W ostatnim czasie miałam z paroma osobami sesje na temat, który mnie też dotyczył, dlatego stwierdziłam, że o tym napiszę. W dzieciństwie mogliśmy być niezauważeni jeśli chodzi o nasz potencjał, zdolności, talenty. Rodzicie mogli być mocno zajęci przetrwaniem i nie pomagać nam w rozwijaniu skrzydeł, albo nawet dążyli do ich zwinięcia, bo nie dźwigali odpowiedzialności za nasz rozwój (brak czasu, wiedzy, frustracja życiowa, tryb przetrwania). Mogli też wikłać nas w wiele niepotrzebnych i nie pasujących do nas zajęć, byleby tylko nie dostrzec naszego głównego talentu (który mógł być dla nich stratą czasu, "przecież z artysty nic dobrego nie wyrośnie", "trzeba mieć dobry i stabilny zawód", "trzeba iść na takie studia, które zapewnią dobrą pracę" etc.).
Co potem robimy w dorosłości ? To samo, tylko sami jesteśmy tymi ignorantami w stosunku do siebie. Zamiast zająć się tym, co sprawia satysfakcję i radość, w czym jesteśmy dobrzy i co jest naszym powołaniem (ekspresją duszy) wolimy rozdrabniać się na rzeczy, w których na siłę udowadniamy sobie wartość. Boimy się przebranżowić, bo jak potem utrzymamy rodzinę? Szukamy wymówek, byle tylko nie iść własną ścieżką (co powiedzą znajomi, a przede wszystkim, co powiedzą RODZICE?). Żyjemy po to, by zadowalać innych, bo tak zostaliśmy nauczeni. Pozwalamy innym ludziom korzystać z naszych potencjałów, zamiast samemu wziąć za nie odpowiedzialność i rozwinąć na swoim suwerennym polu.
Dusza to stan pełni, gdy w końcu odkrywamy prawdziwe potrzeby, a nie te wmówione. To nieuchronnie prowadzi do rozpadu istniejącego porządku, bo nie jest po prostu zgodny z naszym rdzeniem. Dobrze jest ten czas wykorzystać na twórcze zmiany. Podjąć kurs, studia, cokolwiek, co pomoże nam wykonywać pracę zgodną z naszymi możliwościami i zdolnościami. Czego tu się bać? Chyba jedynie naszej wspaniałości, bo gdy pracujemy w zawodzie, do którego posiadamy naturalne predyspozycje - nie może się nie udać. Gdy robimy to, w czym jesteśmy dobrzy, nasi klienci są zadowoleni. Jest przepływ z otoczeniem zewnętrznym. Ale podjęcie takiego trudu zmian wymaga odwagi i zaakceptowaniu ryzyka.
Czy warto? Warto. Znam wielu ludzi, którzy tego dokonali, i żałują tylko jednego - że wcześniej tego nie zrobili... Więc, jeśli ktoś się waha, może przemówić do niego argument, że im dłużej tkwi w nieswojej roli, tym bardziej będzie wyczerpany w czasie. Im szybciej podejmie zmiany, tym prędzej wróci do stanu naturalnej równowagi i poczuje satysfakcję z nowych działań, bo po prostu są zgodne z duszą Energia płynie szerokim korytem wtedy, gdy umiemy nią zarządzać, a nie gdy jest zarządzana przez otoczenie, bo wtedy tkwimy - czy chcemy, czy nie - w tej samej bezwolnej roli, co w dzieciństwie. Dorosłość to między innymi bycie kreatorem swych talentów, dla dobra swojego i bliźnich.
Farida Sorana - http://ciemnanoc.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz