15 kwietnia 2021 r. przez Steve Beckow
Oto jeden z nich. Pozwól mi pomyśleć o drugim....
Dla mnie różnica pomiędzy stanem niezrealizowanym a stanem urzeczywistnionym jest podobna do różnicy pomiędzy snem a jawą.
Mam to wspomnienie, że wiem kiedy jestem w stanie śnienia. Otoczenie wydaje się mniej stałe, bardziej zmienne, zgodnie z moimi myślami na jego temat.
Kiedy jednak się budzę, wiem, że jestem na Terra Firma. Ta część życia będzie kontynuowana, podczas gdy inna nie. Na pewnym poziomie wiem to.
Ale nie skupiajmy się na różnicy w doświadczeniu. Skupmy się na różnicy wartości pomiędzy tymi dwoma stanami. Wartość bycia przebudzonym w stosunku do snu jest nieoceniona. Wszystko odbywa się w tej domenie na jawie. Wydaje się to zbyt oczywiste, by to podkreślać.
Analogicznie, stopień różnicy pomiędzy stanem niezrealizowanym a zrealizowanym, gdybyś rozmawiał z kimś zrealizowanym, byłby nieoceniony. Nie byłoby żadnego porównania. I oczywiście ta osoba mogłaby się na ciebie gapić, jakby chciała powiedzieć: Pomyślałbym, że to jest oczywiste.
To jest oczywiste dla nich, tylko nie dla nas, którzy chodzimy w naszej codziennej świadomości mniej lub bardziej niepomni urzeczywistnionego stanu i jego wartości.
***
Gdybyśmy chcieli zmienić nasz głos w sprawie wartości urzeczywistnionego stanu, jak byśmy to zrobili?
Pragnienie, chęć, moment, w którym intencja jest ustalona i wychodzi jako rozkaz do wszystkich cielesnych, mentalnych i emocjonalnych systemów ma swój punkt wyjścia wewnątrz nas samych.
Nie ma żadnych drogowskazów mówiących: "Tak, jesteś na dobrej drodze. Punkt początkowy przed tobą". Czujemy, na bardzo głębokim i poruszającym poziomie, że dotarliśmy do miejsca, w którym nastąpiła fundamentalna zmiana w naszym poparciu dla jednej rzeczy nad drugą. To jest punkt początkowy.
Czujemy z intensywnością, która daje nam pewność, że nasz głos zmienił się z zadowolonego z codziennego, niezrealizowanego, zwykłego stanu świadomości na głodny, tęskniący za tym, co zrealizowane.
Czujemy jak cała nasza istota zmienia się z "tak" na "nie" lub na odwrót. I wiemy na bardzo głębokim poziomie, że nasza istota wypowiedziała się w tej sprawie; decyzja została podjęta. Czasami celebrujemy to zdarzenie wyrażeniem: "grosik spadł".
Jeśli udajemy, że dokonaliśmy tej znaczącej zmiany, zanim osiągniemy ten poziom pewności, zazwyczaj kończymy dając nieprzekonujący, połowiczny występ, który nikogo nie porusza i nie przekonuje.
Część nas nie chce się zgodzić z decyzją. Nasz umysł jest w jakiś sposób podzielony i to widać.
***
Nie ma substytutu dla osiągnięcia tego głębokiego poziomu realizacji, w tym przypadku o realizacji. Kiedy widzimy kogoś, kto żyje z tego wyższego stanu przez większość czasu i łaknie go, kiedy w nim nie jest, myślę, że reagujemy na tę osobę, niemal instynktownie.
Wśród polityków i światowych przywódców, John F. Kennedy był dla mnie tego rodzaju duszą. Konsekwentnie podnosił nasze spojrzenie i jednoczył nas w dążeniu do misji pokojowej.
Trudno mi wyobrazić sobie drugiego takiego człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz