzy przebój, który dostaje się na listę 40 najpopularniejszych;
A potem stworzenie ogólnej sztucznej inteligencji o
poziomie ludzkim. Cytowani badacze, zależnie od tego, czy pochodzili z
Azji czy z USA, różnie wyznaczali ten moment: pochodzący z USA na rok
2090, natomiast pochodzący z Azji na rok 2046. Inni naukowcy, zebrani na
konferencji w Asilomar w roku 2015 przewidywali podobnie: że AGI
powstanie za 40 lat, dwa lata później skrócili przewidywania do 30 lat
(na rok 2047). Jeszcze bliższy termin podaje amerykański wynalazca i
futurolog, główny inżynier Google, Ray Kurzweil: uważa, że podobna do
ludzkiej inteligencja zostanie stworzona w 2029 -wówczas AI przejdzie
tzw. test Turinga, w którym człowiek nie jest w stanie zorientować się,
czy rozmawia z drugim człowiekiem czy z komputerem. Ta sztuczna
inteligencja będzie podobna do ludzkiej (we wszechstronności,
niekoniecznie w sposobie działania) i tania, to znaczy, że praktycznie
będzie w stanie zastępować człowieka we wszystkich jego działaniach,
również naukowych...
Zdanie przez AI testu Turinga to właściwie moment, w
którym tworzymy tzw. ogólną sztuczną inteligencję, AGI, odmienną od
rozwijanej dotychczas sztucznej inteligencji szczegółowej, radzącej
sobie tylko z określonymi rodzajami zadań (rozpoznawanie obrazów, gra w
go).
Szybki rozwój możliwości sztucznej inteligencji
dokonuje się dzięki zwiększeniu możliwości obliczeniowych komputerów -
podwajaniu mocy obliczeniowych co dwa lata (prawo Moore'a). Ta szybkość
zwiększy się jeszcze, bo opracowywane są obecnie specjalne procesory,
które zwiększają nawet tysiąckrotnie szybkość działania sztucznej
inteligencji. W ciągu kilkunastu lat używane będą do potrzeb AI
komputery kwantowe (ich prototypy już istnieją, w czasie pisanie tego
tekstu pojawiła się informacja o firmie, która pokazała prototyp
używania kwantowego procesora do jednego z zadań sztucznej
inteligencji), które tą szybkość działania i możliwości powiększą o
kilka rzędów wielkości. Zmianie ulegną też sposoby tworzenie sztucznej
inteligencji. Od kilkunastu jest ona głównie oparta na tzw. sztucznych
sieciach neuronowych, ale ich pomysłodawca Geoff Hinton właśnie proponuje lepsze rozwiązanie, nazywa je "sieciami kapsułowymi" (cokolwiek by to było).
Oczywiście, nie musi się tak stać. Badania nad
sztuczną inteligencją może zahamować wojna jądrowa, zderzenie z
asteroidą albo nieprzewidziane w tej chwili trudności w jej tworzeniu -
możemy odbić się od nieznanej nam dzisiaj bariery. "Nie ma absolutnie
pewności, że zbudujemy ogólną sztuczną inteligencję za naszego życia -
albo kiedykolwiek", pisze w wydanej w 2017 książce "Humanity 3.0"
(wyjdzie w 2018 po polsku) znakomity kosmolog z MIT prof. Max Tegmark,
"ale nie ma też żadnego niepodważalnego argumentu, że nie zbudujemy. Nie
wiemy, jak daleko jesteśmy od mety w kategoriach architektury
komputerów, algorytmów i oprogramowania, ale postęp jest szybki a z
kolejnymi wyzwaniami radzi sobie rosnąca szybko społeczność badaczy AI.
Innymi słowy, nie możemy wykluczyć możliwości, że sztuczna inteligencja
sięgnie poziomu człowieka i poziomu wyższego".
I co dalej?
Dalej? Po prostu stworzymy boga
Brzmi to jak fantazje pisarza science-fiction ale
jest logiczną konsekwencją rozwoju tego, czym zajmują się dzisiaj
tysiące badaczy.
"Gdy ludzie stworzą sztuczną inteligencję,
rozpocznie swój własny rozwój i zacznie się sama projektować ze
wzrastającą szybkością", mówi Steven Hawkings.
Uruchomienie tego procesu tworzenia sztucznej
superinteligencji może zająć lata albo dziesiątki lat od momentu
stworzenia AGI - w cytowanej ankiecie czterech na pięciu badanych
uważało, że superinteligencja zostanie stworzona w ciągu 30 lat od
stworzenia AGI, czyli mówimy o roku 2077 w wersji azjatyckich
optymistów. To już za 60 lat, nawet bez genetycznej rewolucji dzisiejsi
studenci tej chwili dożyją. Japoński miliarder, szef firmy SoftBank i
twórca największego na świecie funduszu inwestującego w technologie, Masayoshi Son uważa, że superinteligencja zostanie stworzona w ciągu 30 lat, do 2047 (i będzie miała poziom IQ 10 000). Według Kurtzweila nastąpi to w 2045.
Ten proces samodoskonalenia się sztucznej
inteligencji, jeśli zostanie zapoczątkowany, nie będzie mieć żadnego
ograniczenia; przeciwnie - im sztuczna inteligencja jest wyższa, tym
szybciej może się samodoskonalić. Gdzie jest powiedziane, że ostateczną
granicą inteligencji jest poziom 160 punktów, do jakiego dochodzą
ludzie? Owszem, jest to dzisiejsza granica możliwości ludzkich, które
nawet, jeśli zostaną dzięki manipulacjom genetycznym podniesione to
nieznacznie, powiedzmy do 200 punktów (chyba, że wymyślimy nowe geny
dające niesłychany przyrost IQ). Doskonaląc się sztuczna inteligencja
może jednak osiągnąć poziom dziesięciokrotnie, stukrotnie czy
milionkrotnie wyższy... Te poziomy inteligencji oznaczają możliwość
dokonywania naprawdę niewyobrażalnych dla nas odkryć i z galaktyczne
wręcz możliwości wykorzystywania energii i przekształcania świata -
możliwości, które dotychczas przypisywaliśmy bogom lub Bogu.
Czy będzie to bóg przyjazny nam, wrogi czy obojętny?
Scenariuszy, opisanych przez Maxa Tegmarka jest co
najmniej dwanaście, ale nas interesują dwa podstawowe kierunki.W tym
optymistycznym łączymy się z tą tworzoną przez nas sztuczną inteligencją
- przez przeniesienie ludzkiej świadomości do komputerów, podłączonych
oczywiście do sieci. Taką sytuację, nazywaną przez siebie Singularity,
Kurtzweil przewiduje za dwadzieścia osiem lat. Albo łączymy się przez
bezpośrednie połączenie ludzkiego mózgu z komputerową inteligencją - to
jest wizja Elona Muska, który nie wyznacza daty, ale jest przekonany, że
taki sposób komunikacji człowiek-komputer konieczny będzie wkrótce i w
celu stworzenia go powołał firmę Neuralink.
Według optymistów zachowując poczucie własnego "ja"
zyskamy jednocześnie niesłychane możliwości poznawcze, artystyczne i
wszelkie inne i staniemy się też częścią "ja" zbiorowego. No i zyskamy
nieśmiertelność, chociaż raczej nie w ludzkim ciele lecz w jakiejś
gigantycznej sieci komputerowej. W tym scenariuszu, według Maxa Tegmarka
ludzkość będzie w stanie dotrzeć od 8 miliardów galaktyk.
Nie wydaje mi się, żebym czuł się tą samą osobą,
podłączony trwale do komputera, czy to "Neurolinkiem" czy w jakikolwiek
inny sposób (nie mówiąc o skopiowaniu mnie na twardy dysk). Owszem, to
może być niezwykłe i ekscytujące jednorazowe doświadczenie, ale jednak
moje poczucie ja związane jest nie tylko z moją cielesnością ale i jej
ograniczeniami, biologicznymi i umysłowymi. Dlatego optymistyczny
scenariusz mnie osobiście niespecjalnie ekscytuje, ale to pewnie kwestia
gustu
W scenariuszu pesymistycznym sztuczna inteligencja
nie potrzebuje nas do niczego, natomiast potrzebuje atomów, z których
się składamy i użyje ich do powiększenia siebie. Jest to scenariusz na
tyle prawdopodobny, że wielu badaczy przed nim ostrzega. "Jeśli miałbym
mówić o największym zagrożeniu egzystencjalnym, to pewnie byłaby nim
właśnie sztuczna inteligencja", mówi Elon Musk. "Nie rozumiem, dlaczego
ludzie się tym nie niepokoją", zastanawia się Bill Gates a Steven
Hawkins stwierdza wprost: "myślę, że rozwój pełnej sztucznej
inteligencji może oznaczać koniec rasy ludzkiej. Ale", dodaje, "musimy
rozpoznać zagrożenia i znaleźć na nie sposoby. Jestem optymistą i
wierzę, że się nam uda".
Jeśli zastanowić się przez chwilę, to
niebezpieczeństwo stworzenia sztucznej superinteligencji wydaje się
oczywiste. Taki twór, przekształcający się samodzielnie w sposób przez
człowieka niekontrolowany, nie miałby naszych celów, wartości, pragnień,
emocji, marzeń. Nawet jeśli początkowo udałoby się nam umieścić w nim
naszą etykę (i jeśli zgodzilibyśmy się, jaka ona jest - o to, co jest
słuszne i wartościowe filozofowie i religie spierają się od tysiącleci)
to wcale nie jest powiedziane, że superinteligencja nie pozbyłaby się
jej jako niepotrzebnego ograniczenia.
Sami ludzie są gatunkiem, który pozbywa się różnych
ograniczeń, zarówno tych narzuconych przez warunki naturalne
(przestaliśmy być plemionami zbieracko-łowieckimi 10 tysięcy lat temu),
przez biologię - CRISPR - jak i tych, narzucanych przez kulturę czy
Boga - a pozbywając się poprzednich wartości, zwyczajów i celów tworzy
nowe. Dlaczego uważać, że superinteligencja nie odrzuci tego, co jej na
początku zadamy? A nawet gdyby udało się zaprogramować trwale sztuczną
inteligencję tak, aby pomagała ludziom, to jak określić jednoznacznie
sposoby tego pomagania? Jeśli ma zwiększać nasze szczęście, to czy
przypadkiem nie umieści nas w słojach, podłączonych do wirtualnej
rzeczywistości, pobudzającej ośrodki nagrody w naszych mózgach? Kwestie
szczęścia i dobrego życia, które przynajmniej od czasów Arystotelesa
były przedmiotem dyskusji filozofów stają się dziś prawdziwie
egzystencjalne.
Szansę na stworzenie sztucznej inteligencji, która
będzie nas wspomagać która nie potraktuje nas jako budulca do własnego
rozwoju będziemy mieć tylko jedną - przy początku jej powstania.
Powtórzmy - jej powstanie może nastąpić zanim Wasze urodzone właśnie
dzieci zdadzą maturę.
Na szczęście, oprócz badaczy, którzy twierdzą, że
nie ma się czego bać (główny ich argument jest taki, że ta sztuczna
inteligencja to nie za 30 lat ale dopiero gdzieś za 80, więc mamy dużo
czasu) jest coraz więcej takich, którzy sądzą, że stworzenie sztucznej
inteligencji w formie przyjaznej ludzkości jest zadaniem dla ludzi
kluczowym. Profesor Max Tegmark powołał Future of Life Institute, który
ma "łagodzić egzystencjalne ryzyka, zagrażające ludzkości, szczególnie
związane z zaawansowaną sztuczną inteligencją"; Instytut w latach 2015 i
2017 zorganizował w Asilomar dwie ważne konferencje specjalistów od
sztucznej inteligencji. Elon Musk stworzył firmę badawczą OpenAI, w
której miliard dolarów przyrzekli zainwestować zarówno indywidualni
inwestorzy jak i firmy, a która ma "odkrywać i tworzyć ścieżkę
prowadzącą do bezpiecznej sztucznej inteligencji". Amazon, Facebook,
Apple i parę innych korporacji powołało "Stowarzyszenie na rzecz
Sztucznej Inteligencji Dobroczynnej dla Społeczeństw i Osób". Są jeszcze
inne instytuty i stowarzyszenia, pracujące nad bezpieczną dla ludzi
przyszłością sztucznej inteligencji.
Zakończenie?
Czasu naprawdę zostało niedużo. Albo już my, albo
nasze dzieci, albo najdalej nasze wnuki staną przed egzystencjalnym
wyzwaniem, przed jakim ludzkość nigdy nie stała, gdy będziemy musieli
zdecydować, jakiego rodzaju ewolucję chcemy: taką, w której istnieją
nadal ludzie, być może złączeni trwale z maszynami czy taką, w której
zastępuje nas sztuczna superinteligencja.
Dobra wiadomość jest taka, że dzięki nadchodzącym
odkryciom genetyki większość czytelników tego tekstu będzie na własne
oczy mogła przekonać się, jaką superinteligencję uda się stworzyć i czy
nieśmiertelność nie jest przereklamowana.
A teraz możemy wrócić do martwienia się o to, kto wygra następne wybory. I jeszcze ze dwa razy będziemy mogli się tym martwić.
P.S. Jeśli ktoś uważa, że przesadzam w opisie tempa
rozwoju możliwości genetyki lub sztucznej inteligencji to proponuję,
żeby na miesiąc ustawił sobie w Google Alerts - po angielsku - alerty na
hasła "CRISPR" oraz "artificial intelligence". Po miesiącu
porozmawiamy.
Podziękowania dla dr Natalii Osten-Sacken za konsultacje części dotyczącej genetyki.
Ukończone 20 lutego 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz