W okresie Bożego Narodzenia oraz
Wielkanocy ma miejsce szczególny czas, świętowany na długo przed
chrześcijaństwem, bo w swej istocie dotyczy uniwersalnych praw rozwoju
ducha i materii.
W czasie Bożego Narodzenia, któremu poświęciłam wpis: Boskie światło rodzi się w Tobie,
ma miejsce symboliczne „zwycięstwo” światła nad ciemnością. To wyklucie
wiedzy – uwięzionego potencjału, który wcześniej mógł się manifestować
jako depresja, uczucie wewnętrznej śmierci, beznadziei , pustki i
nicości. Uwolniony potencjał ujawnia swoje światło i jest gotowy do
dalszego przeobrażania. Symbolizuje to najdłuższa noc zimowa, podczas
której słońce wychodzi z podziemi. Odtąd będzie coraz bardziej
rozświetlać świat wyłonioną wiedzą i świadomością.
W okresie Wielkanocy, po przesileniu
wiosennym, dane światło, które wykluło się z ciemności (nieświadomości),
po rozświetleniu umysłu jest gotowe do życia – dosłownego zaistnienia w
materii. To symbolizują jajka, które towarzyszą Świętom Wielkanocnym.
Jajka to symbol oczyszczenia i rozświetlenia, dlatego są jasne,
jednolite. Rolą ludzi jest je pokolorować, czyli nadać konkretne barwy w
materii. Bo człowiek jest pryzmatem, przez którego światło ducha
rozszczepia się na kolory w otoczeniu dalszym – życiu. W ten sposób
światło zyskuje wiedzę o swoich potencjałach.
Okres Wielkanocy to narodziny życia ze
śmierci, co symbolizuje natura, która się wykluwa ze stanu uśpienia,
niebytu. Zyskuje barwy, pokazuje swoje piękno i różnorodność. To samo
jest u człowieka – on też jest gotowy do działania, nowych kreacji,
wydawania nowych owoców tu na ziemi. Poznaje w ten sposób barwy swojej
świadomości, swojej duszy. Przekuwa idee, które się narodziły z
nieświadomości, w konkretne czyny i działania (owoce życia).
Zanim jednak to nastąpi, odzywają się
ograniczenia i słabości, lęki i demony, podobnie zresztą jak w czasie
przesilenia zimowego. Dlaczego tak jest ? Bo nie da się przekraczać
siebie bez doświadczenia blokad – aktualnych granic naszego jestestwa.
Czujemy swoje bariery właśnie dlatego, że dojrzeliśmy do tego by je
pokonać.
O ile w okresie przesilenia zimowego
mierzyliśmy się z własną niewiedzą czyli ciemnością, tak w okresie
wiosny pokonujemy ograniczenia w materii. Rośliny przebijają ziemię,
listki wychodzą z pąków, a motyle pokonują kokony, by pokazać swoje
piękno w słonecznym blasku. I każde to istnienie jest jedyne w swoim
rodzaju.
Kiedyś gdy zirytowałam się tym, że pewna
słabość cyklicznie do mnie wróciła, dostałam bardzo czytelny przekaz od
mojego Ducha – Wyższej Jaźni:
„Zaufaj, na wszystko potrzeba czasu. Rozwój świadomości jest jak skoki”.
No właśnie, jak skoki. Dopóki nie
wskoczymy na nowy poziom, to wracamy do starego, choć z nową wiedzą. Za
każdym razem coraz bardziej doskonalimy skok w wyniku praktyki. Aż
wreszcie udaje się przekroczyć siebie w danym obszarze myślenia i
działania. A wtedy zmienia się perspektywa. Z daleka widzimy już naszą
ciemną stronę inaczej. Poszerzamy siebie i swoje widzenie. Dana słabość,
wzorzec itd, odkrywa swoje kolejne rozwinięcia, które dopiero „z góry”
możemy dostrzec. To co wcześniej odbieraliśmy negatywnie, odkrywa nowe
potencjały i przestrzeń. Ale to nie byłoby możliwe bez podejmowania
prób. Dziecko, żeby nauczyć się chodzić , upadnie wiele razy. Odrobienie
lekcji czasem wymaga wielu powtórzeń.
Nie ma zatem rozwoju bez konfrontacji z
ograniczeniami, słabościami itd, które motywują do odkrywania i
rozumienia piękna duszy. Kwiat rozwija swoje pąki, bo fizycznie
przekroczył siebie, poszerzył swoją przestrzeń. Widzimy to co roku w
odradzającej się naturze i własnym rozwoju.
Człowiek podlega rytmom szerszych istnień,
w jakich się zawiera. Jego ciało funkcjonuje w zbiorowej materii, a
jego umysł – w zbiorowym duchu. Umysł jak w spirali, co jakiś czas wraca
do tych samych wzorców, mając szansę poszerzenia swojego rozumienia.
Wzorca ani programu, który nas kształtuje nie da się usunąć. Ale można
odkrywać jego kolejne możliwości. Rozwój to mierzenie się ze swoimi
programami cyklicznie, na coraz wyższym poziomie świadomości.
Dlatego nie trzeba obwiniać siebie o
powracające słabości, lęki i cienie. Nie trzeba szukać nerwowo sposobów
na cudowne uzdrowienie, bo te lekcje musimy odrobić sami. Rozwój duchowy
to nauka bycia dojrzałym i cierpliwym wobec tego, co uważamy za
ograniczenie. Cienie są po to, by nas finalnie doprowadzić do światła,
naszych uwięzionych potencjałów. Uwolnienie poszerza możliwości
wyrażenia się. Aż do kolejnej granicy, za którą będzie czaić się
nieznane naszej duszy. To nieznane znowu możemy odebrać negatywnie –
jako lęki i demony, stany „ciemne” itp. Walka z nimi nie ma sensu, warto
natomiast rozpoznać jakie potencjały reprezentują i przejawić poprzez
nowe działania i wyrażenia w życiu.
Duchowość uczy zaufania i dojrzałego
podejścia do tej cykliczności. Cierpliwość w poznawaniu, oswajaniu,
wychowaniu swoich „demonów”, to fundament świadomego rozwoju. Ten rozwój
nie prowadzi do bycia „jasnym”, „idealnym”, pozbawionym „wad” czy
„cienia”. Z ciemnej strony stwarzamy się nieustannie, bo symbolizuje
to, czego jeszcze o sobie nie wiemy
Farida Sorana Saffarini
doradca i przewodnik duchowy, nauczycielka metody rozwojowej „Integracji duszy” – sztuki świadomego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz