czwartek, 19 maja 2022

Wymazanie strachu; Zaprzeczenie ducha



Na początku maja 2022 roku poleciałem do Amazonii w Peru, aby poprowadzić dietę, dietę roślinną nadzorowaną przez lud Shipibo z górnej Amazonii, który słynie ze swojej wiedzy o roślinach, pieśni roślin i ich mocy przekształcania nas. To była chyba moja trzydziesta trzecia dieta w ciągu ostatnich dwudziestu siedmiu lat, każda z nich trwała w sumie siedem dni.

Wiele roślin wymaga trzykrotnego stosowania diety, w sumie przez 21 dni.  Po raz pierwszy zacząłem stosować diety roślinne w połowie lat 90. i w miarę jak to robiłem, coraz więcej osób chciało się do mnie przyłączyć, tak że obecnie ja, moja żona Lena i nasza córka Anna często zabieramy na jedną wyprawę około dwudziestu osób. Ta grupa, składająca się z jedenastu osób, w większości weteranów, była mniejsza niż zwykle ze względu na wciąż aktualne widmo COVID.

Aby przybliżyć nieco kontekst tej wyprawy, odbyła się ona pomiędzy dwoma zaćmieniami i w czasie katastrofalnego pożaru w Nowym Meksyku - największego pożaru w USA - który zagrażał pochłonięciem naszej ziemi na Ranczu Eagle Bear i spalił już kilkaset akrów rancza. Jest to ziemia, na której prowadzimy wszystkie nasze odosobnienia i która jest kluczowa dla naszej pracy. Tuż przed wyjazdem ewakuowaliśmy się z tego terenu - zabraliśmy wszystkie narzędzia, quady i kilka przyczep. Reszta miała zostać pozostawiona na pastwę ognia, gdyby ten miał nadejść. Musiałem bardzo ciężko pracować nad dietą, aby nie mieć obsesji na punkcie tego, co robi ogień. W chwili pisania tego tekstu nasza ziemia została cudownie ocalona, i to naprawdę cudownie. To już zupełnie inna historia.

Skończyłem ostatnią dietę z rośliną i zacząłem nową z rośliną o nazwie Albaca Brasiliera, pochodzącą z Brazylii, ale zaadaptowaną w Peru. W tej części peruwiańskiej dżungli, w wiosce San Francisco, Brazylia znajduje się w niewielkiej odległości. Ponieważ była to mała grupa, mogłem bardziej skupić się na własnych doświadczeniach niż na nadzorowaniu dużej grupy. Większą część dnia spędziliśmy w hamakach, wstając około piątej rano, aby wypić dwa litry wody przed siódmą rano, kiedy dieta oficjalnie rozpoczyna się każdego dnia. Shipibo codziennie przynoszą mikstury z roślin na bazie tytoniu, śpiewa się do nich icaros, a potem każdy wypija swój napar i dieta rozpoczyna się w ciszy aż do późnego popołudnia. Po wschodzie słońca nie pije się wody. Pogoda jest często w latach dziewięćdziesiątych, a wilgotność powietrza bardzo wysoka. Pierwsze kilka godzin diety jest najbardziej intensywne, a większość roślin ma wpływ psychologiczny i energetyczny, który może zmieniać umysł, wywoływać wizje i głęboką kontemplację.

Albaka, którą brałem, była szczególnie silna i szybko wprowadziła mnie w głęboko spokojną, rozszerzoną przestrzeń świadomości, w której zacząłem odczuwać własną świadomość bycia świadomym i żywym. Moja droga kontemplacji przebiegała zgodnie z tym, o czym ostatnio czytałem. Czytałem książkę tybetańskiego buddysty Tulku Urgyen Rinpocze dla jego zaawansowanych uczniów. Zacząłem rozważać następującą kwestię:

Uważa się, że Budda powiedział i nauczał, że "życie jest cierpieniem", ale jest to niewątpliwie wynikiem albo złego tłumaczenia, albo słabego zrozumienia, co tak naprawdę miał na myśli. Kluczowym słowem jest tu "życie". Cierpienia nie można znaleźć w życiu, lecz jedynie w zaprzeczeniu życia. Nasze cierpienie bierze się z niezrozumienia, zamieszania, ignorancji, utożsamiania się z ego, dualistycznego myślenia i przekonania, że jesteśmy oddzieleni od ducha. To nie jest życie, ale raczej forma złudzenia, szaleństwo powstałe na naszej drodze, gdy zdecydowaliśmy, że jesteśmy zdani na siebie, droga bardziej kojarząca się ze śmiercią niż z życiem.

Niektórzy mogą powiedzieć, że my, ludzie, nie zapomnieliśmy o Duchu, że są miliony ludzi, którzy wierzą w Boga i podążają za tradycyjnymi religiami i ścieżkami wiary. Być może tak jest, ale wiara w Boga nie oznacza, że na co dzień nie zaprzeczamy Duchowi. W rzeczywistości tak jest. Mamy tendencję do bycia wierzącymi tylko z nazwy. Kiedy poddajemy się najmniejszemu lękowi, zaprzeczamy Duchowi.

Prawda jest taka, że bycie żywym, świadomym i przytomnym tu i teraz jest całkiem słodkie. Nie jest to w najmniejszym stopniu cierpienie. Wręcz przeciwnie, myśli związane z oddzieleniem, osądzaniem, potępianiem, porównywaniem i tak dalej tworzą żyzny grunt dla strachu, a strach rodzi więcej siebie, aż w końcu przejmuje wszystkie nasze myśli, wszystkie nasze uczucia i w końcu wszystkie nasze działania.
 Albaka ujawniła mi rozmiar strachu w dzisiejszym świecie i rozmiar strachu, który do niedawna był obecny w moim własnym życiu. To objawienie było jak odkrycie stopnia zgnilizny w starym domu po inspekcji termitów albo stopnia zaawansowania raka w ciele, które okazało się nim przesiąknięte.  Nie jest to przyjemne odkrycie i zniechęca do zmagania się z nim. Rośliny są bardzo dobre w przecinaniu procesów myślowych i po prostu ujawniają, co jest prawdą, a co kłamstwem, które sobie wmówiliśmy, a które nią nie jest. W ten sposób możemy jasno określić, co jest prawdą, a co fałszem, a nie jak zwykle analizować, racjonalizować i rozważać w nieskończoność. Rośliny są bardziej nastawione na poznanie niż na myślenie. Ma to związek z faktem, że rośliny są instynktowne, nie mają intelektu i nie myślą same w sobie, ale raczej po prostu wiedzą, ponieważ są bezpośrednim wyrazem Ducha. Podobnie jak wszystkie elementy przyrody, w tym owady, ptaki, zwierzęta, drzewa, woda, chmury, kamienie szlachetne i tak dalej, rośliny nie oceniają ani nie porównują. Znają pory roku, wiedzą, czy jest dzień czy noc, wiedzą, jaka jest pogoda i jaka będzie. Kiedy odżywiamy się razem z roślinami, włączamy się w ten system wiedzy i korzystamy z jego prostoty.

Tak więc Albaca Brasiliera obnażyła strach, który trzymałam w ciele przez całe życie, i ujawniła myśli odpowiedzialne za ten strach, bez osądzania. Nie da się przed tym ukryć, nie da się temu zaprzeczyć, nie da się tego zracjonalizować ani pozostać w stanie sceptycyzmu.

Na szczęście miałem przygotowane narzędzia do tych objawień i mogłem natychmiast przystąpić do pracy nad nimi, przenosząc je do górnego pokoju za moimi oczami w celu neutralizacji i wymazania. Górny pokój służy jako miejsce neutralizacji wszystkich myśli o lęku poprzez drastyczne podniesienie ich częstotliwości, a następnie pozwolenie im na wymazanie się w tym procesie. Mimo to wymazanie całego ładunku strachu z całego życia nie jest sprawą prostą. Spędziłem nad tym wiele godzin w moim hamaku, a i tak wydawało się, że niekończący się strumień jeszcze wcześniejszych wspomnień, które miały swoje korzenie w innych życiach. Były tam wszystkie lęki z dzieciństwa, w tym wczesne wspomnienia strachu, że coś może się stać moim rodzicom i zostanę porzucony lub pozostawiony sam sobie, zastanawiałem się, co mogłoby ich rozzłościć, jak mógłbym ich zadowolić, jak mógłbym uniknąć machinacji mojego brata, czy na strychu są duchy lub potwór pod łóżkiem. Później martwiłem się, że zostanę sam w domu, że na wolności grasują mordercy, a w sąsiedztwie grasują łobuzy, które mogą mnie pobić i ukraść moje rzeczy. Martwiłem się, że dzieci w szkole będą się wyśmiewać z tego, że jestem w połowie Meksykaninem i mówić o mojej matce jak o dziwce. Co by było, gdybym nosiła niewłaściwe ubrania lub jadła dziwne rzeczy, za które by mnie osądzili? Przez kolejne etapy mojego życia przyglądałam się nieustannym lękom, ciągłemu poczuciu, że nie jestem w porządku, ciągłym obawom przed zachorowaniem na odrę, ospę wietrzną, świnkę, przeziębienia, grypę i liczne alergie, co często mi się zdarzało,  strach przed bombami atomowymi szalejącymi w latach pięćdziesiątych, wszystkie lęki przed popełnieniem grzechów śmiertelnych, które spowodują, że będę się smażył w piekle na zawsze, strach przed ciemnością, strach przed pedofilami (zawsze czający się w tej części Hollywood), strach przed pijakami i psycholami włóczącymi się po ulicach, i tak dalej, i tak dalej. Wszystkie te, w większości zapomniane, wspomnienia odżyły podczas diety roślinnej i ujawniły się jasno i wyraźnie - były to skutki poczucia oddzielenia i odłączenia od prawdziwego źródła Ducha we mnie. Co by było, gdyby Bóg nie istniał? A co, jeśli Bóg istniał, ale był wredny i mściwy i zawsze wypatrywał moich błędów i przewinień? Co by było, gdyby Bóg istniał, ale po prostu w ogóle się nie przejmował?

Uświadomiłem sobie, że z tymi wszystkimi chronicznymi lękami, dorastając, rzadko czułem się bezpieczny. Nie wiedziałem, że duch jest we mnie w postaci mojej własnej świadomości i że będzie mnie chronił bez względu na wszystko. Nie wiedziałem, że mam sprzymierzeńców i pomocników: Nie wiedziałem, że natura jest pełna leków, które mogą mnie uzdrowić. W dzieciństwie nie byłem silny, lecz przez większość czasu przerażony. Wyrosłem na niepewnego siebie młodego człowieka, który na zewnątrz starał się sprawiać wrażenie pewnego siebie i skutecznego, umiejącego radzić sobie w życiu, ale moje myśli były dalekie od pewności siebie. Byłem bardzo niespokojny, a niepokój to tylko grzeczne i formalne określenie strachu. Bałem się i czułem się oddzielony. Nie wiedziałem, że wszyscy inni czuli się tak samo lub nawet gorzej, o czym miałem się przekonać na zjeździe absolwentów pięćdziesiątej klasy gimnazjum kilka lat temu.
Podczas gdy dieta roślinna pozwoliła mi na inwentaryzację moich lęków, pokazała mi również całkowitą fikcję mojej narracji, nieważność fabuły. W rzeczywistości moja świadomość siebie jest tylko w chwili obecnej. Narracja lęku była tylko wyobrażeniem o tak zwanej przeszłości, której istnienia nigdy nie mogłem udowodnić. To był tylko film, fascynujący, ale tylko doświadczenie wirtualnej rzeczywistości. Kiedy patrzę na moją obecną sytuację, to obraz jest zupełnie inny. Jestem i mogę być spokojny i pewny, wiedząc, że Duch Boży jest we mnie i wyraża się poprzez moją samoświadomość w tej wiecznej chwili teraz. Ta świadomość jest doświadczeniem wspólnym dla wszystkich istot. A jednak mam prawdziwe szczęście być moim unikalnym "ja", właśnie takim. Jestem całkowicie bezpieczny, cała, połączony i bezwarunkowo kochany. Wow. Co za różnica. Dziękuję ci, roślinne medium.

Czy to oznacza, że lęki zniknęły na zawsze? Nie, raczej nie. Są one nieodłączną częścią mojej fałszywej osobowości, która wciąż się odzywa, kiedy za dużo myślę. Kiedy coraz częściej przebywam w mojej wiedzy, nie ma ona nade mną władzy. To mój wybór, na czym się skupić. Rozproszenia uwagi są liczne. Na tym właśnie polega praca. To właściwie jedyna praca, jaka istnieje - stabilizowanie samoświadomości, bycie niczym, bycie przestrzenią, przez którą przepływa życie, kontekstem, którego nie można skrzywdzić, a nie treścią, która może być przyczyną cierpienia. Dziękuję za pomoc, rośliny.

**By Jose Stevens PhD

**Source

 

Przeżyłem coś podobnego po Ayahuasce integrując się z naturą,

Do tego stopnia, że wszystko co widziałem to jako żywą materię,

Dającą mi odczuć na każdym kroku dosłownie miłość do mnie.

Chodziłem po kafelkach i klepkach podłogowych uśmiechniętych,

Do mnie szczęśliwych z kontaktu i oczekujących na następny krok.

Nauczyło mnie to szacunku nie tylko do natury ale do tworzonych rzeczy.

Potem jak wariat nie tylko rozmawiałem telepatycznie ze zwierzętami,

Ale z własnym starym samochodem tak jakby mnie słuchał i ostrzegał....

i tak było i jest do dzisiaj...

autor blogu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz