Podwodna cywilizacja: Ziemianom wstęp wzbroniony!
Aleksandr Smirnow[1]
Ludzie, którzy
cierpią na krótkowidztwo (kiedy obraz powstaje nie na siatkówce, ale przed nią)
dzięki propagacji światła w wodzie widzą pod wodą znacznie lepiej, niż ci,
którzy mają dobry wzrok.
W magazynie
„Tajny XX wieka” nr 14/2015 został opublikowany artykuł Jurija Dawidowa pt. „Podwodne fantomy” (zob. http://wszechocean.blogspot.com/2015/10/podwodne-fantomy.html - przyp. tłum.). Po jego publikacji, oceanolog Roman Smagin przedstawił ciekawe fakty,
dotyczące głębokowodnych badań z lat 60. i na początku lat 70., które
przeprowadziło wiele państw. A potem…
Jakby głowom
wielu wiodących państw naszej planety ktoś zakazał czy nakazał przerwać badania
tego rodzaju…
Zakaz z Głębiny Marracot?
W latach
1927-1929 angielski pisarz-fantasta sir Arthur
Conan Doyle napisał nowelę pt. „Głębina Marracot” (wyd. polskie 1930 –
przyp. tłum.). w niej autor serii opowiadań o legendarnym detektywie Sherlocku
Holmesie nieoczekiwanie dla czytelników zwrócił się w stronę głębokowodnych
badań. Dokładniej pisał na temat możliwości istnienia na naszej planecie
podwodnej cywilizacji równoległej do ziemskiej. Sir Arthur wywiódł jej
pochodzenie z legendarnej Atlantydy. Jakby to nie było, ale angielski pisarz
był pierwszym, który dokładnie sformułował wiarygodną naturę niewyjaśnionych
przez człowieka, ale zaobserwowanych przez niego sygnałów z oceanicznych
głębi.
[No, to nie jest takie oczywiste, bo poza nim
był jeszcze Jules Verne ze swymi
„20.000 milami podmorskiej żeglugi” (1870), gdzie autor podaje dziwne, choć
możliwe technicznie wyjaśnienie kilku morskich tajemnic, czy Karel Čapek z „Inwazją jaszczurów”
(1935), w którym przedstawił on możliwość istnienia równoległej do nas
cywilizacji podwodnych gadów, czy wreszcie Hovard
P. Lovecraft w opowiadaniu grozy „Widmo nad Innsmouth” (1931), w którym
także pisał o podwodnej cywilizacji „żabo-ryb” wrogich ludziom. Podobne
opowiadanie napisał także Herbert G.
Wells – „W otchłani” (1896) – przyp.
tłum.]
W 1930 roku,
kiedy to jego nowela została opublikowana w oddzielnej książce świat miał już
doświadczenie w budowaniu okrętów podwodnych. I także doświadczenia w
spotkaniach z Nieznanymi Obiektami Podmorskimi – USO lub Nieznanymi Obiektami
Podwodnymi – UAO, mówiąc prościej – statkami podwodnymi nieznanego pochodzenia.
I tak w 1951 roku, radzieckie okręty ZOP zagnały UAO do zatoki i tam obrzuciły
bombami głębinowymi. Pacyficzny „Nautilius” wypłynął na powierzchnię i…
odpłynął prześladowcom z oszałamiającą prędkością.
I to nie jest
jedyny przykład „bojowego kontaktu” USO z okrętami podwodnymi czy okrętami
nawodnymi ziemskich flot. Wszechocean zajmuje większą część planety niż lądy,
ale i cała powierzchnia lądów wcale nie jest dobra dla zamieszkania jej przez
ludzi. jeżeli porównać naszą planetę z wielopokojowym mieszkaniem, to Ludzkość
dostałaby „nakaz kwaterunkowy” do jej najmniejszego pokoju. Ale rządzi się
tutaj tak, jakby była jedynym mieszkańcem planety. I samo utwierdzenie się w
poglądzie, że ziemskie wyżyny to jedyne miejsca do życia w „mieszkaniu Ziemi” –
jest nieuzasadnione.
Faktów kontaktów
ziemskich flot ze statkami podwodnymi nieznanego pochodzenia jest tak wiele, że
nie sposób ich wszystkich przypisać marynarskiej fantazji. Ciekawe jest to, że
te wszystkie przypadki miały miejsce wtedy, kiedy zaczęliśmy budować okręty
podwodne z napędem atomowym. Teoretycznie rzecz biorąc, istota USO i UAO może
mieć co najmniej kilka przyczyn:
v Ziemska. Jeżeli naziści z hitlerowskich Niemiec już w lecie 1943 roku
wysłali w stratosferę kilka rozpoznawczych latających dysków (czyli latających
talerzy) i do 1945 roku zbudowano ich kilka egzemplarzy, to dlaczegóż by nie
sądzić, że odnieśli sukcesy nie tylko w stratosferze, ale także w dziedzinie
superokrętów podwodnych, a także podwodnych kolonii – pogrobowców Trzeciej
Rzeszy? [Taką kolonię opisała Lucyna
Penciak – w powieści „Neurony zbrodni” (1980). Powieść jest naiwna i
śmieszna, ale niektóre pomysły są nawet niezłe. Dobra lektura na plażę – przyp.
tłum.]
v Oryginalna. Rozumna cywilizacja początkowo uformowała się we Wszechoceanie
naszej planety, zaś Ziemianie są jej potomkami, którzy wyszli (czy zostali
wygnani???) na powierzchnię Ziemi. Ale już o tym zapomnieli…
v Równoległa. Głębokowodna cywilizacja powstała równolegle z ziemską, ale
osiągnęła wyższy poziom rozwoju. Być może, że ta część cywilizacji, która
uciekła w głębiny morskie po Potopie Generalnym zachowała większy zapas dawnej
wiedzy. Natomiast ludziom na ladzie przyszło wszystko zaczynać od zera.
v Pozaplanetarna – kosmiczna. Kosmici rozmieścili swe placówki badawcze, bazy i statki
podwodne w głębinach Wszechoceanu. Tam jest wiele przestrzeni i brak ludzkich
oczu.
Petersburski
oceanolog dr Roman Smagin nie jest stronnikiem żadnej z tych hipotez, ale
właśnie to on zwrócił uwagę na dziwne i nagłe przerwanie prac nad podbojem
głębin w wielu krajach po 1973 roku.
Załoga batyskafu Trieste, która osiągnęła Głębinę Challengera
Domy w głębi oceanu
Od początku lat
60., Ludzkość pociągały zarówno Kosmos jak i głębiny Wszechoceanu. I chociaż w
wyścigu w Kosmos uczestniczyły tylko dwa supermocarstwa – ZSRR i USA, to w
głębiny rwali się akwanauci nie tylko radzieccy i amerykańscy, ale także
francuscy, angielscy, bułgarscy, czechosłowaccy i nawet kubańscy. I tak np.
francuski uczony Jacques Piccard w
1960 roku w batyskafie opuścił się w głąb Rowu Mariańskiego – najgłębsze
miejsce naszej planety. A opracowanie możliwości zamieszkania w głębinach
Wszechoceanu? Cel był bardziej osiągalny, niż loty w daleki Kosmos: budowa
podwodnych wiosek, miast i nawet państw.
[Istnieje
ciekawa młodzieżowa powieść Moniki
Hughes – „Bunt na Konszelfie 10” (1980) ilustrująca te marzenia – podboju
Kosmosu i innych planet oraz podboju Wszechoceanu naszej planety. W podobnym
tonie Arthur C. Clarke napisał
swoich „Kowbojów oceanu” (1972), która także podnosi kolonizatorski aspekt tych
podbojów oraz zagadki kryptozoologii. Obie pozycje – mimo tego, że już trącą
myszką jest warto przeczytać! – uwaga tłum.]
Podwodny domek J. Cousteau
W akwanautyce
przodujące miejsce zajęła Francja. W oceanicznych głębinach był jej prekursor –
Jacques Yves Cousteau. Zaczął on w
roku 1962, kiedy to pod jego kierownictwem przeprowadzono cały szereg
eksperymentów Precontinent, których zadaniem było udowodnienie możliwości
długotrwałego przebywania człowieka w głębinach. Pięcioosobowa grupa akwanautów
mieszkała przez miesiąc na głębokości 10 m w podwodnym domu L’Astèrie
- Starfish – czyli nasza Rozgwiazda. W 1965 roku, zespół akwanautów
przeżył już na głębinie 100 m aż 22 dni.
W Anglii, w 1965
roku został wypróbowany podwodny dom Glaucus, w 1966 roku u brzegów Kuby
czechosłowaccy specjaliści wypróbowali podwodny dom Permon-3, a w 1967 roku
Bułgarzy zbudowali i wypróbowali podwodne laboratorium naukowo-badawcze Chebros.
Amerykanie nie pozostawali w tyle i 1969 roku zbudowali oni głębokowodne
laboratorium Tektite, zaś podwodny dom-laboratorium Eager w 1971 roku, który
pracował na głębokości 177 m.
Oceanolog dr
Roman Smagin wspomina o naszych doświadczeniach:
- W Związku Radzieckim
na początku lat 60., akwanauci nie odstawali w swych rekordach od kosmonautów:
aparat Osa-3 był batyskafem mogącym
zanurzyć się do 600 m z załogą złożoną z 3 ludzi. Instytut Oceanologii AN ZSRR
w 1968 roku zanurzył w Morzu Czarnym podwodną platformę Czernomor o wadze 55 ton, w której mieszkało i pracowało w czasie
miesiąca na zmianę 28 akwanautów. W 1971 roku na tej stacji pracowało już 5
ekip – razem 60 specjalistów. Mieli oni do dyspozycji podwodne samobieżne
laboratorium Bentos-300 pracujące na
głębokości 300 m.
Sealab
Tabu
Wychodzi na to,
że wiele krajów poważnie próbowało badać głębiny, by potem, w przyszłości
zasiedlić je swoimi obywatelami. Na fali tych eksperymentów, Cousteau
postulował konieczność powstania na planecie OZOZ – Organizacji Zjednoczonych
Oceanów Ziemi na wzór ONZ na kontynentach. I naraz, jakby na czyjś rozkaz, w
połowie lat 70., wszystkie państwa na naszej planecie przerwały finansowanie
swoich programów zasiedlenia głębin morskich. O podwodnych koloniach we
Wszechoceanie już nikt nie wspomniał. Dosłownie jakby ich nigdy nie było.
Podwodne laboratoria i domy doświadczalne zostały rozebrane, albo porzucono na
dnie. Decyzja wszystkich rządów naszej planety, została sformalizowana
Konwencją ONZ z dnia 10.XII.1982 roku. Mówi
się w niej, że zakazuje się osiedlania ludzi w głębinach. Tabu!
Kto to nam
narzucił? No np. załoga nieznanej podwodnej platformy, której załoga omal nie
zderzyła się z UAO na głębokości 500 m w Rowie Mariańskim w Oceanie Spokojnym.
Albo posiadacze USO, którzy omal nie zatopili amerykański batyskaf w 1995 roku
w tym samym Rowie Mariańskim.
Aroganckiej
Ludzkości wyznaczono jej „przestrzeń życiową” na planecie. I wygląda na to, że
sir Arthur Conan Doyle w swej noweli opisał bardziej realne wydarzenia, niż
sądzimy.
Tekst i
ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 24/2015, ss. 28-29
Przekład z j.
rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz