poniedziałek, 5 marca 2018

Czy wszystko czego Nas uczono o Naszym pochodzeniu to kłamstwo?

kłamstwo, pochodzenie, człowiek, nauka, świadomość




W czerwcu 1936 r. Max Hahn i jego żona Emma byli na spacerze obok wodospadu niedaleko Londynu w Teksasie, kiedy zauważyli dziwny kamień z wystającym z jego wnętrza drewnem. Postanowili zabrać to do domu, a później rozebrać młotkiem i dłutem. To, co znaleźli, wstrząsnęło środowiskiem archeologicznym i naukowym.
Osadzenie w skale było raczej czymś, co przypominało typ młota wykonanego przez starożytnego człowieka.

Zespół archeologów przeanalizował to i opatrzył datą. Kamień otaczający młot był datowany na ponad 400 milionów lat. Sam młot okazał się mieć ponad 500 milionów lat. Dodatkowo część drewnianej rączki rozpoczęła metamorfozę w węgiel!

Czy wszystko czego Nas uczono o Naszym pochodzeniu to kłamstwo?

Głowa młota wykonana z ponad 96% żelaza jest znacznie czystsza niż wszystko, co natura mogłaby osiągnąć bez pomocy stosunkowo nowoczesnych metod wytapiania.
W 1889 roku w pobliżu Nampa w Idaho, podczas gdy robotnicy wiercili studnię artezyjską, niewielka figurka z wypalanej gliny została wydobyta z głębokości 320 stóp. Aby dotrzeć do tej głębokości, robotnicy musieli przeciąć piętnaście stóp bazaltowej lawy i wiele innych warstw poniżej.
To samo w sobie nie wydaje się godne uwagi, dopóki ktoś nie wie, że ​​najwyższa warstwa lawy została datowana na co najmniej 15 milionów lat!
Jest obecnie akceptowane przez naukę i geologię, że węgiel jest produktem ubocznym rozkładającej się roślinności. Roślinność z czasem zostaje zakopana i pokryta osadami. Ten osad w końcu skamienieje.
Ten naturalny proces powstawania węgla zajmuje do 400 milionów lat.
Wszystko, co znajduje się w bryłach węgla lub w pokładach węgla podczas wydobycia, musiało zostać wyrzucone do wegetacji, zanim zostało pochowane w osadach.
W 1944 roku, jako dziesięcioletni chłopiec, Newton Anderson, upuścił bryłę węgla w swojej piwnicy, która złamała się na pół, gdy uderzyła w podłogę.

To, co odkrył, przeczy wyjaśnieniom opartym na współczesnej ortodoksji naukowej.

Wewnątrz węgla był ręcznie wykonany mosiężny dzwon z żelazną klapą i rzeźbionym uchwytem.
Po przeprowadzeniu analizy odkryto, że dzwon został wykonany z niezwykłej mieszanki metali, różniących się od wszelkich znanych nowoczesnych produkcji stopów (w tym miedzi, cynku, cyny, arsenu, jodu i selenu).
Miejsce, z którego wydobyto tę bryłę węgla szacuje się na 300 000 000 lat!
Te niezwykłe odkrycia, choć dziwne, nie są wcale wyjątkowe! Tysiące podobnych przedmiotów znajduje się w skarbcach muzeów na całym świecie.

Czy wszystko czego Nas uczono o Naszym pochodzeniu to kłamstwo?

Istnieje ponadto wiele innych nietypowych zgłoszeń:
Morrisonville, Illinois Times, z 11 czerwca 1891 r., opisuje jak pani S. W. Culp znalazła okrągły ośmiokaratowy złoty łańcuszek o długości około 10 cali, osadzony w bryłce węgla, po tym, jak rozbiła ją na kawałki. Łańcuch został opisany jako „antyczny” i „o nietypowym wyglądzie”.
W muzeum w Glen Rose w Teksasie znajduje się żeliwne naczynie znalezione w dużej bryle węgla w 1912 r. przez pracownika wrzucającego węgiel w piec elektrowni. Pracownik powiedział, że kiedy rozłupał bryłę naczynie wypadło, pozostawiając wyżłobienie w węglu.
Jeszcze inny raport znaleziony w Epoch Times opowiada o mężczyźnie z Kolorado, który w 1800 roku otworzył bryłę węgla, wykopaną z żyły jakieś 300 stóp pod powierzchnią ziemi i odkrył „dziwnie wyglądające żelazne naparstki”.
The Salzburg Cube to kolejna starożytna zagadka znaleziona przez robotnika o nazwisku Reidl, w austriackiej odlewni w 1885 roku. Podobnie jak inni, ten człowiek otworzył blok węgla i znalazł w nim metalową kostkę. Niedawna analiza wykazała, że ​​obiekt był z kutego żelaza i oczywiście ręcznie wykonany. Węgiel, w którym się znajdował, miał miliony lat.
Lista takich przedmiotów nie kończy się.
Witamy w świecie Artefaktów nie na miejscu.

Czy wszystko czego Nas uczono o Naszym pochodzeniu to kłamstwo?

Nieobecne artefakty (Ooparts) są tak nazwane, ponieważ konwencjonalna mądrość naukowa (jeśli kiedykolwiek taka była) stwierdza, że ​​te artefakty nie powinny istnieć w oparciu o obecnie akceptowane przekonania, dotyczące naszego pochodzenia i historii. Te odkrycia są „nie na miejscu” w ortodoksyjnej linii czasu ludzkiej historii.
Typowymi metodami konformistycznej społeczności naukowej, gdy spotyka się takie anomalie, jest próba obalenia ich zgłoszonego wieku, lub zdyskredytowania źródła raportu, a nawet reportera!
Jeśli to podejście się nie udaje, zwykle same artefakty zostają wrzucone do cienistych podziemi muzeów i magazynów, aby nikt ich nie zobaczył.
Gdyby tych „dowodów” było kilka, można by je przeoczyć i zaakceptować poglądy promowane przez główną społeczność naukową i archeologiczną – uznać, że są fałszywymi lub błędnie zrelacjonowanymi historiami.

Jednakże, gdy zdajemy sobie sprawę, że tysiące anomalnych artefaktów zostało odkrytych i zgłoszonych na przestrzeni lat, może być konieczna ponowna ocena akceptacji integralności głównego nurtu archeologii i nauki.

Czasami, kiedy uczciwy archeolog próbuje ujawnić opinii publicznej rzeczywisty wiek i pochodzenie takich anomalnych obiektów, jego kariera kończy się dość gwałtownie.
Niestety, większość po prostu akceptuje to, czego uczą się w szkole i na uniwersytecie bez żadnych wątpliwości. Tak zaprojektowano nasz system edukacyjny. Nie ma miejsca na indywidualność i kwestionowanie przekonań.
Jeśli ktoś wymaga dowodów na istnienie tej „głównej nurtowej” mentalności, nie trzeba szukać dalej niż w domenach psychiatrii. Współczesna psychiatria stara się demonizować i deklarować chorych psychicznie – każdego, kto odbiega od tego, co jest uważane za normę.

Ci tak zwani „specjaliści od zdrowia psychicznego” wymyślili nawet nowe zaburzenie psychiczne o nazwie Oppositional Defiant Disorder, czyli ODD (skrót z angielskiego brzmi dość ironicznie). Oznacza to mniej więcej: Zaburzenie wyzywające do sprzeciwu.
Ten nowo wynaleziony syndrom jest wymieniony w podręczniku diagnostyki i statystyki zaburzeń psychicznych (DSM) i nazywa osoby, które nie zgadzają się z ogólnie przyjętymi i narzuconymi normami – obłąkanymi!

Czy wszystko czego Nas uczono o Naszym pochodzeniu to kłamstwo?

Z jednej strony mamy darwinistów i ich teorię ewolucji, z drugiej zaś wiarę, że Bóg stworzył świat. Żadna z tych teorii nie opiera się na twardych dowodach. W rzeczywistości pochodzenie ludzkości jest zagadką. Nikt nie wie ile lat ma ludzkość, jak i skąd się wzięła. Jednak od urodzenia przyjmujemy jedną lub drugą teorię bez zadawania pytań i dopuszczania alternatywnych opinii.
Problem opisanych wyżej „Artefaktów nie na miejscu” polega na tym, że podważają one każdą z ustalonych teorii, czy wiarę, w naszą przeszłość. Gdzie nie spojrzymy znajdujemy zaprzeczenia dla dzisiejszej nauki, a naukowcy nie chcą przyznać, że znalezione artefakty są autentyczne. Musieliby przecież tym samym przyznać się do błędu i unieważnić wszystkie podręczniki używane do indoktrynacji naszych dzieci!
Odkrycia tych artefaktów całkowicie unicestwiają teorię ewolucji. Gdyby, zgodnie z tą hipotezą, ludzie wyewoluowali 200 000 lat temu (czy około tego czasu), trzeba zadać pytanie, jak wytłumaczyć to, że człowiek stworzył te przedmioty miliony lat wcześniej?
Znajdą się pewnie też tacy czytelnicy, którzy poprzez wmówiony system wierzeń, będą uważać wymienione znaleziska za fałszywe. Ale do tego dochodzą inne niewyjaśnione kwestie.
Przyjęło się, że ludzie i dinozaury nie istniały w jednym czasie. Według konwencjonalnych środowisk akademickich dinozaury wędrowały po Ziemi od 65 do 225 milionów lat temu, podczas gdy najwcześniejsze dwunogie humanoidy, homo erectus, pojawiły się około 1,8 miliona lat temu.
A jednak w 1968 roku palentolog Stan Taylor rozpoczął wykopaliska skamieniałych śladów dinozaurów, odkrytych w łożu rzeki Paluxy w Teksasie. To, co odkrył, zszokowało społeczność naukową. Obok śladów dinozaurów, dokładnie w tej samej kredowej skamielinie, były dobrze zachowane ślady ludzkich stóp.
loading...

Natychmiastową reakcją archeologów i ewolucjonistów było obalenie znaleziska jako mistyfikacji.

Ich argumenty brzmiały tak: „Zostały wyrzeźbione w skale przez oszustów” lub „Nie są ludzkimi odciskami, ale odciskami dinozaurów, które ktoś zniszczył, by wyglądały jak ludzkie”.
Ich argumentacja wypadła nisko, gdy zapytano, dlaczego więc to właśnie ludzki odcisk uległ erozji. Dodatkowo jakim cudem fałszerze wyrzeźbiliby więc dodatkowe ludzkie odciski, które znajdowały się pod powierzchnią skalną, która została później usunięta zupełnie z koryta rzeki?
Ponadto było więcej takich odkryć, więc ci rzeźbiarze-fałszerze albo mają nieograniczony budżet i czas, albo ktoś tu kłamie.
loading...

Czy wszystko czego Nas uczono o Naszym pochodzeniu to kłamstwo?

Następną rzeczą jest znalezisko odkryte w 100-milionowm kredowym wapieniu: ludzki palec wraz z zębem dziecka i włosiem ludzkim. Ten palec został poddany licznym testom i badaniom. Segmentacja ujawniła typową porowatą strukturę kości ludzkiego palca. Dodatkowo skany i analizy zidentyfikowały budowę stawów i ścięgien. Tego nie można nazwać już mistyfikacją.
W ciągu ostatnich kilku dekad górnicy w pobliżu małego miasteczka Ottosdal w Western Transvaal w Południowej Afryce wykopywali setki tajemniczych kul metalowych. Kule te mają średnicę od 25 do 100 mm, a niektóre mają wyryte trzy równoległe wyżłobienia biegnące dokładnie około równika. Znaleziono dwa rodzaje tych kul. Jedna składa się z solidnego niebieskawego metalu z drobinkami bieli, druga jest wydrążona i wypełniona gąbczastą białą substancją.
Te kule są podobno tak wyważone, że nawet przy nowoczesnej technologii musiałyby być wykonane w środowisku o zerowej grawitacji, aby osiągnąć te cechy. Obiekty te stały się znane jako kule Klerksdorp.
Geolodzy próbowali obalić te artefakty jako naturalne formacje lub „konkrecje limonitów”. Nie wyjaśniają jednak w wystarczającym stopniu, w jaki sposób formacje te występują naturalnie, z idealnie prostymi i doskonale rozmieszczonymi wyżłobieniami wokół centrów.
Być może prawdziwym powodem tak żarliwej próby obalenia przez społeczność naukową jest to, że skała, w której znajdują się te kule, jest prekambryjska – i ma około 2,8 miliarda lat!

Niezależnie od tego, czy ktoś chce zaakceptować te nie na miejscu artefakty jako autentyczne czy nie, one istnieją.

Zdaję sobie sprawę, że nie daje to odpowiedzi na pytanie o nasze pochodzenie. Ludzkość szuka tej odpowiedzi od zarania dziejów i wciąż ją omija.
Tym samym jednak wygląda na to, że wszystko, czego uczono nas w szkołach i na uniwersytetach o naszym pochodzeniu i historii, opiera się wyłącznie na spekulacjach i hipotezach. Nie ma ani jednego możliwego do udowodnienia faktu, który rozstrzygająco odpowiadałby na pytanie „skąd pochodzimy”.

Czy wszystko czego Nas uczono o Naszym pochodzeniu to kłamstwo?
Polecamy także inne ciekawe teksty Warsztatu.
źródło: healthfoodsoul.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz