Termin „Nowa Zimna Wojna” można by zastosować do opisu powstającego
układu geopolitycznego na świecie, kiedy w sytuacji dominującego
międzynarodowego porządku, ustalonego przez Wall
Steet-Waszyngton-Londyn, Rosja ponownie staje się światową potęgą, a
wraz z nią rośnie znaczenie Chin.
W tej „Nowej Zimnej Wojnie” najoczywistszymi polami bitwy są Ukraina,
Syria i Morze Południowochińskie. Być może nie tak głośne, ale nie mniej
ważne są trwające konflikty w Libii i na obszarach z nią sąsiadujących,
wojny zastępcze w Jemenie oraz trwająca amerykańska okupacja
Afganistanu w Azji Środkowej.
Poza tym toczą się również inne batalie, praktycznie niezauważane przez
ogół społeczeństwa i zanim szybko odejdą w zapomnienie, są tylko
pobieżnie wspominane w mediach i to bez naświetlania kontekstu.
Laos – kluczowe pole bitwy
Położony w południowo-wschodniej Azji Laos nie po raz pierwszy odgrywa
pierwszoplanową rolę w walce pomiędzy Wschodem a Zachodem. W trakcie
wojny wietnamskiej był bombardowany przez Stany Zjednoczone i jak podaje
finansowana przez ONZ organizacja Legacies of War (Dziedzictwo wojny) z siedzibą w Waszyngtonie:
…od 1964 do 1973 roku Stany Zjednoczone w trakcie 580 000 nalotów zrzuciły na Laos ponad dwa miliony ton bomb – co odpowiada opróżnianiu jednego pełnego ładunku bombowca co 8 minut, przez okrągłą dobę, przez 9 lat – sprawiając, że Laos to najdotkliwiej zbombardowany kraj w historii pod względem ilości bomb przypadających na jednego mieszkańca.
Podczas gdy amerykańscy dyplomaci chętnie znajdują okazje do zrobienia
sobie zdjęć w stolicy Laosu, Wientianie, co roku w całym kraju prawie
100 osób ginie lub odnosi obrażenia w wyniku eksplozji pozostałych po
bombardowaniach niewypałów.
Dziś Laos to nie tylko była arena rozszerzonej wojny wietnamskiej i
spadek po niej. Granicząc z Mjanmą (Birmą*), Chinami, Wietnamem,
Kambodżą i Tajlandią, mieści na swoim obszarze skrzyżowanie większości
dróg Azji Południowo-Wschodniej. Jest również bramą do Azji Wschodniej.
[*link]
Pomimo braku dostępu do morza Laos posiada ogromny potencjał
hydroelektryczny – potencjał, który był stale powiększany dzięki
współpracy z Pekinem. Projekty związane z budową tam nie tylko pomagają
wykorzystywać zasoby wodne i zapewniają Laotańczykom dostawy energii
elektrycznej, ale pozwoliły również temu państwu stać się ważnym źródłem
alternatywnej energii dla jego sąsiadów.
W ramach rozwijania potencjału Laosu jako bramy pomiędzy Azją
Południowo-Wschodnią a Azją Wschodnią Chiny rozpoczęły prace nad
realizacją bądź projektowaniem kilku potężnych przedsięwzięć w zakresie
infrastruktury na obszarze tego państwa, wliczając w to autostrady i
linie kolejowe. Również Tajlandia odegrała rolę w rozwoju infrastruktury
Laosu. Zainwestowała w autostradę łączącą trzy państwa – Chiny, Laos i
Tajlandię – oraz zbudowała pierwszą stację kolejową na linii łączącej
Laos z nadgraniczną prowincją Tajlandii, Nong Khai.
W Wientianie można znaleźć inwestorów zarówno chińskich, jak i
tajlandzkich, a ponieważ mieszkańcy Tajlandii i Laosu posługują się
podobnym językiem, wiele mediów, mających odbiorców w stolicy, nadaje
bezpośrednio z Tajlandii.
Wygląda na to, że pomimo, zniszczeń jakie odniósł ten kraj z rąk Stanów
Zjednoczonych kilkadziesiąt lat temu, powoli staje on na nogach, dzięki
umacnianiu więzi ze swoimi sąsiadami.
Wojna zastępcza Ameryki z Chinami
„Wojna wietnamska” prowadzona przez Waszyngton była w rzeczywistości
fragmentem zakrojonych na większą skalę zastępczych działań wojennych,
prowadzonych w celu osaczenia i powstrzymania Chin. Upublicznione we
wczesnych latach siedemdziesiątych dokumenty Pentagonu, tzw. Pentagon Papers, zawierają trzy istotne ustępy, które ujawniają tę strategię.
Najpierw czytamy że:
…podjęta w lutym decyzja, by zbombardować północny Wietnam, oraz lipcowe zatwierdzenie I Fazy rozmieszczenia sił zbrojnych mają sens jedynie wtedy, gdy idą w parze z długofalową polityką Stanów Zjednoczonych, skierowaną na powstrzymanie Chin.
Następnie:
Chiny – jak Niemcy w 1917 roku, jak Niemcy na Zachodzie i Japonia na Wschodzie pod koniec lat trzydziestych, oraz jak ZSRR w 1947 roku – wyłaniają się jako istotna potęga polityczna, zagrażając naszej pozycji i naszym wpływom na świecie, a w dłuższej perspektywie – co stanowi większe zagrożenie – zjednoczeniem całej Azji przeciwko nam.
Na koniec fragment, który nakreśla obraz ogromnego regionalnego teatru,
na którym w owym czasie zaangażowane były Stany Zjednoczone przeciwko
Chinom:
…w długofalowym planie powstrzymania Chin wyróżnić należy trzy fronty (pamiętając, że ZSRR „powstrzymuje” Chiny od północy i północnego zachodu): a) front japońsko-koreański; b) front indyjsko-pakistański; i c) front Azji Południowo-Wschodniej.
Chociaż Stany Zjednoczone ostatecznie przegrały wojnę w Wietnamie i
straciły szansę na wykorzystanie Wietnamczyków jako siły zastępczej
przeciwko Pekinowi, długa wojna z Chinami trwała na innych obszarach.
Dziś zalicza się do nich cała Azja Południowo-Wschodnia, gdzie Stany
Zjednoczony próbują zainstalować klienckie reżimy – w Birmie poprzez
front polityczny Aung San Suu Kyi, w Malezji przez Anwara Ibrahima, w Tajlandii przez Thaksina Shinawatrę,
wykorzystując też trwające podporządkowywanie sobie Filipin, które
przez prawie pięćdziesiąt lat (1898 – 1946) stanowiły część terytorium
USA, i oczywiście poprzez bardziej subtelne polityczne działania dywersyjne w samym Wietnamie.
Cel: Laos
Odwiedzającym stolicę Laosu, Wientian, rzuci się w oczy nie tylko
stopniowy rozwój, osiągany dzięki zaangażowaniu Chin i Tajlandii, oraz
ekspansję i ewolucję państwowych przedsięwzięć, ale równieżobecność ogromnej ilości finansowanych przez Zachód organizacji pozarządowych.
Poza ich niezliczonymi biurami, furgonetkami oklejonymi własnymi
emblematami, intryganckimi agentami, mamroczącymi w kątach okolicznych
wientiańskich kafejek, brak jest jakichkolwiek oznak pozytywnych efektów
ich działalności.
Organizacje pozarządowe – poza tworzeniem sieci układów i hodowaniem
kolaborantów – pod przykrywką społecznych i środowiskowych fasad
sprzeciwiają się rozbudowie infrastruktury w kraju, zwłaszcza tej
służącej branży energetycznej (tamy) i transportu. Ich celem jest
powstrzymanie Chin i zabezpieczenie naturalnych i ludzkich zasobów dla
przedsięwzięć zachodnich korporacji, które jak do tej pory spóźniają się
z wejściem do gry.
Podobną formułę zastosowano w Birmie,
gdzie sprzeciwy organizacji pozarządowych wobec budowy tam oraz ataki
uzbrojonych grup na place budowy przyczyniły się do opóźnienia lub
anulowania wielu projektów, które mogły przynieść Birmie spore korzyści.
Wojna z Laosem zmieniła się z masowych bombardowań w masową propagandę,
gdzie wspierane przez USA organizacje pozarządowe koordynują działania
zarówno w Laosie, jak i w sąsiednich krajach, naciskając na rząd w
Wientianie, żeby odłożył lub anulował budowę zapór wodnych, które miały
powstać we współpracy z Pekinem.
Paradoksalnie, protestujący twierdzą, że tamy zaszkodzą środowisku i
społecznościom tradycyjnie zajmującym się rybołówstwem, zamieszkałym
wzdłuż rzek, w dół od projektowanych zapór. Jednak tradycyjne
społeczności rybackie są generalnie synonimem zarówno niebezpiecznego
niszczenia środowiska, jak i ubóstwa. Natomiast wpływ projektów wodnych
na środowisko może zostać złagodzony w drodze uważnego planowania, przy
jednoczesnej pracy nad poprawą warunków życiowych okolicznych
społeczności i całego narodu poprzez rozwój infrastruktury oraz dzięki
tańszej i dostępniejszej energii.
Protestujący nie prowadzą kampanii na rzecz ostrożnego planowania czy
lepszego nadzoru nad projektami – ich kampanie mają na celu
powstrzymanie rozwoju Laosu i jego narodu. Na tego rodzaju kampanii może
skorzystać jedynie Wall Street i Waszyngton.
Tłumienie rozwoju
Wpływ, jaki Chiny i Tajlandia mają na Laos, jest oczywisty. Drogi pod
stopami mieszkańców tego kraju zostały położone przez chińskie firmy
budowlane, prąd płynie kablami zasilanymi z tam wybudowanych dzięki
wspólnym przedsięwzięciom Laosu i Chin, a rozkwit gospodarki możliwy był
dzięki bliskiej współpracy Laosu z jego sąsiadami, w szczególności z
Chinami i Tajlandią. Znacznie trudniej natomiast wyliczyć, co dla Laosu
zrobiły USA i te kraje z Azji Południowo-Wschodniej, które Stany
Zjednoczone powoli zwracają przeciwko Pekinowi – być może dlatego, że
nie ma czego wyliczać.
Opublikowany ostatnio przez magazyn internetowyThe Diplomat artykuł, zatytułowany „Leadership Change in Laos: A Shift Away From China?”
(Czy zmiana władzy w Laosie oznacza odsunięcie się od Chin?), próbuje
przedstawić najnowsze wydarzenia polityczne w Laosie jako potencjalną
zmianę wpływów – odsunięcie się od Pekinu na korzyść Wietnamu i
międzynarodowej społeczności (czytaj: Zachodu). W rzeczywistości jednak
jego autorowi nie udaje się jednoznacznie wskazać, jakiego rodzaju
wpływy Wietnam ma w Laosie ani z jakimi drogami wywierane są owe wpływy –
poza spekulatywnymi powiązaniami politycznymi odchodzących i
przychodzących polityków w laotańskim rządzie.
W artykule czytamy:
Według analityków zmiany będą korzystne dla stosunków Wietnamu z Laosem. Władze w Hanoi wpadły w gniew na wieść o planach premiera Laosu, Thongsinga, związanych z potężnymi projektami budowy tam na Mekongu i jego dopływach, które zdaniem naukowców będą miały fatalny wpływ na rybołówstwo i bezpieczeństwo żywnościowe.„Nowi kandydaci na najwyższe stanowiska w skrytym, jednopartyjnym rządzie postrzegani są jako prowietnamscy, podczas gdy odchodzący sprzymierzali się z Chinami” – poinformowało Radio Wolna Azja.Spekuluje się również, że Komisja ds. Mekongu (MRC) – która utraciła wsparcie wielu międzynarodowych sponsorów – będzie musiała opuścić Laos z powodu oskarżeń pod adresem rządu o wykorzystywanie władzy do przepchnięcia niecieszącego się społecznym poparciem programu budowy tam.
Wygląda na to, że przynajmniej Zachód oczekuje, iż rząd Laosu nie tylko
oddali się od Chin, ale również zawiesi wszelkie projekty rozwoju kraju,
których motorem były stosunki z Chinami.
Chociaż jest mało prawdopodobne, że tak się stanie, zrozumienie roli,
jaką odgrywają organizacje pozarządowe w hamowaniu, a nie we wspieraniu
rozwoju, oraz w zakrojonej na większą skalę strategii USA, zmierzającej
do osaczenia i powstrzymania Chin – kosztem krajów, które planują
wykorzystać jako siły zastępcze w realizacji swojego planu – jest
kluczem do ujawnienia ich intencji i wykurzenia ich z Azji
Południowo-Wschodniej.
Chiny to ogromny kraj z równie ogromnym potencjałem. Zamierzają wymknąć
się zachodniej polityce powstrzymywania, której celem są od ponad
pięćdziesięciu lat. Ich własny rozwój ma służyć za przykład dla
pozostałej części Azji oraz stanowić zachętę do współpracy przeciwko polityce
powstrzymywania. Żeby do tego nie dopuścić, Stany Zjednoczone i ich
organizacje pozarządowe są gotowe przeciąć liny, jakie Chiny rzucają
swoim sąsiadom, nie proponując jednakże Azji Południowo-Wschodniej
żadnych realistycznych alternatyw – poza apodyktycznymi „porozumieniami w
sprawie wolnego handlu”, usidlającymi i kosztownymi sojuszami
wojskowymi oraz nieustanną ingerencją polityczną w każdy z
poszczególnych krajów.
Zważywszy na asymetrię i brak równowagi pomiędzy korzyściami płynącymi
ze współpracy z Chinami a staraniami USA, by ją wyperswadować, nie
należy się dziwić, że pomimo myślenia życzeniowego, wyrażanego w takich
publikacjach, jak przytoczony artykuł z The Diplomat, oraz mimo
określenia już w latach czterdziestych polityki powstrzymywania, Stanom
Zjednoczonym nie udało się przeszkodzić w rozwoju Chin ani też
skutecznie stworzyć frontu przeciwko nim w Azji Południowo-Wschodniej.
Kiedy następnym razem w czołówkach gazet pojawią się protesty przeciwko
budowie tam w Laosie, czytelnicy będą już wiedzieć, kto za nimi stoi i
dlaczego.
Tony Cartalucci zajmuje się geopolityką i pisze głównie dla magazynu internetowego „New Eastern Outlook”.
Tłumaczenie: PRACowniA
https://pracownia4.wordpress.com/2016/03/07/laos-nieznana-arena-nowej-zimnej-wojny/#more-9567
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz