czwartek, 17 marca 2016

Milczące Miasto – miraż Alaski


W drugiej połowie XIX w.w notatkach prasowych można było znaleźć wzmianki o fenomenie zwanym “Milczącym Miastem”. Milczące miasto pokazywało się na niebie w tajemniczych okolicznościach, zazwyczaj latem, na przełomie czerwca i lipca, nad lodowcem Muir, 240 km na północ od Juneau na Alasce. Zrobiono nawet kilka mocno podejrzanych fotografii tego miasta i lokalni biznesmeni sprzedawali je jako kartki pocztowe. Zdjęcia miasta wydają się być dziełem ekspertów od retuszu, ale fakt jego pojawiania się – co do czego nie ma dziś wątpliwości – jest zagadką nie tyle historyczną, co raczej meteorologiczną.
Pod koniec 1890 r. czasopismo “Juneau Time” przedstawiło historię górnika – George H Kersona. Historia jaką opowiedział tak poruszyła wyobraźnię Amerykanów, że cytowało ją setki innych amerykańskich czasopism z tamtych lat. Kerson oświadczał w artykule:
“Myślę, że jestem pierwszym białym człowiekiem, który spoglądał na zamarznięte miasto północy”
Nie miał na myśli mirażu a rzeczywiste miejsce, które miał widzieć dwa lata wcześniej, gdy podróżował przez północną Alaskę do Terytorium Yukonu, gdzie zamierzał znaleźć złoto. Podczas podróży jego grupa stanęła na rozwidleniu rzeki i rozdzieliła się. Kerson miał pójść wybraną przez siebie drogą wraz z dwoma indiańskimi przewodnikami.
Tydzień później cala trójka dotarła do łańcucha górskiego, gdzie rozłożyli zimowy obóz. Zima w tamtych stronach jest bardzo sroga i mroźna i wędrowcy rzadko opuszczali swoją kryjówkę. Któregoś dnia, gdy okazało się, że mróz zelżał Kerson zaproponował swoim towarzyszom żeby dla zabicia czasu wejść na najbliższy szczyt, który majaczył 30 km dalej. Do Kersona dołączył się jeden z Indian po czym ruszyli w drogę.
SF-Chrionicle
“Natrafiliśmy na równinę pomiędzy podnóżem góry a jej wyższymi partiami. Kończył się tutaj potok i zaczęliśmy wspinaczkę na jeden z wysokich szczytów. Po mozolnym wejściu doszliśmy do punktu niedaleko szczytu. Mieliśmy przed sobą wspaniały widok, ale najdziwniejsze było miasto leżące w jednej z dolin.
Na początku myślałem, że jest to jakaś fantastyczna aranżacja śniegu i lodu, która przybrała kształt miasta, ale po bliższym przyjrzeniu się przez lunetę, miasto okazało się zbyt regularne w swoim kształcie. Z całą pewnością było to miasto.
Zdecydowany aby zobaczyć je dokładnie postanowiłem zejść w dół. Po wielu godzinach ciężkiego zejścia dotarłem do skraju tego tajemniczego miasta odkrywając, że ułożono tu ulice przy których stały domy przypominające wieże meczetów. Miasto zostało zbudowane z artystycznym smakiem.
Wyglądało jakby całe zbudowane było z lodu, ale uderzenie maczetą w jedną ze ścian domów ukazało jakiś materiał budowlany, wyglądający jak drewno, ale twardy jak kamień albo jak drzewna skamielina.
Cisza jaka tam panowała była przejmująca. Ani jeden dźwięk nie zmącił atmosfery niewzruszenia i jeśli dodać do tego dziwne ulice, to stwarzało to makabryczny nastrój. Wkrótce zmęczyłem się badaniem miasta, kiedy okazało się, że wiele ulic jest zablokowanych ogromnymi kawałami lodu, których nie dało się pokonać. Mój towarzysz także stał się niespokojny i ruszyliśmy w powrotną drogę docierając do naszego obozu na następny dzień – zmęczeni, ale pełni satysfakcji, że byliśmy pierwszymi ludźmi, którzy po wiekach zobaczyli Milczące Miasto”.
W 1895 r “New York Sun” zanotował:
“Co najmniej sześciu białych ludzi utrzymuje, że widziało miasto a tubylcy mieszkający na Alasce kultywują tu tradycję jego istnienia”
Jeden ze świadków, John M White miał je zobaczyć 21 czerwca:
“Oświadczył, że studiował miraż przez 9 godzin przez silną lunetę, gdy rozciągał się nad lodowcem po stronie Mt. Fairweather. Uznał, że miasto jest otoczone murem, domy są blankami a ich kominy mają zakończone ceramiczne. Wewnątrz murów znajduje się wielka rzeźba, otoczona figurami Indian w pełnych pióropuszach na głowie. Zobaczył przez lunetę także mieszkańców – mężczyzn w bryczesach do kolan i marynarkach. Jedyne zwierzę jakie zobaczył przypominało osła o wielkości konia.
Miraż pojawił się o 11:30 jako mgła i to z niej wyrosły wieże i blanki podobne do tych jakie są w antycznej Troi. W południe miasto było widać tak dobrze jak Nowy Jork ze wzgórz w Jersey.”
White wysnuł teorię, że miraż musi być odbiciem czegoś co istnieje naprawdę – np. miast na skraju bieguna północnego. Jako dowód podał on szereg alaskańskich legend o okrutnych wojownikach, którzy przeszli przez ich teren, siejąc pożogę, śmierć i zniszczenie. Zostali przodkami – spekulował White – dzisiejszych Indian. Tajemnicza rasa, której część pozostała na ciepłych obrzeżach bieguna północnego i tam zbudowała miasto. Inna hipoteza próbująca wyjaśnić fenomen Milczącego Miasta to że jest to odbicie Montrealu.Ktoś na fotografii zrobionej przez prof. Dicka Willoughby rozpoznał nawet brytyjski Bristol!

The_silent_city_alaska

Latem 1889 r., badacz z Chicago: L B French również widział Milczące Miasto niedaleko Mt. Fairweather.
“Mogliśmy rozpoznać domy, porządnie wytyczone ulice i drzewa. Gdzie nie gdzie wysokie budynki kończyły się szpicami, które przypominały starożytne meczety i katedry… Nie wyglądało jak nowoczesne miasto. – bardziej jak europejskie, starożytne miasto.”
Uznał, że mogło je zamieszkiwać 100 tys. ludzi.
Kiedy w 1897 r. ekspedycja badała tereny wokół Mt. St. Elias jej członkowie zauważyli bardzo wyraźny miraż nad lodowcem. Jeden z jej uczestników, C W Thornton napisał:
„Widok nie wymagał najmniejszego wysiłku wyobraźni aby uznać go za miasto. Było ono tak wyraźne, że zamiast tego wymagało ono wiary, że nie jest to prawdziwe miasto. Można je było w szczegółach oglądać przez pół godziny po czym powoli odpłynęło.”
Niewiele teraz się mówi o Milczącym Mieście – jeśli już to tylko jako o legendarnym mirażu. Żadne z miast na Ziemi nie mieści się w opisie tego, co zobaczyli ludzie u podnóża Mt. Fairweather, dlatego jedynym wytłumaczeniem może być optyczna iluzja. A kto wie… Może Milczące Miasto istnieje tak naprawdę tylko w ludzkiej wyobraźni?
na podst: Whig-Standard Magazine (1991), San Francisco Call (1901), San Francisco Chronicle (1888)
Tagged with: ,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz