piątek, 16 marca 2018

Rak jest mechanizmem przetrwania, czyli dlaczego frytka może go wywołać?




Komórki rakowe są komórkami walczącymi o przeżycie we yyy … wrogim i toksycznym dla nich środowisku. Uświadomienie sobie, że w życiu nie musisz walczyć przeprogramowuje DNA Twojego ciała zmieniając jego wojownicze nastawienie na zdrową odnowę i kreację. Brak konieczności walki o przetrwanie daje komórkom rakowym szanse na zaakceptowanie ich przez inne komórki ciała, te które nie zmutowały się.

Komórki rakowe to są normalne komórki, które jednak zostały odrzucone przez to co uważały za swój dom rodzinny.

Zostały pozbawione odżywienia i wsparcia, dlatego w swojej desperackiej próbie przetrwania łapią się wszystkiego co pozwoli im przeżyć. Jedzą byle co, są to nawet odpady komórkowe i toksyny. Czyni to z nich wyrzutków społecznych, czarne owce w rodzinie. Tymczasem te niechciane mutanty, tak samo jak my wszyscy chcą być kochane. Wycinanie ich z ciała w czasie operacji, trucie ich śmiercionośną chemią oraz naświetlanie sprawia, że ciało cierpi jeszcze bardziej i doświadcza jeszcze większej przemocy. Pokochaj swojego wroga, dotyczy także komórek rakowych.
Rak pojawia się wtedy, gdy zostaliśmy wybici z równowagi. Jesteśmy silni na zewnątrz, a słabi w środku. Chemioterapia, radioterapia i operacje pomagają pacjentowi poczuć się w roli ofiary. Następnie zachęca się pacjenta do walki na zewnątrz.
Programujesz się w każdej nanosekundzie, świadomie, jak i nieświadomie najczęściej. Komórki Twojego ciała są najbliżej Ciebie i potrzebują Twojej akceptacji, aby wiedzieć, że na tym planie idziecie razem. Przyjaciół nie można traktować źle. Nie można im podawać złomu do jedzenia i udawać gościnność. Nie można zamykać ich przed telewizorem i nie zezwalać na bieg po lesie. Tego się nie robi przyjaciołom.


Trzeba zapytać dochtore, że skoro tak się znajo na zdrowiu, to gdzie so dochtore co dożyło 100 lat?

Zatrzymajmy się na określeniu “zbyt młodo odłożył widelec”. Jaki wiek jest więc dobry na tę czynność? I dla kogo dobry? Wielki mistyk i uzdrowiciel chrześcijański XX wieku, Joel S. Goldsmith pisze w pierwszym tomie “Przerwy w Wieczności”:
Nasza życiowa ekspresja wewnątrz rozdziału  (czyli życia ziemskiego) nie musi być ograniczona do 100 lat plus 10 czy 20, lecz z drugiej strony, nie ma to żadnego znaczenia, czy życie zakończy się w wieku 100 lat czy znacznie wcześniej, gdyż to nie liczba lat jest tym co nas rozwija. Tylko intensywność doświadczeń jest tym, co poszerza świadomość.
Życie to nie ilość liniowego czasu, który nawet nie istnieje. Życie należy traktować jako rozszerzającą się świadomość. Dziecko, którego ciało umiera na tym planie, to dziecko przyszło tutaj z misją i nigdy ani przez nanosekundę nie umarło. Po prostu pożegnało tylko ciało.
Obecnie jestem ostatnią osobą, żeby kogoś potępiać za doświadczenia, które zbiera. Można przy mnie jeść kotlety i zapijać je flaszką. Piwo, setka, galaretka? Ływ pleżyr, wciągaj. Tylko drzeć faj przy mnie nie można. Nie robię tego memu ciału, w dymie są toksyny, co z tego, że też witamina PP.
Jednakowoż, ładną mamy dziś pogodę. (A propos, kto zgadnie z czego jest ta cytata, otrzyma ode mnie prezent, wygra pierwszy:)

Co tak naprawdę dzieje się, gdy jesz mięso?

Przypuśćmy, że jesz średni kawałek befsztyka, kurczaka, albo ryby. W porównaniu z wilkiem, czy lwem, Twój żołądek może wytworzyć zaledwie 1/20 kwasu chlorowodorowego, jakiego potrzebujesz, aby strawić tak stężony posiłek białkowy. W dodatku stężenie tego kwasu u kotów i takich tam jest pięciokrotnie wyższe niż u ludzi. Większość niestrawionego białka z tych zwierzęcych zwłok (80%) zostanie przesunięta do jelita cienkiego, gdzie jest zasadowo, co sprawi, że białko ulegnie gniciu, albo przeniknie do krwi (20%).
Wątroba jest w stanie rozłożyć tylko część białek, które zamienią się w produkty odpadowe, mocznik i kwas moczowy. Te końcowe produkty przemiany materii pójdą teraz do nerek, gdzie zostaną wydalone wraz z moczem. Jednak stałe spożywanie mięsa sprawi, że w drogach żółciowych będą tworzyć się kamienie. To znowu ograniczy nam możliwość rozkładania białek przez wątrobę.


Pokarm białkowy jest jednym z najbardziej kwasotwórczym i zagęszczającym krew pożywieniem. Dlatego, gdy zostanie spożyta znaczna ilość protein ciało, aby uniknąć zawału, czy udaru, próbuje składować białko w płynie otaczającym komórki. Jest to płyn tkankowy, albo tkanka łączna. Pozwala to rozcieńczyć krew i przynajmniej na chwilę oddalić niebezpieczeństwo sercowo naczyniowe.
Jednakże to odkładane białko zmienia płyn tkankowy w żel. I w tej gęstej zupie zaczynają topić się jak w bagnie składniki odżywcze. Co zwiększa ryzyko śmierci komórki z powodu yyy … wygłodzenia. Ciało próbując uniknąć śmierci wpada na genialny wręcz pomysł i przebudowuje białka zalegające w płynie komórkowym zamieniając je na włókna kolagenu, które są w 100% białkiem. W tej formie ciało wbudowuje owe włókna w błony naczyń krwionośnych, pogrubiając je nawet ośmiokrotnie.


Zaczyna się od naczyń włosowatych, a potem przechodzi do tętnic. Co ostatecznie prowadzi do ich stwardnienia. To niestety jest już równia pochyła. Komórki są niedożywione z powodu grubych ścianek naczyń i żył, przedostaje się do nich mniej glukozy, spada metabolizm, a podnosi się ilość odpadów. Z kolei część nadmiaru białka jest wchłaniana przez kanały limfatyczne, które stają się coraz bardziej niedrożne nie mogąc usunąć odpadów, czyli realizować zadań układu limfatycznego. Następuje stopniowe zablokowanie układu limfatycznego, co prowadzi do tak zwanego duszenia się komórek z powodu braku tlenu.
W tak krytycznych okolicznościach komórki nie mają już innego wyjścia, tylko przeobrazić się w „nienormalne” komórki. Te komórki nie zmutowały się dlatego, że ich geny miały gorszy dzień, były przed okresem, przez co bardziej złośliwe. Nasze plany genetyczne nie mają mocy, żeby coś takiego uczynić, one mają tylko zadbać o powielanie komórek.
Znaczne zmniejszenie ilości tlenu w komórce zmusza geny do opracowania planu B, czyli zastępczego. Pozwalającego tym komórkom przeżycie bez tlenu, umożliwiając im czerpanie energii z końcowego syfu przemiany materii. Mimo, że takie działanie ciała ma dość krótkie nogi, przynajmniej na chwilę zapewnia sobie przeżycie pomimo zatrucia toksynami organu, czy krwi.
Wszystkie te procesy adaptacyjne potwierdzają, że rak jest mechanizmem przetrwania, pozwalającym utrzymać osobę przy życiu na tyle długo, na ile pozwolą te nienormalne okoliczności. Przy czym białko nie jest jedynym prowodyrem tej chorej sytuacji, tłuszcze trans, czyli utwardzone oleje też. No i oczywiście frytki.

Czy frytki mogą wywołać raka? Tak, z powodu akryloamidu.

Choroba serca? Takie same przyczyny, jak powstanie raka.
Przeprowadzone w Japonii badania pokazały, że pacjenci, których guzy nowotworowe przeszły w fazę spontanicznej remisji, często w ciągu 24 godzin poprzedzających nagłe uleczenie doświadczali głębokiej metamorfozy w nastawieniu do siebie samych.
Rak posiada niesamowity potencjał, może pomóc odkryć głębsze znaczenie i cel życia dotkniętej nim osoby jednocześnie uwydatniając i uwalniając długotrwałe lęki dotyczące przetrwania i śmierci. Wszystko jest po coś.
Źródło: Andreas Moritz „Rak nie jest chorobą”
Zresztą nie ma po co czekać na raka, proponuję zacznij się budzić. Obudź się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz