Oś liberalnych mediów i ich sprzymierzonych grup aktywistów - CNN, NBC News, Washington Post, Media Matters - są w gniewnej wrzawie nad ostatnim raporcie kwestionując przed-wiedzy i zaangażowania FBI w zamieszkach 6 stycznia Capitol. Gdy tylko ten nowy raport został opublikowany w poniedziałek, w tych liberalnych mediach natychmiast pojawił się konsensus, że jest to obłąkana, ignorancka i szalona teoria spiskowa, która nie zasługuje na uwagę.
Oryginalny raport, opublikowany przez Revolver News, a następnie wzmocniony przez Tuckera Carlsona z Fox News, dokumentował liczne dowody infiltracji przez FBI trzech kluczowych grup w centrum śledztwa 1/6 - Oath Keepers, Proud Boys i Three Percenters - i zauważył, jak wielu domniemanych przywódców zamieszek z tych grup nie zostało jeszcze oskarżonych. Podczas gdy protestujący niskiego szczebla byli agresywnie oskarżani o poważne przestępstwa i przetrzymywani bez kaucji, wielu z domniemanych przywódców spisków było jak dotąd chronionych przed zarzutami.
Implikacje tych faktów są oczywiste. Wydaje się niezwykle prawdopodobne, że FBI miało wiele sposobów, aby dowiedzieć się o jakichkolwiek zorganizowanych spiskach dotyczących zamieszek z 6 stycznia (podobnie jak społeczność wywiadowcza USA, jak sama przyznaje, miała wiele zaawansowanych wskazówek dotyczących ataku 9/11, ale, zgodnie z ich wymówką, tragicznie nie udało im się "połączyć kropek"). Nie ma wątpliwości, że FBI infiltrowało przynajmniej niektóre, jeśli nie wszystkie z tych grup - które od lat ostrzegają, że stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego - za pomocą informatorów i/lub tajnych szpiegów. Wiadomo, że lider Proud Boys, Enrique Tarrio, służył w przeszłości jako informator FBI, a przerwana w 2020 r. intryga członków Three Percenters, mająca na celu porwanie Gov. Gretchen Whitmer (D-MI), została ukształtowana i napędzana przez to, co według The Wall Street Journal było "tajnymi agentami i poufnymi informatorami" FBI.
To, co byłoby szokujące i dziwne, to nie to, że FBI osadziło informatorów i innych infiltratorów w grupach planujących zamieszki na Kapitolu 6 stycznia. To, co byłoby szokujące i dziwne - dziwaczne i niewytłumaczalne - to fakt, że FBI nie miało tych grup pod ścisłą kontrolą. A jednak sugestia, że informatorzy FBI mogli odegrać jakąś rolę w planowaniu zamieszek 6 stycznia, została natychmiast przedstawiona jako coś podobnego do, powiedzmy, teorii prawdy 9/11 lub pytań o rolę CIA w zabójstwie JFK, lub, jeszcze kilka tygodni temu, teorii przecieku z laboratorium COVID: jako coś, co z perspektywy poważnych kręgów, tylko ledwo zdrowy na umyśle, noszący czapkę z daszkiem szaleniec mógłby nawet rozważać.
Ta reakcja jest szczególnie zdumiewająca, biorąc pod uwagę, jak często FBI robiło dokładnie to samo podczas pierwszej wojny z terroryzmem i jak powszechne były dyskusje na temat tej taktyki w liberalnych kręgach głównego nurtu. W ciągu ostatniej dekady relacjonowałem niezliczone przypadki dla The Guardian i The Intercept, w których FBI namierzało młodych amerykańskich muzułmanów, których postrzegało jako łatwych do zmanipulowania - ze względu na problemy finansowe, emocjonalne lub oba - a następnie rozmieszczało informatorów i tajnych agentów, by wmówić im, że zgadzają się dołączyć do spisków terrorystycznych, które zostały stworzone, zaprojektowane i sfinansowane przez samo FBI, a następnie pogratulować sobie rozbicia spisku, który sami zainicjowali. Jak zapytałem w jednym z nagłówków o szczególnie rażącym przypadku uwięzienia: "Dlaczego FBI musi produkować własne spiski, jeśli terroryzm i ISIS są tak poważnymi zagrożeniami?".
W 2011 roku Mother Jones opublikował znakomite, długie śledztwo reportera Trevora Aaronsona, zatytułowane "The Informations", w którym pytano: "FBI zbudowało potężną sieć szpiegów, aby zapobiec kolejnemu atakowi krajowemu. Ale czy oni niszczą terrorystyczne spiski - czy też nimi kierują?". Aaronson pokrył liczne podobne przypadki dla The Intercept, gdzie FBI zaprojektowało, wyreżyserowało, a nawet sfinansowało działki terrorystyczne i inne pierścienie przestępcze, którymi następnie chwalili się, że zakłócają. Szeroko chwalony TEDTalk Aaronsona, który, według słów organizatorów, "ujawnia niepokojącą praktykę FBI, która rodzi spiski terrorystyczne poprzez wykorzystywanie muzułmańsko-amerykańskich osób z problemami psychicznymi", zawierał to centralne twierdzenie: "Istnieje organizacja odpowiedzialna za więcej spisków terrorystycznych w Stanach Zjednoczonych niż Al-Kaida, Al-Shabaab i ISIS razem wzięte: FBI".
Jednak lojalny wobec DNC sektor korporacyjnych mediów zareagował na artykuł Revolver News i segment Carlsona, w którym poruszono te kwestie, tak jakby przedstawiały one coś, czego żadna czująca istota nie mogłaby uznać za realne. CNN - która przez lata wmawiała swoim widzom, że Kreml kontroluje rząd USA poprzez szantaż seksualny i finansowy - opublikowała coś, co nazwała "fact-check", w którym potępiła tę teorię jako "haywire theory", która "nie jest niczym więcej niż konspiracyjną siecią niesprawdzonych twierdzeń, półprawd i niedokładnych bzdur na temat dostrzeżonych bomb w aktach sądowych".
Jak to zwykle bywa, The Washington Post - który powiedział Amerykanom, że Rosjanie dokonali inwazji na amerykańską sieć elektryczną i że ogromna armia lojalnych wobec Kremla amerykańskich pisarzy kształtuje nasz dyskurs - powtórzył natychmiastowy konsensus CNN/liberałów, wyśmiewając to jako "dziką, bezpodstawną teorię Tuckera Carlsona", twierdząc, że "jest to rodzaj sugestii, za którą dziennikarze w innych organizacjach zostaliby całkiem możliwe, że zwolnieni, gdyby starali się ją forsować prawie tak mocno". Standardowy liberalny blob HuffPost/ DailyBeast/ BusinessInsider wszyscy recytowali ze scenariusza stada. "Śmieszna teoria spiskowa" - skwitował The Huffington Post, który zrobił więcej, by pomóc FBI odnaleźć obywateli rzekomo biorących udział w zamieszkach na Kapitolu, niż jakakolwiek lokalna agencja ochrony porządku publicznego.
**By Glenn Greenwald
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz