Co bym zrobił bez wspaniałych weekendowych memów Suzi (po lewej)? Śmieję się tak mocno.
Ostatnio jestem na bieżąco z wiadomościami, choć nie tak dogłębnie jak kiedyś, ale coraz mniej z tego, co czytam, faktycznie zamieszczam.
To częściowo dlatego, że rewelacje stają się coraz trudniejsze do zniesienia.
Niektórzy z was mówili mi, że nie po to tu przychodzicie. Czuję potrzebę utrzymywania aktualności, ale nie potrzebę pisania o tym. Chyba, że zdarzy się coś wstrząsającego.
Każdy wydaje się mieć swoją dobrze przygotowaną listę stron do odwiedzenia - Telegram, Twitter, Truth Social, Gateway Pundit, Natural News, itd. Zamieszczanie informacji z ostatniej chwili nie jest naszą mocną stroną. Kontekstualizacja wydarzeń, jeśli możemy, jest.
***
To staje się bardziej nikczemne z dnia na dzień, ponieważ coraz więcej prawdy jest ujawniane. Ostatnio widziałem publiczne użycie słowa "f[xxxxx]ing". [Nie chcę tam iść], nigdy nie byłem skłonny do używania tego słowa. Pozostawię ujawnianie takich rzeczy lepszym rękom.
Z jednej strony spodziewam się EBS (emergency broadcasts) wkrótce i wszystko się zmieni, jakkolwiek ta zmiana może wyglądać.
Po drugie, Sojusz planuje swoje ogłoszenia od zawsze. Wychodzę z założenia, że mogą oni wykonać o wiele lepszą robotę, aby wydobyć na powierzchnię nasze najgorsze i najbardziej traumatyczne obawy niż ja.
Nie zadowolimy wszystkich, niezależnie od tego, jaki obierzemy kurs. Ale myślę, że większość z was nie przychodzi tu po wiadomości z terenu. Przychodzicie tu po niebiańskie i boskie spojrzenie na te wiadomości, przynajmniej w tej fazie rzeczy.
Jednocześnie uważam, że prasa alternatywna - nowy Twitter, Gateway Pundit, Natural News, Epoch Times itp. - wykonuje świetną pracę przy relacjonowaniu wydarzeń. Ale bardzo niewiele z nich relacjonuje niebiański rytm lub to, co boskie.
Jestem zainteresowany wiadomościami, ale najbardziej interesuje mnie to z tej drugiej perspektywy. A to, dokąd prowadzą nas niebiańskie i boskie wiadomości, jest tym, co mnie interesuje.
***
"Pójście tam, gdzie nikt jeszcze nie poszedł" dla mnie oznacza raczej wewnętrzne wymiary niż rejony przestrzeni. Eksploracja obu jest oczywiście potrzebna. Nie twierdzę, że jest inaczej.
Ten drugi eksplorator uczy się z przestrzeni zewnętrznej i zabiera ją do środka; ten pierwszy uczy się z przestrzeni wewnętrznej i zabiera ją na zewnątrz.
Jeden tworzy ekspansję za pomocą dowodów zmysłowych - tego, co widać, słychać, czego się dotyka itd. Drugi tworzy ekspansję poprzez wewnętrzne oczyszczenie z przeszkód i w konsekwencji doświadczanie tego, co żyje w tej przestrzeni - miłości, błogości, ekstazy itd.
***
Myślę, że można śmiało powiedzieć, że chcemy czuć się szczęśliwi w czasie Xmastime. Wydaje się jednak, że mamy bardzo małe poczucie, że to od nas zależy. Zazwyczaj, jeśli nie mamy szczęśliwego Xmas, przypisujemy to okolicznościom zewnętrznym (self-serving bias).
Ale, jak pokazało mi oddychanie miłością z mojego serca, mam kontrolę nad odczuwaniem miłości, błogości i innych boskich stanów. Stąd mam kontrolę nad szczęściem, które wynika z tych stanów.
Jestem jak niebiański barman. Mogę sięgnąć za siebie, wyciągnąć jedną z butelek i zaproponować Tobie, sobie lub światu napój miłości (alkohol) w jednym z jej smaków: zwykły likier waniliowy (miłość), czekolada (błogość), kawa (ekstaza).... No, nie do końca. Aladyn śni. Ale rozumiesz, o co mi chodzi.
Spoczywam w miłości i wszystkie moje lęki i zmartwienia znikają. Kiedy wszystkie zanikają, znajduję się w centrum, w środku, w równowadze. Będąc sam w centrum, pozbawiony pragnień, jestem dostępny dla tego, co żyje w ciszy. Bezdźwięczna i pozbawiona cech, wiecznie płynąca i wszech-zaspokajająca miłość.
(Zakończenie w części 2, jutro).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz