Czym jest dla mnie przebudzenie?
Zrozumieniem swoich uwarunkowań, przyczyn, z powodu których moje życie
wyglądało tak, jak wyglądało. W następnym kroku to wolność od nich,
czyli poszerzenie perspektywy, dzięki której mogę postąpić w sposób
bardziej świadomy niż wcześniej. To wzięcie odpowiedzialności za
kształtowanie swojej przestrzeni, a nie stan bierności i uległości. To
ostatnie bywa nauką zaufania we wcześniejszym etapie, gdy nawiązujemy
kontakt z Jaźnią i oddajemy się swoim wewnętrznym mistrzom duchowym pod
prowadzenie. Ale to prowadzenie finalnie prowadzi człowieka do
poszerzenia siebie i samodzielności.
Zaznaczam
od razu, że przebudzenie nie stanowi dla mnie samoistnego uzdrowienia
problemów życiowych, nabycia super mocy i nieustanną kąpielą w błogości.
Oczywiście w głębi duszy czuć stan spokoju i szczęścia, obcowania z
Jaźnią. Ale na zewnątrz toczy się normalne życie, pojawiają się
szczęśliwe sploty okoliczności, jak również kryzysy. Człowiek
przebudzony przechodzi przez nie z wiedzą, jak słusznie postępować – a
to oznacza używanie swoich jasnych i ciemnych potencjałów. Wyrzekanie
się tych drugich prowadzi do skrajnego altruizmu (syndrom ratownika,
który ratując innych, sam tonie) czyli nieumiejętności zatroszczenia się
o siebie, co nie stanowi wcale pełnego człowieczeństwa, tylko
iluzoryczne zakotwiczenie w biegunie światła. A światło potrzebuje
przecież ciemności – przestrzeni swego wyrazu. W istocie człowiek łącząc
w sobie światło i ciemność, ducha i ciało, świadomość i formę, staje
się czymś więcej niż one. Zyskuje dzięki temu poszerzone możliwości
wyboru. Miłość do innych musi mieć swój grunt – zdrową miłość do siebie.
Cechy zwierzęce i boskie łączymy w sobie,
ponieważ jesteśmy łącznikami ducha i materii. To połączenie wykonujemy z
odpowiedzialnością, to znaczy dystansem
zarówno do świata bogów, jak i świata zwierzęcych popędów. Jako
człowiek mamy jedno i drugie, co pomaga nam bytować w warunkach
ziemskich. Rozwój duchowy uczy paradoksalnego myślenia, w którym uczymy
się pozorne sprzeczności łączyć w taką płaszczyznę odbioru, w której to,
co jest odmienne i wrogie, łączy się w nowym układzie – harmonii i w
miłości. W efekcie, zarówno zwierzęce cechy, jak i boskie są niezbędne
do budowania lepszego świata. Wyrażane świadomie są źródłem dobra i
miłości.
W rozwoju duchowym przychodzi czas
wolności – także od rozwoju duchowego i związanych z nim praktyk. Wiele
rzeczy może stracić na znaczeniu
– świat duchów, energii, myślokształtów, symboli, poprzednich wcieleń,
bogów, bogiń – różnych nazw na określenie ewolucyjnej pamięci człowieka i
jego przodków, pamięci zbiorowej, potencjałów Jaźni, wymiarów
subtelnych ludzkości… W pewnym sensie przestają już być potrzebne, gdy
odnaleźliśmy w sobie ich formy i nauczyliśmy używać w swym życiu. To
jest udana integracja, gdy przestajemy potrzebować świata ducha do tego,
by szczęśliwie żyć w materii. Stajemy się dynamiczną całością, która
odnalazła już siebie, przeanalizowała, zrozumiała i teraz z tym
wszystkim ma odwagę wejść głęboko w materię i celebrować życie, z jego
blaskami i cieniami, rozumiejąc naturę jednego i drugiego. Duchowość
finalnie dąży do prostoty i nie mnożenia bytów ponad miarę. Świadome
życie to po prostu życie w moralności i w szacunku do siebie i do
bliźnich, z otwartym rozumem, sercem i czuciem.
Stajemy
się przepływem między boskością a materią, bez rozdrabniania się już na
części pierwsze. Zyskujemy odwagę do kolejnej transformacji – już nie
duchowej, nie w swoim wnętrzu – ale na zewnątrz. Światełko duszy odkryte
w sobie, dąży do jednoczenia się z innymi światłami ludzkimi. Dlatego
na tym etapie czujemy potrzebę twórczości, dzielenia się sobą, tworzenia
wspólnoty. Szukamy ludzi podobnych, rezonujących z nami, i tworzymy z
nimi piękne, trwałe więzi. Pamiętać warto o tym, że głosząc swoje
prawdy, nawet jeśli nie zgadzamy się z prawdami i podejściami innych
ludzi, nie walczymy z nimi personalnie, bo po co? Czy rywalizacja w
duchowości ma sens? Dla mnie osobiście, prawdziwa duchowość jest
przekroczeniem wzorców ego i związanych z nim popędów zwierzęcych (walki
o zasoby i terytorium). Duchowość otwiera człowieka na różnorodność
umysłu zbiorowego, którego jesteśmy cząstkowymi, niepowtarzalnymi
wyrażeniami. W tym ujęciu – każdy ma prawo dzielić się swoimi odkryciami
duchowymi w swojej przestrzeni, bez naruszania granic innych ludzi. Dla
wszystkich jest miejsce w zbiorowej układance Boga.
Człowiek świadomy wyraża duszę – najlepszą
wersją siebie w materii, a w ujęciu duchowym – unikalną, indywidualną
percepcją boskości. Mając poszerzoną perspektywę widzenia widzimy
wyraźnie, jak wiedza różnych ludzi dopełnia się w wielowymiarową,
większą prawdę. Umiejąc się poruszać po różnych szczeblach podróży
duchowej, ogarniając jednocześnie całość, znając już dobrze zaułki i
pułapki labiryntu, zwanym umysłem, można efektywnie pomóc bliźniemu
zrozumieć siebie a nawet wskazać mu kierunek do kolejnego przekroczenia
perspektywy. Czasem na tym etapie kolejną inicjacją jest pokonanie swej
skromności i wstydu, odwaga do dzielenia się swoimi doświadczeniami i
opisywania ich własnymi słowami. Wiedza doświadczona jednostek łączy
się, zarówno w ujęciu duchowym, jak i materialnym. Zweryfikowana i
skuteczna, staje się prawdą większą, uniwersalną, mądrością, gruntem
dla postępu ludzkiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz