sobota, 18 czerwca 2016

Traumę dziedziczymy przez wiele pokoleń. Co wie epigenetyka?



Po przodkach dziedziczymy nie tylko geny, ale też - "pozagenowo" - pamięć o lęku, skłonność do zaburzeń psychicznych i chorób somatycznych; trauma rodziców wpływa na dzieci i kolejne pokolenia - mówili w piątek naukowcy na odbywającej się w Katowicach konferencji.

Stres powoduje zmiany epigenetyczne w komórkach jajowych i plemnikach, w środowisku w macicy ciężarnej, komórkach macierzystych i ośrodkowym układzie nerwowym - dyskutowali o tym lekarze podczas rozpoczętej w piątek dwudniowej międzynarodowej konferencji „Medyczne i społeczne aspekty traumy”.

Jak podkreśliła prof. Jadwiga Jośko-Ochojska ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, współczesna nauka przy zastosowaniu nowoczesnych narzędzi coraz wyraźniej wskazuje, że przeżycia naszych rodziców, dziadków, a być może też pradziadków mają na nas znaczący wpływ.

„Nie rodzimy się jako niezapisana tablica. Jak stwierdziła w 2012 r. wybitna badaczka Nessa Carey, nasze DNA jest jak scenariusz, ale w zależności od reżysera, aktorów i ich zmysłów, nawet identyczny scenariusz może być różnie zrealizowany” – powiedziała.

Dowiedziono już ponad wszelką wątpliwość, że traumatyczne przeżycia matki w czasie ciąży mogą spowodować uszkodzenia czynnościowe i anatomiczne mózgu dziecka jeszcze w życiu płodowym, wpływając na patologiczne funkcjonowanie jego organizmu nawet w dorosłym życiu. Jednak nawet jeśli matka nie doznaje w ciąży żadnych negatywnych przeżyć, dziecko może odziedziczyć lęki, podatność na zaburzenia nastroju po swoich dalszych przodkach. Dziedziczenie odbywa się bowiem nie tylko poprzez geny, ale też „pozagenowo”.

Nowoczesne badania takiego dziedziczenia opierają się głównie na badaniach epigenetycznych, w których mowa o wpływie czynników środowiskowych na zmianę ekspresji, czyli funkcjonowania genów, mimo braku zmian w budowie całego zestawu genów. Chodzi o tzw. pamięć komórkową czy pamięć metaboliczną.

Prof. Jośko-Ochojska przytoczyła m.in. wyniki badań myszy – samice jeszcze przed zapłodnieniem wąchały miętę, a następnie aplikowano im bodziec bólowy. Po kilkukrotnym powtórzeniu tych działań samica reagowała lękiem na zapach mięty, podobnie jej urodzone później dzieci. Aby wykluczyć ewentualność, że dzieci naśladują jej zachowanie, oddzielono młode od matki. Okazało się, że w porównaniu z grupą kontrolną wyłącznie te myszy, których matki były drażnione, bały się, czując zapach mięty, były agresywne, stwierdzono u nich też wysoki poziom hormonu stresu.

O tym, że podobne doświadczenia są udziałem ludzi, świadczą obszerne badania osób, które przeżyły traumę – żołnierzy, więźniów obozów koncentracyjnych, ofiar przemocy – oraz ich potomków. Notowano nawet relacje o tych samych koszmarach sennych dręczących rodziców i dzieci, choć rodzice nigdy dzieciom o nich nie opowiadali.

Naukowcy wiedzą już, że w stresie niektóre regiony mózgu ulegają zmniejszeniu – jak hipokamp i kora przedczołowa, a inne powiększeniu – jak jądra migdałowate. „Zmniejszają się więc struktury odpowiedzialne za pamięć, za jej konsolidację, zwiększają się odpowiedzialne za lęk i agresję, które idą zawsze w parze. To niesie dalekosiężne skutki społeczne – im większy poziom lęku w społeczeństwie, tym większy poziom agresji” – mówiła prof. Jośko-Ochojska.

Dodała, że są też korzystne aspekty traumy, prowadząc do zjawiska określanego przez specjalistów jako wzrost potraumatyczny, prowadzący do lepszego funkcjonowania niż przed traumą. „To są lepsze umiejętności radzenia sobie ze stresem i traumą, człowiek widzi nowe możliwości, wytycza nowe cele, zaczyna być bardziej dojrzały emocjonalnie, staje się lepszym człowiekiem. Całe życie piszemy epigenetyczny list do przyszłych pokoleń. Musimy być świadomi, że wszystko, co przeżywamy, przekazujemy dalej. Albo się z tym uporamy, albo nie, mamy na to wpływ” – podsumowała.

Ciekawy artykuł na temat epigenetyki:
Epigentyka: jak oszukać genetyczne przeznaczenie

Źródło: Serwis Nauka w Polsce

 Jednym z najbardziej popularnych tytułów zawierających informację o Plejadianach są „Plejadianie” autorstwa Barbary Marciniak. Jest to grupa renegatów składająca się z istot pochodzących z różnych systemów gwiezdnych z naszej przyszłości. Są tu aby spotkać się z nami w 1987-2012 i później. Podobno są tutaj, aby zmienić ich teraźniejszość (naszą przyszłość) poprzez zmianę biegu wydarzeń.

Plejadianie w przyszłości żyli w bardzo despotycznych i przygnębiających czasach, wraz ze szczelnym systemem kontroli oraz z szeroko rozwiniętą technologią. Kilku Plejadian – zdrajców, tzw. grupa oporu, zorientowała się że powodem ich koszmaru są decyzje, których my ludzie dokonujemy w trakcie nanosekund, mają wpływ na ich życie, ich karmę. Zauważyli, że muszą stawić temu czoła. Jedyną drogą, aby to zrobić było skontaktowane się z nami i poinformowanie nas jakie mamy wybory, oraz o tym, że nie potrzebujemy żyć w przyszłości, tylko powinniśmy dokonywać bardziej świadomych wyborów.

Jeżeli rozejrzymy się wokół nas, na pewno dostrzeżemy to, że w zastraszającym tempie zbliżamy się do zamiany Ziemi w Królestwo Maszyn z tonami urządzeń elektronicznych, które całkowicie pochłaniają życie naszych dzieci oraz nas – dorosłych. Wszystko staje się skomputeryzowane. Klonowanie, sztuczna inteligencja i nanotechnologia pochłaniają coraz to większe fundusze. Uzależniamy się od elektroniki, a nasze życie jest bardziej stresujące, ponieważ musimy być wielozadaniowi. Powoduje to zwiększenie, np. ataków serca oraz ryzyko zachorowania na inne choroby. Medycyna jest sponsorowana w celu rozwijania technik przeszczepiania organów, czy wszczepiania sztucznych, które działają jak rzeczywiste. Można śmiało stwierdzić, że w najbliższej przyszłości będziemy w pół człowiekiem, pół maszyną, a implanty cyfrowe i biologiczne zostaną również w nas umieszczone. Będzie też możliwy ich zakup, a one będą umożliwiały kontrolę naszych myśli i zachowań.

To jest właśnie droga jaką Plejadanie wybrali w przeszłości. Doprowadziła ich ona do tej, rzeczywistości w której muszą żyć obecnie. Kilku z nich opuściło swoje ciała, aby wybrać się w naszą przyszłość i skontaktowali się z umysłem Barbary Marciniak w 1988 roku, która zgodziła się być ich „przekaźnikiem”.

Grupa Plejadian z przyszłości chciała ostrzec nas, o tym że jeśli wystarczającej liczbie ludzi uda się włączyć naszą uśpioną cząstkę DNA, w której zakodowane są informacje noszące słoneczne promieniowanie gamma będziemy mogli ominąć plany jakie ma wobec nas „Królestwo Maszyn” (PTB). Większość mieszkańców nie będzie w stanie świadomie dostosować się do tej energii, a tym samym nie wystarczającym będzie zwiększenie wibracji do wyższych częstotliwości. Tak długo, jak będzie do tego zdolna pewna ilość ludzi, nowy świat, na podstawie wspólnych obyczajów i kodów etycznych, zostanie przekształcony w naszej świadomości. Nasza planeta zostanie metafizycznie podzielona na dwie części.

Właśnie to Plejadanie chcą osiągnąć, ponieważ jeśli my zrobimy to pierwsi, ich teraźniejszość się zmieni. W najgorszym wypadku ich świat rzeczywisty zostanie usunięty. Jeśli tak się stanie, zaakceptują to lecz dalej będą żyć jako istoty duchowe. Oczywistym jest, że lepiej być wolną duszą niż być uwięzionym w świecie maszyn, który dawno już wymsknął się spod kontroli. Należy tutaj zaznaczyć, że nie chodzi tutaj o to, że technologia jest zła sama w sobie, chodzi tylko o to w jaki sposób jest ona wykorzystywana.

Tak więc to jest ich legenda, która jeszcze się nie zakończyła. Według nich, jeśli nam się uda (a tak prawdopodobnie będzie) w taki czy inny sposób korzyści poniesiemy zarówno my jak i oni. Nie ma więc tutaj czarnego scenariusza.

Dzięki sukcesom Marciniak, coraz więcej łączyło się coraz więcej renegatów, nie tylko z Plejadańskiego systemu gwiezdnego. Rozpoczęło się to w latach 90tych i trwa do dziś. Obecnie jest to mieszanka składająca się z małych grup (prawdopodobnie humanoidów) i Renegatów Reptilian, prawdopodobnie z Oriona. Kiedy słucham ich płyt, wierzę, że mogę rozpoznać różnicę i powiedzieć, który z nich to Reptilian, a kto humanoidem bazując na ich głosach, energii i temperamencie.

Tak więc przyjrzyjmy się temu, jak Plejadanie pasują do przeszłości naszych przodków, ponieważ mówi się , że mogą być nami z przyszłości.
W znakomitej książce „Zwiastuni Świtu” Barbary Marciniak, Plejadanie mówią, że przybyli do naszego wszechświata z poprzedniego, który zakończył już swój cykl. Zanim doszło do zakończenia ich starego wszechświata, zdali sobie sprawę, że wszyscy są członkami pewnej całości i każdy z nich jest bogiem – stwórcą. Mieli do wyboru, albo powrócić, połączyć się z resztą i stać w miejscu lub kontynuować odkrywanie rzeczywistości w nowym wszechświecie. Wybrali to drugie.

W książce stale przypomina się o tym, że Plejadanie to nie tylko postacie z przyszłości, oni są nami w przyszłości. Są także naszymi przodkami, którzy byli obecni przy „Projektowaniu Ziemi”, czyli byli bogami, którzy zaszczepili życie na Ziemi.

Przez lata, Plejadanie przedstawiali siebie samych jako bardzo rosłych o kaukaskim wyglądzie. Częściowo uważali, że są „istotami niebieskimi”, szczególnie w krajach skandynawskich. Innymi słowy można powiedzieć, że wyglądali jak wysocy kaukascy Skandynawowie. Jest to bardzo dobre określenie, aby porównać ich z Lyranami. Zwłaszcza gdy przekonamy się, że ich historia była bardzo podobna. Wśród Lyran podobno była frakcja skandynawska, która potem wyemigrowała do Plejadian. Oryginalna grupa Plejadian pochodzi głównie z Elektry i Maia.

Plejadanie więc są odłamem Lyran, którzy byli prototypem używanym przez Założycieli do wypełnienia tego sektora wszechświata. W miarę upływu czasu Weganie, potem Lyranie przybyli na Ziemię, aby stać się żywą biblioteką, planety która może posiadać DNA oraz wiedzę na temat całej galaktyki. Dlatego ludzkość jest eksperymentem, ściśle monitorowanym przez wiele istot pozaziemskich.

Intencja była dobra, projekt się rozpoczął, jak się potem przekonamy, został przerwany przez siły, które wydawały się mieć inne intencje. Nie tak szlachetne. O tym później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz