Nowe sankcje, kolejne ćwiczenia wojskowe z udziałem USA i Korei
Południowej tuż pod nosem Korei Północnej oraz dalszy ciąg zastraszania i
znieważania. Wszystko to wyłącznie dlatego, że kraj, który nigdy nikogo
nie zaatakował, nadal jest zdecydowany bronić się przed oburzającymi
prowokacjami – wojskowymi, ekonomicznymi i propagandowymi.
Ile jeszcze może znieść jeden kraj?
Ponad 60 lat temu na północ od 38 równoleżnika zginęły miliony ludzi.
Zostali dosłownie zmasakrowani przez koalicję, na czele której stały
Stany Zjednoczone.
Po zwycięstwie Korei Północnej nigdy nie zostawiono jej w spokoju. Od
tego czasu Zachód prowokował ją, groził jej, narzucał surowe sankcje i,
oczywiście, manipulował światową opinią społeczną na jej temat.
Dlaczego? Można odpowiedzieć na kilka sposobów. Najprostsze
wytłumaczenie jest takie, że to kraj komunistyczny, który w dodatku chce
sam decydować o swoim losie. Tak jak od kilkudziesięciu lat robiła to
Kuba i jak ostatnio robi kilka państw Ameryki Łacińskiej.
Poza tym istnieje inna, dużo bardziej złożona odpowiedź: ponieważ Korea
Północna (KRLD) walczyła o swoje prawa u siebie i walczyła z zachodnim
imperializmem za granicą. Pomogła wyswobodzić skolonizowane i uciskane
kraje. I, jak Kuba, robiła to bezinteresownie, jak przystało na
prawdziwie internacjonalistyczne państwo.
Najwięcej na tej pomocy skorzystała Afryka – m.in. Namibia i Angola,
kiedy cierpiały z powodu strasznego reżimu apartheidu, narzuconego im
przez RPA. Rozumie się samo przez się, że te reżimy były w pełni
sponsorowane przez Zachód, tak samo jak rasistowski obłęd, przychodzący z
Pretorii (pamiętajmy również, że faszystowska, apartheidowa RPA była
jednym z państw, które walczyły u boku Zachodu w czasie wojny
koreańskiej).
Zachód nigdy nie zapomniał i „nie przebaczył” internacjonalistom z Korei
Północnej pomocy udzielonej wielu afrykańskim krajom. Piloci z Korei
Północnej latali egipskimi myśliwcami w trakcie wojny
izraelsko-arabskiej w 1973 roku. Korea Północna brała udział w
wyzwoleńczej walce Angoli (uczestniczyła w operacjach bojowych, walcząc u
boku Ludowych Sił Zbrojnych Wyzwolenia Angoli, FAPLA), walczyła w
Rodezji, Lesoto, Namibii (twardo wspierając SWAPO – Organizację Ludu
Afryki Południowo-Zachodniej) i na Seszelach. Wspierała Afrykański
Kongres Narodowy i jego walkę z apartheidem w RPA. W przeszłości
pomagała wtedy jeszcze rozwijającym się krajom afrykańskim, w tym
Gwinei, Etiopii, Zimbabwe, Mali i Tanzanii.
Przelewanie swojej krwi przez ludność Korei Północnej za wolność
najbardziej zniszczonego (przez zachodni imperializm) kontynentu na
ziemi – Afryki – to jeden z głównych powodów, dla których Zachód gotów
jest „pójść na całość”, starając się „ukarać”, systematycznie
dyskredytować, a nawet zlikwidować ten dumny naród. Zachód ma obsesję na
punkcie zaszkodzenia Korei Północnej, taką samą obsesję, jaką
przejawiał przez dziesiątki lat w stosunku do Kuby, niszcząc ją.
Zachód plądrował Afrykę – potężny kontynent bogaty w zasoby naturalne –
od stuleci. Solidnie się na tym wzbogacił. Każdego, kto starał się
powstrzymać tę chciwą maszynę, należało zlikwidować.
Koreę Północną stawiano pod ścianą, nękano i prowokowano. Kiedy rząd w
Pjongjangu reagował, zdecydowany bronić się, Zachód deklarował te
działania „nielegalnymi” i utrzymywał, że stanowią prawdziwe „zagrożenie
dla świata”.
Korea Północna odmówiła oddania swojej niepodległości i zejścia z
obranej ścieżki i kontynuowała rozwój swojego programu obrony jądrowej.
Aparat zachodniej propagandy wskakiwał na coraz wyższe obroty,
rozpowszechniając toksyczne fabrykacje i zatruwając nimi całą planetę. W
rezultacie cały świat jest przekonany, że „Korea Północna jest zła”,
ale nie ma pojęcia dlaczego. Cała ta szarada zbudowana jest na
stereotypach, ale nikt ich nie kwestionuje.
Wybitny specjalista w zakresie prawa międzynarodowego Christopher Black z
Toronto uważa nowo nałożone na Koreę Północną sankcje za prawdziwe
zagrożenie dla pokoju na świecie:
„W VII rozdziale Karty Narodów Zjednoczonych czytamy, że w razie zaistnienia zagrożenia dla pokoju Rada Bezpieczeństwa ONZ może zastosować odpowiednie środki wobec danego kraju. Artykuł ten wykorzystywany jest jako usprawiedliwienie dla nałożenia sankcji. Jednak to nie Korea Północna stanowi zagrożenie dla pokoju, a Stany Zjednoczone, które militarnie grożą unicestwieniem Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. KRLD wyraźnie oświadczyła, że posiadany arsenał jądrowy służy jedynie do powstrzymania ataku ze strony Ameryki, która zagraża pokojowi na świecie.Fakt, że Stany Zjednoczone, jako członek Rady Bezpieczeństwa ONZ, nakładają sankcje na ten kraj, stanowi zagrożenie, jest hipokryzją i działaniem niesprawiedliwym. To wstyd, że Rosja i Chiny dołączyły w tym do Stanów Zjednoczonych, zamiast zażądać narzucenia sankcji na USA za zagrażanie KRLD i prowadzenie nowych ćwiczeń wojskowych, które stanowią oczywiste zagrożenie dla Korei Północnej. Jeśli Rosjanie i Chińczycy są uczciwi, to dlaczego nie naciskają na Stany Zjednoczone, żeby te wycofały swoje wojska, żeby Korea Północna poczuła się mniej zagrożona, i dlaczego nie podejmą kroków, by zagwarantować bezpieczeństwo KRLD? Żaden z tych krajów nie wyjaśnia swoich decyzji, ale ich działania czynią je wspólnikami USA przeciwko Korei”.
USA/NATO grożą Korei Północnej, Chinom i rosyjskiemu Dalekiemu Wschodowi
Bazy wojskowe Stanów Zjednoczonych/NATO w Azji (i w innych częściach
świata) stanowią główne zagrożenie dla KRLD, Chin i dalekowschodnich
obszarów Rosji.
Potężne bazy lotnicze na Okinawie (Kadena i Futenma) oraz bazy wojskowe
na terytorium Korei Południowej stanowią bezpośrednie zagrożenie dla
Korei Północnej, która ma pełne prawo do obrony siebie i swoich
obywateli.
Absolutnie nielogiczne jest nakładanie sankcji na ofiarę, a nie na
imperium, które jest odpowiedzialne za śmierć setek milionów ludzi we
wszystkich zakątkach świata.
Andre Vltchek, filozof, pisarz, filmowiec i
dziennikarz śledczy. Pisał o wojnach i konfliktach w dziesiątkach
krajów. Jego najnowsze książki to: „Exposing Lies Of The Empire” (Ujawniając kłamstwa Imperium) i „Fighting Against Western Imperialism” (Walcząc z zachodnim imperializmem). Jego dyskusja z Noamem Chomskym została opublikowana w książce „On Western Terrorism (O zachodnim terroryzmie). Z kolei „Point of No Return” (Punkt bez możliwości odwrotu) jest uznaną przez krytyków powieścią polityczną. „Oceania”
to książka poruszające temat zachodniego imperializmu w rejonie
Południowego Pacyfiku. Jest też autorem prowokacyjnej książki o
Indonezji: „Indonesia – The Archipelago of Fear”
(Indonezja – archipelag strachu). Andre robi filmy dla teleSUR i Press
TV. Po wielu latach spędzonych w Ameryce Łacińskiej i Oceanii, Vltchek
przeprowadził się i obecnie mieszka i pracuje w Azji Wschodniej i na
Bliskim Wschodzie. Można się z nim skontaktować przez jego stronę lub profil na Twitterze.
Komentarz:
Dla porównania zachęcamy do przeczytania artykułu Andre Vltcheka o Korei Południowej: South Korea and the Art of Collaboration.
„Jeśli czysta, naga propaganda wywołuje u was mdłości, trzymajcie się z dala od Korei Południowej. Podczas gdy zachodnia machina warunkująca myślenie chce was przekonać, że to Korea Północna skutecznie indoktrynuje swoich obywateli, ci z nas, którzy pracowali po obu stronach granicy, znają prawdę.Od „dzieł sztuki” po obu stronach drutu kolczastego po instytucje, których zadaniem jest pranie mózgu milionom normalnych ludzi, w dziedzinie propagandy to Korea Południowa wiedzie prym. Propaganda jej rządu (i propaganda jej zachodnich opiekunów) ma dłuższy staż, jest bardziej zdecydowana i agresywna – a przez to bardziej skuteczna”.
Vltchek opisuje niemiecko-południowokoreańską wystawę w Seulu, będącą
antykomunistycznym „projektem” propagandowym i poświęconą m.in. historii
koreańskiej strefy zdemilitaryzowanej. Kuratora wystawy przedstawia
jako typowego azjatyckiego aparatczyka, służącego zachodniej ideologii
(jakich jest wielu też w Japonii, Indonezji, Tajlandii i Kambodży).
Kurator, zapytany, czy miał wystawę przedstawiającą świadectwa masowej
rzezi Koreańczyków, dokonanej przez amerykańskie wojsko, wykrzyknął, że
Amerykanie nigdy nikogo nie skrzywdzili, a już zwłaszcza rozmyślnie. Nie
chciał słyszeć o paleniu żywcem Koreańczyków w tunelu ani o broni
bakteriologicznej, o śmierci co najmniej 4 milionów ludzi, ani też o
likwidowaniu uwolnionych zachodnich jeńców, którzy chcieli światu
opowiedzieć prawdę.
Bogata, „demokratyczna” Korea Południowa, gdzie zakazane są partie
komunistyczne, gdzie silnie antykomunistyczna ideologia została wpisana
do ustawy o narodowym bezpieczeństwie jako obowiązująca, a wszelka
krytyka rządu jest surowo zakazana, otwarcie i bezkompromisowo
kolaboruje z Zachodem, zwłaszcza z USA, i jest jednym z najbardziej
fundamentalistycznych ośrodków kapitalizmu, konsumeryzmu i pop-kultury.
Ta ostatnia w wersji południowokoreańskiej szeroko propaguje w Azji
nihilizm, idiotyzm, egotyzm i ignorancję, służąc za istotne narzędzie
zachodniego imperializmu kulturowego.
Tzw. strefa zdemilitaryzowana – pas o szerokości 4 km oddzielający oba
kraje – jest w rzeczywistości najbardziej zmilitaryzowaną strefą na
świecie. Jej krajobraz, z jednej strony upstrzony kłębami drutu
kolczastego i polami minowymi, a z drugiej – wypełniony betonowymi
blokami i budowlami noszącymi takie nazwy, jak „dom wolności”, „most
wolności”, „droga wolności” „wioska zjednoczenia”, przypomina najgorsze
koszmarki epoki komunizmu. W naziemnej części strefy pełno jest
propagandowych plakatów i innych „dzieł sztuki”, ale na tym nie koniec.
Macki ciągną się dalej na północ, bombardując Koreę Północną głoszoną
przez megafony propagandą. To uderzający paradoks, a może i przestroga:
tak antykomunistyczny i prozachodni kraj swoją ortodoksją i metodami
przebija wszystko, co dla nas stanowi ponury symbol okresu „komunizmu”, z
wszechobecnością agentów wywiadu włącznie.
Tłumaczenie i komentarz: PRACowniA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz