Obecność jest potężną praktyką polegającą na byciu w chwili obecnej.
Tworzy się ją poprzez głęboką świadomość swoich myśli, uczuć i emocji, a w naszym współczesnym społeczeństwie bycie obecnym nie zawsze przychodzi łatwo. Nadmierna stymulacja i rozproszenie uwagi, których źródłem jest technologia, media społecznościowe, praca, życie rodzinne, spotkania towarzyskie i niekończące się listy "do zrobienia", regularnie odrywają nas od chwili obecnej i kierują ku wspomnieniom z przeszłości lub obawom o przyszłość.
Kultywowanie siły obecności wynika z tworzenia przestrzeni do obserwowania własnego umysłu i siebie. Ta umiejętność obserwacji pozwala nam spojrzeć na własne życie i życie innych bez osądzania czy analizowania. Wykorzystując tę świadomość, stajemy się uważnie dostrojeni do wszystkiego, co nas otacza za pomocą naszych pięciu zmysłów (węchu, dotyku, smaku, wzroku i dźwięku), a także naszych fizycznych odczuć - wiecie, tych znaków z naszego ciała, które często mamy tendencję ignorować.
Nasze ciała są wyposażone w naturalny mechanizm zwany "reakcją na stres", znaną również jako reakcja "walcz lub uciekaj", która została po raz pierwszy opisana przez Waltera Cannona na Harvardzie. Kiedy napotykamy coś, co wydaje nam się zagrożeniem, w mózgu pojawia się emocja strachu - migdałek. Następnie mózg przekazuje informację do podwzgórza, które komunikuje się z układem nerwowym, a ten z kolei wysyła sygnał do nadnerczy, aby uwolniły hormony stresu: kortyzol, adrenalinę i noradrenalinę. Ten przypominający linię montażową proces współczulnego układu nerwowego jest kluczową częścią wewnętrznego mechanizmu samoobrony naszego organizmu. Jedyny problem polega na tym, że fizjologicznie nie jesteśmy przystosowani do częstego odczuwania strachu.
We współczesnym świecie wielu z nas żyje w nadmiernym napięciu i funkcjonuje w ciągłym stanie "ucieczki lub ucieczki". Stan ten może być wynikiem odczuwania strachu przed wyobrażonymi zagrożeniami: bezpieczeństwem finansowym, osiągnięciami społecznymi, trwałością lub rozpadem związku, postrzeganym zagrożeniem zdrowia, utratą bliskiej osoby itp. Nie dziwi więc, że wielu z nas codziennie odczuwa skutki stresu i niepokoju. Zmagamy się z migrenami, problemami trawiennymi, trudnościami w oddychaniu, brakiem koncentracji, zmęczeniem, depresją i niezliczonymi innymi dolegliwościami fizycznymi, ponieważ nasze ciało próbuje uciec z miejsca rzeczywistego zagrożenia (wypadek samochodowy, pościg za lwem, napaść itp.), którego po prostu nie ma.
Prawdziwe jest również odwrotne zjawisko. Kiedy praktykujemy głębokie oddychanie i uważność, zachęcamy nasze ciało do uruchomienia "reakcji relaksacyjnej", która stanowi przeciwwagę dla reakcji na stres, zgodnie z definicją profesora Herberta Bensona z Harvardu. Będąc w stanie relaksu, nasze ciało doświadcza fizjologicznych objawów łatwości, otwartości i równowagi.
Kilka dni temu niechcący eksperymentowałem z tematem obecności, kiedy przypadkowo zostawiłem w domu telefon. Mimo że na ogół dobrze sobie radzę z tworzeniem przestrzeni wolnej od telefonu, coś czułam inaczej. Zazwyczaj decyduję się nie zabierać go na spacer, trzymać go w torebce podczas kolacji z przyjaciółką i włączać tryb samolotowy, kiedy piszę lub pracuję w ciągu dnia. Wczoraj był środek tygodnia pracy i gdyby zapytano mnie, czy chcę zabrać ze sobą telefon na cały dzień, moja odpowiedź bezsprzecznie brzmiałaby "tak".
Wchodząc po schodach na peron pociągu, moja ręka impulsywnie sięgnęła do torebki w poszukiwaniu telefonu. Podświadomie szukałam w nim medytacyjnego rozproszenia uwagi podczas porannej podróży do pracy. Pamiętając, że go tam nie ma, zamknęłam oczy, wzięłam pięć głębokich oddechów i wsiadłam do pociągu. Po chwili od zajęcia miejsca, trzech ulicznych performerów ogłosiło komunikat, włączyli swoje boomboxy i zaczęli tańczyć w superszybkim tempie. Byłem pochłonięty i całkowicie obecny: szerokie oczy, wielki uśmiech, serce bijące w piersi.
Przez resztę dnia zanotowałam jeszcze kilka innych spostrzeżeń, które mogły mi umknąć, gdybym była w strefie telefonu:
Zbiór pięknych fioletowych kwiatów na chodniku, które spadły z drzewa.
Uśmiech saksofonisty na ulicy
Mała dziewczynka sprzedająca ciasteczka przed swoim domem (choć nie zostało ich zbyt wiele, bo jadła je, kiedy myślała, że nikt nie patrzy!)
Sposób, w jaki bryza dotykała mojej skóry między wieżowcami
Po dokonaniu każdej z tych obserwacji poczułam, że napięcie w moim ciele się rozładowuje, uśmiecham się bez wysiłku, a moje ciało jest spokojne i odprężone. Będąc w pełni zaangażowanym w chwilę obecną, nie miałem czasu na zaprzątanie sobie głowy myślami o przeszłości czy obawami o przyszłość. Byłem po prostu świadomy tego, co się dzieje w chwili obecnej.
Bądźmy realistami. Wiem, że żyjemy w erze technologii i że nasze telefony i komputery są ważnymi narzędziami pracy, łączności i rozrywki.
Służą one pewnemu celowi, i to ważnemu. Żyjemy w czasach, w których zaburzenia lękowe są najczęstszą chorobą psychiczną w Stanach Zjednoczonych - cierpi na nie 40 milionów dorosłych w wieku 18 lat i więcej, czyli 18% populacji. W niezliczonych badaniach zaczęto analizować wpływ mindfulness na redukcję lęku i depresji, a wiele wyników tych badań sugeruje, że terapia oparta na mindfulness jest obiecującą interwencją w leczeniu zaburzeń lękowych i nastroju w populacjach klinicznych. Skoro tabletki, terapie i porady lekarskie nie leczą naszych dolegliwości, głupotą byłoby nie spróbować terapii mindfulness.
Być może dzięki temu będziemy mieli okazję dostrzec małe i proste szczegóły w ciągu dnia, które wywołają uśmiech na naszej twarzy.
**By Allie Stark
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz