1945 —
«Szanowny Panie Pacelli!
Jako baptysta i jako głowa jednego z największych i najpotężniejszych
narodów świata, gdzie wszyscy nazywają mnie po prostu panem Trumanem,
nie mogę stosować zwrotu „Jego Świątobliwość”, ponieważ ten tytuł jest
zarezerwowany tylko dla Boga. My w Stanach Zjednoczonych uważamy
wszystkich ludzi za równych przed Bogiem i zwracamy się do siebie naszym
własnym, prawdziwym imieniem. W konsekwencji tego piszę do Pana jako do
Pana Pacellego.
Jestem przekonany, że ani Pan, ani Pański Kościół
nie należą do tych, którzy prawdziwie szukają pokoju i pracują dla
niego. Twórcy naszego narodu, poznawszy całą historię i cechy Pańskiego
Kościoła, tak bardzo lubiącego politykę i wojnę, ustalili jako główną
zasadę obowiązującą nasz rząd, by nigdy papież nie miał prawa mieszać
się do naszych spraw. Dobrze poznaliśmy doświadczenie historii Europy i
jesteśmy pewni, że nasza demokracja nie trwałaby długo, jeśli
pozwolilibyśmy – na podobieństwo rządów europejskich – oplątać się
waszymi doktrynami i politycznymi intrygami.
Tomasz Jefferson, jeden
z najmądrzejszych ludzi naszego kraju, powiedział jasno: „Historia nie
dostarczyła nam ani jednego przykładu państwa pod wpływami Kościoła,
któremu udałoby się zachować wolność religijną”.
W konsekwencji Pan
nie posiada najmniejszych kwalifikacji, aby móc mnie pouczać o sposobie
prowadzenia mego narodu drogą pokoju. Kilka faktów mogłoby pomóc Panu w
odświeżeniu swej pamięci. Pański poprzednik w Watykanie, papież Pius XI
rozpoczął atak faszystowski, zawierając układy z Mussolinim w 1929 r.
Cywilizacja chrześcijańska w tym roku została haniebnie zdradzona.
Sławny pisarz i historyk naszego kraju, Lewis Mumford – ani komunista,
ani antykatolik – napisał w książce „Faith for Living” z 1940 r.:
„Perfidia świata chrześcijańskiego jasno urzeczywistniła się w 1929 r.
przez konkordat, który powiązał Mussoliniego z papieżem”.
Wówczas
tylko nieliczni w Stanach Zjednoczonych znali prawdziwe oblicze faszyzmu
tak dobrze jak Pan i papież Pius XI, a wy dwaj pomogliście do jego
sukcesu i związaliście z nim wasz Kościół. Pan sam – jako młody ksiądz i
dyplomata – wykonywał specjalne zadanie – pomocy Niemcom w
przygotowaniach do drugiej wojny światowej. Spędził Pan dwanaście lat w
Niemczech. W porozumieniu z von Pappenem pomógł Pan Hitlerowi wzmocnić
się oraz – jako kardynał Pacelli – położył Pan podpis pod konkordatem,
który powiązał Watykan i Wielkie Niemcy w 1933 r.
Nie udowodni mi
Pan swojej niewiedzy o tym, że Hitler i naziści przygotowywali spisek
przeciwko nam. Nawet katoliccy biografowie piszą, że przez wiele lat był
Pan najlepiej poinformowaną osobą w całej Trzeciej Rzeszy. Po
podpisaniu konkordatu, tak ważnego dla Hitlera, von Pappen, który w
Norymberdze z wielkim trudem uratował swoje życie, powiedział: „Trzecia
Rzesza jest pierwszym mocarstwem nie tylko uznającym, lecz w dalszym
ciągu wprowadzającym w życie szczytne zasady papiestwa”.
Pańscy
kardynałowie i biskupi w Rzymie błogosławili oręż użyty przeciw
bezbronnym Abisyńczykom. Pański kardynał Schuster z Mediolanu ogłosił
podbój Abisynii, jako świętą wojnę, która pozwoli zatriumfować w tym
kraju krzyżowi chrześcijańskiemu. Pan rości sobie prawa, aby nadal
nazywać swój kościół Kościołem Bożym i w konsekwencji żądać, abym ja,
szef cywilnego, konstytucyjnego państwa zgodził się uznawać Pana jako
mojego zwierzchnika, a w ten sposób jako zwierzchnika narodu
amerykańskiego.»
List opublikował paryski miesięcznik „Sennaciulo” nr 647/1959.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz